nie minie dzień trzeci, Osobliwych przyjaciół, rodziców i dzieci Wyjąwszy. Importunem nazowę go śmiele, Kto miasto trzech dni u mnie mieszka trzy niedziele. Chcesz po mnie, zażyjże sam dyskrecyjej wprzódy; Będziesz mi bez ciężaru, będziesz i bez szkody. 24 (P). NA TOŻ DRUGI RAZ DO GOŚCIA NIEDYSKRETNEGO
Lekkie się obrok widzi, wiszowate siano, Chleb brudny, piwo kwaśne i budzą cię rano. Słuchaj, gościu, mej rady: dla lepszej wygody Nie wadzi dwakroć w tydzień odmieniać gospody. Choć trzy dni u każdego z przyjaciół zabawisz, Cały rok, w swoim domu nie postawszy, strawisz. Przyjedźże znowu do mnie
nie minie dzień trzeci, Osobliwych przyjaciół, rodziców i dzieci Wyjąwszy. Importunem nazowę go śmiele, Kto miasto trzech dni u mnie mieszka trzy niedziele. Chcesz po mnie, zażyjże sam dyskrecyjej wprzódy; Będziesz mi bez ciężaru, będziesz i bez szkody. 24 (P). NA TOŻ DRUGI RAZ DO GOŚCIA NIEDYSKRETNEGO
Lekkie się obrok widzi, wiszowate siano, Chleb brudny, piwo kwaśne i budzą cię rano. Słuchaj, gościu, mej rady: dla lepszej wygody Nie wadzi dwakroć w tydzień odmieniać gospody. Choć trzy dni u każdego z przyjaciół zabawisz, Cały rok, w swoim domu nie postawszy, strawisz. Przyjedźże znowu do mnie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 22
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się do Byczyny w Śląsk, i tam się z Wojskami lokował, będąc tej nadziei, że Polacy nie najadą gruntu Cesarskiego, ale Zamojski nie uważając na to, prosto pod Byczynę poszedł, gdzie już w szykach Niemców zastał, których były liczne wojska i piechoty z armatami, on zaś nie miał tylko Hussarią, i lekkie chorągwie, działo się to 25. Stycznia. Zamojski nie uważając na ogień, wpadł w szyki Niemieckie, i wszystkich Niemców zmieszał, i szczęśliwie zniósł, Maksymilian zaś ledwie do Byczyny Miasteczka mało obronnego uszedł, ale i tam musiał się Zamojskiemu poddać w niewolą, i z nim Woroniecki Biskup Kijowski, Gorka Wojewoda Poznański,
śię do Byczyny w Sląsk, i tam śię z Woyskami lokował, będąc tey nadźiei, że Polacy nie najadą gruntu Cesarskiego, ale Zamoyski nie uważając na to, prosto pod Byczynę poszedł, gdźie już w szykach Niemców zastał, których były liczne woyska i piechoty z armatami, on zaś nie miał tylko Hussaryą, i lekkie chorągwie, dźiało śię to 25. Stycznia. Zamoyski nie uważając na ogień, wpadł w szyki Niemieckie, i wszystkich Niemców zmieszał, i szczęśliwie zniósł, Maxymilian zaś ledwie do Byczyny Miasteczka mało obronnego uszedł, ale i tam muśiał śię Zamoyskiemu poddać w niewolą, i z nim Woroniecki Biskup Kijowski, Gorka Wojewoda Poznański,
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 66
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
piekła je podając niecnotliwą wiarą, A pogardzał nauką apostolską starą. Wiklefowi dał ozór, jako Luter łajał Matce Bożej, aby też i on o tym bajał. Oko prawe wziął Bucer, Niemiec zezowaty, Aby prawdy przezierał równo z swymi braty. Lewe porwał Melanchnecht, bo i sam był lewy, A cnotę przeważały jego lekkie plewy. Ucho jedno wziął Biber akademik, ale Zgwałcił przysięgę Bogu i cnocie zuchwale. Był to końsztarz foremny - będąc w Karyntyjej. Wymyślił nowy sposób swej ceremonijej, Aby inakszą formą kielich z ciałem zjawił, I tą się po wenecku faryna objawił.
Uszył z różnego płacia na łokci półtora Chłopka, ale ta uszu nie
piekła je podając niecnotliwą wiarą, A pogardzał nauką apostolską starą. Wiklefowi dał ozór, jako Luter łajał Matce Bożej, aby też i on o tym bajał. Oko prawe wziął Bucer, Niemiec zezowaty, Aby prawdy przezierał równo z swymi braty. Lewe porwał Melanknecht, bo i sam był lewy, A cnotę przeważały jego lekkie plewy. Ucho jedno wziął Biber akademik, ale Zgwałcił przysięgę Bogu i cnocie zuchwale. Był to końsztarz foremny - będąc w Karyntyjej. Wymyślił nowy sposób swej ceremonijej, Aby inakszą formą kielich z ciałem zjawił, I tą się po wenecku faryna objawił.
Uszył z różnego płacia na łokci półtora Chłopka, ale ta uszu nie
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 362
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
otworzyła się.
Skała wielka przy górze Jurat w okolicy Soleure upadłszy, wiele szkody uczyniła.
1662 15 Grudnia, Zorza północa.
1663 5 Stycznia trzęsienie lekkie około Aigle: w Kantonie Berna: 5 Lutego w Kanada trwało aż do Lipca, wywróciło, i zburzyło prawie wszystko w przeciągu 400 mil Francuskich.
10 Czerwca lekkie około Aigle: 10 Września o 10 z wieczora wszystkie góry Alpes były wzruszone, bydło przestraszone być zdawało się szelestem: 13 Września trzęsienie ponowione z łoskotem podobnym do piorunu poprzedzającym, i następującym. Na brzegu południowym Islandyj nie daleko Krisewik, jest góra nader wielka, którą jezioro głębokie oblewało. Wody tego jeziora przez trzęsienie
otworzyła się.
Skała wielka przy górze Jurat w okolicy Soleure upadłszy, wiele szkody uczyniła.
1662 15 Grudnia, Zorza pułnocna.
1663 5 Stycznia trzęsienie lekkie około Aigle: w Kantonie Berna: 5 Lutego w Kanada trwało aż do Lipca, wywrociło, y zburzyło prawie wszystko w przeciągu 400 mil Francuskich.
10 Czerwca lekkie około Aigle: 10 Września o 10 z wieczora wszystkie góry Alpes były wzruszone, bydło przestraszone być zdawało się szelestem: 13 Września trzęsienie ponowione z łoskotem podobnym do piorunu poprzedzaiącym, y następuiącym. Na brzegu południowym Islandyi nie daleko Krisewik, iest góra nader wielka, którą iezioro głębokie oblewało. Wody tego ieziora przez trzęsienie
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 118
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
się aż do 25 tegoż miesiąca.
25 Lutego deszcz cały dzień padał z wiatrem gwałtownym: nastąpiła pogoda i trzęsienie ziemi, we trzy godziny po nim trzęsienie drugie nader gwałtowne trwało minut 15: w godzinę po nim nowe trzęsienie: o 5 godz: trzęsienie bardzo krótkie, ale nader silne, o 6 godzinie dwa lekkie: o 9 godzinie dwa także: od 9 godz: włoskiej ziemia ustawicznie ruszała się, i aż na wschodzie słońca uspokoiła się. To trzęsienie dało się uczuć w Eugubio, w Księstwie Urbińskim, w Peruzij, i w okolicach.
Doświadczono, iż w Stanie Papieskim, i w Księstwie Spoletańskim trzęsienie ziemi tego roku jednostajnie
się aż do 25 tegoż miesiąca.
25 Lutego deszcz cały dzień padał z wiatrem gwałtownym: nastąpiła pogoda y trzęsienie ziemi, we trzy godziny po nim trzęsienie drugie nader gwałtowne trwało minut 15: w godzinę po nim nowe trzęsienie: o 5 godz: trzęsienie bardzo krotkie, ale nader silne, o 6 godzinie dwa lekkie: o 9 godzinie dwa także: od 9 godz: włoskiey ziemia ustawicznie ruszała się, y aż na wschodzie słońca uspokoiła się. To trzęsienie dało się uczuć w Eugubio, w Xięstwie Urbińskim, w Peruziy, y w okolicach.
Doświadczono, iż w Stanie Papieskim, y w Xięstwie Spoletańskim trzęsienie ziemi tego roku iednostaynie
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 155
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
drugie. Mleko w piwnicach najzimniejszych z kwaśniało. Przyłożywszy ucho do ziemi czuć było szelest niby wody w kotle jakim nader wielkim wrzącej. Ziemia była ciepła, lubo czas był zimny i dżdżysty. Mgła okrywała góry, z których dym gęsty wypadał
Widziano na powietrzu kule ogniste ku Landau. Tegoż czasu w Ulmie trzęsienie ziemi lekkie, a burze nieprzerwane.
Wybuchanie Wezuwiusza: według niektórych wielkość materyj, którą ta góra ognista wylała zawierała 319658161 stop pełnych albo sześciograniastych.
Trzydzieści dziewięć razy widziane Zorze północe.
Wysokość wody deszczowej w Paryżu 15 calów, 19 1/6 linii.
1738. Dziewięć razy ukazały się Zorze północe.
Powietrze na Ukrainie
Wysokość wody
drugie. Mleko w piwnicach nayzimnieyszych z kwaśniało. Przyłożywszy ucho do ziemi czuć było szelest niby wody w kotle iakim nader wielkim wrzącey. Ziemia była ciepła, lubo czas był zimny y dzdzysty. Mgła okrywała gory, z ktorych dym gęsty wypadał
Widziano na powietrzu kule ogniste ku Landau. Tegoż czasu w Ulmie trzęsienie ziemi lekkie, á burze nieprzerwane.
Wybuchanie Wezuwiusza: według niektorych wielkość materyi, ktorą ta gora ognista wylała zawierała 319658161 stop pełnych albo sześciograniastych.
Trzydzieści dziewięć razy widziane Zorze pułnocne.
Wysokość wody deszczowey w Paryżu 15 calow, 19 1/6 linii.
1738. Dziewięć razy ukazały się Zorze pułnocne.
Powietrze na Ukrainie
Wysokość wody
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 189
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
w pośród pogody morze wzdęło się, wpadło do miasta, i tylko co go nie zalało: raczej była to góra wody, która zdaleka przyszedłszy w mieście rozsypała się. W Carogne gwałtowne trwało 5 minut, wzruszyło wszystko, ale nic nieobaliło: morze wezbrało, wrzało, podnosiło się i opadało 7 razy. Lekkie w Bordeauks złączone z niezwyczajnym wzruszeniem wody w Garonne. Tegoż dnia w Genewie, w Prowincyj o 10 z rana. Woda w źrzodle jednym płynęła zmęcona i czerwoniawa, ani się ustała, aż o godzinie 6 w wieczor: toż samo postrzeżono w Cuers, w Vaucluse, i w Saint Auban. Tegoż dnia
w posrzod pogody morze wzdęło się, wpadło do miasta, y tylko co go nie zalało: raczey była to gora wody, ktora zdaleka przyszedłszy w mieście rozsypała się. W Carogne gwałtowne trwało 5 minut, wzruszyło wszystko, ale nic nieobaliło: morze wezbrało, wrzało, podnosiło się y opadało 7 razy. Lekkie w Bordeaux złączone z niezwyczaynym wzruszeniem wody w Garonne. Tegoż dnia w Genewie, w Prowincyi o 10 z rana. Woda w źrzodle iednym płynęła zmęcona y czerwoniawa, ani się ustała, aż o godzinie 6 w wieczor: toż samo postrzeżono w Cuers, w Vaucluse, y w Saint Auban. Tegoż dnia
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 204
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
się uczuć na brzegach wschodnich Ameryki północej. W Boston kominy pozrzucało: Morze tamże podniosło się, jako też w Autigoa, i w Barbadzie, i na innych wyspach. Gwałtowne było w Filadelfij, i w nowej Yorck. W nocy z 18 na 19 Listopada w Tanger i w Tetuan trwało 4 minuty.
19 Listopada lekkie na brzegach Renu, w Brisgau, i w Aiks w Sabaudyj.
Nader gwałtowne w Sez, i w Mequinez, o 10 ½ z rana w Gibraltar szkodliwe i złączone z gwałtowną nawałnością.
19 Listopada
19 Listopada o 2 z rana w Tanger, i w Tetuan ponowione trwało przez cały dzień, ale słabsze niż
się uczuć na brzegach wschodnich Ameryki pułnocney. W Boston kominy pozrzucało: Morze tamże podniosło się, iako też w Autigoa, y w Barbadzie, y na innych wyspach. Gwałtowne było w Filadelfiy, y w nowey Yorck. W nocy z 18 na 19 Listopada w Tanger y w Tetuan trwało 4 minuty.
19 Listopada lekkie na brzegach Renu, w Brisgau, y w Aix w Sabaudiy.
Nader gwałtowne w Sez, y w Mequinez, o 10 ½ z rana w Gibraltar szkodliwe y złączone z gwałtowną nawałnością.
19 Listopada
19 Listopada o 2 z rana w Tanger, y w Tetuan ponowione trwało przez cały dzień, ale słabsze niż
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 209
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
/ tam i morz i powietrze beło. Zaczym ziemia nie stała/ woda nie pływała/ Ani powietrza światłość żadna oświecała: Nic niwczym swego kształtu słusznego nie miało/ Owszem jedno drugiemu na spół zawadzało. F Bowiem walczyły zimne rzeczy z gorącymi/ W jednej kupie walczyły wilgotne z suchymi/ Z twardymi miękkie/ lekkie z tymi co ciężały: G Aż Bóg/ i przyrodzenie lepsze/ ten niemały Spor rozięło: uczynił bo dział między niemi/ I kazał się od nieba precz odłączyć ziemi/ Od ziemie znowu wodom/ powietrza gęstego Na osobny plac uwiódł od nieba jasnego. Te rzeczy gdy już z ciemnej wydźwignął gromady/ I porozprowadzane na
/ tám y morz y powietrze beło. Záczym źiemiá nie stałá/ woda nie pływałá/ Ani powietrza światłość żadna oświecáłá: Nic niwczym swego kształtu słusznego nie miáło/ Owszem iedno drugiemu ná społ záwadzáło. F Bowiem walczyły źimne rzeczy z gorącymi/ W iedney kupie walczyły wilgotne z suchymi/ Z twárdymi miękkie/ lekkie z tymi co ćiężáły: G Aż Bog/ y przyrodzenie lepsze/ ten niemáły Spor rozięło: vczynił bo dźiał między niemi/ Y kazał się od niebá precz odłączyć źiemi/ Od źiemie znowu wodom/ powietrza gęstego Ná osobny plác vwiodł od niebá iásnego. Te rzeczy gdy iuż z ćiemney wydźwignął gromády/ Y porozprowadzáne ná
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 3
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ostatku nie miała jedno narzekanie/ I jakieś nie pojęte mowy zamieszanie. Nawet ni słowa/ ni głos kłacze przyrodzony/ Ale jakby głos kłacze zdał się być zmyślony. W maluczkim jednak czasie/ już właśnie rżać jęła: I barki swe ku trawom zielonym ściągnęła. Za tymże się i palce w gromadę zrastają/ I lekkie wiecznym rogiem kopyta ściągają Pięć paznogci. Szyją i twarz roście/ a szaty Co dłuższa część/ w ogon się odmienia kosmaty. A jako lotne włosy po szyj leżały/ I na prawą się grzywę nagle zodmieniały: Tak równie zaraz i głos został odmieniony/ I oblicze/ N i imię dał/ cud dopuszczony. A
ostatku nie miáłá iedno narzekánie/ Y iákieś nie poięte mowy zámieszánie. Náwet ni słowá/ ni głos kłácze przyrodzony/ Ale iákby głos kłácze zdał się bydź zmyślony. W máluczkim iednak czáśie/ iuż własnie rżáć ięłá: Y barki swe ku trawom źielonym śćiągnęłá. Zá tymże się y palce w gromádę zrastáią/ Y lekkie wiecznym rogiem kopytá śćiągáią Pięć páznogći. Szyią y twarz rośćie/ á száty Co dłuższa część/ w ogon się odmienia kosmáty. A iáko lotne włosy po szyi leżáły/ Y na práwą się grzywę nagle zodmieniały: Ták rownie záraz y głos został odmieniony/ Y oblicze/ N y imię dał/ cud dopuszczony. A
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 89
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638