pozwolił. lecz tobie Dafno ta twoja piękność/ tym czym być chcesz/ broni/ A od żądości twoich uroda twa stroni. Foebus przecię miłuje/ i żąda serdecznie Do małżeństwa z ujźrzaną Dafną przyść koniecznie: I tego czego pragnie/ spodziewa się/ ale Jego własne nadzieje zdradzają go cale. Jako po zżęciu kłosia/ lekką ścierń palają/ Jako i suche płoty z podpału gorają/ Który albo przymknąwszy blisko w nocy sprawieł Człek podróżny/ albo go i na dzień zostawieł: K Tak Bóg niespodziewanie w gorącym płomieniu Uwiąznąwszy/ musiał trwać w srogim utrapieniu. Męcząc się wszystek w sobie okrutnym pałaniem/ Karmi niepłodną miłość próżnym spodziewaniem. Widzi z pozornej
pozwolił. lecz tobie Dáphno tá twoiá piękność/ tym czym bydź chcesz/ broni/ A od żądośći twoich vrodá twa stroni. Phoebus przećię miłuie/ y żąda serdecznie Do małżeństwá z vyźrzáną Dáphną przyść koniecznie: Y tego czego prágnie/ spodźiewa się/ ále Iego własne nádźieie zdrádzáią go cále. Iáko po zżęćiu kłośia/ lekką śćierń paláią/ Iáko y suche płoty z podpału goráią/ Ktory álbo przymknąwszy blisko w nocy spráwieł Człek podrożny/ álbo go y ná dźień zostáwieł: K Ták Bog niespodźiewánie w gorącym płomieniu Vwiąznąwszy/ muśiał trwáć w srogim vtrapieniu. Męcząc się wszystek w sobie okrutnym pałániem/ Karmi niepłodną miłość proznym spodźiewániem. Widźi z pozorney
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 29
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Od złego śmierci jadu/ nie mogłem od cery Płomieniem zapalonej piekielnej Megery Wolnym być/ która duszę Charontowi w ręce/ A Plutonowi daje z przewozu ku męce: Ciało zaś w proch/ i popiół nikczemny obraca/ Która zaraza i stan natury wywraca/ I Świata Panem bywa/ i wszytkie nadzieje Nasze/ jak bystry lekką wiatr plewę rozwieję. Ach od nieprzyjaciela tego uchronionym Być niechciałem! który mię uczynił schydzonym Przed świętemi Aniołmi/ przed mym Stworzycielem/ I złym uczynił stworzeń w szych nieprzyjacielem/
Ujrzawszy Patriarcha on starozakonny Jakub/ że Laban Świekier jego zabobonny Bałwochwalca swą kładzie na jego matrony/ Na Rachel z Lią potwarz/ rzekł
Od złego śmierći iádu/ nie mogłem od cery Płomieniem zápáloney piekielney Megery Wolnym bydź/ ktora duszę Chárontowi w ręce/ A Plutonowi daie z przewozu ku męce: Ciáło żáś w proch/ y popioł nikcżemny obraca/ Ktorá zárázá y stan nátury wywracá/ Y Swiátá Pánem bywa/ y wszytkie nádźieie Násze/ iák bystry lekką wiátr plewę rozwieię. Ach od nieprzyiáćiela tego uchronionym Bydz niechćiáłem! ktory mię ucżynił schydzonym Przed świętemi Aniołmi/ przed mym Stworzyćielem/ Y złym ucżynił stworzeń w szych nieprzyiaćielem/
Vyrzawszy Pátryárchá on stározakonny Iákub/ że Lábán Swiekier iego zábobonny Báłwochwalca swą kładźie na iego mátrony/ Ná Ráchel z Lią potwárz/ rzekł
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 38
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
do szczętu nie było spalone; na ów czas oddala się znagła komunikacja powietrza potrzebnego koniecznie do utrzymania ognia, bądź to przykrywając części spalone panwą z jakiego kruszcu, jakośmy dopiero namienili, bądź zamykając je w pudle zrobionym z blach, które nazywają piekarskiemi przykrywkami: tym sposobem ogień gasnie, i zostawia substancją czarną, lekką, dziurkowatą, łatwą bardzo do przyjęcia w siebie ognia, niknącą prędko, i nie wydającą prawie nic płomienia i należytej gorącości. Otoż wyobrażenie doskonałe tego rodzaju węglów, które ja nazywam żarem. Można je też bez zaszkodzenia dalszemu ich używaniu wodą zagasic. Lecz przytym trzeba zachować należytą miarę, żeby nie było za wiele
do szczętu nie było spalone; na ow czas oddala się znagła kommunikacya powietrza potrzebnego koniecznie do utrzymania ognia, bądź to przykrywaiąc częsci spalone panwą z iakiego kruszcu, iakośmy dopiero namienili, bądź zamykaiąc ie w pudle zrobionym z blach, ktore nazywaią piekarskiemi przykrywkami: tym sposobem ogień gasnie, i zostawia substancyą czarną, lekką, dziurkowatą, łatwą bardzo do przyięcia w siebie ognia, niknącą prędko, i nie wydaiącą prawie nic płomienia i należytey gorącosci. Otoż wyobrażenie doskonałe tego rodzaiu węglow, ktore ia nazywam żarem. Można ie też bez zaszkodzenia dalszemu ich używaniu wodą zagasic. Lecz przytym trzeba zachowac należytą miarę, żeby nie było za wiele
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 4
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
agnitione clarâ; Nietakiemi domysłami, jakimi tu P. Instigator, z przysposobionych, i zwyszukanych, ad intentandum Crimen świadectw narabia, i znich Materią ad argumentandum sobie sposobiwszy, Innocentiam viri tanti, dyskursem swym i Coniecturami in voluere intendit. A płonnych rzeczy, i takowych plotek, które w sobie żadnej Probacji, abo lekką jaką mają, nietrzebaby responsem znosić.
Stąd concluditur, że Pars Instigans, non expendit Reatum Inculpati ad amussim Rationis Legum et Iustitiae, ale ad Regulam Malitiae, i praesumitur, odio et invidia Jego Mości Pana Marszałka aggravare: która zawsze aduersatur ludziom wielkim ex suspicionibus, diffidebtÿs, Malevolentÿs Koncepty formuje, ex prostratis
agnitione clarâ; Nietákiemi domysłámi, iákiemi tu P. Instigator, z przysposobionych, y zwyszukánych, ad intentandum Crimen świádectw nárabia, y znich Máterią ad argumentandum sobie sposobiwszy, Innocentiam viri tanti, discursem swym y Conjecturámi in voluere intendit. A płonnych rzeczy, y tákowych plotek, ktore w sobie żadney Probátiey, ábo lekką iáką máią, nietrzebáby responsem znośić.
Ztąd concluditur, że Pars Instigans, non expendit Reatum Inculpati ad amussim Rationis Legum et Iustitiae, ále ad Regulam Malitiae, y praesumitur, odio et invidia Iego Mośći Páná Márszałká aggravare: ktora záwsze aduersatur ludźiom wielkim ex suspicionibus, diffidebtÿs, Malevolentÿs Concepty formuie, ex prostratis
Skrót tekstu: PersOb
Strona: 23
Tytuł:
Perspektywa na objaśnienie niewinności
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
tobie nad inszych milszego. Ten tedy szatę polską nań sprawiwszy, A na dalszy czas mnie go poruczywszy, Sam w cudzoziemskie odjachał krainy, Wielkie do żalu podając przyczyny. Ja w tym urzędu swego przestrzegając I w powołaniu swym się poczuwając, Naprzodem Setną Rotę przebrakował I według zdania swego uszykował.
I tak chorągiew lekką rozwinąwszy A na świat z błahym pocztem wyciągnąwszy, Prowadzę w dom twój rotę pozostałą, Którą ty – proszę - przyjmi z chęcią całą. Rzecz wielką, wdzięczną i pobożną sprawisz, Kiedy jej we wszem chętliwym się stawisz, Kiedy przygarniesz do domu własnego Po swym Hetmanie Setnika smętnego. Co za tym pójdzie, iż twe
tobie nad inszych milszego. Ten tedy szatę polską nań sprawiwszy, A na dalszy czas mnie go poruczywszy, Sam w cudzoziemskie odjachał krainy, Wielkie do żalu podając przyczyny. Ja w tym urzędu swego przestrzegając I w powołaniu swym się poczuwając, Naprzodem Setną Rotę przebrakował I według zdania swego uszykował.
I tak chorągiew lekką rozwinąwszy A na świat z błahym pocztem wyciągnąwszy, Prowadzę w dom twój rotę pozostałą, Którą ty – proszę - przyjmi z chęcią całą. Rzecz wielką, wdzięczną i pobożną sprawisz, Kiedy jej we wszem chętliwym się stawisz, Kiedy przygarniesz do domu własnego Po swym Hetmanie Setnika smętnego. Co za tym pójdzie, iż twe
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 2
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
wszelakie nieszczęście i trudności najlepsze lekarstwo/ mieć serce stateczne/ a przyjaciela wiernego.
Tenże mawiał: Iż kto chce szanować zdrowie swe/ ten zawżdy ma pamiętać na śmierć.
Będąc spytany: Jakaby starość była najlepsza? powiedział: Ta najlepsza/ która jest podobna młodości. Którzy się szanują z młodu/ ci miewają lekką starość: prawie podobną młodości. Lecz którzy sobie stargają zdrowie w młodych leciech/ zbytkami i inszymi rzeczami nietrefnemi: ci wszytkę starość swoję w stękaniu trawić muszą. Tak iż drugi wolałby co rychlej umrzeć/ niżli być napoly umarłym. Jako i Poeta pisze/ Korneliusz Gallus. Morte moir melius; quàm vitam ducere mortis
wszelákie nieszcżęśćie y trudnośći naylepsze lekárstwo/ mieć serce státecżne/ á przyiaćiela wiernego.
Tenże mawiał: Iż kto chce szánowáć zdrowie swe/ ten záwżdy ma pamiętáć ná śmierć.
Będąc spytány: Iákaby stárość byłá naylepsza? powiedźiał: Tá naylepsza/ ktora iest podobna młodośći. Ktorzy się szánuią z młodu/ ći miewáią lekką stárość: práwie podobną młodośći. Lecż ktorzy sobie stárgáią zdrowie w młodych lećiech/ zbytkámi y inszymi rzecżámi nietrefnemi: ći wszytkę stárość swoię w stękániu trawić muszą. Ták iż drugi wolałby co rychley vmrzeć/ niżli być nápoly vmárłym. Iáko y Poetá pisze/ Cornelius Gallus. Morte moir melius; quàm vitam ducere mortis
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 71
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
od Twórcy Niebios są wydzielone; z tym wszystkim nie mają je za istoty razem z światem stworzone, ale doczesne, to jest niektórych czasów rodzące się, i znowu ginące. Do zrozumienia doskonale ich zdania, wiedzieć należy, iż ci wielcy ludzie nauczali:
Naprzód, że Bóg na początku świata stworzył materią nader ruchawą, lekką, i tak subtelną, iż jej żadnym zmysłem uczuć nie można: ta materia nakształt wiru nieustannie wkoło i sama obraca się, i słońce, które jest w jej centrum, obraca na miejscu. Powtóre iż taż materia nie tylko sama około słońca biega, ale też planety jedne więcej, drugie mniej od
od Twórcy Niebios są wydzielone; z tym wszystkim nie maią ie za istoty razem z światem stworzone, ale doczesne, to iest niektórych czasów rodzące się, y znowu ginące. Do zrozumienia doskonale ich zdania, wiedzieć należy, iż ci wielcy ludzie nauczali:
Naprzód, że Bóg na początku świata stworzył materyą nader ruchawą, lekką, y tak subtelną, iż iey żadnym zmysłem uczuć nie można: ta materya nakształt wiru nieustannie wkoło y sama obraca się, y słońce, które iest w iey centrum, obraca na mieyscu. Powtóre iż taż materya nie tylko sama około słońca biega, ale też planety iedne więcey, drugie mniey od
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 45
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
pole idę patrzyć szyki: Widze Moskiewskie ufy widzę twoje Zbroine Monarcho Polski z Nężów roje.
Co dalij będzie WIEŚĆI wszędy była Ruszaj się rozgłoś na coś tam patrzyła Powiedz kto komu duż kto się umykał Kto zabit kto szańc kto blokauz wysmykał
Wykrzykni głośno Mężów Polskich cnoty Krwawe dla Sławy podjęte roboty Opowiedz wierność owych przeciw Panu Tych lekką cenę rodowego stanu.
Darmo się bawię? już Polskimi tropy WIEŚĆ prętem pchniona leci Kalliopy Kto żyw a uszy zdrowe ma w swej głowie Prawdziwej się jej chcij przysłuchać mowie.
Skoro dwie mili od Smoleńska tylo Sarmackie wojsko z KrólEM swoim było Pan Wojęwoda Smoleński tak radził By pod Jesienną Obóz się sprowadził
Gdzie mówil łacno miał zasiąc
pole idę patrzyć szyki: Widze Moskiewskie vffy widzę twoie Zbroine Monarcho Polski z Nężow roie.
Co dáliy będźie WIEŚĆI wszędy była Ruszay się rozgłoś ná coś tam patrzyła Powiedz kto komu duż kto się umykał Kto zábit kto szanc kto blokauz wysmykał
Wykrzykni głosno Męzow Polskich cnoty Krwawe dla Słáwy podięte roboty Opowiedz wierność owych przećiw Pánu Tych lekką cęnę rodowego stánu.
Darmo się báwię? iuz Polskimi tropy WIEŚĆ prętem pchniona leci Kalliopy Kto zyw á vszy zdrowe ma w swey głowie Prawdźiwey sie iey chćiy przysłuchać mowie.
Skoro dwie mili od Smolenska tylo Sarmackie woysko z KROLEM swoim było Pan Woięwoda Smolenski ták rádźił By pod Iesienną Oboz sie sprowádźił
Gdźie mowil łacno miał zásiąc
Skrót tekstu: ChełHWieść
Strona: Bv
Tytuł:
Wieść z Moskwy
Autor:
Henryk Chełchowski
Drukarnia:
Franciszek Schnellboltz
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
poematy epickie, relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
niegom jest związana: Ach jako stałego Nic pod słońcem/ i nigdy tak doskonałego/ Choć w największej fortunie/ żeby się nie miało Wnet odmienić: Ale się jakożkolwiek stało/ Mnie dość na tym/ żem taką sprawiła ruinę/ I mało dbam choć sama przy jego tej zginę Zwojowanej Armacie. O śmierć tylko proszę Lekką jaką/ i prędką/ a niech nieodnoszę Żalu tego/ żeby mię po członkach rozbierać/ I w swych tam przemorzonych żołądkach zawierać Dzikie miały bestie. Niech jako w tej dobie Więcej niepobudzona zasnę słodko sobie/ I tak umrę: Przynamniej znalazszy kto ciało/ Które swych za żywota/ wiele wdzięków miało/ A i
niegom iest związána: Ach iako stáłego Nic pod słoncem/ y nigdy ták doskonáłego/ Choć w naywiększey fortunie/ żeby się nie miáło Wnet odmienić: Ale się iákożkolwiek stało/ Mnie dość ná tym/ żem táką sprawiłá ruinę/ Y mało dbam choć sámá przy iego tey zginę Zwoiowáney Armacie. O śmierć tylko proszę Lekką iáką/ y prętką/ á niech nieodnoszę Zalu tego/ żeby mię po członkách rozbieráć/ Y w swych tám przemorzonych żołądkách záwieráć Dzikie miáły bestye. Niech iáko w tey dobie Więcey niepobudzona zásnę słodko sobie/ Y tak vmrę: Przynamniey ználazszy kto ciáło/ Ktore swych zá żywotá/ wiele wdziękow miało/ A y
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 10
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
się jeden stawi? Życzyć by w prawdzie tego, lecz płonne te spezy Być się zdadzą, by się kto podjął tej imprezy. Prawda, Kurcjusz wskoczył w samo piekłu garło, Gdy na swoję Ojczyznę paszczękę rozdarło; Lecz o drugim niesłychać: i Kokles sam łamał Szyki nieprzyjacielskie, przecież potym chramał. Tak jedni lekką bojaźń zmiłą łącząc żądzą, To samo niepodobnym, co być dobrym sądzą. Inni, którym wspanialsze iskry w sercach tleją, Lepiej wzdy o Ojczystych synach rozumieją; Ze gdy tego potrzeba dla miłej Ojczyzny, Nie zlękną się Tureckich ni łyk, ni trucizny. Ztym się tylko pasują, kogo potkać mają Z honorem
się ieden stáwi? Zyczyć by w prawdźie tego, lecz płonne te spezy Bydź się zdádzą, by się kto podiął tey imprezy. Prawda, Kurcyusz wskoczył w sámo piekłu garło, Gdy ná swoię Oyczyznę paszczekę rozdárło; Lecz o drugim niesłycháć: y Kokles sam łámáł Szyki nieprzyiacielskie, przecież potym chramał. Ták iedni lekką boiaźń zmiłą łącząc żądzą, To sámo niepodobnym, co bydz dobrym sądzą. Inni, ktorym wspanialsze iskry w sercách tleią, Lepiey wzdy o Oyczystych synách rozumieią; Ze gdy tego potrzeba dla miłey Oyczyzny, Nie zlękną się Tureckich ni łyk, ni trucizny. Ztym się tylko pásuią, kogo potkáć máią Z honorem
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 28
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732