swojemu stryjowi; Nakoniec Brandymarta nie żegna, swojego Towarzysza wiernego i tak kochanego; A skoro Febus złote rozpuścił promienie I pod ziemię wypędził niewesołe cienie, I słońce się po wszystkiem świecie rozświeciło, Postrzegł cesarz, że jego synowca nie było.
LXXXVII.
Z wielkiem swojem na on czas usłyszał niesmakiem O wyjeździe synowca swego ladajakiem, I że, kiedy go było najpilniej, pojechał I przed swoją się radą skarżyć nie zaniechał, Na niego o ten odjazd srodze rozgniewany, Najdując nań przymówki i różne przygany I grożąc mu, jeśli się nie wróci, że wszędzie Będą wiedzieć, że prędko żal mu tego będzie.
LXXXVIII.
Brandymart też,
swojemu stryjowi; Nakoniec Brandymarta nie żegna, swojego Towarzysza wiernego i tak kochanego; A skoro Febus złote rozpuścił promienie I pod ziemię wypędził niewesołe cienie, I słońce się po wszystkiem świecie rozświeciło, Postrzegł cesarz, że jego synowca nie było.
LXXXVII.
Z wielkiem swojem na on czas usłyszał niesmakiem O wyjeździe synowca swego ladajakiem, I że, kiedy go było najpilniej, pojechał I przed swoją się radą skarżyć nie zaniechał, Na niego o ten odjazd srodze rozgniewany, Najdując nań przymówki i różne przygany I grożąc mu, jeśli się nie wróci, że wszędzie Będą wiedzieć, że prętko żal mu tego będzie.
LXXXVIII.
Brandymart też,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 169
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Kto to, co się dopuścił tak grubego błędu I tak nie miał na swoję cześć żadnego względu, PIEŚŃ XVII.
CXXII.
Że się dziś tak sromotnie i źle popisawszy, Jeszcze mi lezie w oczy, na dwór przyjachawszy? Dziwno mi to - powiada - że wy, będąc takiem Rycerzem zawołanem, tak się z ladajakiem Towarzyszem łączycie, nad którego tchórza Więtszego stąd nie najdzie do samego morza. Podomno to czynicie, że swoje dzielności Przy jego lepiej chcecie udać nikczemności.
CXXIII.
Ale to wam na Boga mojego ślubuję, Że jeno, że was wielce ważę i szanuję: Wziąłby takie karanie, jakie zasługują Wszyscy inszy, co się
Kto to, co się dopuścił tak grubego błędu I tak nie miał na swoję cześć żadnego względu, PIEŚŃ XVII.
CXXII.
Że się dziś tak sromotnie i źle popisawszy, Jeszcze mi lezie w oczy, na dwór przyjachawszy? Dziwno mi to - powiada - że wy, będąc takiem Rycerzem zawołanem, tak się z ladajakiem Towarzyszem łączycie, nad którego tchórza Więtszego stąd nie najdzie do samego morza. Podomno to czynicie, że swoje dzielności Przy jego lepiej chcecie udać nikczemności.
CXXIII.
Ale to wam na Boga mojego ślubuję, Że jeno, że was wielce ważę i szanuję: Wziąłby takie karanie, jakie zasługują Wszyscy inszy, co się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 32
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Ale ich barziej trapi i ciężej frasuje, To jem wskróś utrapione wnętrzności przejmuje, Iż Karłowego jeszcze wojska nie widzieli, A już tęgiej kopiej francuskiej raz wzięli.
LX
I gotowi lub umrzeć lub pomścić się tego Despektu, co ich potkał wieczora przeszłego, Starać się umyślili sposobem wszelakiem, Aby w mniemaniu u swej paniej ladajakiem Nie zostali; gniew, miłość, wstyd jem serce grzeje, Zaczem, pełni otuchy i dobrej nadzieje, Jak prędko Amonowę córkę obaczyli Na moście, wszyscy do niej rączo poskoczyli
LX
I wyzwali ją znowu na srogie kopie, Nie wiedząc, że nadobną dziewkę zbroja kryje; Bo wszystkie jej postępki tak wspaniałe były,
. Ale ich barziej trapi i ciężej frasuje, To jem wskróś utrapione wnętrzności przejmuje, Iż Karłowego jeszcze wojska nie widzieli, A już tęgiej kopiej francuskiej raz wzięli.
LX
I gotowi lub umrzeć lub pomścić się tego Despektu, co ich potkał wieczora przeszłego, Starać się umyślili sposobem wszelakiem, Aby w mniemaniu u swej paniej ladajakiem Nie zostali; gniew, miłość, wstyd jem serce grzeje, Zaczem, pełni otuchy i dobrej nadzieje, Jak prędko Amonowę córkę obaczyli Na moście, wszyscy do niej rączo poskoczyli
LX
I wyzwali ją znowu na srogie kopie, Nie wiedząc, że nadobną dziewkę zbroja kryje; Bo wszystkie jej postępki tak wspaniałe były,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 45
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905