dowcipy subtelne, Naleźli używanie i skutki śmiertelne.
XXIV.
Wprzód Włochy i Francja, a potem narody Insze wszytkie nawykły na swe spólne szkody Złej, przeklętej nauki: ten ją w formie leje, Skoro kruszec roztopi i w piecu rozgrzeje; Ten zaś wierci żelazo i więtszą i mniejszą Robi, jako mu się zda, lżejszą i ważniejszą, Ten półhakiem, a ten ją mianuje rusznicą, Ten muszkietem, a ten ją zowie hakownicą.
XXV.
Słyszę, że jako wielkiem albo będzie małem, Drudzy je krzczą to polnem, to burzącem działem, Któremu, gdzie przechodzi, wszytko ustępuje, Które stal tłucze, mury rozwala i psuje. Wszytkich
dowcipy subtelne, Naleźli używanie i skutki śmiertelne.
XXIV.
Wprzód Włochy i Francya, a potem narody Insze wszytkie nawykły na swe spólne szkody Złej, przeklętej nauki: ten ją w formie leje, Skoro kruszec roztopi i w piecu rozgrzeje; Ten zaś wierci żelazo i więtszą i mniejszą Robi, jako mu się zda, lżejszą i ważniejszą, Ten półhakiem, a ten ją mianuje rusznicą, Ten muszkietem, a ten ją zowie hakownicą.
XXV.
Słyszę, że jako wielkiem albo będzie małem, Drudzy je krzczą to polnem, to burzącem działem, Któremu, gdzie przechodzi, wszytko ustępuje, Które stal tłucze, mury rozwala i psuje. Wszytkich
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 232
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
co grzecznego? MenalkaByło cóżkolwiek, lecz ja nie pomnię wszystkiego. TyrsisCokolwiek pomnisz, niech też będę uczesnikiem. A tym czasem przysiądźmy tu pod tym chłodnikiem, Aż się słońce przesili; zwykł znój głowie szkodzić. MenalkaPieszczonym tylko głowom źle po słońcu chodzić, Nam robotnym nie wadzi. Pomału pójdziemy, A rozmawiając lżejszą drogę uczyniemy. Jedna mi się tam grzeczna widziała drużyna, Która Diannę i jej brata, Apollina, Wielbiła na przemiany. Na dwie stronie stali: Ci przestawali, drudzy po nich zaczynali. Pierwsza strona Muzy, nadobne Muzy, próżno was pożąda Oglądać człek zawisny. Kto was nie ogląda, Nigdy ozdobnym, zawsze wzgardzonym
co grzecznego? MenalkaByło cożkolwiek, lecz ja nie pomnię wszystkiego. TyrsisCokolwiek pomnisz, niech też będę uczesnikiem. A tym czasem przysiądźmy tu pod tym chłodnikiem, Aż się słońce przesili; zwykł znój głowie szkodzić. MenalkaPieszczonym tylko głowom źle po słońcu chodzić, Nam robotnym nie wadzi. Pomału pójdziemy, A rozmawiając lżejszą drogę uczyniemy. Jedna mi się tam grzeczna widziała drużyna, Która Dyjannę i jej brata, Apollina, Wielbiła na przemiany. Na dwie stronie stali: Ci przestawali, drudzy po nich zaczynali. Pierwsza strona Muzy, nadobne Muzy, próżno was pożąda Oglądać człek zawisny. Kto was nie ogląda, Nigdy ozdobnym, zawsze wzgardzonym
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 73
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, zrozumiawszy sprawę: I tejże miły Synu zmyśloną postawę Ciężko mieć kompanij? I cóżeś takiego Widział kiedy pod Ossą? I w Poliońskiego Wierzchu śniegach? O gdyby to moje staranie Inszy widział Achilles! Tu nad spodziewanie Zmiękczony, twarz weselszą i wzrok mniej surowy Pokaże; więc na radzie przestać wpół gotowy, Już lżejszą szaty one od siebie odpycha Ręką. A Matka zatym przymuszając z cicha, Chcącego: mile ściśnie; i kark mężny chyli, Przykre łamiąc ramiona. Potym w małej chwili Ubranemu włos trefi, i klejnoty kładzie Z szyje swojej na jego; także jako wskładzie Ma się trzymać, w chodzeniu jako, jako w mowie
, zrozumiáwszy spráwę: Y teyże miły Synu zmyśloną postáwę Cięszko mieć kompánij? Y cożeś tákiego Widźiał kiedy pod Ossą? Y w Poliońskiego Wierzchu śniegách? O gdyby to moie stáránie Inszy widźiał Achilles! Tu nád spodźiewánie Zmiękczony, twarz weselszą y wzrok mniey surowy Pokaże; więc na rádźie przestáć wpoł gotowy, Iuż lżeyszą száty one od śiebie odpycha Ręką. A Mátká zátym przymuszáiąc z cichá, Chcącego: mile śćiśnie; y kárk mężny chyli, Przykre łámiąc rámioná. Potym w máłey chwili Vbránemu włos trefi, y kleynoty kłádźie Z szyie swoiey ná iego; tákże iáko wskłádźie Má się trzymáć, w chodzeniu iáko, iáko w mowie
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 121
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Dobrodzieju, będzieć on to umiał, boć to jeszcze młody chłopcak, dopieroć to mu dziewiętnasty rok, bo się już w te kłótnie urodziuł s i dlatego ustawicznieśmy w poniewierce, z miejsca na miejsce błękając s się, i tu do Wasieciowej parachiej niedawnośmy zaszli, ale azać Pan Bóg da kędy lżejszą robociznę, a mianowicie miejsce bez niemiłosiernego zdzierstwa, to jak lepszego (przed Wasiecią mówiąc) najdziemy pana w Podolu, toć ten chłopcak będzie umiał, bo już aza co posiedziemy.
Ja to usłyszawszy jeszcze bardziej tym strwożony, że on już i z paraf i jej mojej uciec chce (i nawet w Podole,
Dobrodzieju, będzieć on to umiał, boć to jeszcze młody chłopcak, dopieroć to mu dziewiętnasty rok, bo się już w te kłótnie urodziuł s i dlatego ustawicznieśmy w poniewierce, z miejsca na miejsce błękając s się, i tu do Wasieciowej parachiej niedawnośmy zaszli, ale azać Pan Bóg da kędy lżejszą robociznę, a mianowicie miejsce bez niemiłosiernego zdzierstwa, to jak lepszego (przed Wasiecią mówiąc) najdziemy pana w Podolu, toć ten chłopcak będzie umiał, bo już aza co posiedziemy.
Ja to usłyszawszy jeszcze bardziej tym strwożony, że on już i z paraf i jej mojej uciec chce (i nawet w Podole,
Skrót tekstu: BrzeżOwRzecz
Strona: 89
Tytuł:
Owczarnia w dzikim polu
Autor:
Stanisław Brzeżański
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
do siebie, obraca źrzeńcami. Wiedział Orland o cnotach starca roztropnego, Wiedział, iż pragnął zawsze pokoju lubego. To sprawiwszy, trupom wziął szable, konie, zbroje, A inszy sprzęt rozdzielił miedzy sługi swoje.
XX.
Potem podniósł ku morzu oczy ociężałe I ujźrzał łódź z daleka, co ma żagle małe, Łódź lżejszą; oczywiste ta znaki dawała, Iż w porcie onej pustej wyspy stanąć chciała. Kto beł w niej, skąd ją pędzi wiatr, wiedzieć będziecie Niedługo; lecz wprzód ze mną do Karła pójdziecie, Abyśmy zrozumieli, jeśli jest wesoły, Wyrzuciwszy z Francjej swe nieprzyjacioły.
XXI.
Więc i to usłyszycie, co robi
do siebie, obraca źrzeńcami. Wiedział Orland o cnotach starca roztropnego, Wiedział, iż pragnął zawsze pokoju lubego. To sprawiwszy, trupom wziął szable, konie, zbroje, A inszy sprzęt rozdzielił miedzy sługi swoje.
XX.
Potem podniósł ku morzu oczy ociężałe I ujźrzał łódź z daleka, co ma żagle małe, Łódź lżejszą; oczywiste ta znaki dawała, Iż w porcie onej pustej wyspy stanąć chciała. Kto beł w niej, skąd ją pędzi wiatr, wiedzieć będziecie Niedługo; lecz wprzód ze mną do Karła pójdziecie, Abyśmy zrozumieli, jeśli jest wesoły, Wyrzuciwszy z Francyej swe nieprzyjacioły.
XXI.
Więc i to usłyszycie, co robi
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 258
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
daje Rynaldowi.
LI.
I mówi: „Jako z cery twej zrozumieć mogę, Pilną gdzieś, gościu miły, masz przed sobą drogę. Nie zbywam cię, Bóg widzi, bo mdłe moje siły Dziwnie wielką ludzkością twoją dziś ożyły; Ale jeśli cię pędzi gwałt, jako powiadasz, Czemuż z swem przewodnikiem w lżejszą łódź nie wsiadasz, Gdzie bezpiecznie śpiąc, drogi nie omieszkasz sobie? Ja z ochotą żywności rozmaitej dam tobie”.
LII.
Wdzięcznie od gospodarza chęć onę przyjmuje Rynald i zniewolony uprzejmie dziękuje. Potem bez omieszkania z pałacu wypada I w gotową pomniejszą barkę rączo wsiada, W której legł, długą jazdą przykro spracowany, A
daje Rynaldowi.
LI.
I mówi: „Jako z cery twej zrozumieć mogę, Pilną gdzieś, gościu miły, masz przed sobą drogę. Nie zbywam cię, Bóg widzi, bo mdłe moje siły Dziwnie wielką ludzkością twoją dziś ożyły; Ale jeśli cię pędzi gwałt, jako powiadasz, Czemuż z swem przewodnikiem w lżejszą łódź nie wsiadasz, Gdzie bezpiecznie śpiąc, drogi nie omieszkasz sobie? Ja z ochotą żywności rozmajtej dam tobie”.
LII.
Wdzięcznie od gospodarza chęć onę przymuje Rynald i zniewolony uprzejmie dziękuje. Potem bez omieszkania z pałacu wypada I w gotową pomniejszą barkę rączo wsiada, W której legł, długą jazdą przykro spracowany, A
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 292
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905