.
LXI.
Na wysokich frambugach, które tak się zdały, Że ich miasto podpory nieba używały, Były ogrody pyszne, o jakie w nizinie I więtsze i piękniejsze trudno na równinie. Zieleniały się między śpicami jasnemi Różne drzewa pachniące z szczepami pięknemi, Które tak czasu zimy, jako czasu lata Dawały moc owocu i wonnego kwiata.
LXII.
Takich drzew indziej niemasz, jakie się tam rodzą I jakie tam owoce i kwiecia wychodzą, Lilie, gelseminy, fiołki wonniejsze, Amaranty i róże, tam dobrze piękniejsze. Gdzie indziej równo z słońcem rodzi się i ginie, W jednej z niem martwą głowę pochyla godzinie I pręt osierociały opuszcza, pogrzebu
.
LXI.
Na wysokich frambugach, które tak się zdały, Że ich miasto podpory nieba używały, Były ogrody pyszne, o jakie w nizinie I więtsze i piękniejsze trudno na równinie. Zieleniały się między śpicami jasnemi Różne drzewa pachniące z szczepami pięknemi, Które tak czasu zimy, jako czasu lata Dawały moc owocu i wonnego kwiata.
LXII.
Takich drzew indziej niemasz, jakie się tam rodzą I jakie tam owoce i kwiecia wychodzą, Lilie, gelseminy, fiołki wonniejsze, Amaranty i róże, tam dobrze piękniejsze. Gdzie indziej równo z słońcem rodzi się i ginie, W jednej z niem martwą głowę pochyla godzinie I pręt osierociały opuszcza, pogrzebu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 211
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
w Cedar, długo obywatelką była dusza moja. W Psalmie 119
Czy też Słońce rok zwykłym biegiem odprawuje i po drogach gwiazdecznych kurs swój terminuje? Mniemałam, że się w wozie pasy potargały, gdy tak kołem leniwym czasy pojeżdżały. Ach, jużem ja swe dawno odprawiła lata, a śmierć nie chce docinać uwiędłego kwiata. Precz, dla Boga, Lachezys, ze lnu mojej nędze! Nie doprzędłaś co prędzej życia mego przędze? Bo żyć długo na świecie, cóż to za swobody? Darmo nas świat zaprasza na niepewne gody. Ach, zda się być śmierć każda milszą mojej głowie aniżeli ten żywot, co się śmiercią zowie!
w Cedar, długo obywatelką była dusza moja. W Psalmie 119
Czy też Słońce rok zwykłym biegiem odprawuje i po drogach gwiazdecznych kurs swój terminuje? Mniemałam, że się w wozie pasy potargały, gdy tak kołem leniwym czasy pojeżdżały. Ach, jużem ja swe dawno odprawiła lata, a śmierć nie chce docinać uwiędłego kwiata. Precz, dla Boga, Lachezys, ze lnu mojej nędze! Nie doprzędłaś co prędzej życia mego przędze? Bo żyć długo na świecie, cóż to za swobody? Darmo nas świat zaprasza na niepewne gody. Ach, zda się być śmierć każda milszą mojej głowie aniżeli ten żywot, co się śmiercią zowie!
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 146
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
daje I w swych niedługo furiach ustaje, A potym prędko Arnolfa przyzowie I te mu słowa na ostatek powie: „Możesz dziękować niezmiernej litości Boskiej, iże cię za takowe złości Śmierć nie potkała! Snać ci do poprawy Jeszcze użyczył czasu Bóg łaskawy. Miałeś być wkrótce zniknąć z tego świata I z kwitnącego prędko opaść kwiata Jako list suchy i niepożyteczny. A to, że przez mię Bóg chciał sprawić wieczny, Takem rozumiał, bom się był nasadził Na to, abym cię z tego świata zgładził. Aleć już widzę (gdy się przyczyniają Za tobą ludzie), że nieba sprzyjają Życiu twojemu i te ludzkie głosy Znać
daje I w swych niedługo furyjach ustaje, A potym prędko Arnolfa przyzowie I te mu słowa na ostatek powie: „Możesz dziękować niezmiernej litości Boskiej, iże cię za takowe złości Śmierć nie potkała! Snać ci do poprawy Jeszcze użyczył czasu Bóg łaskawy. Miałeś być wkrótce zniknąć z tego świata I z kwitnącego prędko opaść kwiata Jako list suchy i niepożyteczny. A to, że przez mię Bóg chciał sprawić wieczny, Takem rozumiał, bom się był nasadził Na to, abym cię z tego świata zgładził. Aleć już widzę (gdy się przyczyniają Za tobą ludzie), że nieba sprzyjają Życiu twojemu i te ludzkie głosy Znać
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 202
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
rane upłyną, Uciechy pierwsze rady tam giną; Jednak ty statecznie kochaj we mnie wiecznie; Jeżeli zechcesz, jam twą koniecznie. PIĄTA: PAWENCJA
Piękna dziewico, moja siostrzyco, W twoim ogrodzie Gdy ja do roże palce przyłożę, Ciernie mię bodzie.
Dla tego strachu nie chcę zapachu Więcej zakuszać, Nie chcę i kwiata przez wszytkie lata Ślicznego ruszać.
Wenery synie, cny Kupidynie, Rozkoszne dziecię, Gdy z swego łuku czasem bez huku Strzelasz po świecie;
Sztuczny kozaku, co masz w sajdaku, Puszczasz znienagła, Alić zarazem za słodkim razem Śmierć idzie nagła. SZÓSTA: TAMILLA
Dobranoc, trzykroć ukochany, Dobranoc, wianeczku różany,
rane upłyną, Uciechy pierwsze rady tam giną; Jednak ty statecznie kochaj we mnie wiecznie; Jeżeli zechcesz, jam twą koniecznie. PIĄTA: PAWENCJA
Piękna dziewico, moja siostrzyco, W twoim ogrodzie Gdy ja do roże palce przyłożę, Ciernie mię bodzie.
Dla tego strachu nie chcę zapachu Więcej zakuszać, Nie chcę i kwiata przez wszytkie lata Ślicznego ruszać.
Wenery synie, cny Kupidynie, Rozkoszne dziecię, Gdy z swego łuku czasem bez huku Strzelasz po świecie;
Sztuczny kozaku, co masz w sajdaku, Puszczasz znienagła, Alić zarazem za słodkim razem Śmierć idzie nagła. SZÓSTA: TAMILLA
Dobranoc, trzykroć ukochany, Dobranoc, wianeczku różany,
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 107
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
ja pasł Owce, a tyś pasł głupie oślice.
Mnie niechaj ten zachowa co czcić Królów każe, Niech się miecz mój i ręka krwią twoją niemaże Płaszczam urznął na dowód, żem mógł tym Orężem Saula zabić, bym niebył Córki jego Mężem. Com ci winien, że wiek mój podobien do kwiata Śmierci miotasz pod kossę, iść mi kazesz z świata. Brać mi życie chcesz gwałtem, daj miejsce przyczynie, Czyś mi go dał? czy możesz dać biednej ptaszynie? BÓG sam Prawo ma do mnie, kazać żyć, umierać, Ten do drzwi tych obojga potrafi otwierać Jam poddanym, tyś Panem,
ia pasł Owce, á tyś pasł głupie oślice.
Mnię niechay ten zachowa co cźcić Krolow każe, Niech się miecz moy y ręka krwią twoią niemaże Płaszczam urznął na dowod, żem mogł tym Orężem Saula zabić, bym niebył Corki jego Mężem. Com ci winien, że wiek moy podobien do kwiata Smierci miotasz pod kossę, iść mi kazesż z świata. Brać mi życie chcesz gwałtem, day mieysce przyczynie, Czyś mi go dał? czy możesz dać biedney ptaszynie? BOG sam Prawo ma do mnie, kazać żyć, umierać, Ten do drzwi tych oboyga potrafi otwierać Jam poddanym, tyś Panem,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 44
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
w niewoli w pieszczotach żyje? kto bankietuje? kto sobie jak chce przebiera w miłych uciechach? Czy wolno chodzić niewolnikowi gdzie się podoba? Czy wolno zdobić siebie odzieniem jak naświetniejszym? Czy wolno złotem abo perłami ozdabiać głowę/ obkładać szyję? Czy wolno trafić około włosów wytworne wymysły? Czy w niej dopuszczą aby i z kwiata wieniec postał na głowie? Czy w niej dozwolą aby się wdawał w jaką rozmowę z spół swoją niewolnicą? Czy tam w tarasie ujrzysz ze złota manele/ ze złota łańcuchy? słyszysz tam wdzięczne muzyki/ ucieszne pienia? Czyli nie raczej ujrzysz pobladłych więźniów od głodu; ujrzysz w plugastwie mierzwy leżących; ujrzysz jako od
w niewoli w pieszczotách żyie? kto bánkietuie? kto sobie iák chce przebiera w miłych vćiechách? Czy wolno chodźić niewolnikowi gdźie się podoba? Czy wolno zdobić siebie odźieniem iák naświetnieyszym? Czy wolno złotem abo perłámi ozdabiáć głowę/ obkłádáć szyię? Czy wolno tráfić około włosow wytworne wymysły? Czy w niey dopuszczą áby y z kwiátá wieniec postał ná głowie? Czy w niey dozwolą áby się wdawał w iáką rozmowę z społ swoią niewolnicą? Czy tám w táráśie vyrzysz ze złotá mánele/ ze złotá łáńcuchy? słyszysz tám wdźięczne muzyki/ vćieszne pienia? Czyli nie ráczey vyrzysz pobládłych więźniow od głodu; vyrzysz w plugastwie mierzwy leżących; vyrzysz iáko od
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 264
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
/ zwabiłaby prędko osoba jaka równie ozdobna/ abo też zgoła nie mająca żadnej ozdoby rodziców ozdobę i Domu. Więc nie dziwować/ że choć w zakonnych kątach dość dawno dusze zawarte/ tak ciężkie na ciele swoim ponoszą ostrości/ tak swoje na barzo pilnej trzymają straży zmysły: wiedzą bowiem że inaczej nie mogą chować doskonale kwiata Panieństwa białości/ wiedzą że tą ostrością zachowuje się śliczna Panieństwa ozdoba. Dobrze się i to namieniło w pytaniu o tej koronie cierniowej/ czyli to rózga nie do zawleczenia tego co się zasiało? Zaiste czystość i Panieństwo w całości nigdy nie będzie/ jeśli nie będzie w schowaniu. Jak niezagrzebiesz nasienia w ziemi ptastwo
/ zwabiłaby prędko osobá iáka rownie ozdobna/ ábo też zgoła nie máiąca żadney ozdoby rodźicow ozdobę y Domu. Więc nie dźiwowáć/ że choć w zakonnych kątách dość dawno dusze zawárte/ ták ćiężkie ná ćiele swoim ponoszą ostrośći/ ták swoie ná bárzo pilney trzymáią straży zmysły: wiedzą bowiem że ináczey nie mogą chowáć doskonále kwiátá Panieństwá białośći/ wiedzą że tą ostrośćią záchowuie się śliczna Pánieństwá ozdobá. Dobrze się y to námieniło w pytániu o tey koronie ćierniowey/ czyli to rozgá nie do záwleczenia tego co się zaśiało? Záiste czystość y Pánieństwo w cáłośći nigdy nie będźie/ ieśli nie będźie w schowániu. Iák niezágrzebiesz naśienia w źiemi ptastwo
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 304
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Cara wielkiego. Trzyma się też przytym państwie tak wolnym dwiema sposobami: Naprzód/ iż odejmuje wszytkim zgoła swym poddanym oręże: Potym/ iż podaje wszytkie rządy w ręce odstępców od wiary świętej/ które on bierze za dziesięcinę z państw swych w dzieciństwie. Którą sztuką nabywa dwu rzeczy dobrych: Jednej/ iż pozbawia prowincje kwiata i siły/ którą z ludzi mieć mogły; gdyż wybierają młodzieńce mocniejsze i sposobniejsze do wojny: Drugiej/ iż tymiż opatruje i ubezpiecza sam siebie: bo Jańczarowie/ pobrani prawie od piersi macierzyńskich w dzieciństwie swym/ i dani na wychowanie i ku straży temu i owemu/ zostają/ nie postrzegszy się Mahometany: i
Cárá wielkiego. Trzyma się też przytym páństwie ták wolnym dwiemá sposobámi: Naprzod/ iż odeymuie wszytkim zgołá swym poddánym oręże: Potym/ iż podáie wszytkie rządy w ręce odstępcow od wiáry świętey/ ktore on bierze zá dźieśięćinę z państw swych w dźiećiństwie. Ktorą sztuką nábywa dwu rzeczy dobrych: Iedney/ iż pozbáwia prouincie kwiátá y śiły/ ktorą z ludźi mieć mogły; gdyż wybieráią młodźieńce mocnieysze y sposobnieysze do woyny: Drugiey/ iż tymiż opátruie y vbespiecza sam śiebie: bo Iáńczárowie/ pobráni práwie od pierśi máćierzyńskich w dźiećiństwie swym/ y dáni ná wychowánie y ku straży temu y owemu/ zostáią/ nie postrzegszy się Máhumetany: y
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 165
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
słowy oszukany, Ochoty swojej gdy sunie obroty, Insze mu dama, aż napadł na groty. Aż się frasuje, wnet melancholia, A panna na to hej w tańcu wywija. 0 pana nie dbam, wolę ubogiego, A ku mej woli junaka grzecznego. Czterech lub części poruszyłem świata, Nie chcę naruszać panieńskiego kwiata. Na tym świecie pierwszy element wiatr. PANNY.
Wiatrem kto panny nazwał? Aniołami Są skrzydlastymi, są i boginiami, W swojej imprezie Jak łania Jezie.
A co dziw wielki, łania ze z rogami, Monstrum to jakieś między naturami. Róg jej nad głową, Jak czub nad sową.
Mówią, ze trudno
słowy oszukany, Ochoty swojej gdy sunie obroty, Insze mu dama, aż napadł na groty. Aż się frasuje, wnet melancholija, A panna na to hej w tańcu wywija. 0 pana nie dbam, wolę ubogiego, A ku mej woli junaka grzecznego. Czterech lub części poruszyłem świata, Nie chcę naruszać panieńskiego kwiata. Na tym świecie pierwszy element wiatr. PANNY.
Wiatrem kto panny nazwał? Aniołami Są skrzydlastymi, są i boginiami, W swojej imprezie Jak łania Iezie.
A co dziw wielki, łania ze z rogami, Monstrum to jakieś między naturami. Róg jej nad głową, Jak czub nad sową.
Mówią, ze trudno
Skrót tekstu: BoczHirBad
Strona: 196
Tytuł:
Czterech części świata natury białogłowskiej hiroglifikon
Autor:
Jakub Boczylowic
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1691
Data wydania (nie wcześniej niż):
1691
Data wydania (nie później niż):
1691
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950