/ a w tym też i płód: insze choroby co gorączkę z sobą mają/ w tych naprzód płód najniebezpieczniejszy/ dla wnętrznego gorąca i zagnicia/ które oboje łacwie bedłuskię płodową zabiją/ a w tym i matka nie bez piskorza/ a to idzie za tym/ że przynależnych śrzodków brzemienna nie używa/ jako potraweczek lekkich/ i krwie puszczania/ zaś tamtych z tym jeśli zażyjesz/ niedostatkiem żywności płód umorzyrz/ stąd i za gorączką poronienie przypada/ nawet i dwojakie złe następuje/ abowiem jeśli czego nie zażyjesz gorączkę pomnożysz/ dietą zaś niewcześną i zostawioną krwie pełnością zabijesz. Jeszcze to do tego przystępuje/ iż brzemiennej ciało wszytko pospolicie słabe jest
/ á w tym też y płod: insze choroby co gorączkę z sobą máią/ w tych naprzod płod nayniebespiecznieyszy/ dla wnętrznego gorącá y zágnićia/ ktore oboie łácwie bedłuskię płodową zábiią/ á w tym y mátká nie bez piskorzá/ á to idźie zá tym/ że przynależnych śrzodkow brzemienna nie vżywa/ iáko potraweczek lekkich/ y krwie puszczánia/ záś támtych z tym ieśli záżyiesz/ niedostátkiem żywnośći płod vmorzyrz/ ztąd y zá gorączką poronienie przypada/ náwet y dwoiákie złe nástępuie/ ábowiem ieśli czego nie záżyiesz gorączkę pomnożysz/ dietą záś niewcześną y zostáwioną krwie pełnośćią zábiiesz. Ieszcze to do tego przystępuie/ iż brzemienney ćiáło wszytko pospolićie słábe iest
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: G2
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Na to mnie nieśmiertelne W. K. M. wspominając akcje, żalić by się należało, gdybym w tym konwinkowany niebył, że jako Architekt na słabym lodzie żadnych nie zakłada pałaców, bo byle słońce rozgrzawszy, obaliło, tak i W. K. M. wielkiego swego Imienia niezakładasz fundamentu na lekkich słowach, ale je długo letnim podajesz prasom A zatym voto non tollarinam abym miał skupione dawniejszych i teraźniejszych lat akcje, ćmiąc te bardziej, niż zdobiąc niezdolną wyrażać mową, wiedząc że się wielcy dobrą wolą kontentują Bogowie. Podobnoż i W.K.M.P. M, M. z winną weneracją
Ná to mnie niesmiertelne W. K. M. wspomináiąc akcye, żalić by się należało, gdybym w tym konwinkowany niebył, że iako Architekt na słabym lodzie żadnych nie zákłáda pałacow, bo byle słońce rozgrzawszy, obáliło, ták y W. K. M. wielkiego swego Imienia niezákładasz fundámentu ná lekkich słowach, ále ie długo letnim podáiesz prasom A zatym voto non tollarinam abym miał skupione dawnieyszych y teraznieyszych lat akcye, ćmiąc te bardziey, niż zdobiąc niezdolną wyrażáć mową, wiedząc że się wielcy dobrą wolą kontentuią Bogowie. Podobnoż y W.K.M.P. M, M. z winną weneracyą
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 44
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
były nie nadciągnęły prowianty, nie mogli mieć sustentamentu więcej nad trzy niedziele.
Imp. komendant Rapp jeszcze nie wyjachał ze Lwowa ad memoratum fortalitium, oczekiwając na suplement swojego regimentu, który jeszcze gdzieś około Wielkiej Polski vagatur.
Do Soczawy także i do Niemca zaprowadziły prowianty, przy których był ordynowany imp. Zahorowski w kilkunastu chorągwi lekkich. Powracającemu stamtąd przyszedł ordynans, aby przerzynał szlaki tatarskie, jeżeli to prawda, co fama spargebatur, że pod Kamieniec coś ordy z Lip¬
kami przyjść miało. Który uczynił wolą hetmańską, ale żadnych szlaków nie natrafił, tylko tę przyniósł wiadomość, że się tu potężnej ordy po odprawionym bajeranie spodziewać potrzeba.
Ks. Małachowski
były nie nadciągnęły prowianty, nie mogli mieć sustentamentu więcej nad trzy niedziele.
Jmp. komendant Rapp jeszcze nie wyjachał ze Lwowa ad memoratum fortalitium, oczekiwając na suplement swojego regimentu, który jeszcze gdzieś około Wielkiej Polski vagatur.
Do Soczawy także i do Niemca zaprowadziły prowianty, przy których był ordynowany jmp. Zahorowski w kilkunastu chorągwi lekkich. Powracającemu stamtąd przyszedł ordynans, aby przerzynał szlaki tatarskie, jeżeli to prawda, co fama spargebatur, że pod Kamieniec coś ordy z Lip¬
kami przyjść miało. Który uczynił wolą hetmańską, ale żadnych szlaków nie natrafił, tylko tę przyniósł wiadomość, że się tu potężnej ordy po odprawionym bajeranie spodziewać potrzeba.
Ks. Małachowski
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 35
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
o tem. Wprzód mi trzeba powiedzieć serdeczne żałości, Gniewy i zapalczywe mowy, zelżywości Rodomonta, któremi króla i dziewczynę Szczypał, obojgu dając swych niefortun winę.
CXVII.
Subtelne wiatry ciepłem wzdychaniem zagrzewał, Gdy częstokroć poganin wzgardzony omdlewał; Smutne wznawiając skargi, Echo głos niecały Rozsyłała z padołu między bliższe skały. „O lekkich niewiast - mówił - zdradziecki narodzie! Jakoś się mienić prędko zwykł ku naszej szkodzie! Tak to wiarę i służby lekko ważysz sobie! Nieszczęśliwy, mizerny ten, kto ufa tobie. PIEŚŃ XXVII.
CXVIII.
Ani długi czas wiernych posług moich ani Szczera miłość, piersi me co i teraz rani I którejeś tysiącem znaków
o tem. Wprzód mi trzeba powiedzieć serdeczne żałości, Gniewy i zapalczywe mowy, zelżywości Rodomonta, któremi króla i dziewczynę Szczypał, obojgu dając swych niefortun winę.
CXVII.
Subtelne wiatry ciepłem wzdychaniem zagrzewał, Gdy częstokroć poganin wzgardzony omdlewał; Smutne wznawiając skargi, Echo głos niecały Rozsyłała z padołu między bliższe skały. „O lekkich niewiast - mówił - zdradziecki narodzie! Jakoś się mienić prędko zwykł ku naszej szkodzie! Tak to wiarę i służby lekko ważysz sobie! Nieszczęśliwy, mizerny ten, kto ufa tobie. PIEŚŃ XXVII.
CXVIII.
Ani długi czas wiernych posług moich ani Szczera miłość, piersi me co i teraz rani I którejeś tysiącem znaków
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 349
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. W tym tylko czasu nierówność, że się jubileusz we dwóch niedzielach skończył, sejm zaś 10 stycznia zaczęty aż do Wielkiejnocy przez niedziel 12 wlókł się. Z jakiej materii, nie wadzi namienić przynajmiej dlatego, aby potomność wiedziała, że rady wszystkie Rzeczypospolitej i całość jej nisczeje, kiedy w długo poszedłszy na rzeczach lekkich i oracjach niepotrzebnych, fundują się. I natym sejmie nie miało się było nic niepotrzebnego traktować, tylko samych pakt z Turczynem żórawińskich albo potwierdzenie albo rozerwanie, a dalszych sil przeciwko niemu przyczynienie.
Aleć przy tej materii tysiąc inszych urosło. Między inszymi ordynacji zamojskiej i ostrogskiej komu by należało przekazanie i lubo już był
. W tym tylko czasu nierówność, że się jubileusz we dwóch niedzielach skończył, sejm zaś 10 stycznia zaczęty aż do Wielkiejnocy przez niedziel 12 wlókł się. Z jakiej materyi, nie wadzi namienić przynajmiej dlatego, aby potomność wiedziała, że rady wszystkie Rzeczypospolitej i całość jej nisczeje, kiedy w długo poszedłszy na rzeczach lekkich i oracyjach niepotrzebnych, fundują się. I natym sejmie nie miało się było nic niepotrzebnego traktować, tylko samych pakt z Turczynem żórawińskich albo potwierdzenie albo rozerwanie, a dalszych sil przeciwko niemu przyczynienie.
Aleć przy tej materyi tysiąc inszych urosło. Między inszymi ordynacyi zamojskiej i ostrogskiej komu by należało przekazanie i lubo już był
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 469
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
Morat Basza/ wielki Wezyr/ schowany miedzy Janczarami/ i który u nich w osobliwym był poszanowaniu/ jako pomocnik zabicia Sołtana/ z wielką pilnością ruszył się z Konstantynopola do Skudar, mając z Janczarów i innych sobie przychylnych znaczne wojsko/ i dobrze się we wszytkie wojenne potrzeby opatrzywszy. Za zbliżeniem się obojej strony/ po lekkich utarczkami miedzy Spahami a Gwardyą Wezyrską/ co się zowie Delis/ następowała niepochybnie walną i niebezpieczna potrzeba/ gdyby byli miedzy nich nie wstąpili Sędziowie Anatoliej i Grecji. Co im poczęli rozważać/ jakiej się bezbożności chcą dopuścić/ rozlewając sami miedzy sobą krew Musułmańską/ której trzeba na zgubę niewiernych barzo ochraniać. Pokazali przytym/
Morát Bászá/ wielki Wezyr/ schowány miedzy Iánczárámi/ y ktory v nich w osobliwym był poszánowániu/ iáko pomocnik zábićia Sołtaná/ z wielką pilnośćią ruszył się z Konstántynopolá do Skudar, máiąc z Iánczárow y innych sobie przychylnych znáczne woysko/ y dobrze się we wszytkie woienne potrzeby opátrzywszy. Zá zbliżeniem się oboiey strony/ po lekkich vtárczkámi miedzy Spáhámi á Gwárdyą Wezyrską/ co się zowie Delis/ nástępowáłá niepochybnie wálną y niebespieczna potrzebá/ gdyby byli miedzy nich nie wstąpili Sędźiowie Anátoliey y Grecyey. Co im poczęli rozważáć/ iákiey się bezbożnośći chcą dopuśćić/ rozlewáiąc sámi miedzy sobą krew Musułmáńską/ ktorey trzebá ná zgubę niewiernych bárzo ochrániáć. Pokázáli przytym/
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 14
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
. Eodem fol. linea 25. z małym początków lege z małych początków. W rozdziale 2. Fol. 8. linea 7. z Poctami lege z Paktami. eodem Fol. linea 26. siła rak lege siła rad. W rozdziale 3. Fol. 14. lin. 22.lekkich utarczkami lege po lekkich utarczkach. W rozdziale 4. Fol. 19. lin. 33 Kuktarabeni lege Łała Kutarbeni. Fol. 20. lin. 32. Kapa Aga loge Kapy Aga wszendzie. Fol. 21. lin 41. Allaha lege Ałła Ałła. Fol. 25. lin 8. Kyzkir Aga lege Kyzlar Aga wszendzie, Fol
. Eodem fol. linea 25. z máłym początkow lege z máłych początkow. W rozdźiale 2. Fol. 8. linea 7. z Poctámi lege z Páktámi. eodem Fol. linea 26. śiłá rak lege śiłá rad. W rozdźiale 3. Fol. 14. lin. 22.lekkich vtarczkámi lege po lekkich vtarczkách. W rozdźiale 4. Fol. 19. lin. 33 Kuktárábeni lege Łáłá Kutharbeni. Fol. 20. lin. 32. Kápá Agá loge Kápy Agá wszendźie. Fol. 21. lin 41. Alláhá lege Ałłá Ałłá. Fol. 25. lin 8. Kyzkir Agá lege Kyzlár Agá wszendźie, Fol
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 256
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
tamte drogi; Trefny i pojazd mój, bo nie pierzchliwe Konie mię wiozą, lecz żółwie leniwe; Wielki w tej drodze trud, kłopot i praca, I myśląc o niej głowa się zawraca. Gdyby mię to tam kto mógł przenieść we śnie, A jeśli jechać, żeby przecię wcześnie I niewielkimi gdyby noclegami, W lekkich karocach abo też mułami, A gdyby przy tym pod zamki i dwory Koła podprawić, skarby i splendory, Żeby jechały ze mną, to by jeszcze Pół biedy, ale na gnojowej deszczce Albo w półkoszkach starych, lub piechotą Na łbie utykać, nie z wielką ochotą Wybieramy się. O, głupcze szalony, Wiesz,
tamte drogi; Trefny i pojazd mój, bo nie pierzchliwe Konie mię wiozą, lecz żółwie leniwe; Wielki w tej drodze trud, kłopot i praca, I myśląc o niej głowa się zawraca. Gdyby mię to tam kto mógł przenieść we śnie, A jeśli jechać, żeby przecię wcześnie I niewielkimi gdyby noclegami, W lekkich karocach abo też mułami, A gdyby przy tym pod zamki i dwory Koła podprawić, skarby i splendory, Żeby jechały ze mną, to by jeszcze Pół biedy, ale na gnojowej deszczce Albo w półkoszkach starych, lub piechotą Na łbie utykać, nie z wielką ochotą Wybieramy się. O, głupcze szalony, Wiesz,
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 306
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
cale szczęścia strona szwedzka; i owszem fatalne jak na króla, szwedzkiego, tak na jego wszystkich faworytów polskich przyszły terminy, że do gruntu upadły wszystkie machiny i Szwedzi musieli opuścić totaliter Polskę.
§. 2. Trzeciego dnia po nowym roku ruszył się generał Rybiński z Brzeznic do Złoczowa. Pułkownika Garbowieckiego wyprawił w 24 chorągwiach lekkich w księstwo mazowieckie, przydawszy mu nowo zaciążną chorągiew dragonii, który się złączywszy z Popławskim w. Łęczyckiem, poszedł w województwo rawskie, aż mu dano znać, że z tamtej strony Wisły około Lublina włóczył się regiment króla Stanisława dragonii, samych Francuzów, pod pułkownikiem Zulichem. Miał ten regiment 800 koni plus minus, w
cale szczęścia strona szwedzka; i owszem fatalne jak na króla, szwedzkiego, tak na jego wszystkich faworytów polskich przyszły terminy, że do gruntu upadły wszystkie machiny i Szwedzi musieli opuścić totaliter Polskę.
§. 2. Trzeciego dnia po nowym roku ruszył się generał Rybiński z Brzeznic do Złoczowa. Pułkownika Garbowieckiego wyprawił w 24 chorągwiach lekkich w księstwo mazowieckie, przydawszy mu nowo zaciążną chorągiew dragonii, który się złączywszy z Popławskim w. Łęczyckiém, poszedł w województwo rawskie, aż mu dano znać, że z tamtéj strony Wisły około Lublina włóczył się regiment króla Stanisława dragonii, samych Francuzów, pod pułkownikiem Zulichem. Miał ten regiment 800 koni plus minus, w
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 138
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
się podłużył/ u dobrych ludzi mniemanie sobie dobre utracił: a jego kochankowie jako Grubarze/ pochowawszy tego/ idą po drugiego/ wiedząc że już pierwszy nie ma co rozdawać. A tak pilnie mają panowie/ zwłaszcza Senatorowie/ na urząd swój pomnieć/ i na miejsce które zasiedli: Abowiem ani mówić/ ani myślić o lekkich rzeczach Senatorowi przystoi/ ani się ludźmi lekkimi bawić/ ale tymi/ i takimi/ z którychby mu i poczciwość/ i powaga/ i rada/ i pomoc rosła: pamiętając że są Radą Pańską/ i Senatorowie Koronni/ i wszytki sprawy swe do powagi wieźdź i ciągnąć mają. Tak jako pamiętamy one Tarnowskie/
się podłużył/ v dobrych ludźi mniemánie sobie dobre vtráćił: á iego kochánkowie iáko Grubárze/ pochowawszy tego/ idą po drugiego/ wiedząc że iuż pierwszy nie ma co rozdáwác. A ták pilnie máią pánowie/ zwłasczá Senatorowie/ ná vrząd swoy pomnieć/ y ná mieysce ktore záśiedli: Abowiem áni mowić/ áni myslic o lekkich rzeczách Senatorowi przystoi/ áni się ludźmi lekkimi báwić/ ále tymi/ y tákimi/ z ktorychby mu y poczćiwość/ y powagá/ y rádá/ y pomoc rosłá: pámiętáiąc że są Rádą Páńską/ y Senatorowie Koronni/ y wszytki spráwy swe do powagi wieźdź y ćiągnąć máią. Ták iáko pámiętamy one Tárnowskie/
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 83
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625