mam być i na śmierć skazany — serce, proszę i ja, Niech wasz wesoły raczej wzrok zabija. PIEŚŃ
Com ci winien, com ci krzywy, Że mię tak mordujesz I męki gotujesz? Jeśli-ć wadzi, iżem żywy, Mordem twojej ręki Dobij mię bez męki; Wolę być w podziemnym mroku, Niż w niechętnym widzieć wzroku
Niełaski dowody. Ty-ć mię dokończysz bez pracy, Bo mię już mdłe siły Nad grobem stawiły, Lecz na znak ostatniej płacy Przy zabitym trupie Nie baw się na łupie; Wyżeń, jak chcesz, duszę z ciała, Ale nie bierz, coś raz dała: Łaski twej ochłody.
mam być i na śmierć skazany — serce, proszę i ja, Niech wasz wesoły raczej wzrok zabija. PIEŚŃ
Com ci winien, com ci krzywy, Że mię tak mordujesz I męki gotujesz? Jeśli-ć wadzi, iżem żywy, Mordem twojej ręki Dobij mię bez męki; Wolę być w podziemnym mroku, Niż w niechętnym widzieć wzroku
Niełaski dowody. Ty-ć mię dokończysz bez pracy, Bo mię już mdłe siły Nad grobem stawiły, Lecz na znak ostatniej płacy Przy zabitym trupie Nie baw się na łupie; Wyżeń, jak chcesz, duszę z ciała, Ale nie bierz, coś raz dała: Łaski twej ochłody.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 278
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
samopas upierzywszy nogi, Nie już nazad tym szlakiem któredy szli pierwy Pole wszytko uroszczą plugawymi ścierwy. Ale noc przymierzechniona z pochmurnymi Nieby, Także tej znamienitej do końca potrzeby Wygrać nie pozwoliła. Bo gdy się wpogonią Ochotnik nasz uniesie: owi w-tym ubronią Co za Stawem Taboru; i w-tym umkną mroku. Jednak znowu we wtorek, po drugim się boku Tym lepiej im dostało. Kiedy chcą wetować. Szkody swojej Krzywonos: począł nastepować. Wszytkim swym Komunnikiem ku przeprawie owy, Gdzie i Książę ze swymi czekał go gotowy, Prawy bok Wojewodzie Kijowskiemu dawszy, Sobie lewy. Wiec skoro groble się dobrawszy, Widzi tymże
sámopas upierzywszy nogi, Nie iuż nazad tym szlakiem ktoredy szli pierwy Pole wszytko uroszczą plugáwymi śćierwy. Ale noc przymierzechniona z pochmurnymi Nieby, Tákże tey známienitey do końca potrzeby Wygrać nie pozwoliła. Bo gdy sie wpogonią Ochotnik nász uniesie: owi w-tym ubronią Co za Stawem Taboru; i w-tym umkną mroku. Iednák znowu we wtorek, po drugim sie boku Tym lepiey im dostało. Kiedy chcą wetowáć. Szkody swoiey Krzywonos: począł nastepowáć. Wszytkim swym Komunnikiem ku przeprawie owy, Gdźie i Xiąże ze swymi czekał go gotowy, Prawy bok Woiewodźie Kiiowskiemu dawszy, Sobie lewy. Wiec skoro groble sie dobrawszy, Widźi tymże
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 22
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
-tym nawstawaniu Słońca Dnia drugiego, coś za wieść nagła się urodzi Ze Chmielnicki z-Obozów wszytkich swych wychodzi, Na naszych chcąc nastąpić gwałtowną potęgą, Sturbowani Wodzowie, niż o tym zasiegą, Pewniejsyej Relacji. Wojsko sprawią wszytko I czekają gotowo. Tuman tedy brzydko Powietrze był zawalił: że w-grubym tym mroku, Jeden widzieć drugiego, i dotrzeć się wzroku Mógł zaledwie, tylko co natrożywszy uszy, Pilno nsłuchiwali, skądli się kto ruszy I z boku ich napadnie. Siedział jednak cicho Tego dnia Nieprzyjaciel, nasze nam w-tym licho I zginienie budując. Prócz Harcami bawiąc, I pod te niewidoki larwy różne stawiąc I strachy
-tym nawstawaniu Słonca Dnia drugiego, coś za wieść nagła sie urodźi Ze Chmielnicki z-Obozow wszytkich swych wychodźi, Ná naszych chcąc nastąpić gwałtowną potegą, Zturbowani Wodzowie, niż o tym zasiegą, Pewnieysyey Relacyey. Woysko sprawią wszytko I czekaią gotowo. Tuman tedy brzydko Powietrze był zawalił: że w-grubym tym mroku, Ieden widzieć drugiego, i dotrzeć sie wzroku Mogł zaledwie, tylko co natrożywszy uszy, Pilno nsłuchiwali, zkądli sie kto ruszy I z boku ich napadnie. Siedźiał iednak ćicho Tego dnia Nieprzyiaćiel, nasze nam w-tym licho I zginienie buduiąc. Procz Harcami bawiąc, I pod te niewidoki larwy rożne stawiąc I strachy
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 29
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
w Finmarchii, od dnia 8. Septembra, aż do dnia 25 Marca, ciemne tam Nocy, z tą jednak dystynkcją; od pierwszych dni Sierpnia, aż do 4 Maja, jest niby mrok, albo czas zachodzącego Słońca, teste Olau, tak dalece że może pisać, liczyć pieniądze, szyć, etc przy tym mroku. Pod tym Klima są Lápones, Banienses, Isdalesii, etc jako tenże Olaus tamecznych Północych Krajów świadczy Obywatel i Historyk. Około zaś Zrzodła albo początku wypadającego Nilu rzeki, jeszcze za Polum Antarcticum, od Marca, aż do pół Sierpnia jest Zima; toż samo jest o CHRONOLOGII
w Murzyńskim Państwie, w tej stronie
w Finmarchii, od dniá 8. Septembra, aż do dnia 25 Marca, ciemne tam Nocy, z tą iednak dystynkcyą; od pierwszych dni Sierpnia, aż do 4 Maia, iest niby mrok, albo czas zachodzącego Słońca, teste Olau, tak dalece że może pisac, liczyć pieniądze, szyć, etc przy tym mroku. Pod tym Klima są Lápones, Banienses, Isdalesii, etc iako tenże Olaus tamecznych Pułnocnych Kraiow swiadczy Obywatel y Historyk. Około zaś Zrzodła albo początku wypadaiącego Nilu rzeki, ieszcze za Polum Antarcticum, od Marca, aż do puł Sierpnia iest Zima; toż samo iest o CHRONOLOGII
w Murzyńskim Państwie, w tey stronie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 191
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
żeby tym dnia sobie Krótkiego nadstawiła/ budzi do kądziele Dziewki swoje. I sama przysute w popiele Iskierki rozdymując/ światło im gotuje/ Także starzec/ gdy całą onę noc przeczuje Pod oknami zawoła. Nu czas/ maszli wolą/ Wyniść nam/ Paskwalino, póki te pozwolą Szare chwile pogody/ i Olbrzym w tym mroku Chrapiąc jeszcze straszliwie nie dotrze się wzroku/ Zaczymciby doczekać aż nocy tu drugiej Przyszło znowu. Ciężko to ile tak nie długi Sen przespawszy/ zrazu jej przededniem wstać było/ Której przed tym nadłuższych się nieuprzykrzyło Trawić nocy/ na różnych krotofil widokach/ A południa dosypiać. Teraz w tych obłokach Oczu twardo zamknionych/ jako
żeby tym dniá sobie Krotkiego nádstáwiłá/ budzi do kądziele Dziewki swoie. Y sámá przysute w popiele Iskierki rozdymuiąc/ świátło im gotuie/ Tákże stárzec/ gdy cáłą onę noc przeczuie Pod oknámi záwoła. Nu czás/ maszli wolą/ Wyniść nąm/ Pasqualino, poki te pozwolą Száre chwile pogody/ y Olbrzym w tym mroku Chrapiąc ieszcze strászliwie nie dotrze się wzroku/ Záczymciby doczekáć áż nocy tu drugiey Przyszło znowu. Cięszko to ile ták nie długi Sen przespawszy/ zrázu iey przededniem wstáć było/ Ktorey przed tym nádłuższych się nieuprzykrzyło Trawić nocy/ ná rożnych krotofil widokách/ A południá dosypiáć. Teraz w tych obłokach Oczu twárdo zámknionych/ iáko
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 55
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
i w milczącej nocy Dworna Echo/ tyle troj po głuchej pustyni Lamenty te sporzyła/ Satyr ją w jaskini Gdzieś tam swojej wysłuchał. A głos białejgłowy Raz płaczem/ raz miękkimi przerywany słowy/ Własny być uznawając/ pójdzie tam pomału/ Jednak żorze czekając porannej zapału/ Żeby z przykra nie napadł/ i ona w tym mroku/ Jego się straszliwego nie zlękła widoku/ Czołgiem blisko podyidzie. Gdzie widząc leżącą/ A z śmiercią/ i żywotem w pół się szforcującą/ Nadobną białągłowę. Niebój się/ zdaleka/ Piękna dziewko/ zawoła; widząc mię człowieka W tej sierci/ i postaci oczom twym nieznany/ Jestem Satyr od wieku w
y w milczącey nocy Dworna Echo/ tyle troy po głuchey pustyni Lámenty te sporzyłá/ Sátyr ią w iáskini Gdzieś tám swoiey wysłuchał. A głos białeygłowy Raz płáczem/ raz miękkimi przerywány słowy/ Własny bydź vznawáiąc/ poydzie tám pomáłu/ Iednák żorze czekáiąc poránney zapału/ Zeby z przykrá nie nápadł/ y oná w tym mroku/ Iego się strászliwego nie zlękłá widoku/ Czołgiem blisko podyidzie. Gdzie widząc leżącą/ A z śmiercią/ y żywotem w puł się szforcuiącą/ Nadobną białągłowę. Nieboy się/ zdaleká/ Piękna dziewko/ záwoła; widząc mię człowieká W tey sierći/ y postáći oczom twym nieznány/ Iestem Sátyr od wieku w
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 102
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
, co tylko mają ruskie kraje, Oprócz, że ciebie samej jednej nie dostaje. TRZYDZIESTY: HIACYNT
Nie już słońce promienie złotowłose roni, Kiedy się czarnej chmury żałobą zasłoni, Owszem, po niebie toczy tym jaśniejsze koło, Gdy mu opłocze burza niepogodna czoło.
Ani zorza w ciemnościach ostatnie już tonie, Kiedy w wieczornym mroku zanurzy swe skronie, Ale tym bielszą światu pokazuje szyje, Im ją nadłużej w nocnej kąpieli wymyje.
Nie przeto mój Kupido pozbędzie swych chęci, Że go przeciwne szczęście srogim wichrem kręci; Nie dlatego pochodnia w ręku jego zgaśnie, Iże ją wróg zawisny chce zatłumić właśnie.
Jako wągiel skropiony wodą barziej parzy, Jako wiatr
, co tylko mają ruskie kraje, Oprócz, że ciebie samej jednej nie dostaje. TRZYDZIESTY: HIACYNT
Nie już słońce promienie złotowłose roni, Kiedy się czarnej chmury żałobą zasłoni, Owszem, po niebie toczy tym jaśniejsze koło, Gdy mu opłocze burza niepogodna czoło.
Ani zorza w ciemnościach ostatnie już tonie, Kiedy w wieczornym mroku zanurzy swe skronie, Ale tym bielszą światu pokazuje szyje, Im ją nadłużej w nocnej kąpieli wymyje.
Nie przeto mój Kupido pozbędzie swych chęci, Że go przeciwne szczęście srogim wichrem kręci; Nie dlatego pochodnia w ręku jego zgaśnie, Iże ją wróg zawisny chce zatłumić właśnie.
Jako wągiel skropiony wodą barziej parzy, Jako wiatr
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 98
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Niepodobnie się z szczęścia onego raduje I ledwie sobie wierzy, od nagłej zastany Radości, w sobie samem wszytek pomieszany:
LXVII.
Tak Fiordyspina, która ręką się dotknęła Samej prawdy i rzeczy, której tak pragnęła, Nie wierzy swojej ręce, nie wierzy i oku I zda jej się, że się jej marzy w ciemnem mroku, I rozumie wątpliwa, że podomno spała, I lepszej inszej próby w tem potrzebowała. „Jeśli to sen - powiada - i jeślim usnęła, Życzę sobie, żebym się nigdy nie ocknęła.”
LXVIII.
W bębny nie bito, w trąby trębacze nie grali, Kiedyśmy bój miłości z sobą rozczynali
Niepodobnie się z szczęścia onego raduje I ledwie sobie wierzy, od nagłej zastany Radości, w sobie samem wszytek pomieszany:
LXVII.
Tak Fiordyspina, która ręką się dotknęła Samej prawdy i rzeczy, której tak pragnęła, Nie wierzy swojej ręce, nie wierzy i oku I zda jej się, że się jej marzy w ciemnem mroku, I rozumie wątpliwa, że podomno spała, I lepszej inszej próby w tem potrzebowała. „Jeśli to sen - powiada - i jeślim usnęła, Życzę sobie, żebym się nigdy nie ocknęła.”
LXVIII.
W bębny nie bito, w trąby trębacze nie grali, Kiedyśmy bój miłości z sobą rozczynali
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 277
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Na których długim wiekiem Architekt wsławiony, I Rządzca wszech Kreatur siędzie i odkryte Będą Księgi, na których wszytkich nas wyryte Uczynki będą, mowy, myśli zachowane, Aby całemu Światu były pokazane. A Rzeka przed nim bystra z ognistych złożona Płomieni, prędkim biegiem pójdzie rozpędzona, I wszytkie sprawy tajne, które cicho w mroku Ciemnem zamierzchłe leżą, będą na widoku. Takci gnój, i rozmaryn śniegiem przykurzony Zarówno Zimie bywa od oka sądzony, Ale, gdy przyjdzie Wiosna, on upał słoneczny Pokaże, gdzie rozmaryn, a gdzie gnój wszeteczny. Lucae 21. 1. Thess: 4. 1. Corï: 15. HISTORIA, Z
, Ná ktorych długim wiekiem Architekt wsławiony, Y Rządzcá wszech Kreatur śiędźie y odkryte Będą Kśięgi, ná ktorych wszytkich nas wyryte Vczynki będą, mowy, myśli záchowáne, Aby cáłemu Swiátu były pokazáne. A Rzeká przed nim bystra z ognistych złożona Płomieni, prętkim biegiem poydźie rospędzona, Y wszytkie spráwy táyne, ktore ćicho w mroku Ciemnem zámierzchłe leżą, będą ná widoku. Tákći gnoy, y rozmáryn śniegiem przykurzony Zárówno Zimie bywa od oká sądzony, Ale, gdy przyidźie Wiosná, on vpał słoneczny Pokaże, gdźie rozmáryn, á gdźie gnoy wszeteczny. Lucae 21. 1. Thess: 4. 1. Corï: 15. HISTORYA, S
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 57
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tych nieprzyjazny Naród pomordował. Treny Hieremiaszowe. Treny Hieremiaszowe. Treny Hieremiaszowe. Treny Hieremiaszowe. Treny Hieremiaszowe. Treny Hieremiaszowe. Treny Hieremiaszowe. Lamentacja Trzecia.
Alef. POznałem zaraz ubóstwo moje, Gdy mię Pan puścił przez rózgi swoje, Gdy mi pogroził, zbyłem widoku, I nie mogłem się obaczyć w mroku, Obrócił na mnie cały dzień rękę, A przez wiek wszytek cierpiałem mękę. Bet. Zmarszczył mi skorę jako w starości, Skrżywił wyniosły kark, skruszył kości, Zołcią nakarmił, zmordował trudem, W koło opasał wałem i ludem. Zagrodził wyiście, za miejskie ściany, I niedżwignione wbił mi kajdany. Ghimel.
Tych nieprzyiazny Narod pomordował. Threny Hieremiászowe. Threny Hieremiászowe. Threny Hieremiászowe. Threny Hieremiászowe. Threny Hieremiászowe. Threny Hieremiászowe. Threny Hieremiászowe. Lamentácya Trzećia.
Aleph. POznałem záraz ubostwo moie, Gdy mię Pan puśćił przez rozgi swoie, Gdy mi pogroźił, zbyłem widoku, I nie mogłem się obaczyć w mroku, Obroćił ná mnie cały dźień rękę, A przez wiek wszytek ćierpiałem mękę. Beth. Zmarszczył mi skorę iáko w stárośći, Skrżywił wyniosły kark, skruszył kośći, Zołcią nakarmił, zmordował trudem, W koło opasał wałem i ludem. Zagrodźił wyiśćie, zá mieyskie śćiány, I niedżwignione wbił mi kaydány. Ghimel.
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 189
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705