szuka, Fraszka i egzorcyzmy. Jest na miłość sztuka, Jest fortel, choć odmienna, choć tak bardzo płocha: Kto pragnie być kochanym, niechaj sam wprzód kocha. A że częstokroć serce językowi przeczy, Niechaj kocha nie w słowiech, ale w samej rzeczy. 258 (P). HONORES MUTANT MORES ODMIANA PRZYJAŹNI
Lżej się nędze i biedy z przyjacioły znoszą, Niż bez nich sława, honor, dostatek z rozkoszą. Wierę, nie dzisiejszego sentencja świata,
Kędy jeśli kto wyżej fortuną wylata, Zaraz brak i w regiestrach swoich czyni rugi, Z sług, poddanych, z przyjaciół starych chce mieć sługi. Niechże mu jedno pierza przygoda
szuka, Fraszka i egzorcyzmy. Jest na miłość sztuka, Jest fortel, choć odmienna, choć tak bardzo płocha: Kto pragnie być kochanym, niechaj sam wprzód kocha. A że częstokroć serce językowi przeczy, Niechaj kocha nie w słowiech, ale w samej rzeczy. 258 (P). HONORES MUTANT MORES ODMIANA PRZYJAŹNI
Lżej się nędze i biedy z przyjacioły znoszą, Niż bez nich sława, honor, dostatek z rozkoszą. Wierę, nie dzisiejszego sentencyja świata,
Kędy jeśli kto wyżej fortuną wylata, Zaraz brak i w regiestrach swoich czyni rugi, Z sług, poddanych, z przyjaciół starych chce mieć sługi. Niechże mu jedno pierza przygoda
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 114
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
złych/ bo jako ma być kto gorący przeciwko bliźniemu który przeciwko Bogu oziębły? jako raz zatwardziałe serce zmiękczyć się może? toć nam powieda Kometa stojąc przy Arkturze Ab Arcturo egredietur frigus, et ab interioribus tempestas. Siłaby jeszcze mówić o Prognostych które by się mogly wziąć/ z jego biegu/ jako prędko szedł albo lżej siłaby uważając kres od którego wyszedł do którego przyszedł: ale te przestrogi puszczę ludziom inszej Profesyej. My Pana prośmy społem żeby te znaki obrócił w dobre /a dobroci gdy się udamy jako przodkowie naszy do szczerej pokuty/ i wyrzuciemy z pośrzód nas wszystko co obraża majestat Pański/ do czego nas Panie ty sam poprowadz
złych/ bo iáko ma bydź kto gorący przećiwko bliźniemu ktory przeciwko Bogu oźiębły? iáko raz zátwárdźiáłe serce zmiękczyć sie może? toć nam powieda Kometá stoiąc przy Arkturze Ab Arcturo egredietur frigus, et ab interioribus tempestas. Siłaby iescze mowić o Prognostych ktore by się mogly wźiąć/ z iego biegu/ iáko prędko szedł álbo lżey śiłáby vważáiąc krés od ktorego wyszedł do ktorego przyszedł: ále te przestrogi pusczę ludźiom inszey Professyey. My Páná prośmy społem żeby te znáki obroćił w dobre /a dobroći gdy sie vdamy iáko przodkowie nászy do sczerey pokuty/ y wyrzuciemy z pośrzod nás wszystko co obraża máiestat Páński/ do czego nas Pánie ty sam poprowadz
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: E
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
przybyli sam we środę dnia wczorajszego, wolę W. K. Mści wojsku przekładali. Z głodnemi i znędznionemi trudna sprawa, którzy mocno przy deklaracji, przez posły swe uczynionej, stoją. Pracujemy jeszcze aby się wolej Waszej K. Mści, Pana mego miłościwego, i potrzebie Rzptej wygodzić mogło, w czem sprawili się co lżej nad to, com był w przeszłem pisaniu W. K. Mści dotknął, niepodobna rzecz obiecować sobie. Oddaję zatem wierność poddaństwa i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, dnia 8. Lipca 1628.
Wielki niedostatek, który dla zatrzymanej zapłaty wszystko wojsko W. K. Mści, Pana
przybyli sam we środę dnia wczorajszego, wolę W. K. Mści wojsku przekładali. Z głodnemi i znędznionemi trudna sprawa, którzy mocno przy declaratiej, przez posły swe uczynionej, stoją. Pracujemy jescze aby się wolej Waszej K. Mści, Pana mego miłościwego, i potrzebie Rzptej wygodzić mogło, w czém sprawili się co lżej nad to, com był w przeszłém pisaniu W. K. Mści dotknął, niepodobna rzecz obiecować sobie. Oddaję zatém wierność poddaństwa i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, dnia 8. Lipca 1628.
Wielki niedostatek, który dla zatrzymanej zapłaty wszystko wojsko W. K. Mści, Pana
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 90
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
od nieprzyjaciela; druga obawiając się, aby za przejściem Drwęce niezawarł nam tak pasów, żebyśmy się trudno znowu przez Drwęcę przejść mieli. Zaczem i Toruń i Grudziądz i wszystka ziemia Chełmińska łatwieby w ręce nieprzyjacielskie przyjść mogła: niezdało mi się na tę sentencją przypaść, prywatnych szkody, niż wszystkiej Rzeczypospolitej lżej sobie kładąc. Aleć kiedyby była ochota obywatelów tych, a wcześnie do kupy stanąć byli mogli, nieodniosłby był żaden namniejszej szkody, i nieprzyjaciel mógłby być zniesiony, który ato już wyszedł tak daleko, jakeśmy sobie wszyscy życzyli, pewną mu ominując zgubę; ale kiedy taka nieochota w ludziach i okazie
od nieprzyjaciela; druga obawiając się, aby za przejściem Drwęce niezawarł nam tak pasów, żebyśmy się trudno znowu przez Drwęcę przejść mieli. Zaczém i Toruń i Grudziądz i wszystka ziemia Chełmińska łatwieby w ręce nieprzyjacielskie przyjść mogła: niezdało mi się na tę sententią przypaść, prywatnych szkody, niż wszystkiéj Rzeczypospolitéj lżéj sobie kładąc. Aleć kiedyby była ochota obywatelów tych, a wcześnie do kupy stanąć byli mogli, nieodniosłby był żaden namniejszej szkody, i nieprzyjaciel mógłby być zniesiony, który ato już wyszedł tak daleko, jakeśmy sobie wszyscy życzyli, pewną mu ominując zgubę; ale kiedy taka nieochota w ludziach i okazie
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 132
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
mu bita Owa droga, gdzie z ojcem kłamstwa się przywita. 83. SKĄD TO: „KOZA Z WOZA, KOŁOM LŻEJ”?
Pieszych drabów suplement drogą masiruje, A tu na targ z wozem kóz chłop w błocie bobruje. Ratując, jedne mu z nich porwali do tropu: „Koza z woza — lżej kołom” — powiedziawszy chłopu. 84. A TOŻ TOBIE, NIEMCZE
We Gdańsku kupiec — szyprów traktując — przysknera Z winiem olenderskiego dał jem na stół sera. Zażyli go dyskretnie, aleć ich służały Dosiągszy go ma stole — urżnął szmat niemały. Zmarszczy się pan Hans, mówiąc: „Parmazyn tak trzeba Krajać
mu bita Owa droga, gdzie z ojcem kłamstwa się przywita. 83. SKĄD TO: „KOZA Z WOZA, KOŁOM LŻEJ”?
Pieszych drabów suplement drogą masiruje, A tu na targ z wozem kóz chłop w błocie bobruje. Ratując, jedne mu z nich porwali do tropu: „Koza z woza — lżej kołom” — powiedziawszy chłopu. 84. A TOŻ TOBIE, NIEMCZE
We Gdańsku kupiec — szyprów traktując — przysknera Z winiem olenderskiego dał jem na stół sera. Zażyli go dyskretnie, aleć ich służały Dosiągszy go ma stole — urżnął szmat niemały. Zmarszczy się pan Hans, mówiąc: „Parmazyn tak trzeba Krajać
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 27
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
której Melpomeny i którego dźwięku! Co zazdrość kogo piecze, Co i świat na to rzecze? Dalej już triumfalne ruszywszy obozy, Drogę w głębsze Triony i ciemniejsze łozy, Jako mieć fata chciały, Pan przed się wziął do Biały.
Aż przeciwny Aquillo zarazem w te tropy Pluski spuści mierzione i przykre roztopy; Kota już lżej biegają, Nieba się opierają, Leniwsza i fortuna dotąd spracowana, Wasza jednak przewaga i cnota doznana, Przy ślepy onej minie, Potomnym latom słynie. Ani cię tu zamilczą, Zboski, karty moje, Gdy Lucyny wetując i na imię swoje, Ległeś niezwyciężony, Przy wieży zapalonej. Gdzie indziej wtem kieruje sfery Ursa
której Melpomeny i którego dźwięku! Co zazdrość kogo piecze, Co i świat na to rzecze? Dalej już tryumfalne ruszywszy obozy, Drogę w głębsze Tryony i ciemniejsze łozy, Jako mieć fata chciały, Pan przed się wziął do Biały.
Aż przeciwny Aquillo zarazem w te tropy Pluski spuści mierzione i przykre roztopy; Kota już lżej biegają, Nieba się opierają, Leniwsza i fortuna dotąd spracowana, Wasza jednak przewaga i cnota doznana, Przy ślepy onej minie, Potomnym latom słynie. Ani cię tu zamilczą, Zboski, karty moje, Gdy Lucyny wetując i na imie swoje, Ległeś niezwyciężony, Przy wieży zapalonej. Gdzie indziej wtem kieruje sfery Ursa
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 30
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
takiej wdzięczności, Że kiedy się po słonem piasku przechodziła, Proteusa w pośrzodku morza zapaliła. Ten ją samę nalazszy, zgwałcił z przymuszeniem I nowem obciążoną zostawił brzemieniem.
LIII.
Króla, który beł srogi, okrutny, surowy, Tak ta rzecz uraziła, że żadnej obmowy Nie przyjmując, nie chciał się koniecznie zmiłować Albo lżej pokarawszy, garłem ją darować, I tak wodze wściekłemu wypuścił gniewowi, Że ani jej odpuścił ani brzemieniowi, I wnuka, co nie zgrzeszył, zagładził swojego Niewinnego i jeszcze nieurodzonego.
LIV.
Proteus, który bydła Neptunowe pasie I morską wodą władnie, słysząc już po czasie, Na jako ostre przyszła jego dziewka sądy,
takiej wdzięczności, Że kiedy się po słonem piasku przechodziła, Proteusa w pośrzodku morza zapaliła. Ten ją samę nalazszy, zgwałcił z przymuszeniem I nowem obciążoną zostawił brzemieniem.
LIII.
Króla, który beł srogi, okrutny, surowy, Tak ta rzecz uraziła, że żadnej obmowy Nie przyjmując, nie chciał się koniecznie zmiłować Albo lżej pokarawszy, garłem ją darować, I tak wodze wściekłemu wypuścił gniewowi, Że ani jej odpuścił ani brzemieniowi, I wnuka, co nie zgrzeszył, zagładził swojego Niewinnego i jeszcze nieurodzonego.
LIV.
Proteus, który bydła Neptunowe pasie I morską wodą władnie, słysząc już po czasie, Na jako ostre przyszła jego dziewka sądy,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 160
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
rzekł, żebyś moc na ziemi Tak wielką nad rzeczami miała mieć ludzkiemi, Żeś na pokarm dziwowi dziewkę zostawiła, Nad którą gładsza nigdy na świecie nie była, Dla której król Agrykan z połową Scycji Od Kaukazkich bram na śmierć przyszedł do Indii!
LVIII.
Dla której król Sakrypant zdrowie swe odważył I nad którą lżej i cześć i królestwo ważył, O którą grabia Orland nie raz się zastawił, Dla której rozum stracił i sławę splugawił I dla której wszytek świat z swemi narodami Mieszał się prawie z gruntu długiemi wojnami; A teraz sama jedna zostawszy - mój Boże! - Od nikogo mieć żadnej pomocy nie może.
LXIV.
Gdy ją
rzekł, żebyś moc na ziemi Tak wielką nad rzeczami miała mieć ludzkiemi, Żeś na pokarm dziwowi dziewkę zostawiła, Nad którą gładsza nigdy na świecie nie była, Dla której król Agrykan z połową Scytyej Od Kaukazkich bram na śmierć przyszedł do Indyej!
LVIII.
Dla której król Sakrypant zdrowie swe odważył I nad którą lżej i cześć i królestwo ważył, O którą grabia Orland nie raz się zastawił, Dla której rozum stracił i sławę splugawił I dla której wszytek świat z swemi narodami Mieszał się prawie z gruntu długiemi wojnami; A teraz sama jedna zostawszy - mój Boże! - Od nikogo mieć żadnej pomocy nie może.
LXIV.
Gdy ją
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 163
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
”
XXXVI.
Tak o zwycięstwach, które po długiem obrocie Wielu lat na Febowem złotem kołowrócie Mieli dać jego zacni hetmani Karłowi, Andronika dawała sprawę Astolfowi. A wtem jej towarzyszka wiatrom, w lotne skrzydła Ubranem, to popuszcza, to wściąga wędzidła I czyni, że jej gwoli to ten, to ów dmucha Mocniej i lżej, jako chce, a każdy jej słucha.
XXXVII.
Widzą w tem morze Perskie, które się z swojemi Tak daleko rozciąga wodami słonemi, Od którego za kilka zaś dni przyjechali Do łona, które starzy mędrcowie nazwali. Tu wzięła port armata i okręty tyły Uwiązane do brzegów swoje obróciły, Gdzie już będąc bezpieczny Astolf
”
XXXVI.
Tak o zwycięstwach, które po długiem obrocie Wielu lat na Febowem złotem kołowrocie Mieli dać jego zacni hetmani Karłowi, Andronika dawała sprawę Astolfowi. A wtem jej towarzyszka wiatrom, w lotne skrzydła Ubranem, to popuszcza, to wściąga wędzidła I czyni, że jej gwoli to ten, to ów dmucha Mocniej i lżej, jako chce, a każdy jej słucha.
XXXVII.
Widzą w tem morze Perskie, które się z swojemi Tak daleko rozciąga wodami słonemi, Od którego za kilka zaś dni przyjechali Do łona, które starzy mędrcowie nazwali. Tu wzięła port armata i okręty tyły Uwiązane do brzegów swoje obróciły, Gdzie już będąc bezpieczny Astolf
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 339
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Kto potoki łez moich pohamuje? Biada mnie nieszczęsnej/ żem syny rodziła na boleść moję/ i Córki na zranienie moje. Lepiej mi zaiste było bez potomnej mieszkać/ niż na tak geste niezbożnych synów hufy patrzyć. Lepiej w prawdzie i onym się było nie rodzić/ niżli się narodziwszy wieczną zgubę odziedziczyć/ w której lżej będzie Sodomie i Gomorze niż onym. Abowiem sługa który zna wolą Pana swego/ a nie czyni podług niej/ niemałą plagą będzie karan. O Arcykapłani i Kaplani/ Nauczyciele i Pasterze owiec Ojca waszego dokąd niememi być chcecie/ dokąd nieoszczędnie owce połykać będziecie. Nie macie dosyć na mleku i wełnie/ skory łupicie/ krew
Kto potoki łez moich pohámuie? Biáda mnie nieszcżęsney/ żem syny rodźiłá ná boleść moię/ y Corki ná zránienie moie. Lepiey mi záiste było bez potomney mieszkác/ niż ná ták geste niezbożnych synow huffy pátrzyć. Lepiey w prawdźie y onym się było nie rodźić/ niżli się národźiwszy wiecżną zgubę odźiedźicżyć/ w ktorey lżey będźie Sodomie y Gomorze niż onym. Abowiem sługá ktory zna wolą Páná swego/ á nie cżyni podług niey/ niemáłą plagą będźie karan. O Arcykápłani y Káplani/ Náucżyćiele y Pásterze owiec Oycá wászego dokąd niememi być chcećie/ dokąd nieoszcżędnie owce połykáć będźiećie. Nie maćie dosyć ná mleku y wełnie/ skory łupićie/ kreẃ
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 12
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610