i wonią, Teste AEliano. Raz tylko w życiu płód wydaje, Teste Herodoto; Urodziwszy Lwięta, przez całe trzy dni spiące, potym rykiem swoim budzi, według Gelliusza Autora Zlegowiska swego, czyli gniazda wychodząc, ślady swoje zasypuje, aby do Dzieci jego po śladach kto nie trafił. Lwicę post coitum z Lampartem, wiatrem czuje Samiec adulteratam; więc ona facti conscia w wodzie się kompa, Samca oszukuje. Ma też i tę proprietatem, Głowę mu uwinąwszy złości i okrucieństwa zapomina, według Pliniusza, alias mitescit in Umbris. Z. Gerazimowi Pustelnikowi, że Osła zabił, sam z rozkazu Świętego, wszystkie mu pełnił posługi. Najpierwszy
y wonią, Teste AEliano. Raz tylko w życiu płod wydaie, Teste Herodoto; Urodziwszy Lwięta, przez całe trzy dni spiące, potym rykiem swoim budzi, według Gelliusza Autora Zlegowiska swego, czyli gniazda wychodząc, ślady swoie zasypuie, aby do Dzieci iego po śládach kto nie tráfił. Lwicę post coitum z Lampartem, wiatrem czuie Samiec adulteratam; więc ona facti conscia w wodzie się kompa, Samca oszukuie. Ma też y tę proprietatem, Głowę mu uwinąwszy złości y okrucieństwá zapomina, według Pliniusza, alias mitescit in Umbris. S. Gerazimowi Pustelnikowi, że Osła zabił, sam z roskazu Swiętego, wszystkie mu pełnił posługi. Naypierwszy
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 577
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
urody; przez te sceny insi kawalerowie, co mi się kłaniali. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Czy się z tygrysami rodził, abo z niedźwiedziami chodził?
Z tej cię nagrody kwituję, służyć darmo obiecuję, Nie chcąc brać takiej zapłaty, nie życzęć tak wielkiej straty. Niechaj się tem kontentuje, tym, co się już delektuje Lampartem, czyli też łania domowego wychowania. Nie chciałam iść za niego. Lampart jest świnią, co się sobą delektował. Tren 4.
Już tu pryskasz swemi jady, nie tając już swojej zdrady, Drażniąc rodzicielskie serce, które, jak ostre żelezce, Ku mnie z słowy wypadały, aż o serce uderzały, To
urody; przez te sceny insi kawalerowie, co mi się kłaniali. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Czy się z tygrysami rodził, abo z niedźwiedziami chodził?
Z tej cię nagrody kwituję, służyć darmo obiecuję, Nie chcąc brać takiej zapłaty, nie życzęć tak wielkiej straty. Niechaj się tem kontentuje, tym, co się już delektuje Lampartem, czyli też łania domowego wychowania. Nie chciałam iść za niego. Lampart jest świnią, co się sobą delektował. Tren 4.
Już tu pryskasz swemi jady, nie tając już swojej zdrady, Drażniąc rodzicielskie serce, które, jak ostre żelezce, Ku mnie z słowy wypadały, aż o serce uderzały, To
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 8
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
sobie winni, chudzięta, w tej mierze, Kiedy cię do żywego żaden nie dopierze. Trafisz jeszcze na swego i będziesz w foluszu Aże do trzeciej miazgi, począwszy od uszu. LAMPART 154. DO ZWAJCE HERBOWNEGO
Widząc zwajcę, pytam go, jaki ma herb, żartem. Odpowie mi z basu, że pisze się Lampartem. „Znać to, bo was szkaradnie po gębie podrapie. Musicie, panie, często bywać przy herapie.” Pocznie się brać do korda wedle zwykłej mody. „To żart; skończyć by lepiej, z kimeś począł wprzódy.” Aż mu znowu pysk wytną, nie wyszło godziny. Pociecha, rzekę,
sobie winni, chudzięta, w tej mierze, Kiedy cię do żywego żaden nie dopierze. Trafisz jeszcze na swego i będziesz w foluszu Aże do trzeciej miazgi, począwszy od uszu. LAMPART 154. DO ZWAJCE HERBOWNEGO
Widząc zwajcę, pytam go, jaki ma herb, żartem. Odpowie mi z basu, że pisze się Lampartem. „Znać to, bo was szkaradnie po gębie podrapie. Musicie, panie, często bywać przy herapie.” Pocznie się brać do korda wedle zwykłej mody. „To żart; skończyć by lepiej, z kimeś począł wprzódy.” Aż mu znowu pysk wytną, nie wyszło godziny. Pociecha, rzekę,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 465
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gońce Zwabili Senatorów na te fesceniny, Na które wyprowadzić rozkazał z jaskini Król Syna swego; który, że w niej dotąd siedział, Niewidząc słońca, tedy o świecie niewiedział. Jako tedy swym wzrokiem jasny świat obaczył, Praezentować mu różne rzeczy Król naznaczył. Zaczym w jednej przybrani w kirys, i w oręże Lampartem przepasani stronie stali męże, A niektórzy w hartownych pancerzach przy boku, Trzymając krzywe szabli, byli na widoku Młodego Królewicza. Z drugiej zasię strony Ubrane w ozdobny strój stały w rząd Matrony. A w inszym miejscu złoto, i drogie kamienie; Karbunkuły, Rubiny; i co w drogiej cenie: Szaty, Rysie Perskie
gońce Zwabili Senatorow ná te fesceniny, Ná ktore wyprowádźić roskazał z iáskini Krol Syná swego; ktory, że w niey dotąd śiedźiał, Niewidząc słońcá, tedy o świećie niewiedźiał. Iáko tedy swym wzrokiem iásny świát obaczył, Praezentowáć mu rożne rzeczy Krol náznáczył. Záczym w iedney przybráni w kirys, y w oręże Lampártem przepasáni stronie stali męże, A niektorzy w hártownych páncerzách przy boku, Trzymáiąc krzywe szabli, byli ná widoku Młodego Krolewicá. Z drugiey zásię strony Vbráne w ozdobny stroy stały w rząd Mátrony. A w inszym mieyscu złoto, y drogie kámienie; Kárbunkuły, Rubiny; y co w drogiey cenie: Száty, Ryśie Perskie
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 222
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, Bo się słońca z uboczy nic a nic nie wstyda; Lecz skoro oszedzieje, skoro mrozem spierzchnie, W rozliczne glance iskrzy swe lilie wierzchnie. Zima CZĘŚĆ WTÓRA
Więc komu przyszła wojna głowy nie ugryza, Delikacko na płytkich saneczkach się śliza. Świszczą smyczki z daleka gościńcem utartem A dropiaty, jak rarog, leci pod lampartem. Kto myśliwy, po śniegu zwierza z charty tropi, Nasz starzec przy kominie grzanki w piwie topi A co raz pisanego nachylając garca, Już syty tego świata, czeka z gołą marca; Nie idą mu w gust żadne przejażdżki i sanki, Zjadszy zęby, woli ssać rozmoczone grzanki: Toć ostatnia człowiecza uciecha,
, Bo się słońca z uboczy nic a nic nie wstyda; Lecz skoro oszedzieje, skoro mrozem spierzchnie, W rozliczne glance iskrzy swe lilie wierzchnie. Zima CZĘŚĆ WTÓRA
Więc komu przyszła wojna głowy nie ugryza, Delikacko na płytkich saneczkach się śliza. Świszczą smyczki z daleka gościńcem utartem A dropiaty, jak rarog, leci pod lampartem. Kto myśliwy, po śniegu zwierza z charty tropi, Nasz starzec przy kominie grzanki w piwie topi A co raz pisanego nachylając garca, Już syty tego świata, czeka z gołą marca; Nie idą mu w gust żadne przejażdżki i sanki, Zjadszy zęby, woli ssać rozmoczone grzanki: Toć ostatnia człowiecza uciecha,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 59
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
BĘKART
Bękart jeden, niewiasty nieuczciwej synek, Ciskał oknem po ludziach kamyki na rynek. Obaczywszy ktoś mędrszy, srodze mu to zganił: „Patrzaj — mówiąc — niecnoto, byś ojca nie ranił.” 56. DO USARZA JEDNEGO
Może prawdą żartem rzec: wierę, nie do ładu, Tchórzem z przodku, lampartem odziewać się z zadu. Włóż na piersi lamparta, choć fałszywy świadek Twojego będzie męstwa, a tchórza na zadek. Lecz kto się błaznem rodzi, nie wskóra z naturą, Błaznem będzie, choćby się i lwią odział skórą. 57. WESELE WE ĆCHOWIE
Szlachcic jeden, sąsiad mój, zacnej parantele, Do Cchowa na
BĘKART
Bękart jeden, niewiasty nieuczciwej synek, Ciskał oknem po ludziach kamyki na rynek. Obaczywszy ktoś mędrszy, srodze mu to zganił: „Patrzaj — mówiąc — niecnoto, byś ojca nie ranił.” 56. DO USARZA JEDNEGO
Może prawdą żartem rzec: wierę, nie do ładu, Tchórzem z przodku, lampartem odziewać się z zadu. Włóż na piersi lamparta, choć fałszywy świadek Twojego będzie męstwa, a tchórza na zadek. Lecz kto się błaznem rodzi, nie wskóra z naturą, Błaznem będzie, choćby się i lwią odział skórą. 57. WESELE WE ĆCHOWIE
Szlachcic jeden, sąsiad mój, zacnej parantele, Do Cchowa na
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 256
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, a żem ja koło ciebie wiele ucierpiała; czemuż teraz na mię fukasz?”
Fukać na matkę grzechem to pismo nazwało, I jak żywo nikomu to się nie nadało. Słyszałem też o jednym starcu, co miał syna dużego; ale ojca nie szanował. Tego gdy ociec widział, a on z lampartem za pasy chodząc, lamparta rozdarł, mówił mu: — ”Synu, gdybyś pomniał na młode lata swoje, kiedym ja ciebie, któryś teraz takim mężem mocnym, na ręku swych piastował, nie fukałbyś na mię anibyś się zemną ojcem swym, przez którego to wszytko masz, źle nie obchodził.
, a żem ja koło ciebie wiele ucierpiała; czemuż teraz na mię fukasz?”
Fukać na matkę grzechem to pismo nazwało, I jak żywo nikomu to się nie nadało. Słyszałem też o jednym starcu, co miał syna dużego; ale ojca nie szanował. Tego gdy ociec widział, a on z lampartem za pasy chodząc, lamparta rozdarł, mówił mu: — ”Synu, gdybyś pomniał na młode lata swoje, kiedym ja ciebie, któryś teraz takim mężem mocnym, na ręku swych piastował, nie fukałbyś na mię anibyś się zemną ojcem swym, przez którego to wszytko masz, źle nie obchodził.
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 195
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879