bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż oną moją zabawą jedyną Złe chwile miną.
Chceszli też wiedzieć moje pożywienie, Wiedz, że niewiele pragnie przyrodzenie. Cóż mi po więcej, czegoż mi potrzeba, Gdy mam dość chleba?
Przytym jagniątko, cielę, postawiony Czasem i wołek, indyk utuczony, Gdy kur a nadto nabiały, jarzyny, Cóż głod uczyni?
Już tego w mojej nie najdziesz komorze, Co więc ostatnie posyła tu morze, Radbym się obszedł bez kramu na wieki I bez apteki.
Wystałe piwo domowej roboty, I to więc doda gościowi ochoty. Jeśli też można lepszego rodzaju, Albo z Tokaju
Lub w domu
bohatyry Czytać na wieki dzisiejsze satyry, Aż oną moją zabawą jedyną Złe chwile miną.
Chceszli też wiedzieć moje pożywienie, Wiedz, że niewiele pragnie przyrodzenie. Coż mi po więcej, czegoż mi potrzeba, Gdy mam dość chleba?
Przytym jagniątko, cielę, postawiony Czasem i wołek, indyk utuczony, Gdy kur a nadto nabiały, jarzyny, Coż głod uczyni?
Już tego w mojej nie najdziesz komorze, Co więc ostatnie posyła tu morze, Radbym się obszedł bez kramu na wieki I bez apteki.
Wystałe piwo domowej roboty, I to więc doda gościowi ochoty. Jeśli też można lepszego rodzaju, Albo z Tokaju
Lub w domu
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 352
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
W ten czas i Lażnia/ i lekarstwa zdrowe/ I na krew będzie puszczadło gotowe.
CZERWIEC. Sałatę gotuj/ zmyślaj Kredencerzu Rzeczy chłodzące/ podaj na talerzu. Fundament zdrowem na ten czas wesele: Nic zamyślawaj o Doktorze wiele.
LIPIEC. Grzeszy kto w piecu pali/ ogień sieje Niebo/ wstań rychlej niż wtóry kur Pieje. Strój zimno Laznia/ tu Balwierz na stronie; Każ się przegrodzić od żony zasłonie.
SIERPIEN. Nie dać spać i jeść Syrius na niebie/ Nie myśl i Mężu z żoną o potrzebie. Precz z Cyrulikiem i gorące wody/ I po Doktora daremne zawody.
WRZESIEN. Nieleń się urwać owoc w sadzie
W ten cżás y Láżnia/ y lekárstwá zdrowe/ Y ná krew będzie puscżádło gotowe.
CZERWIEC. Sáłatę gotuy/ zmyślay Kredencerzu Rzecży chłodzące/ poday ná tálerzu. Fundáment zdrowem ná ten cżas wesele: Nic zámyślaway o Doktorze wiele.
LIPIEC. Grzeszy kto w piecu pali/ ogień śieie Niebo/ wstań rychley niż wtory kur Pieie. Stroy źimno Láznia/ tu Bálwierz ná stronie; Każ się przegrodzić od żony zásłonie.
SIERPIEN. Nie dáć spáć y ieść Syryus ná niebie/ Nie myśl y Męzu z żoną o potrzebie. Precż z Cyrulikiem y gorące wody/ Y po Doktorá daremne záwody.
WRZESIEN. Nieleń się vrwać owoc w sádzie
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: F
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
byli. Dropie stoły gotowali, serwety łamali, Pokrzywnicy świeżym zielem je przesypowali. Mucha grała na organach, a komar kalkował, Bąk na sztorcie przegrawając nieco ją sturbował;
Sowa tam na skrzypcach grała, dudek na cymbale, A skowronek upiwszy się ochrypiał był w cale. Krzywonos grał na kornecie, puchacz na puzanie, Kur zaś tak pił, że i krople nie zostało w dzbanie; Sroka piwa nawarzyła w krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie
byli. Dropie stoły gotowali, serwety łamali, Pokrzywnicy świeżym zielem je przesypowali. Mucha grała na organach, a komar kalkował, Bąk na sztorcie przegrawając nieco ją sturbował;
Sowa tam na skrzypcach grała, dudek na cymbale, A skowronek upiwszy się ochrypiał był w cale. Krzywonos grał na kornecie, puchacz na puzanie, Kur zaś tak pił, że i krople nie zostało w dzbanie; Sroka piwa nawarzyła w krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
-tłumaczeniu tegoż miejsca, to podaje Chryzolog. Myślił sobie Chrystus, Królestwo moje barzo się zamieszało, i prawdę mówiąc, ma jeden drugiemu co żadać. To już Piotrowi mogli zadać, odstąpił Pana, przeniewierzył się, wszedł w-fakcyją nieprzyjaznych Pańskich, i wiedzą kędy, w-domu Kaifaszowym: wiedzą kiedy, kiedy kur zapiał: wiedzą o którym czasie, w-nocy Petrus negauit mówi Chryzolog. Janowi jest też co zadać, bo szpetnie uciekł, Ioannes fugit. Tomasz Neutralista, wszytko coś powątpiwał, na dalszą deliberacyją brał, Thomas dubitat. Wszyscy pospolitym ruszeniem albo raczej uciekaniem, odstapili mię cuncti relinquunt. Kiedy przyidą lepsze
-tłumáczeniu tegoż mieyscá, to podáie Chryzolog. Myślił sobie Christus, Krolestwo moie bárzo się zámieszáło, i prawdę mowiąc, ma ieden drugiemu co żádáć. To iuż Piotrowi mogli zádáć, odstąpił Páná, przeniewierzył się, wszedł w-fákcyią nieprzyiáznych Páńśkich, i wiedzą kędy, w-domu Káifaszowym: wiedzą kiedy, kiedy kur zápiał: wiedzą o ktorym czáśie, w-nocy Petrus negauit mowi Chryzolog. Ianowi iest też co zádáć, bo szpetnie vćiekł, Ioannes fugit. Tomász Neutrálistá, wszytko coś powątpiwał, ná dalszą deliberácyią brał, Thomas dubitat. Wszyscy pospolitym ruszeniem álbo ráczey vćiekániem, odstápili mię cuncti relinquunt. Kiedy przyidą lepsze
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 29
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
morzu Indyjskim, teste Jovio.
GLAUCUS Modrzeniec, w niebezpieczeństwie dzieci swoje połyka, cesante metu, znowu ich wyrzuca z siebie, teste AEliano. Oppianus zaś u Hyppolita Salwiana przydaje, iż podczas tej bojaźni, same dzieci czasem per loca secreta do wnętrzności wdzierają się Macierzyńskich, i znowu niby się rodzą.
GALLUS Marinus, Kur Morski, jest Ryba czarna z białemi cętkami, pióra mając aż do ogona, pysk żabi. Konservatur w pokojach Pańskich, na wieżach Miasto wietrznika, dla pokazania, skąd wiatr ma wiać; gdyż w tę stronę pysk sympatycznie kieruje: Stąd tę Rybę Kircher zowie AEolium Magnetem, Wietrznym Magnesem.
HARENGI, albo Haleces,
morzu Indyiskim, teste Iovio.
GLAUCUS Modrzeniec, w niebespieczeństwie dzieci swoie połyka, cesante metu, znowu ich wyrzuca z siebie, teste AEliano. Oppianus zaś u Hyppolita Salwiana przydaie, iż podczas tey boiaźni, same dzieci czasem per loca secreta do wnętrzności wdzieraią się Macierzyńskich, y znowu niby się rodzą.
GALLUS Marinus, Kur Morski, iest Ryba czarna z białemi cętkami, piora maiąc aż do ogona, pysk żabi. Conservatur w pokoiach Pańskich, na wieżach Miasto wietrznika, dla pokazania, zkąd wiatr ma wiać; gdyż w tę stronę pysk sympatycznie kieruie: Ztąd tę Rybę Kircher zowie AEolium Magnetem, Wietrznym Magnesem.
HARENGI, albo Haleces,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 626
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
rzezał barany,
A jam tańszy co tworze chleb z ciałem zmieszany?" To gdy mówił, tak mocnym chuchnął na nich duchem, Że wszytko senijorstwo wygnał jednym chuchem. WOJNA Dwóch MINISTRÓW
Zeszli się dwaj ministrowie, Jako zjadli kogutowie, Przekonał stary młodego I wygnawszy z domu swego, Zapiał jak na swoich śmieciach, Kur srogi, jak lew przy dzieciach. SEN KRUZEGO
Diabeł chciał brodę czesać i napadł na grzebło, Które mu aż do zębów przez włosy przebiegło - Taki sen miał Kruzyjusz, który się wyjawił, Gdy mu młody minister palce w brodę wprawił. Trudno w piekle o pokój, we zborze o zgodę, Bo jeden duch prywatny
rzezał barany,
A jam tańszy co tworze chleb z ciałem zmieszany?" To gdy mówił, tak mocnym chuchnął na nich duchem, Że wszytko senijorstwo wygnał jednym chuchem. WOJNA DWUCH MINISTRÓW
Zeszli się dwaj ministrowie, Jako zjadli kogutowie, Przekonał stary młodego I wygnawszy z domu swego, Zapiał jak na swoich śmieciach, Kur srogi, jak lew przy dzieciach. SEN KRUZEGO
Diabeł chciał brodę czesać i napadł na grzebło, Które mu aż do zębów przez włosy przebiegło - Taki sen miał Kruzyjusz, który się wyjawił, Gdy mu młody minister palce w brodę wprawił. Trudno w piekle o pokój, we zborze o zgodę, Bo jeden duch prywatny
Skrót tekstu: DolBitKontr
Strona: 313
Tytuł:
Bitwa ministrów saskich
Autor:
Matyjasz Doliwski
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
, skrzydła rozpostarło, Bieżąc ku mnie; snadźby mię już było rozdarło, Bym zląkszy się go, w jamę była nie uciekła, Do której bieżąc, z strachu małom się nie wściekła”. Matka z mowy, co to był za zwierz, zrozumiała, Pierwszy że kot, a wtóry że był kur, poznała. I rzecze do dziecięcia: „Twoja cię prostota Mało nie pozbawiła, niebogo, żywota. Bo ten pierwszy zwierz, coć się zdał dobry z postawy, I skłonny, więc tak ludzki, a k’temu łaskawy,
Byś wejźrzała, me dziecię, w chytre serce jego: Nieprzyjaciel to
, skrzydła rozpostarło, Bieżąc ku mnie; snadźby mię już było rozdarło, Bym zląkszy się go, w jamę była nie uciekła, Do której bieżąc, z strachu małom się nie wściekła”. Matka z mowy, co to był za źwierz, zrozumiała, Pierwszy że kot, a wtóry że był kur, poznała. I rzecze do dziecięcia: „Twoja cię prostota Mało nie pozbawiła, niebogo, żywota. Bo ten pierwszy źwierz, coć się zdał dobry z postawy, I skłonny, więc tak ludzki, a k’temu łaskawy,
Byś wejźrzała, me dziecię, w chytre serce jego: Nieprzyjaciel to
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 23
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
XXV. Kto pod kim dół kopa, sam weń wpadnie. PIES, KUR, LISZKA.
Pies z kurem w towarzystwie w drogę się wybrali I tak kilka dni z sobą społem wędrowali; A nie mogąc raz za dnia, gdzieby nocleg mieli, Zajść do wsi, orzechowe w bok drzewo ujźrzeli.
Tam kur na orzech wleciał, a pies obskakował, Pod tymże jednak drzewem w krzaczku noclegował. Wtym z piosnką kur się ozwał, gdy już świtać miało. Liszce, w jamie będącej z dziećmi, tak się zdało, Że kur pieje; wybieży z jamy, słucha pilnie.
Ów znowu, - a ta widząc,
XXV. Kto pod kim dół kopa, sam weń wpadnie. PIES, KUR, LISZKA.
Pies z kurem w towarzystwie w drogę się wybrali I tak kilka dni z sobą społem wędrowali; A nie mogąc raz za dnia, gdzieby nocleg mieli, Zajść do wsi, orzechowe w bok drzewo ujźrzeli.
Tam kur na orzech wleciał, a pies obskakował, Pod tymże jednak drzewem w krzaczku noclegował. Wtym z piosnką kur się ozwał, gdy już świtać miało. Liszce, w jamie będącej z dziećmi, tak się zdało, Że kur pieje; wybieży z jamy, słucha pilnie.
Ów znowu, - a ta widząc,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 27
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
, gdzieby nocleg mieli, Zajść do wsi, orzechowe w bok drzewo ujźrzeli.
Tam kur na orzech wleciał, a pies obskakował, Pod tymże jednak drzewem w krzaczku noclegował. Wtym z piosnką kur się ozwał, gdy już świtać miało. Liszce, w jamie będącej z dziećmi, tak się zdało, Że kur pieje; wybieży z jamy, słucha pilnie.
Ów znowu, - a ta widząc, żeć ten nieomylnie, Bieży z chęcią i ujźrzy, że go dostać trudno Na orzechu; a w brzuchu czuje, że jej nudno. Nie wiedząc, jak inaczej, wnet miękkimi słowy Mówi k’niemu, chwaląc go
, gdzieby nocleg mieli, Zajść do wsi, orzechowe w bok drzewo ujźrzeli.
Tam kur na orzech wleciał, a pies obskakował, Pod tymże jednak drzewem w krzaczku noclegował. Wtym z piosnką kur się ozwał, gdy już świtać miało. Liszce, w jamie będącej z dziećmi, tak się zdało, Że kur pieje; wybieży z jamy, słucha pilnie.
Ów znowu, - a ta widząc, żeć ten nieomylnie, Bieży z chęcią i ujźrzy, że go dostać trudno Na orzechu; a w brzuchu czuje, że jej nudno. Nie wiedząc, jak inaczej, wnet miękkimi słowy Mówi k’niemu, chwaląc go
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 27
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
co dalszej nie zstało obrony pawowi, Musiał państwa onego ustąpić orłowi. Tak gdy wolne królestwo chce pana obierać, Barziej się ma na męstwo, na dowcip obzierać, Bo króla nie korona ani suknia zdobi: Tę złotnik, a owę zaś lada krawiec zrobi. LXXIII. Szkoda psu białego chleba. KUR I KLEJNOT.
Kur nalazł klejnot w gnoju, gdy ziarnka jakiego Szukał, nie myśląc znaleźć klejnotu jakiego. A namniej się z onego szczęścia nie radował, Ziarnka raczej, żeby się najadł, upatrował.
I mówił sam do siebie: „Inszy to kupują Dosyć drogo i barzo te rzeczy szacują, Ja zaś mało dbam o to, milej
co dalszej nie zstało obrony pawowi, Musiał państwa onego ustąpić orłowi. Tak gdy wolne królestwo chce pana obierać, Barziej się ma na męstwo, na dowcip obzierać, Bo króla nie korona ani suknia zdobi: Tę złotnik, a owę zaś lada krawiec zrobi. LXXIII. Szkoda psu białego chleba. KUR I KLEJNOT.
Kur nalazł klejnot w gnoju, gdy ziarnka jakiego Szukał, nie myśląc znaleźć klejnotu jakiego. A namniej się z onego szczęścia nie radował, Ziarnka raczej, żeby się najadł, upatrował.
I mówił sam do siebie: „Inszy to kupują Dosyć drogo i barzo te rzeczy szacują, Ja zaś mało dbam o to, milej
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 67
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897