ohydzony? Także to moje chęci i śluby życzliwe, Od ciebie pogardzone, tak są nieszczęśliwe? Gdy widzę, że nieszczyrze. M. A niech mię nie minie Sroga szabla pogańska, niech w tejże godzinie Marnie zginę, jeżeli i te są zmyślone Łzy, które teraz leją oczy utrapione. Daj pokoj tym lamentom a żeś mojej sztuki Zwykłej zapomniał, daj że teraz od nauki. Tobyś chciał, żebyś zawsze twarz moję łaskawą, Zawsze oko wesołe znał; za taką sprawą Jużby się pewnie, miły, to twoje kochanie Obróciło, jak nad swą własną, w panowanie A jak roża piękniejsza z lilią mieszana
ohydzony? Także to moje chęci i śluby życzliwe, Od ciebie pogardzone, tak są nieszczęśliwe? Gdy widzę, że niesczyrze. M. A niech mię nie minie Sroga szabla pogańska, niech w tejże godzinie Marnie zginę, jeżeli i te są zmyślone Łzy, ktore teraz leją oczy utrapione. Daj pokoj tym lamentom a żeś mojej sztuki Zwykłej zapomniał, daj że teraz od nauki. Tobyś chciał, żebyś zawsze twarz moję łaskawą, Zawsze oko wesołe znał; za taką sprawą Jużby się pewnie, miły, to twoje kochanie Obrociło, jak nad swą własną, w panowanie A jak roża piękniejsza z lilią mieszana
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 384
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ciebie. 3. Więc (w sercu uweselony Pasterz, tak rzecze z swej strony:) Co ptactwa przeleci wszędzie, Tyle mych uciech niech będzie. A ile w tobie wdzięczności: Tyle niech uznam miłości. 4. Tak. (chęcią zdjęta wzajemną Nimfa, tę mowę przyjemną Uczyni:) w miłej odmianie Równe lamentom kochanie Zaczniemy; i przeszłe smutki Zyczliwe nagrodzą skutki. Ad Majorem DEI Gloriam. Nietrwałość Nietrwałość Piękności. Nietrwałość Piękności. Nietrwałość Piękności.
ćiebie. 3. Więc (w sercu uweselony Pásterz, ták rzecze z swey strony:) Co ptáctwá przeleći wszędźie, Tyle mych ućiech niech będźie. A ile w tobie wdźięczności: Tyle niech uznam miłośći. 4. Ták. (chęćią zdięta wzáiemną Nimfa, tę mowę przyięmną Vczyni:) w miłey odmiánie Rowne lámentom kochánie Záczniemy; y przeszłe smutki Zyczliwe nágrodzą skutki. Ad Majorem DEI Gloriam. Nietrwałość Nietrwáłość Pięknośći. Nietrwáłość Pięknośći. Nietrwáłość Pięknośći.
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 167
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
narodzonym, Który przed wieki był z Ojca zrodzonym. Już go masz w stajni, między bydłem w żłobie, Który dla ciebie, człecze, obrał sobie. To ci wesele niebo oznajmuje, Tego ci szczęścia dziś wszytko winszuje. Jużże otrzyj łzy z oczu zapłakanych, Jużeś doczekał pociech pożądanych. Dziś koniec twoim lamentom sprawiono, Dziś twe frasunki i troski skrócono, Kiedy zbawienie, któreś życzył sobie Oglądać, widzisz już w ludzkiej osobie. Jużże wesela zażywaj, a swemu Chciej się pokłonić Bogu wcielonemu! SCENA SECUNDA
JÓZEF Co za pienie? Co za głos uszu mych dochodzi? Czy nie ta już godzina szczęśliwa nadchodzi, Której Panna
narodzonym, Który przed wieki był z Ojca zrodzonym. Już go masz w stajni, między bydłem w żłobie, Który dla ciebie, człecze, obrał sobie. To ci wesele niebo oznajmuje, Tego ci szczęścia dziś wszytko winszuje. Jużże otrzyj łzy z oczu zapłakanych, Jużeś doczekał pociech pożądanych. Dziś koniec twoim lamentom sprawiono, Dziś twe frasunki i troski skrócono, Kiedy zbawienie, któreś życzył sobie Oglądać, widzisz już w ludzkiej osobie. Jużże wesela zażywaj, a swemu Chciej się pokłonić Bogu wcielonemu! SCENA SECUNDA
JÓZEF Co za pienie? Co za głos uszu mych dochodzi? Czy nie ta już godzina szczęśliwa nadchodzi, Której Panna
Skrót tekstu: DialPańOkoń
Strona: 223
Tytuł:
Dialog o Narodzeniu Pańskim
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1661
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
z dołu; a oto nadeszli Ojcowie/ i wyprowadzili ich stamtąd. Ten postępek tak zaostrzył Brasiliany/ a przyczyniały drew do ognia niewiasty; iż zaledwie nie naszli nowej Coloniej Portugalczyków: dla czego też oni nie barzo tego chwalili Ojcom. Przetoż Ojcowie/ aby Brasilianom nie dawali więcej okazji ku tumultom/ i Portugalczykom ku lamentom/ postanowili postępować z więtszą ostróżnością i z pomiarokwaniem lepszym na potym. Udawszy się przeto do prośby/ do upominania/ do ukazowania sprosności takiego grzechu/ sprawili to/ iż niektórzy poczęli się wstrzymawać od tamtego morderstwa i katowania nad ciałmi ludzkimi. Od drugich też otrzymali/ aby mogli traktować z tamtymi/ których tuczono w turmach
z dołu; á oto nádeszli Oycowie/ y wyprowádźili ich ztámtąd. Ten postępek ták záostrzył Brásiliany/ á przyczyniáły drew do ogniá niewiásty; iż záledwie nie nászli nowey Coloniey Portogálczykow: dla czego też oni nie bárzo tego chwalili Oycom. Przetoż Oycowie/ áby Brásilianom nie dawáli więcey occásiey ku tumultom/ y Portogálczykom ku lámentom/ postánowili postępowáć z więtszą ostrożnośćią y z pomiárokwániem lepszym ná potym. Vdawszy się przeto do proźby/ do vpominánia/ do vkázowánia sprosnośći tákiego grzechu/ spráwili to/ iż niektorzy poczęli się wstrzymáwáć od támtego morderstwá y kátowánia nád ćiáłmi ludzkimi. Od drugich też otrzymáli/ áby mogli tráktowáć z támtymi/ ktorych tuczono w turmách
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 88
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
staranie utnie. KsYMENA Jeżeli to otrzymam, dajęć na to słowo, Ze po tobie minuty, żyć nie będę zdrowo; Bądź łaskaw: wynidź a strzeż, by cię niewidziano. ELVIRA Jakimkolwiek nas z Nieba nieszczęściem zachwiano. KsYMENA Daj mi pokoj! niechaj mych łez nie każdy słyszy, Pójdę szukać wygodnej mym lamentom ciszy. RODERYK COMEDIA RODERYK COMEDIA RODERYK COMEDIA RODERYK COMEDIA SCENA V.
DIEGO sam. Nigdy nam Niebo łaski nie pokaże szczerze, I nietrwałe z troskami mamy tu przymierze; Zawsze najwyszą radość otwarte wesele, Zal nam jaki przewije, frasunek prześciele, W śród szczęścia mego, i ja też mam troskę
stáranie utnie. XYMENA Ieżeli to otrzymam, daięć ná to słowo, Ze po tobie minuty, żyć nie będę zdrowo; Bądź łáskaw: wynidź a strzeż, by ćię niewidziano. ELVIRA Iákimkolwiek nas z Nieba nieszczęściem záchwiáno. XYMENA Day mi pokoy! niechay mych łez nie káżdy słyszy, Poydę szukáć wygodney mym lamentom ćiszy. RODERIK COMEDIA RODERIK COMEDIA RODERIK COMEDIA RODERIK COMEDIA SCENA V.
DIEGO sam. Nigdy nam Niebo łaski nie pokaże szczerze, Y nietrwałe z troskami mamy tu przymierze; Záwsze naywyszą radość otwarte wesele, Zal nam iaki przewiie, frasunek prześciele, W środ szczęściá mego, y ia też mąm troskę
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 157
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
lamentare. Tu smutki, niedostatki, trwogi, złe nowiny, Oraz wszytko wyliczać schowam na czas inny. To też lament i częsty w tym klawisie, bemi, Kiedy uszy śpiewakom trzeszczą więc o semi. Nuż o różne praecepta grzmi tam i cefaut, Desolre i elami, nie lżej jak gamaut. Wszak tym wszytkim lamentom próżno nie masz miary, Przyznajcie to muzycy, tak nowy, jak stary. FINIS
lamentare. Tu smutki, niedostatki, trwogi, złe nowiny, Oraz wszytko wyliczać schowam na czas iny. To też lament i częsty w tym klawisie, bemi, Kiedy uszy śpiewakom trzeszczą więc o semi. Nuż o różne praecepta grzmi tam i cefaut, Desolre i elami, nie lżej jak gamaut. Wszak tym wszytkim lamentom próżno nie masz miary, Przyznajcie to muzycy, tak nowy, jak stary. FINIS
Skrót tekstu: WykGłosBad
Strona: 34
Tytuł:
Wykład Vt, Re Mi, Fa, Sol, La
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Pewnie wierności jego nie pogani, Gdy zapisanym będąc opiekunem, Życzliwym był jej sieroctwa piąstunem. Na wet i w śmierci samej życzliwości Tejże dowodząc tu składa swe kości. Troskliwa żona, i prawie na poły Umarła, łzami skrapia te popioły I nimi w twardym rysuje kamieniu Tę smutną pamięć, ale utrapieniu, Trenom, lamentom jej nie będzie końca I wesołego nie ogląda słońca, Ale już wiecznie z okropnego cienia Wyglądać będzie własnego wytchnienia. A snąć by dotąd z ciałem się rozstała Dusza, gdyby się tym nie posilała, Że widzi tego, w którym to wrodzona Cnota i grzeczność sprawi, że w strzemiona Ojcowskie wstąpi i tak ten zadatek Miłości
Pewnie wierności jego nie pogani, Gdy zapisanym będąc opiekunem, Życzliwym był jej sieroctwa piąstunem. Na wet i w śmierci samej życzliwości Tejże dowodząc tu składa swe kości. Troskliwa żona, i prawie na poły Umarła, łzami skrapia te popioły I nimi w twardym rysuje kamieniu Tę smutną pamięć, ale utrapieniu, Trenom, lamentom jej nie będzie końca I wesołego nie ogląda słońca, Ale już wiecznie z okropnego cienia Wyglądać będzie własnego wytchnienia. A snąć by dotąd z ciałem się rozstała Dusza, gdyby się tym nie posilała, Że widzi tego, w którym to wrodzona Cnota i grzeczność sprawi, że w strzemiona Ojcowskie wstąpi i tak ten zadatek Miłości
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 356
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975