Nie bój się o mą cnotę; byłam z dobrym człekiem: Tak mi ją mocnym w brogu przyszpilował ćwiekiem, Żem czuła prawie dobrze, kiedy mijał pępek; Lecz mu trzeba zapłacić za taki postępek. Obiecałam mu i to, nie wspomnieć przed nikiem.” A matka: „Zjedzże diabła, kurwo, z rzemieślnikiem.” 403. OBOJCZYK
Po diabłaż do Włoch, gdzie żelaznym blachem Mąż pięknej żenie coś kryje przed gachem? Oto i w naszym, patrzcie wszyscy, szyku, Tak szpetne kpisko siedzi w obojczyku. 404. ROZMOWA CHĘDOGA
Śmieszna się rzecz jednemu trafiła staroście, Kiedy wjeżdżał do miasta przez rzekę po
Nie bój się o mą cnotę; byłam z dobrym człekiem: Tak mi ją mocnym w brogu przyszpilował ćwiekiem, Żem czuła prawie dobrze, kiedy mijał pępek; Lecz mu trzeba zapłacić za taki postępek. Obiecałam mu i to, nie wspomnieć przed nikiem.” A matka: „Zjedzże diabła, kurwo, z rzemieślnikiem.” 403. OBOJCZYK
Po diabłaż do Włoch, gdzie żelaznym blachem Mąż pięknej żenie coś kryje przed gachem? Oto i w naszym, patrzcie wszyscy, szyku, Tak szpetne kpisko siedzi w obojczyku. 404. ROZMOWA CHĘDOGA
Śmieszna się rzecz jednemu trafiła staroście, Kiedy wjeżdżał do miasta przez rzekę po
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 359
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w lackim kościele Odprawiać swą obiednią.” Pyta mąż: „Czemuż by?” „Bom księdza do ołtarza swojego też służby Przypuściła; powiedał, że jak mąż do żony, Tak każdy z swym kościołem kapłan zjednoczony.” Poskrobie się pop w głowę; potem, wziąwszy kija: „Insza rzecz, kurwo, cerkiew, insza popadia.” Gdy przed oficjała ony przyszły zwody: „Nie odchodź spać przy księdzu, błaźnie, żony młodej!” 77. NA KRZYŻE RUSKIE
Zwyczaj na Rusi, gliną albo też i gnojem Krzyże po oknach i drzwiach pisać nad podwojem, Broniąc diabłu przystępu, jakoby przez ścianę Nie mógł
w lackim kościele Odprawiać swą obiednią.” Pyta mąż: „Czemuż by?” „Bom księdza do ołtarza swojego też służby Przypuściła; powiedał, że jak mąż do żony, Tak każdy z swym kościołem kapłan zjednoczony.” Poskrobie się pop w głowę; potem, wziąwszy kija: „Insza rzecz, kurwo, cerkiew, insza popadyja.” Gdy przed oficyjała ony przyszły zwody: „Nie odchodź spać przy księdzu, błaźnie, żony młodej!” 77. NA KRZYŻE RUSKIE
Zwyczaj na Rusi, gliną albo też i gnojem Krzyże po oknach i drzwiach pisać nad podwojem, Broniąc diabłu przystępu, jakoby przez ścianę Nie mógł
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 560
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jako ty. Łańcuckim nie zowę się, jedno Stadnickim; a ty się zowiesz Jazłowieckim, a nie jesteś nim, jedno Popierdowskim, a Popierdowskim nie nowina masztalerzmi bywać i katy. Niecnotliwy, łżywy człowiecze, zdobić swoje niecnoty chcesz; ale trudno, mają ludzie rozum i widzą, kto cnotą narabia, kto fałszem. Kurwo wszeteczna, nikczemna, przestań kurewskich, wszetecznych swarów, a jeśli jest co krople krwie szlacheckiej w tobie, rzuć się do rzemiesła rycerskiego, nie zdradą z zasłupia, jakoś kazał zabijać ludzi, ani przez łotry, u których nie tylko cnota, ale i sumnienie przedajne.
Tym zamykam na twoje niecnotliwe pisanie, jako
jako ty. Łańcuckim nie zowę się, jedno Stadnickim; a ty sie zowiesz Jazłowieckim, a nie jesteś nim, jedno Popierdowskim, a Popierdowskim nie nowina masztalerzmi bywać i katy. Niecnotliwy, łżywy człowiecze, zdobić swoje niecnoty chcesz; ale trudno, mają ludzie rozum i widzą, kto cnotą narabia, kto fałszem. Kurwo wszeteczna, nikczemna, przestań kurewskich, wszetecznych swarów, a jeśli jest co krople krwie ślacheckiej w tobie, rzuć się do rzemiesła rycerskiego, nie zdradą z zasłupia, jakoś kazał zabijać ludzi, ani przez łotry, u których nie tylko cnota, ale i sumnienie przedajne.
Tym zamykam na twoje niecnotliwe pisanie, jako
Skrót tekstu: JazStadListyCz_II
Strona: 187
Tytuł:
Korespondencja Jazłowieckiego z Diabłem-Stadnickim
Autor:
Hieronim Jazłowiecki, Stanisław Stadnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Odprawiwszy komplement, prosto spod pierzyny, Od paniej się do pana pokwapi na inny. Umiezga się, przyszedszy bliżej, potem miasto Ofertów: „A do męża, bezecna niewiasto! Ja bym miał mazać swego dobrodzieja łoże, Chleb jego jedząc gębą? uchowaj mię, Boże! Jam żartował, ty zaraz, kurwo, do paskudy!” A w tym go patołęczą przeparzy przez udy. Pan w nogi, sługa za nim chyżo się obraca, Raz po boku, drugi raz po plecach go maca. Kiedy tak aż do samej wjedzie na nim sieni, Ten się nieborak po pas uszarga, upieni, Że sapiąc z gołą
Odprawiwszy komplement, prosto spod pierzyny, Od paniej się do pana pokwapi na iny. Umiezga się, przyszedszy bliżej, potem miasto Ofertów: „A do męża, bezecna niewiasto! Ja bym miał mazać swego dobrodzieja łoże, Chleb jego jedząc gębą? uchowaj mię, Boże! Jam żartował, ty zaraz, kurwo, do paskudy!” A w tym go patołęczą przeparzy przez udy. Pan w nogi, sługa za nim chyżo się obraca, Raz po boku, drugi raz po plecach go maca. Kiedy tak aż do samej wjedzie na nim sieni, Ten się nieborak po pas uszarga, upieni, Że sapiąc z gołą
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 293
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do kmoszki prześlice, Siadszy z kmoszką, nu w gadki; aż sobie podpije, Przydzie do dom, a mąż w nią jak bije, tak bije, Mówiąc: Nie zow prześlicą tej Bożej porody, Wyprzędziesz wszystko z domu, naczynisz mi szkody. Gorzałką to jak żywo u nas w Polsce zowią, Mów, kurwo, sromota to, jako ludzie mówią. Był tu jeden Włoch w Polsce, czy widział, czy słyszał, Iż jej trzy łyżki wypił chłop jakiś; napisał Do Włoch za dziw niemały, iż onemu chłopu Nie wadziło, nie umarł z takiego syropu. By ten Włoch widział owych, co na bykach jeżdżą, Albo
do kmoszki prześlice, Siadszy z kmoszką, nu w gadki; aż sobie podpije, Przydzie do dom, a mąż w nię jak bije, tak bije, Mówiąc: Nie zow prześlicą tej Bożej porody, Wyprzędziesz wszystko z domu, naczynisz mi szkody. Gorzałką to jak żywo u nas w Polscze zowią, Mów, kurwo, sromota to, jako ludzie mówią. Był tu jeden Włoch w Polscze, czy widział, czy słyszał, Iż jej trzy łyżki wypił chłop jakiś; napisał Do Włoch za dziw niemały, iż onemu chłopu Nie wadziło, nie umarł z takiego syropu. By ten Włoch widział owych, co na bykach jeżdżą, Albo
Skrót tekstu: WodGorzBad
Strona: 2*
Tytuł:
Wodka albo gorzałka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
skurwysynu, nie przyszedł do karczmy. Tożby cię ode mnie minął ruglec jaki znaczny. By mi się i nie spowiadać, nie opuszczę tego; Łotrowie to, nie sąsiedzi, niemasz nic dobrego”. A w tym się na żenie pomści, to jej z płotu kołem: „Długos się to, pani kurwo, bawiła kościołem. Więc przyniesiesz w dzbanuszku kęs święconej wody, A w domu się diabli łupią, wszędy dosyć szkody”. To się z żoną będzie swarzył, a nawięcej w święto: Ano ogród wypasiono i bydło zajęto. Wołowi się cosi stało, wilk obraził klaczę, Kokoszy mi tchórz podławił. już dobrze nie
zkurwysynu, nie przyszedł do karczmy. Tożby cię ode mnie minął ruglec jaki znaczny. By mi się i nie spowiadać, nie opuszczę tego; Łotrowie to, nie sąsiedzi, niemasz nic dobrego”. A w tym się na żenie pomści, to jej z płotu kołem: „Długos się to, pani kurwo, bawiła kościołem. Więc przyniesiesz w dzbanuszku kęs święconej wody, A w domu się dyabli łupią, wszędy dosyć szkody”. To sie z żoną będzie swarzył, a nawięcej w święto: Ano ogród wypasiono i bydło zajęto. Wołowi się cosi stało, wilk obraził klaczę, Kokoszy mi tchórz podławił. już dobrze nie
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 39
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903