Niewinnym skronie opuściwszy puchem, A już stałością i wysokim duchem, Wielkie w ojczyźnie i z boju i rady, W tak małem ciele pokazujesz dziady. Niektóre lubią dzieci rozigrane Klawy i konie złotem malowane: Ty śmiesz już żywych bezpiecznie osiadać. Śmiesz ważnem drzewem i paiżem władać. Nie broń trzciniana, nie woskowe strzały, Lekkiego serca i niemężnej chwały, Ale i pochew przy boku, i razem Strojny twój sajdak ostrem brzmi żelazem. Rączeli pędzą ku kresu zawody, Lub gonią drzewy pod wieczorne chłody, Działa grzmią w kwatry, pioruny Mars sieje, Komu kochańsze nad cię, te turnieje? Przed czasem umysł wysoki i w małym, I znać
Niewinnym skronie opuściwszy puchem, A już stałością i wysokim duchem, Wielkie w ojczyznie i z boju i rady, W tak małem ciele pokazujesz dziady. Niektóre lubią dzieci rozigrane Klawy i konie złotem malowane: Ty śmiesz już żywych bezpiecznie osiadać. Śmiesz ważnem drzewem i paiżem władać. Nie broń trzciniana, nie woskowe strzały, Lekkiego serca i niemężnej chwały, Ale i pochew przy boku, i razem Strojny twój sajdak ostrem brzmi żelazem. Rączeli pędzą ku kresu zawody, Lub gonią drzewy pod wieczorne chłody, Działa grzmią w kwatry, pioruny Mars sieje, Komu kochańsze nad cię, te turnieje? Przed czasem umysł wysoki i w małym, I znać
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 50
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
tym nie od ważyły. I owi pod Zbarażem, skoroby postrzegli Być tu wszytke potęge, w-tyl ich nie ubiegli. Toż na ów Ijst odpisze. Gdzie siła przyznawa Królewskim dobroczynom. A przyczyne dawa Ligi swojej z-Kozaki, i w-ziemie wtargnienia. Czemu go wprzód nie wezwał? Co mu z-poważenia Lekkiego przyjść musiało z Tatarkiej przyjaźni. Wiec lubo w-Okazjej gotów jest teraźni Wzajemnie mu wyświadczyć, kiedy wine i tym Zasłużoną daruje, i podarki przytym Sobie da zatrzymane. O czym (tylkoż szczerze Do tego się przyłożą ) obadwa Kanclerze Zniosą z-sobą. Przez tegoż razem list oddany Wieźnia od Chmielnickiego
tym nie od ważyły. I owi pod Zbarażem, skoroby postrzegli Bydź tu wszytke potege, w-tyl ich nie ubiegli. Toż na ow Iist odpisze. Gdzie siłá przyznawa Krolewskim dobroczynom. A przyczyne dawa Ligi swoiey z-Kozaki, i w-źiemie wtargnienia. Czemu go wprzod nie wezwáł? Co mu z-poważenia Lekkiego przyyść musiało z Tátárkiey przyiaźni. Wiec lubo w-Okazyey gotow iest teráźni Wzáiemnie mu wyświadczyć, kiedy wine i tym Zásłużoną daruie, i podarki przytym Sobie da zatrzymane. O czym (tylkoż szczerze Do tego sie przyłożą ) obadwa Kánclerze Zniosą z-sobą. Przez tegoż razem list oddany Wieźnia od Chmielnickiego
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 90
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Arystoteles powiada/ wodzie zmarznąć i w lód się obrócić/ jest to jakoby przyrodzenie onej psowanie. Aleksander Afrodyzeus dobrze to objaśnia. Dla tego zepsowanie bywa nazwane zmarznienie wody/ iż gdy raz zamarznie woda nigdy się potym nie zwraca do swojej dawnej istności/ gdyż już wszystka wilgotność jej jest zępsowana: albowiem cokolwiek było w niej lekkiego/ jasnego/ i słodkawego/ to wszytko ono zamrożenie/ nie inaczej jedno jako z gębki wodę wycisnęło/ a zostało tylko to co było najgrubszego i najcięższego. Przetoż te wody czynią w ciałach naszych takowe wady: trawienie żołądka psują/ urynę zatrzymawają/ piersiom/ płucom/ żołądkowi przeciwne są/ żyłom suchym barzo
Aristoteles powiada/ wodźie zmárznąć y w lod się obroćić/ iest to iakoby przyrodzenie oney psowanie. Alexander Aphrodizeus dobrze to obiaśniá. Dla tego zepsowánie bywa názwáne zmárźnienie wody/ iż gdy raz zámárźnie wodá nigdy się potym nie zwraca do swoiey dawney istnośći/ gdyż iuż wszystká wilgotność iey iest zępsowána: álbowiem cokolwiek było w niey lekkiego/ iásnego/ y słodkáwego/ to wszytko ono zámrożenie/ nie inacżey iedno iáko z gębki wodę wyćisnęło/ á zostáło tylko to co było naygrubszego y nayćięzszego. Przetoż te wody cżynią w ćiałách naszych takowe wady: trawienie żołądká psuią/ vrynę zátrzymawáią/ pierśiom/ płucom/ żołądkowi przećiwne są/ żyłom suchym bárzo
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 37.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
jest pomocna, a którym nie?
WIedząc już którym chorobom ta woda nasza Szklana może być pomocna/ przystoi już mówić o sposobach dobrego używania tej wody: gdyż jako się już pięrwej powiedziało; każde lekarstwo więcęj należy na dobrym używaniu: jako przeciwnym obyczajem złe używanie/ lekarstwo ono same/ i Medyka do hańby/ i lekkiego uważenia przywodzi. Toż i teraz moja powinność jest/ abym ukazał sposoby dobrego i porządnego używania Szklanej wody/ i jużbym do tego przystąpił/ jedno króciuchno pokażę/ którym ludziom i Kompleksyjom ta woda szkodzi/ a którym nie. Naprzód tedy którzy pełni są krwie/ i innych wilgotności/ u których napełnione
iest pomocna, á ktorym nie?
WIedząc iuż ktorym chorobom tá wodá nászá Sklána może bydź pomocna/ przystoi iuż mowić o sposobach dobrego vżywánia tey wody: gdyż iako się iuż pięrwey powiedźiáło; káżde lekarstwo więcęy należy ná dobrym vżywaniu: iako przećiwnym obycżaiem złe vżywánie/ lekarstwo ono sáme/ y Medyka do hańby/ y lekkiego vważenia przywodźi. Toż y teraz moiá powinność iest/ ábym vkazał sposoby dobrego y porządnego vżywánia Skláney wody/ y iużbym do tego przystąpił/ iedno kroćiuchno pokażę/ ktorym ludźiom y Complexyiom tá wodá szkodźi/ á ktorym nie. Naprzod tedy ktorzy pełni są krwie/ y innych wilgotnośći/ u ktorych nápełnione
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 146.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
prawie przyszła wieść, że z pod Sędomierza IM., którzy byli zostali, z wojskiem swym ruszyli się ku Ożarowu. Zdumieli się na to wszyscy, novitatem rei inwestygując. Rozesłano wiadomość; posłał też KiM. p. referendarza koronnego do IMP. krakowskiego, naprzód pokazując, jako osoba królewska jest znieważona i na coś lekkiego z Wiślice wywiedziona, jako dobrotliwość i powolność pańska pogardzona, jako i sam p. krakowski nie uszanowany, że tego zgoła, co zawrzeć pokój i bezpieczeństwo dalsze ojczyzny przez śrzodek jego miało, nie doczekawszy, uszli, pytając przy tym, czemu tylko trzech deputatów, a z senatu żadnego, pytając, qua facultate tamci
prawie przyszła wieść, że z pod Sędomierza JM., którzy byli zostali, z wojskiem swym ruszyli się ku Ożarowu. Zdumieli się na to wszyscy, novitatem rei inwestygując. Rozesłano wiadomość; posłał też KJM. p. referendarza koronnego do JMP. krakowskiego, naprzód pokazując, jako osoba królewska jest znieważona i na coś lekkiego z Wiślice wywiedziona, jako dobrotliwość i powolność pańska pogardzona, jako i sam p. krakowski nie uszanowany, że tego zgoła, co zawrzeć pokój i bezpieczeństwo dalsze ojczyzny przez śrzodek jego miało, nie doczekawszy, uszli, pytając przy tym, czemu tylko trzech deputatów, a z senatu żadnego, pytając, qua facultate tamci
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 159
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, to jest z rzeki Tumen, i Miasta Tyrys, gadatliwemu językowi swemu tę skomponował ilacją: tu mentiris. Albo na koniec, żeby takim to nie zadano Adagium: Ne sutor ultra crepidam: którzy w swojej umiejętności chcą się coś osobliwszego pokazać, chociaż w samej rzeczy za nic ważą.
Dziesiąte Monitum. Żeby nic lekkiego i lichego do poważnego Dyskursu jak pięść do gęby nie przykładać; coby się jedno drugiego nie trzymało. Dyskurs według różności Maretyj jest wieloraki.
1. Naturalny. Który o naturalnych traktuje rzeczach. Naprzykład gdyby była qwesta o biegu Planet, o powietrzu: skąd się rodzą grady, śniegi, deszcze, pioruny,
, to jest z rzeki Tumen, y Miástá Tyris, gadatliwemu językowi swemu tę zkomponował illacyą: tu mentiris. Albo ná koniec, żeby tákim to nie zadano Adagium: Ne sutor ultra crepidam: którzy w swojey umiejętnośći chcą śię coś osobliwszego pokazáć, choćiaż w sámey rzeczy zá nic ważą.
Dźieśiąte Monitum. Żeby nic lekkiego y lichego do poważnego Dyskursu ják pięść do gęby nie przykłádáć; coby śię jedno drugiego nie trzymało. Dyskurs według rożnośći Maretyi jest wieloraki.
1. Náturálny. Ktory o náturálnych tráktuje rzeczách. Naprzykłád gdyby byłá qwesta o biegu Planet, o powietrzu: zkąd śie rodzą grády, śniegi, deszcze, pioruny,
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: Kv
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
bydłu/ zwłaszcza Kozom kotnym/ kocenie snadnie czyni/ dając wodę z warzonego ziela ciepło pić. Płodu.
Piszą niektórzy z zacnych Pisarzów/ a ile starodawnych: gdzieby korzeń był gryziony/ od obojga rodzaju/ tak ludzkie go jako bydlęcej/ godzinę przed społecznym zejściem/ być go barzo użytecznym do płodu. Także do lekkiego rodzenia. Księgi Pierwsze. Kaduku.
Padającej niemocy/ warzyć go w winie/ a pić dawać. Macicy.
Macicę zaduszoną/ i wzgórę zstąpioną/ Korzeń/ Ziele/ i Nasienie w winie warzone/ na swe miejsce przywodzi/ parę lejkiem w otwór łona puszczając/ albo się po pas w tym kąpiąc. Miesięcz.
bydłu/ zwłasczá Kozom kotnym/ kocenie snádnie cżyni/ dáiąc wodę z wárzonego źiela ćiepło pić. Płodu.
Piszą niektorzy z zacnych Pisarzow/ á ile stárodawnych: gdźieby korzeń był gryźiony/ od oboygá rodzáiu/ ták ludzkie go iáko bydlęcey/ godźinę przed społecznym ześćiem/ być go bárzo vżytecznym do płodu. Tákże do lekkiego rodzenia. Kśięgi Pierwsze. Káduku.
Padáiącey niemocy/ wárzyć go w winie/ á pić dawáć. Máćicy.
Máćicę záduszoną/ y wzgorę zstąpioną/ Korzeń/ Ziele/ y Naśienie w winie wárzone/ ná swe mieysce przywodźi/ párę leykiem w otwor łoná pusczáiąc/ álbo sie po pás w tym kąpiąc. Miesięcz.
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 148
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
nie znajome. O Gałbanie/ Rozdział 62. Liście.
GAłbanowe Ziele Rozgę ma podobną do Zapaliczki. Liścia mniejszego/ niż kobylego Kopru. Korzenie szare/ albo barwy popielatej/ na palec wzmiąsz/ pełny soku żywicznego. Kwitnie właśnie w okołkach swych/ jako włoski Kopr/ albo Zapaliczka. Nasienia obdłużnego/ szerokiego/ i lekkiego/ jako nasienie Dzięgielowe/ zapachu barzo przyjemnego/ jako korzenie i samo ziele. Z tego chrostowatego ziela Żywica na wierzch wychodzi smrodliwego zapachu/ jeno do wielu rzeczy/ jako się niżej powie/ użyteczna. Którego iżby tamci Obywatele obficjej mieć mogli/ tedy dla tego narzynają tę chrościnę. Korzeń. Kwiat. Nasienie. Miejsce
nie znáiome. O Gáłbanie/ Rozdział 62. Liśćie.
GAłbanowe Ziele Rozgę ma podobną do Zápaliczki. Liśćia mnieyszeg^o^/ niż kobyleg^o^ Kopru. Korzenie száre/ álbo bárwy popielátey/ ná pálec wzmiąsz/ pełny soku żywicznego. Kwitnie włáśnie w okołkách swych/ iáko włoski Kopr/ álbo Zápaliczká. Naśienia obdłużnego/ szyrokiego/ y lekkiego/ iáko naśienie Dźięgielowe/ zapáchu bárzo przyiemnego/ iáko korzenie y sámo źiele. Z tego chrostowátego źiela Zywicá ná wierzch wychodźi smrodliwego zapáchu/ ieno do wielu rzeczy/ iáko sie niżey powie/ vżyteczna. Ktorego iżby támći Obywátele obfićiey mieć mogli/ tedy dla tego nárzynáią tę chrośćinę. Korzeń. Kwiát. Naśienie. Mieysce
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 209
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
zwierzchności i dostojeństwa majestatu królewskiego, nie wątląc jej więcej, ale krzepiąc i stwierdzając. Nie mni tyż w lepszym poszanowaniu i uczciwości stan senatu koronnego, także urzenników koronnych, co panu są przydani do straży i do rady obmyśliwania dobra pospolitego. Iż tymi czasy i majestat królewski, i powaga jego, i uczciwość senatu do lekkiego poważenia przyszły, ledwo się to nie dzieje z sprawiedliwego wyroku miłego Boga słów onych Samuela proroka: qui honorificant me, glorificabo eos, qui me contemnunt, erunt ignobiles. Aza żeśmy kiedy wiedzieli za czasów żywota naszego, jeże kto karę jaką odniósł in crimine laesae maiestatis Divine w takim zagęszczeniu się bezwstydu i kary bluźnierstw
zwierzchności i dostojeństwa majestatu królewskiego, nie wątląc jej więcy, ale krzepiąc i stwierdzając. Nie mni tyż w lepszym poszanowaniu i ućciwości stan senatu koronnego, także urzenników koronnych, co panu są przydani do straży i do rady obmyślawania dobra pospolitego. Iż tymi czasy i majestat królewski, i powaga jego, i ućciwość senatu do lekkiego poważenia przyszły, ledwo się to nie dzieje z sprawiedliwego wyroku miłego Boga słów onych Samuela proroka: qui honorificant me, glorificabo eos, qui me contemnunt, erunt ignobiles. Aza żeśmy kiedy wiedzieli za czasów żywota naszego, jeże kto karę jaką odniósł in crimine laesae maiestatis Divinae w takim zagęszczeniu się bezwstydu i kary bluźnierstw
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 456
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
, że fuki straszliwe Mogli swe wzajem słyszeć i słowa dotkliwe, Rodomont jął nań fukać i ręką i mową, Mówiąc, że to zapłaci wnetże swoją głową, Że tego śmiał rozdraźnić, co miał z to śmiałości I z to siły, że się mógł zemścić swej lekkości Nad swem nieprzyjacielem i co obelżenia Ani lekkiego nie zwykł cierpieć uważenia.
XCVII.
Odpowie mu Mandrykard z postawą surową: „Darmo mię chcesz ustraszyć tą twą groźną mową, Której tylko na małe dzieci używają I na niewiasty, które, co jest bój, nie znają, Nie na tego, który się barziej kocha w boju, Niż w odpoczynku i niż w
, że fuki straszliwe Mogli swe wzajem słyszeć i słowa dotkliwe, Rodomont jął nań fukać i ręką i mową, Mówiąc, że to zapłaci wnetże swoją głową, Że tego śmiał rozdraźnić, co miał z to śmiałości I z to siły, że się mógł zemścić swej lekkości Nad swem nieprzyjacielem i co obelżenia Ani lekkiego nie zwykł cierpieć uważenia.
XCVII.
Odpowie mu Mandrykard z postawą surową: „Darmo mię chcesz ustraszyć tą twą groźną mową, Której tylko na małe dzieci używają I na niewiasty, które, co jest bój, nie znają, Nie na tego, który się barziej kocha w boju, Niż w odpoczynku i niż w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 254
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905