żywocie, bogaty szczęściem, triumfami! O śmierci, sprzykrzonymi gorzka ckliwościami! Jednę mi z waszych kostkę urzucić przychodzi, kostkę, której drugi raz rzucać się nie godzi. Ach, gdyby serce wasze tak strapiły troski, jako mnie, gdy się lękam sentencyjej Boskiej! XV
Ustał w żałości żywot mój i lata moje w lamentach. W Psalmie 30
Tenże to był planeta mego urodzenia, co dniom wszytkim zabronił światłego promienia? Jak mię często zdradzało mniemane świtanie, gdym mawiała: „Już jutro Tytan z wód powstanie!”. Lecz te jutro i same z cieniów nie wyjrzało i dniom przeszłym z Febusem łączyć się nie dało. Mniemał
żywocie, bogaty szczęściem, tryumfami! O śmierci, sprzykrzonymi gorzka ckliwościami! Jednę mi z waszych kostkę urzucić przychodzi, kostkę, której drugi raz rzucać się nie godzi. Ach, gdyby serce wasze tak strapiły troski, jako mnie, gdy się lękam sentencyjej Boskiej! XV
Ustał w żałości żywot mój i lata moje w lamentach. W Psalmie 30
Tenże to był planeta mego urodzenia, co dniom wszytkim zabronił światłego promienia? Jak mię często zdradzało mniemane świtanie, gdym mawiała: „Już jutro Tytan z wód powstanie!”. Lecz te jutro i same z cieniów nie wyjrzało i dniom przeszłym z Febusem łączyć się nie dało. Mniemał
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 71
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
swego okręt rozbity ujrzała, morskie brzegi i skały w trenach osiadała, jak i synogarlica na zbutwiałym drzewie, gdy już cale o swoim towarzyszu nie wie, życząc sobie co prędzej pożegnać się z światem, żałośnie siedząc, huka i pogardza latem. Takiej i mnie naprzędły wieszcze Parki przędzy, żebym swój wiek trawiła w lamentach i w nędzy, żeby się serce we łzach ustawnie topiło, luboby słusznej troskom przyczyny nie było. A jako był głos płaczu pierwszej mojej mowy, tak żebym tenże zawarł plankt – kamień grobowy. KSIĘGA WTÓRA ŻĄDZE DUSZE ŚWIĘTEJ I
Pragnęła dusza moja żądać sprawiedliwości Twoich. W Psalmie 118
Myśl w niebieskich i
swego okręt rozbity ujrzała, morskie brzegi i skały w trenach osiadała, jak i synogarlica na zbutwiałym drzewie, gdy już cale o swoim towarzyszu nie wie, życząc sobie co prędzej pożegnać się z światem, żałośnie siedząc, huka i pogardza latem. Takiej i mnie naprzędły wieszcze Parki przędzy, żebym swój wiek trawiła w lamentach i w nędzy, żeby się serce we łzach ustawnie topiło, luboby słusznej troskom przyczyny nie było. A jako był głos płaczu pierszej mojej mowy, tak żebym tenże zawarł plankt – kamień grobowy. KSIĘGA WTÓRA ŻĄDZE DUSZE ŚWIĘTEJ I
Pragnęła dusza moja żądać sprawiedliwości Twoich. W Psalmie 118
Myśl w niebieskich i
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 73
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
głosu miały. Ach, nie wiem skwapliwego odejścia przyczyny! Boję się, by nie znalazł do mnie jakiej winy. Smutne oczy cały dzień już Go nie widziały, znać, że mu insze wczasy barziej smakowały. Jakoż pewne odmiennej miłości dowody, gdy lepszej w cudzym szuka łóżeczku wygody! Ach, jakom noc w lamentach mizernie strawiła, w owdowiałej łożnicy gdym bez Ciebie była! Już prawie ranną Zorzę Miesiąc biegiem ścigał i głęboki sen oczy obciążałe dźwigał, gdy mi się zdało, że mię coś we śnie ostrzega: „Wstań, oto cię Kochanek już cale odbiega!”. Ocknę się i snu pełne przecierając oczy, na czujnym
głosu miały. Ach, nie wiem skwapliwego odejścia przyczyny! Boję się, by nie znalazł do mnie jakiej winy. Smutne oczy cały dzień już Go nie widziały, znać, że mu insze wczasy barziej smakowały. Jakoż pewne odmiennej miłości dowody, gdy lepszej w cudzym szuka łóżeczku wygody! Ach, jakom noc w lamentach mizernie strawiła, w owdowiałej łożnicy gdym bez Ciebie była! Już prawie ranną Zorzę Miesiąc biegiem ścigał i głęboki sen oczy obciążałe dźwigał, gdy mi się zdało, że mię coś we śnie ostrzega: „Wstań, oto cię Kochanek już cale odbiega!”. Ocknę się i snu pełne przecierając oczy, na czujnym
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 105
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Pociągniecie swym głosem. Ten który jedynem Jest swej Matki i Panny niezmazanej Synem, Będzie mi Apollinem, on i Arionem, On od tąd Orfeuszem, i mym Amfionem, O bym był jego z młodych lat mych słuchał tonu, Byłbym wesoły teraz, i przy punkcie skonu Życia mego! a dzisia w lamentach być muszę, Widząc tonącą w Morskich swą powodziach duszę. O Podaj mi niebieski rękę Apollinie, A dusza moja z tak złych powodzi wypłynie! Tyś Piotra tonącego na morzu do łodzi, Dawszy mu rękę z bystrych wyciągnął powodzi. Heraklita Chrześcijańskiego Matt: 14
Ustąpcie tedy morskie z tonem swym Syreny, I wy Nimfy
Poćiągniećie swym głosem. Ten ktory iedynem Iest swey Mátki y Pánny niezmázáney Synem, Będźie mi Apollinem, on y Arionem, On od tąd Orpheuszem, y mym Amphionem, O bym był iego z młodych lat mych słuchał tonu, Byłbym wesoły teraz, y przy punkćie skonu Zyćia mego! á dźiśia w lámentách bydź muszę, Widząc tonącą w Morskich swą powodźiách duszę. O Poday mi niebieski rękę Apollinie, A duszá moiá z ták złych powodźi wypłynie! Tyś Piotrá tonącego ná morzu do łodźi, Dawszy mu rękę z bystrych wyćiągnął powodźi. Heráklitá Chrześćiáńskiego Matt: 14
Vstąpćie tedy morskie z tonem swym Syreny, Y wy Nimphy
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 2
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
przez siedm dni mądrze opłakiwał/ niemądre bankiety i uciechy swoje/ uważając przedrzeczone materie lamentu/ i płaczu swojego. Przybieży w tym sługa nawierniejszy Adamów/ na imię Teodorus abo dar Bo,ży/ oznajmując mu/ i powiadając/ iż Jan chce go nawiedzić/ i pokłon swój oddać. Co usłyszawszy Adam po tak długich lamentach/ jakby odżył z radości. Potym prędko wynidzie/ albo raczej wyskocczy sam przeciwko Janowi: Którego ujźrzawszy/ z niewymowną uciechą swoją przywitali się wespół/ i obłapili. Jan przypatrując się nie owszeki wesołej twarzy Adamowej/ i owszem łzami niejakoż obmytej: Spyta go z ufnością mówiąc: Co się dzieje z tobą? Nie
przez śiedm dni mądrze opłákiwał/ niemądre bánkiety y vćiechy swoie/ vważáiąc przedrzeczone máterye lámentu/ y płáczu swoiego. Przybieży w tym sługá nawiernieyszy Adámow/ ná imię Theodorus ábo dar Bo,ży/ oznaymuiąc mu/ y powiádáiąc/ iż Ian chce go náwiedźić/ y pokłon swoy oddáć. Co vsłyszawszy Adam po ták długich lámentách/ iákby odżył z rádośći. Potym prętko wynidźie/ álbo ráczey wyskocczy sam przećiwko Ianowi: Ktorego vyźrzawszy/ z niewymowną vćiechą swoią przywitáli śię wespoł/ y obłápili. Ian przypátruiąc śię nie owszeki wesołey twárzy Adámowey/ y owszem łzámi nieiákoż obmytey: Spyta go z vfnośćią mowiąc: Co śię dźieie z tobą? Nie
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 210
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
: Jestem z Miasta Bagdatu Syn Kupca sławnego, Jadąc z handlem wpadłem w łup Tyrana zbójczego; Towary pozabierał, ludzi porozpędzał, Nad życiem, nad osobą dziwaczył i znędzał. Odarszy mię z odzienia, pobiegł na łup nowy, Mnie przywiązał do drzewa, w gęstwinie sosnowej, Skłoty żądłem much leśnych, w żalach i lamentach, Pasując się morderstwem uciśniony w pętach, Wzruszyłem Zony Herszta serce do litości, Ze mnie z łyk rozwiązawszy puściła w wolności, Profitując z swobody, gdy mi się czas zdarza, Trafiłem w te tu Miasto, wpadłem do Cmentarza, Idąc tam wygłodniały bez chleba i wody, Zebrałem, w tym
: Iestem z Miasta Bagdatu Syn Kupca sławnego, Iadąc z handlem wpadłem w łup Tyrana zboyczego; Towary pozabierał, ludźi porozpędzał, Nad życiem, nad osobą dźiwaczył y znędzał. Odarszy mię z odźienia, pobiegł na łup nowy, Mnie przywiązał do drzewa, w gęstwinie sosnowey, Skłoty żądłem much leśnych, w żalach y lamentach, Passuiąc się morderstwem uciśniony w pętach, Wzruszyłem Zony Herszta serce do litości, Ze mnie z łyk rozwiązawszy puściła w wolności, Profituiąc z swobody, gdy mi się czas zdarza, Trafiłem w te tu Miasto, wpadłem do Cmentarza, Idąc tam wygłodniały bez chleba y wody, Zebrałem, w tym
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFRozum
Strona: C2
Tytuł:
Sędzia od rozumu odsądzony
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, niech długowieczne Dni jak najrychlej zamierza sobie, niech obfite radości, pomyślne pociechy rozmaitemi czasu i miejsca okolicznościami krąży, niech nawet do wrot fortuny ustawicznie nagląda, o jako mu się często trafiają płonne otuchy, przeciwne zamysły, omylne pociechy, szczęście naostatek nieszczęśliwe. Więc ten znowu gdy łzy gorzkie w płaczach i Lamentach, ba i czasem w ostatniej rozpaczy godziny liczy/, o jako prędko w pogodnym Szczęściu, i trwałych pociechach złej chwili zapomni. A ten Wieniec rożany jako zdawna uwito, tak go Ludzie po dziś dzień między sobą przeplatają. Różny tu na świecie modelusz, różna ta to w Niebie, którą od wieku wystawiono
, niech długowieczne Dni iák nayrychley zámierza sobie, niech obfite radośći, pomyślne poćiechy rozmaitemi czasu y mieysca okolicznośćiámi krąży, niech náwet do wrot fortuny ustáwicznie naglądá, o iáko mu się często trafiaią płonne otuchy, przećiwne zamysły, omylne poćiechy, szczęśćie náostátek nieszczęśliwe. Więc ten znowu gdy łzy gorzkie w płáczach y Lamentach, bá y czasem w ostatniey rospaczy godźiny liczy/, o iáko prędko w pogodnym Szczęśćiu, y trwáłych poćiechach złey chwili zapomni. A ten Wieniec rożány iáko zdawná uwito, ták go Ludźie po dźiś dźień między sobą przeplátaią. Rożny tu ná świećie modelusz, rożná ta to w Niebie, ktorą od wieku wystawiono
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 20
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
narak wielkie dobrodziejstwo jako mię Pan Bóg z marnego życia mego do Zakonu swego powołać raczył: a ja po takiej łasce/ zbawienia dusze mojej/ nikczemnie żyjąc w Zakonie/ zaniedbałem. Przeto przywodząc sobie to na pamięć/ nie wstydam się płakać przed wszytkimi/ abym też i mizerną duszę moję mógł wylać w lamentach/ niebym wielkiego nie uczynił/ ponieważ żadnego karania nie najdujebyć dostateczniego za złości moje. Gdy tedy każdy dzień ten brat zawsze się w dobrym pomnażał/ i wsytkie w pokorze przechodził/ tak o nim ś. Pachomiusz począł wsytkim mówić: Świadczę przed Bogiem i Anioły jego bracia i synowie/ iż jako ten Klasztor stanał/
nárák wielkie dobrodźieystwo iáko mię Pan Bog z márnego żyćia mego do Zakonu swego powołáć ráczył: á ia po tákiey łásce/ zbáwienia dusze moiey/ nikczemnie zyiąc w Zakonie/ zániedbałem. Przeto przywodząc sobie to na pámięć/ nie wstydam sie płákáć przed wszytkimi/ ábym też y mizerną duszę moię mogł wylać w lámentách/ niebym wielkiego nie vczynił/ ponieważ żadnego karánia nie náyduiebydź dostáteczniego zá złośći moie. Gdy tedy káżdy dźień ten brát zawsze sie w dobrym pomnażał/ y wsytkie w pokorze przechodźił/ ták o nim ś. Páchomiusz począł wsytkim mowić: Swiadczę przed Bogiem y Anyoły iego bráćia y synowie/ iż iáko ten Klasztor stánał/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 255
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
jej/ a iżłaskę jego otrzymała/ wiele chorób przez ni uzdrawiał. A ś. Abraham dziesięć lat potym żył/ a widząc piękna pokutę jej/ wielbiąc Pana Boga siedmdziesiątnego roku wieku swego odpoczął w pokoju. A ta święta grzesznica/ jeszcze pięć lat po śmierci Stryja swego żyła/ we dnie i w nocy w wielkich lamentach/ i wylewaniu łęz trwajac/ gdy umierała/ wszyscy którzy byli przy tym/ dla wielkiej jasności nie mogli patrzyć na twarz jej/ P. Boga wielbili. In vitis PP. vita S. Abraam Eremitę. Dobrowolność abo łaskawość. Dobrowolność abo łaskawość. Dobrowolność abo łaskawość. Dobrowolność abo łaskawość. Przykład IX. Łaskawością
iey/ á iżłáskę iego otrzymáłá/ wiele chorob przez ni vzdrawiał. A ś. Abráám dźiesięć lat potym żył/ á widząc piękna pokutę iey/ wielbiąc Páná Bogá siedmdźieśiątnego roku wieku swego odpoczął w pokoiu. A tá święta grzesznicá/ iescze pięć lat po śmierći Stryia swego żyłá/ we dnie y w nocy w wielkich lámentách/ y wylewániu łęz trwáiac/ gdy vmieráłá/ wszyscy ktorzy byli przy tym/ dla wielkiey iásnośći nie mogli pátrzyć ná twarz iey/ P. Bogá wielbili. In vitis PP. vita S. Abraam Eremitę. Dobrowolność ábo łáskáwość. Dobrowolność ábo łáskáwość. Dobrowolność ábo łáskáwość. Dobrowolność ábo łáskáwość. PRZYKLAD IX. Láskáwośćią
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 259
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
., która, immediate patrząc na niego, blisko pół godziny twardym snem spała. Tylko co odeszła do swego pokoju, dano jej znać. Na co patrząc, ne deliquium pateretur, odprowadzona do swego pokoju, uchwyciwszy się za szyję imp. posła francuskiego, prędko ją rozebrano do łóżka. Po którym odejściu królowej przy lamentach serenissimae prolis, ichmpp. senato-
rów, prałatów dworskich, wszystkich adstantium trzeźwili go okrutna kupa ludzi; vino emetico, nawet i solą nozdrza i wargi jego nacierali, wodą zimną piersi polewali i inszymi wódkami ożywiali pp. doktorowie blisko przez godzinę. Podnieśli go na łóżko już prawie sine spiritu, aż tandem we dwie godziny
., która, immediate patrząc na niego, blisko pół godziny twardym snem spała. Tylko co odeszła do swego pokoju, dano jej znać. Na co patrząc, ne deliquium pateretur, odprowadzona do swego pokoju, uchwyciwszy się za szyję jmp. posła francuskiego, prędko ją rozebrano do łóżka. Po którym odejściu królowej przy lamentach serenissimae prolis, ichmpp. senato-
rów, prałatów dworskich, wszystkich adstantium trzeźwili go okrutna kupa ludzi; vino emetico, nawet i solą nozdrza i wargi jego nacierali, wodą zimną piersi polewali i inszymi wódkami ożywiali pp. doktorowie blisko przez godzinę. Podnieśli go na łóżko już prawie sine spiritu, aż tandem we dwie godziny
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 343
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958