. Tak nań wylękniona Z zamku poglądać będzie tyranowa żona, Wzdychając: o gdybyż mój boju niewiadomy Mąż nie napadł na tego, co to zajuszony I niepohamowany jako lew srożeje A nieuchronną ręką krwie potoki leje. Pięknać rzecz i przystojna za ojczyznę miłą Polec i własną jej być przykryty mogiłą. Zwłaszcza, że też lękliwy przed nią nie uciecze, Tak w grzbiet tchorza, jak w piersi śmiałego ta siecze. Cnota niefarbowana i męstwo wrodzone Świeci się, zasłużoną sławą ozdobione
I tak niewzruszonego zawsze animuszu, Że do baśni pospólstwa nie nakłania uszu. Czy nie piękniejszaż zawsze dzielność i ochota Niżeli próżnowanie gnuśnego żywota? Poty póki świat stoi,
. Tak nań wylękniona Z zamku poglądać będzie tyranowa żona, Wzdychając: o gdybyż moj boju niewiadomy Mąż nie napadł na tego, co to zajuszony I niepohamowany jako lew srożeje A nieuchronną ręką krwie potoki leje. Pięknać rzecz i przystojna za ojczyznę miłą Polec i własną jej być przykryty mogiłą. Zwłaszcza, że też lękliwy przed nią nie uciecze, Tak w grzbiet tchorza, jak w piersi śmiałego ta siecze. Cnota niefarbowana i męstwo wrodzone Świeci się, zasłużoną sławą ozdobione
I tak niewzruszonego zawsze animuszu, Że do baśni pospolstwa nie nakłania uszu. Czy nie piękniejszaż zawsze dzielność i ochota Niżeli prożnowanie gnuśnego żywota? Poty poki świat stoi,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 438
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
nagłemi Ziemia i niebo świeci ogniami strasznemi, Które mury z samego gruntu wyrywają I wielkiemi kamieńmi do nieba ciskają:
LXXIX.
Taki beł właśnie Orland i tak się zdał srogi, Kiedy stanął po onem padnieniu na nogi, Tak straszną postać i twarz i wzrok niósł gniewliwy, Żeby się go sam Mars bał, nie tylko lękliwy Król fryzyjski: śpiesznie wzad powracał, wodzami Uciekając przed jego srogiemi gniewami; Ale tak prędko za niem biegł Orland skwapliwy, Jako leci bełt, z prędkiej wypchany cięciwy.
LXXX.
I czego nie mógł sprawić i uczynić koniem, To teraz sprawi, pieszo puściwszy się po niem. Tak rączo za niem bieży i
nagłemi Ziemia i niebo świeci ogniami strasznemi, Które mury z samego gruntu wyrywają I wielkiemi kamieńmi do nieba ciskają:
LXXIX.
Taki beł właśnie Orland i tak się zdał srogi, Kiedy stanął po onem padnieniu na nogi, Tak straszną postać i twarz i wzrok niósł gniewliwy, Żeby się go sam Mars bał, nie tylko lękliwy Król fryzyjski: śpiesznie wzad powracał, wodzami Uciekając przed jego srogiemi gniewami; Ale tak prętko za niem biegł Orland skwapliwy, Jako leci bełt, z prętkiej wypchany cięciwy.
LXXX.
I czego nie mógł sprawić i uczynić koniem, To teraz sprawi, pieszo puściwszy się po niem. Tak rączo za niem bieży i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 191
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, od barana głowę suchą niewielką, od Jelenia nogi kształtne i subtelne: aprżytym krzyż płaski, kark łabędzi, alias pięknie wykrzywiony (nietak długi) zgóry rześko stąpający, zwięzły jako kłąbek, z należytą całą symmetrią; bo taki pracowity, rogu twardego, biegu żartkiego, długo trwającego; nie ma być norowity, lękliwy, albo płochy. Koński pot jest żaraźliwy: z tąd nim strzały, szable zapawają ci, co chcą śmiertelnie zaszkodzić komu, w rany jeźdzca, aby nie zaszedł przestrzegać. Rosną konie do roku szóstego, a klacze do piątego, a potym grubieją. Wiek koński, ledwo nie z ludzkim się komparuje, ato
, od barana głowę suchą niewielką, od Ielenia nogi kształtne y subtelne: aprżytym krzyż płaski, kark łabędzi, alias pięknie wykrzywiony (nietak długi) zgory rzesko stąpáiący, zwięzły iako kłąbek, z należytą całą symmetryą; bo taki pracowity, rogu twardego, biegu żartkiego, długo trwaiącego; nie má bydź norowity, lękliwy, albo płochy. Koński pot iest żaraźliwy: z tąd nim strzały, szable zapawaią ci, co chcą smiertelnie zászkodzić komu, w rany iezdzca, aby nie zaszedł przestrzegać. Rostą konie do roku szostego, á klacze do piątego, á potym grubieią. Wiek koński, ledwo nie z ludzkim się komparuie, ato
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 474
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
wiele praw i Konstytucij/ tam wiele i występków. Nie dobry to znak/ gdzie siła sądów i praw co raz to przybywa. Już tam koniecznie musi być siła niesprawiedliwych ludzi. Bo i Jurystowie tak mówią. Crescentibus delictis, exacerbantur iura. Księgi Pierwsze.
KLEANTES/ gdy mu jeden zadawał to/ jakoby miał być lękliwy/ tak na to rzekł: tak jest żem lękliwy/ i dla tego też barzo mało grzeszę. Dobre takie lękanie/ które odwodzi od złych rzeczy.
Gdy mu tym urągano że był starym/ tak powiedział: Radcibym się już pożegnał z tym światem: Lecz gdy czuję to żem czerstwy i zdrów/ bądź
wiele praw y Constitucij/ tám wiele y występkow. Nie dobry to znák/ gdźie śiłá sądow y praw co raz to przybywa. Iuż tám koniecżnie muśi być śiłá niespráwiedliwych ludźi. Bo y Iuristowie ták mowią. Crescentibus delictis, exacerbantur iura. Kśięgi Pierwsze.
KLEANTHES/ gdy mu ieden zádawał to/ iákoby miał być lękliwy/ ták ná to rzekł: ták iest żem lękliwy/ y dla tego też bárzo máło grzeszę. Dobre tákie lękánie/ ktore odwodźi od złych rzecży.
Gdy mu tym vrągano że był stárym/ ták powiedźiał: Radćibym się iuż pożegnał z tym świátem: Lecż gdy cżuię to żem cżerstwy y zdrow/ bądź
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 67
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
dobry to znak/ gdzie siła sądów i praw co raz to przybywa. Już tam koniecznie musi być siła niesprawiedliwych ludzi. Bo i Jurystowie tak mówią. Crescentibus delictis, exacerbantur iura. Księgi Pierwsze.
KLEANTES/ gdy mu jeden zadawał to/ jakoby miał być lękliwy/ tak na to rzekł: tak jest żem lękliwy/ i dla tego też barzo mało grzeszę. Dobre takie lękanie/ które odwodzi od złych rzeczy.
Gdy mu tym urągano że był starym/ tak powiedział: Radcibym się już pożegnał z tym światem: Lecz gdy czuję to żem czerstwy i zdrów/ bądź przyjdzie czytać/ bądź też pisać/ tedy znowu zostaję.
dobry to znák/ gdźie śiłá sądow y praw co raz to przybywa. Iuż tám koniecżnie muśi być śiłá niespráwiedliwych ludźi. Bo y Iuristowie ták mowią. Crescentibus delictis, exacerbantur iura. Kśięgi Pierwsze.
KLEANTHES/ gdy mu ieden zádawał to/ iákoby miał być lękliwy/ ták ná to rzekł: ták iest żem lękliwy/ y dla tego też bárzo máło grzeszę. Dobre tákie lękánie/ ktore odwodźi od złych rzecży.
Gdy mu tym vrągano że był stárym/ ták powiedźiał: Radćibym się iuż pożegnał z tym świátem: Lecż gdy cżuię to żem cżerstwy y zdrow/ bądź przyidźie cżytáć/ bądź też pisać/ tedy znowu zostáię.
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 67
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
poswata: Strawi żołądek w pułsurowe zdrowy, Młoda lub stara, miłość mą uczuje Już to nie pewny, co nazbyt brakuje. Nie darmo mówią: Na bojaźliwą radę, odważnego serca potrzeba. Nie to mówi jeździec/ co owo do każdego konia/ jaką przysadę upatrując/ wsiąść na żadnego nie śmie; Ten/ że lękliwy; ten/ że dosiadać nie da; ten/ że wierzga; ten/ że na kieł bierze: Aleć to u mnie jeździec/ co jaki się nawinie/ umie go osieść/ i zażyć. Jakoż tego dostaje się i nam samym widzieć/ że owo koń jednemu i przystąpić do siebie/ dopieroż
poswáta: Strawi żołądek w pułsurowe zdrowy, Młoda lub stára, miłość mą uczuie Iuż to nie pewny, co názbyt brákuie. Nie dármo mowią: Ná boiáźliwą rádę, odważnego sercá potrzebá. Nie to mowi iezdźiec/ co owo do káżdego koniá/ iáką przysádę upátruiąc/ wśiąść ná żadnego nie śmie; Ten/ że lękliwy; ten/ że dośiádáć nie da; ten/ że wierzga; ten/ że ná kieł bierze: Aleć to u mnie iezdźiec/ co iáki się nawinie/ umie go ośieść/ y záżyć. Iákosz tego dostáie się y nam sámym widźieć/ że owo koń iednemu y przystąpić do śiebie/ dopieroż
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 40
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
dom po tym gwarze Wracając, kadzą woniami Ołtarze; Albo wieszają Bogom swym na tyczy Nieprzyjacielskie łupy i zdobyczy. Zony w Kościołach nowe czynią śluby Za obronionych Małżonków od zguby, A ci im swoje wiktoryje za to Prawią, i które gdzie strawili lato. Cieszą się starcy z miłej narratywy, Serce drzy we płci Panieńskiej lękliwy; Zona u męża swego wisząc ucha, Z pilnością, co jej ów powiada, słucha. Ten w krześle siadszy blisko gdzie przy stole, Szyk na nim znaczy, i bitwę, i pole; Inny zaś palec umoczywszy w winie, Pergamy całe wystawia w godzinie. Tędy Simois bystra rzeka bieży, Na owtej
dom po tym gwárze Wracáiąc, kádzą woniámi Ołtarze; Albo wieszáią Bogom swym ná tyczy Nieprzyiácielskie łupy y zdobyczy. Zony w Kośćiołach nowe czynią śluby Zá obronionych Máłżonkow od zguby, A ći im swoie wiktoryie za to Práwią, y ktore gdźie strawili láto. Cieszą się stárcy z miłey nárrátywy, Serce drzy we płci Pánieńskiey lękliwy; Zoná u mężá swego wisząc uchá, Z pilnośćią, co iey ow powiadá, słucha. Ten w krześle śiadszy blisko gdźie przy stole, Szyk ná nim znáczy, y bitwę, y pole; Inny záś pálec umoczywszy w winie, Pergámy cáłe wystáwia w godźinie. Tędy Simois bystra rzeká bieży, Ná owtey
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 4
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
w bok swojemu koniowi włożyła I za niem się skwapliwa przez pole puściła. On gniewliwy na konia woła i pięściami I karze go po bokach obiema nogami I łaje mu, jakby miał rozum; lecz im więcej Fuka nań i bije go, tem on bieży prędzej. PIEŚŃ XXIII.
XC.
Koń, który beł lękliwy, mija proste drogi I bieży w przek i sobie nie patrzy na nogi; Już zbiegł z milę i jeszcze dalejby beł bieżał, By beł nad rów głęboki jeden nie przybieżał, W który oba we wszytkiem biegu powpadali, Choć tam sobie kobierca beli nie posłali. Atoli jako jego dobre szczęście chciało, Mandrykardowi się
w bok swojemu koniowi włożyła I za niem się skwapliwa przez pole puściła. On gniewliwy na konia woła i pięściami I karze go po bokach obiema nogami I łaje mu, jakby miał rozum; lecz im więcej Fuka nań i bije go, tem on bieży pręcej. PIEŚŃ XXIII.
XC.
Koń, który beł lękliwy, mija proste drogi I bieży w przek i sobie nie patrzy na nogi; Już zbiegł z milę i jeszcze dalejby beł bieżał, By beł nad rów głęboki jeden nie przybieżał, W który oba we wszytkiem biegu powpadali, Choć tam sobie kobierca beli nie posłali. Atoli jako jego dobre szczęście chciało, Mandrykardowi się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 218
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
człowiek, kto mnie, z ciała tej śmierci, życzliwy Wybaw’i? Znowu tak rzekł: Chcę być rozwiedzionem Z ciałem, bym Chrystusowi mógł być policzonem. A Król Dawid i Prorok tak rzekł utęskniony: Kiedyż przyjdę, i stanę przed Bogiem strapiony? Także i ja, że na Śmierć nie jestem lękliwy Cielesną, z tąd wziąć możesz dowód niewątpliwy, Ze wzgardziwszy Rodzica twego groźbą srogą, I prawem ustawionem, w tem daleką drogą Przeszedłem kraj bezpiecznie, abym ci mógł twego Opowiedzieć naukę Zbawienia dusznego, Lubom to dobrze wiedział o Rodzicu twojem, Ze gdyby wziął wiadomość tu o przyściu mojem, Porwałby mnie
człowiek, kto mie, z ćiała tey śmierći, życzliwy Wybáw’i? Znowu ták rzekł: Chcę bydź rozwiedźionem Z ćiałem, bym Chrystusowi mogł bydź policzonem. A Krol Dawid y Prorok ták rzekł vteskniony: Kiedyż przyydę, y stanę przed Bogiem strapiony? Tákze y ia, że ná Smierć nie iestem lękliwy Cielesną, z tąd wźiąć możesz dowod niewątpliwy, Ze wzgárdźiwszy Rodzicá twego groźbą srogą, Y práwem vstáwionem, w tem dáleką drogą Przeszedłem kray bespiecznie, ábym ci mogł twego Opowiedźieć náukę Zbáwienia dusznego, Lubom to dobrze wiedźiał o Rodzicu twoiem, Ze gdyby wziął wiádomość tu o przyściu moiem, Porwałby mie
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 128
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Ganges Rzeki, gdy poczęło pozłacać promieniem swym, gór najwyższych wierzchy, chcąc osuszyć połyskujące siękrople nakształt pereł kosztownych, z kwiateczków wonnością ozdobnionych, drzeć surowością cery mej zatrwozone poczęło, konie jego przestraszone, pod złocistą podpadły Karocę, żadną miarą niechcąc bieżeć torem, przez Ekliptikę słoneczną jako byli zwykli. T. Koń lękliwy i pod wierzch, i do cugu, (jako słyszę) niewczesny. B. Zatrwozony, oraz zagniewany Foebus, poczniesz raz wstargiwać lecami, raz po;puszczać Wodzy złocistych, Woźnikom złocistej Karocy, a one to wzad, to w przód, to ksobie, to od siebie czofać się poczęły. T
Gánges Rzeki, gdy poczęło pozłacać promieniem swym, gor naywyzszych wierzchy, chcąc osuszyć połyskuiące siękrople nákształt pereł kosztownych, z kwiateczkow wonnośćią ozdobnionych, drzeć surowośćią cery mey zátrwozone poczęło, konie iego przestrászone, pod złoćistą podpádły Károcę, żadną miárą niechcąc bieżeć torem, przez Ekliptikę słoneczną iáko byli zwykli. T. Koń lękliwy y pod wierzch, y do cugu, (iáko słyszę) niewczesny. B. Zátrwozony, oraz zagniewány Phoebus, poczniesz raz wstargiwáć lecámi, raz po;puszczáć Wodzy złoćistych, Woźnikom złocistey Károcy, á one to wzad, to w przod, to ksobie, to od śiebie czofáć się poczęły. T
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 108
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695