; albo może. Policzone mogą nie miesiące/ nie dni/ ale i same małe intervalla któreby się znajdowały wolne à curis publicis. Całe lata/ cały wiek upływa I. KM. w-obrotach/ w Kampaniach/ w-Sejmowaniu/ w-różnych niewczasach pod Baldakinem/ pod Namiotem/ na koniu/ na Krześle przy nie lekkiej sedentariej; nie tylko w obozach/ ale i w-samych pokojach perpetua niejako militia, dni i nocy sudor arena; i mało co znośniejsze od wojennego togatum certamen. W-takich trudnościach i ciężarach strudzony/ ledwieby nie succumberet moli IKM. Synów własnych/ całym afektem nie uznawał. A kędyż prawdziwiej należeć może imię Ojcowskie Monarchom/
; álbo może. Policzone mogą nie miesiące/ nie dni/ ále i sáme máłe intervalla ktoreby się znaydowały wolne à curis publicis. Cáłe latá/ cały wiek upływa I. KM. w-obrotách/ w Kampániách/ w-Seymowániu/ w-rożnych niewczásach pod Baldákinem/ pod Namiotem/ ná koniu/ na Krześle przy nie lekkiey sedentáryey; nie tylko w obozach/ ále i w-samych pokoiách perpetua nieiáko militia, dni i nocy sudor arena; i mało co znośnieysze od woiennego togatum certamen. W-tákich trudnośćiách i ćiężarách strudzony/ ledwieby nie succumberet moli IKM. Synow własnych/ cáłym áfektem nie uznawał. A kędyż prawdźiwiey należeć może imię Oycowskie Monárchom/
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 25
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
samego. Malują w ręku serce ogniem pałające, Słusznie, bo ma w swej władzy sobie należące. Zapatrzywszy się na nią, dziwna, co się stało: W ręku ogień, chęć pała, niżej wygorzało. Albo-ć mu bialej farby nie stawało więcej, Iż tak czarną jak głównią zamazał co prędzej. W lekkiej władzej ten członek u malarza tego, Drugiby nie żałował złota bogatego. Inszym nie przypatrzył się członkom tak dalece, Czas był skrócił, a wszak to jeszcze nie uciecze. Tom widział, ze wszytkim kształt i subtelność ciała, Życzyłbym i sam sobie, żeby mi też dała Pędzlem konterfetować swój wizerunk gładki
samego. Malują w ręku serce ogniem pałające, Słusznie, bo ma w swej władzy sobie należące. Zapatrzywszy się na nię, dziwna, co się stało: W ręku ogień, chęć pała, niżej wygorzało. Albo-ć mu bialej farby nie stawało więcej, Iż tak czarną jak głownią zamazał co prędzej. W lekkiej władzej ten członek u malarza tego, Drugiby nie żałował złota bogatego. Inszym nie przypatrzył się członkom tak dalece, Czas był skrócił, a wszak to jeszcze nie uciecze. Tom widział, ze wszytkim kształt i subtelność ciała, Życzyłbym i sam sobie, żeby mi też dała Pędzlem konterfetować swój wizerunk gładki
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 23
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
rąbku purpurowego zorze rozwijała/ Ona także wstawając/ ze snu przecierała Ciężkie oczy/ potymże w krzesełku usiadła I do ubierania się/ zwyczajnie zwierciadła/ I muszczki/ i Kamfory/ i pachniące mydła/ I które dziś z Sabei wożą rumienidła/ Rozkazała gotować. A wnet białegłowy Stół tuwalnią okryją. Sama w teletowy Szubce lekkiej po izbie pochadzała sobie/ W swojej tej zaniedbanej szerząc się ozdobie/ I wdziękach przyrodzonych. Jakoż i tak była Podobansza daleko/ niżby ustroiła W Sydońskie się purpury. Toż że srebrnej rosy Woda się umywała/ rozpuściwszy włosy Spłynione po ramionach/ które przyrodzenie W tak prześliczne powiło forgi i pierścienie/ Jakoby je do
rąbku purpurowego zorze rozwiiáłá/ Ona tákże wstáwáiąc/ ze snu przecieráłá Ciężkie oczy/ potymże w krzesełku vsiádłá Y do vbieránia się/ zwyczáynie zwierciádłá/ Y muszczki/ y Kámfory/ y pachniące mydłá/ Y ktore dzis z Sabei wożą rumienidłá/ Roskazáłá gotowáć. A wnet białegłowy Stoł tuwálnią okryią. Sámá w teletowy Szubce lekkiey po izbie pochadzáłá sobie/ W swoiey tey zániedbáney szerząc się ozdobie/ Y wdziękách przyrodzonych. Iákoż y ták byłá Podobánsza dáleko/ niżby vstroiłá W Sydonskie się purpury. Toż że srebrney rosy Woda się vmywáłá/ rospuściwszy włosy Spłynione po rámionách/ ktore przyrodzenie W ták prześliczne powiło forgi y pierścienie/ Iákoby ie do
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 10
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
się niedostanie, by koczował w izbie Pod niebem spocząć musi. lub przy zimnej słocie, Noc całą w uprzykrzonym przeczuje obrocie, Acz i w izbie nie parno, gdyż pieców nie moda Stawiać, z samego tylko komina wygoda, A gdy zaspi przyłożyć, ten co przynim leży Febra cię pewnie wstrząśnie, przy lekkiej odzieży. Aleć to bagatela; ktoby był dbał na to? Kto spieszy, i wśród zimy, zdamu się że lato. Poselstwa Wielkiego do Turek. w Mecinie pierwszy za Dunajem nocleg.
Mecin był pierwszy kunak, do kąd przed świtaniem, Dunaju, i nad brzeżnych łozów przebywaniem, Strudzone przyszły wozy ale
się niedostánie, by koczował w izbie Pod niebem spocząć musi. lub przy zimney słocie, Noc cáłą w uprzykrzonym przeczuie obrocie, Acz y w izbie nie párno, gdyż piecow nie moda Stáwiáć, z sámego tylko komina wygoda, A gdy zaspi przyłożyć, ten co przynim leży Febrá cię pewnie wstrząśnie, przy lekkiey odzieży. Aleć to bágátela; ktoby był dbał ná to? Kto spieszy, y wśrod zimy, zdamu się że láto. Poselstwa Wielkiego do Turek. w Mecinie pierwszy za Dunaiem nocleg.
Mecin był pierwszy kunak, do kąd przed świtániem, Dunáiu, y nád brzeżnych łozow przebywániem, Strudzone przyszły wozy ále
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 64
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
niebieskie, świata przekładają Bogactwa, i rozkoszy doczesne, onemu Podobni człowiekowi prawie niemądremu, Który miał trzech przyjaciół, z tych dwom osobliwy Pokazywał z miłością swój afekt zyczliwy, I przyjaźń, takdalece, że na plac marsowy Za całość tych przyjaciół wyniść był gotowy, I na niebezpieczeństwa wszelkie odważnego Był serca, w pogardzie zaś lekkiej miał trzeciego. Bo mu ani wyrządzał żadnej uczciwości, Ani szczyrej, której był godzien, życzliwości. Ale tylo zdaleka przyjaźń pokazywał, I to więcej zmyślonej prżyjaźni używał. Ten mąż, dziesięć był winien talentów Królowi, Który go wziąć żołnierzom kazał. Tedy owi Kiedy go chcą brać gwałtem, aby dał rachunek Z
niebieskie, świátá przekłádáią Bogáctwá, y roskoszy doczesne, onemu Podobni człowiekowi práwie niemądremu, Ktory miał trzech przyiaćioł, z tych dwom osobliwy Pokázywał z miłośćią swoy áffekt zyczliwy, Y przyiáźń, tákdálece, że ná plác mársowy Zá cáłość tych przyiaćioł wyniść był gotowy, Y ná niebespieczeństwá wszelkie odważnego Był sercá, w pogárdźie záś lekkiey miał trzećiego. Bo mu áni wyrządzał żadney vczćiwośći, Ani szczyrey, ktorey był godźien, życzliwośći. Ale tylo zdáleká przyiaźń pokázywał, Y to więcey zmyśloney prżyiáźni vżywał. Ten mąz, dźieśieć był winien talentow Krolowi, Ktory go wźiąć zołnierzom kazał. Tedy owi Kiedy go chcą bráć gwałtem, áby dáł ráchunek Z
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 95
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
barzo wiele ludzi pochrzczonych; a z drugiej strony taki jest niedostatek kapłanów/ iż drugie osady nie widziały nigdy kapłana. i tak ta winnica szlachetna tak barzo zleśniała; że też daleko tam więcej agrestu/ a niż dobrych gron. W roku 1587 król Aluarus, iż się nie z własnego małżeństwa urodził/ i zatym w lekkiej cenie był u wielu swych/ wziął ku sobie jednego z onych ojców; za którego sprawą i poważnością/ przyszedł też i sam do reputacji i do kredytu. A Pan Bóg też dopomógł jego dobrej intentij/ abowiem mając przeciwną sobie jednę swoję siostrę z strony ojca/ i brata jej/ którzy z wielkim wojskiem na niego
bárzo wiele ludźi pochrzczonych; á z drugiey strony táki iest niedostátek kápłanow/ iż drugie osády nie widźiáły nigdy kápłaná. y ták tá winnicá szláchetna ták bárzo zleśniáłá; że też dáleko tám więcey ágrestu/ á niż dobrych gron. W roku 1587 krol Aluarus, iż się nie z własnego małżeństwá vrodźił/ y zátym w lekkiey cenie był v wielu swych/ wźiął ku sobie iednego z onych oycow; zá ktorego spráwą y poważnośćią/ przyszedł też y sam do reputátiey y do kreditu. A Pan Bog też dopomogł iego dobrey intentiy/ ábowiem máiąc przećiwną sobie iednę swoię śiostrę z strony oycá/ y brátá iey/ ktorzy z wielkim woyskiem ná niego
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 231
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
o Turnusie do potomności podał/ że był Avis atavisq; potens. Wspomina także de Camerte:Cȗi genus à proavis ingens, clarumq; paternae Nomen erat virtutis (Stara iFamilia (stare Szlachectwo) wielkie ma zalecenie. A o nowym Szlachectwie cóż trzymać będziemy? Cicero już za czasów swoich baczył/ że nowe Szlachectwo w lekkiej cenie było; co mu się jednak nie podobało. A dla tegoż Veryn. 7. mówi: Videmus, quanta sit invidia, quantoque in odio apud quosdam homines nobiles, novorum hominum (per quos inteligit recens nobilitatos) virtus et industria. Apud Romanos (powiada Cnapius Tom. III. Tes. P.
o Turnuśie do potomnośći podał/ że był Avis atavisq; potens. Wspomina tákże de Camerte:Cȗi genus à proavis ingens, clarumq; paternae Nomen erat virtutis (Stára iFamiliia (stáre Szláchectwo) wielkie ma zálecenie. A o nowym Szláchectwie coż trzymáć będźiemy? Cicero iuż zá czásow swoich baczył/ że nowe Szláchectwo w lekkiey cenie było; co mu się iednák nie podobáło. A dla tegoż Verin. 7. mowi: Videmus, quanta sit invidia, quantoque in odio apud quosdam homines nobiles, novorum hominum (per quos inteligit recens nobilitatos) virtus et industria. Apud Romanos (powiáda Cnapius Tom. III. Thes. P.
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Aiiv
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
Na główny ból już pewne to lekarstwo macie: Obrączką głowę pobić, wnet pomoc uznacie. Na świerb zasię lekarstwo prawie doświadczone: Weneckim szkłem się natrzyj, niech będzie stłuczone. KRUSZCE
Sąć u nas w Polsce zawsze pewne kruszce, Nie nam przygodne, ale paniej duszce: Kruszec ci zboże i co się urodzi, W lekkiej to wadze, bośmy jeszcze młodzi. Niechże jeno nam skąd nędza dokuczy, Dopiero kruszcu kopać nas nauczy. To doświadczona, owi kantorowie Na to czekają, rychło li kto powie, Że tamten umarł, aż się on raduje: To to mój kruszec! Wierę mu smakuje. Drudzy takowi niedbali są o to
Na główny ból już pewne to lekarstwo macie: Obrączką głowę pobić, wnet pomoc uznacie. Na świerb zasię lekarstwo prawie doświadczone: Weneckim szkłem się natrzyj, niech będzie stłuczone. KRUSZCE
Sąć u nas w Polszczę zawsze pewne kruszce, Nie nam przygodne, ale paniej duszce: Kruszec ci zboże i co się urodzi, W lekkiej to wadze, bośmy jeszcze młodzi. Niechże jeno nam skąd nędza dokuczy, Dopiero kruszcu kopać nas nauczy. To doświadczona, owi kantorowie Na to czekają, rychło li kto powie, Że tamten umarł, aż się on raduje: To to mój kruszec! Wierę mu smakuje. Drudzy takowi niedbali są o to
Skrót tekstu: ŻabKalBar_I
Strona: 114
Tytuł:
Kalendarz wieczny
Autor:
Jan Żabczyc
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
sidła Imbrajmowi, okrutnemu baszy. Tak po dwakroć w Wołoszech porażeni naszy. Książę uszedł; Potocki pod czarne kopuły Wrzucony do smrodliwej więźniem Jedykuły, Skąd nie pierwej w Ojczyźnie swoje zaległ groby, Aż pompie triumfalnej przyczynił ozdoby Stefan Potocki Dzieża Korecki WOJNA CHOCIMSKA
Okrutnym bisurmanom, którzy już grzebienie Stawiają: już im polskie imię w lekkiej cenie, Którego im większy strach przedtem mieli w oczu, Tym durniejszy, jako koń, gdy zbędzie poboczu. Ani już kupcom wolno w ich postać kolei; Nie mogą się w chwyconej ukoić nadziei, Że ścianę, od której ich przestrzegały wróżki, Swemu Mahometowi porąbią w podnóżki. Dodał serca Moskwicin zajątrzony jeszcze, Ze
sidła Imbrajmowi, okrutnemu baszy. Tak po dwakroć w Wołoszech porażeni naszy. Książę uszedł; Potocki pod czarne kopuły Wrzucony do smrodliwej więźniem Jedykuły, Skąd nie pierwej w Ojczyźnie swoje zaległ groby, Aż pompie tryumfalnej przyczynił ozdoby Stefan Potocki Dzieża Korecki WOJNA CHOCIMSKA
Okrutnym bisurmanom, którzy już grzebienie Stawiają: już im polskie imię w lekkiej cenie, Którego im większy strach przedtem mieli w oczu, Tym durniejszy, jako koń, gdy zbędzie poboczu. Ani już kupcom wolno w ich postać kolei; Nie mogą się w chwyconej ukoić nadziei, Że ścianę, od której ich przestrzegały wróżki, Swemu Mahometowi porąbią w podnóżki. Dodał serca Moskwicin zajątrzony jeszcze, Ze
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 20
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
drugiego Coby dość jakiej cząstki męstwa miał twojego, Nie najdziem - nie starasz się i o to zarazem, Abyś wierny, stateczny mógł być jednem razem? Czemu do inszych boskich, co ich niemasz miary, Cnót nie przyłączysz prawdy, stałości i wiary?
XXXVIII.
Nie wiesz, iż każda dzielność w lekkiej bywa cenie, Jeśli łamaniem przysiąg maże swe sumnienie? Fraszka są najpiękniejsze postępki i siły, Choćby, jak słońce, w każdem rycerzu świeciły, Przy kłamstwie! O, jak snadno, trzykroć snadno było Oszukać dziewkę, której na cię patrzyć miło I która, jako Boga, czci ciebie samego, Skoroś jej serce
drugiego Coby dość jakiej cząstki męstwa miał twojego, Nie najdziem - nie starasz się i o to zarazem, Abyś wierny, stateczny mógł być jednem razem? Czemu do inszych boskich, co ich niemasz miary, Cnót nie przyłączysz prawdy, stałości i wiary?
XXXVIII.
Nie wiesz, iż każda dzielność w lekkiej bywa cenie, Jeśli łamaniem przysiąg maże swe sumnienie? Fraszka są najpiękniejsze postępki i siły, Choćby, jak słońce, w każdem rycerzu świeciły, Przy kłamstwie! O, jak snadno, trzykroć snadno było Oszukać dziewkę, której na cię patrzyć miło I która, jako Boga, czci ciebie samego, Skoroś jej serce
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 11
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905