oddalając się, niezdało mi się tak nagle wywodzić z tego miejsca wojska, do któregoby on bliższą i prostszą miał drogę. Już teraz mrokiem odjachałem go między Okuninem i Niewaldem, jeszcze się był niepostanowił z obozem, zaczem niewiem pójdzieli dalej czy tu obnocuje. Posyłam zaraz P. Budziszowskiego z lekkiemi chorągwiami, aby go i w nocy i na przeprawach turbował, sam jutrzejszego dnia czekać muszę. Więźniowie, którycheśmy niemało dziś pod wojskiem nieprzyjacielskiem wzięli, jedni udają, że pod Toruń, drudzy że pod Brodnicę. Gdziekolwiek, Pana Boga wziąwszy na pomoc, będziem się starać, aby tam gdzie się zapuścił, nie
oddalając się, niezdało mi się tak nagle wywodzić z tego miejsca wojska, do któregoby on bliższą i prostszą miał drogę. Już teraz mrokiem odjachałem go między Okuninem i Niewaldem, jeszcze się był niepostanowił z obozem, zaczém niewiem pójdzieli daléj czy tu obnocuje. Posyłam zaraz P. Budziszowskiego z lekkiemi chorągwiami, aby go i w nocy i na przeprawach turbował, sam jutrzejszego dnia czekać muszę. Więźniowie, którycheśmy niemało dziś pod wojskiem nieprzyjacielskiém wzięli, jedni udają, że pod Toruń, drudzy że pod Brodnicę. Gdziekolwiek, Pana Boga wziąwszy na pomoc, będziem się starać, aby tam gdzie się zapuścił, nie
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 128
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Ku hesperyjskiej stronie Słońce opuszczało, Gdy ogromnym taborem Tymże co pierwej torem, Wojsko się ruszało. Noc rozwiła swe cienie, Której wszystko stworzenie Wczasów swych przestrzega. Sam ze wszystkim obozem, Zaćmion okropnym łożem, Niebu pan ulega. Wprzód Radziwiłł ze swemi Rotami litewskimi Pod szańc Próżorowski, Z nim świeżo przyszłe pułki Pod lekkiemi jamółki Czerni zaporowskiej.
Butler ku Sehinowi Gdzie Brytani gotowi Potkają go z Damem; Nazad jednak pierzchają. Gdy z boku ich wspierają Rożen Kreic z Wolszamem Pan raz szczęśliwie wtóry, Na kark pokrowskiej góry Gwałtem następuje. Gdzie zasieki drzewiane, I blokhauzy sypane, Poraża, rumuje. Tyran wtem na półniebie, Gdy Moskwa ku
Ku hesperyjskiej stronie Słońce opuszczało, Gdy ogromnym taborem Tymże co pierwej torem, Wojsko się ruszało. Noc rozwiła swe cienie, Której wszystko stworzenie Wczasów swych przestrzega. Sam ze wszystkim obozem, Zaćmion okropnym łożem, Niebu pan ulega. Wprzód Radziwiłł ze swemi Rotami litewskimi Pod szańc Prozorowski, Z nim świeżo przyszłe pułki Pod lekkiemi jamółki Czerni zaporowskiej.
Butler ku Sehinowi Gdzie Brytani gotowi Potkają go z Damem; Nazad jednak pierzchają. Gdy z boku ich wspierają Rożen Kreic z Wolszamem Pan raz szczęśliwie wtóry, Na kark pokrowskiej góry Gwałtem następuje. Gdzie zasieki drzewiane, I blokhauzy sypane, Poraża, rumuje. Tyran wtem na półniebie, Gdy Moskwa ku
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 13
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, Ojca syn tak wielkiego niech nastąpi w tropy. Nagradzajże cnotliwym Fortuno zasługi, A sława Sieradzanów niech płuży wiek długi. NA DZIEŃ PRZENIESIENIA STANISŁAWA ŚWIĘTEGO, JAŚNIE WIELM. JEGOMOŚCI KSIĘDZA STANISŁAWA LUBIEŃSKIEGO BISKUPA PŁOCKIEGO. ODA WINSZUJĄCA.
Skądem niebieskiej pełen dziś otuchy? Co mię za wieszcze porywają duchy? Że pióry wzbity lekkiemi, Po wzgardzonej nie chodzę już ziemi? Widzę cię piękna ozdobo korony! Widzę cię w dzień twój, dzień błogosławiony, Dzień nad dni Julius owe, Nad godziny złote Augustowe. Jakie pociechy z swoich Rzym Trajanów, Jakie ozdoby miał z Wespazjanów, Że godne dni ich pamięci, Po swoich szrankach triumfalnych święci. Widzieć
, Ojca syn tak wielkiego niech nastąpi w tropy. Nagradzajże cnotliwym Fortuno zasługi, A sława Sieradzanów niech płuży wiek długi. NA DZIEŃ PRZENIESIENIA STANISŁAWA ŚWIĘTEGO, JAŚNIE WIELM. JEGOMOŚCI KSIĘDZA STANISŁAWA LUBIEŃSKIEGO BISKUPA PŁOCKIEGO. ODA WINSZUJĄCA.
Zkądem niebieskiej pełen dziś otuchy? Co mię za wieszcze porywają duchy? Że pióry wzbity lekkiemi, Po wzgardzonej nie chodzę już ziemi? Widzę cię piękna ozdobo korony! Widzę cię w dzień twój, dzień błogosławiony, Dzień nad dni Julius owe, Nad godziny złote Augustowe. Jakie pociechy z swoich Rzym Trajanów, Jakie ozdoby miał z Wespazyanów, Że godne dni ich pamięci, Po swoich szrankach tryumfalnych święci. Widzieć
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 81
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, że rodzaj ten podwód nie jest wywrotny; ztym wszystkim tam tylko ich zażywać można, gdzie nie są bardzo głębokie koleje i doły SZTUKA WĘGLARSKA.
W krajach, w których wiele jest kuznic, przewozą się węgle w wozach wymierzonych (Fig. 14) Wozy te albo raczej kary, są także po bokach obłozone lekkiemi tarcicami, nie wypruznia się ich przez wierzch, to jest przez wywrócenie ich, tak jak się wypróżniają kary; lecz dno ma w sobie czworo drzwiczek R.S.T.U. (Fig. 14*) otwierają się gdy wóz taki wypróżnić potrzeba.
Namieniłem że potrzeba mieć doskonałą pewność, iż węgiel jest
, że rodzay ten podwod nie iest wywrotny; ztym wszystkim tam tylko ich zażywać można, gdzie nie są bardzo głębokie koleie i doły SZTUKA WĘGLARSKA.
W kraiach, w ktorych wiele iest kuznic, przewozą się węgle w wozach wymierzonych (Fig. 14) Wozy te albo raczey kary, są także po bokach obłozone lekkiemi tarcicami, nie wypruznia się ich przez wierzch, to iest przez wywrocenie ich, tak iak się wyprożniaią kary; lecz dno ma w sobie czworo drzwiczek R.S.T.U. (Fig. 14*) otwieraią się gdy woz taki wyproznić potrzeba.
Namieniłem że potrzeba mieć doskonałą pewność, iż węgiel iest
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 32
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
pod-
czas samego obiadu tureckiego szpiega, Wołoszyna, od samego Wezyra przysłanego, który expedite umiał po polsku, bo przed tym u dworzanina królewskiego służył. Ten szpieg takowym sposobem przebrał się do naszego obozu. Naprzód przyjachał do przedniej straży naszej i postawił sobie konia u Wołochów, których na tenczas w służbie naszej było siła pod lekkiemi chorągwiami i poszedł sobie piechoto do namiotów królewskich, bo taką miał instrukcyją, żeby w twarz Króla widział, jeżeli się tu w osobie swojej znajduje, co z takiej przyczyny poszło. Chan tatarski, Salingiera, przyjaciel i pobratym wielki królewski i już z Królem mający kondictamina, aby się podejrzanym nie pokazał, przyjeżdża do Wezyra
pod-
czas samego obiadu tureckiego szpiega, Wołoszyna, od samego Wezyra przysłanego, który expedite umiał po polsku, bo przed tym u dworzanina królewskiego służył. Ten szpieg takowym sposobem przebrał się do naszego obozu. Naprzód przyjachał do przedniej straży naszej i postawił sobie konia u Wołochów, których na tenczas w służbie naszej było siła pod lekkiemi chorągwiami i poszedł sobie piechoto do namiotów królewskich, bo taką miał instrukcyją, żeby w twarz Króla widział, jeżeli się tu w osobie swojej znajduje, co z takiej przyczyny poszło. Chan tatarski, Salingiera, przyjaciel i pobratym wielki królewski i już z Królem mający condictamina, aby się podejrzanym nie pokazał, przyjeżdża do Wezyra
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 50
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
pod dębem legły rozłozystym. Skrzydlate dziecka, Amorkowie mali, Różnie po drzewach broń swą powieszali. Gdzie to się chyląc, to się na przemiany Wznosząc, powolnym ogniem tchną kołczany. Część igra nie śpiąc, a część po krzewinie Gniazda wybiera, drudzy dla Boginie Dojźrzalszy owoc zbierając: od ziemi W górę się pióry wzbijają lekkiemi. Ci gaju strzegą, ci Driady leśne Ciekawe nazbyt, i inne niewcześne Satyrów kupy, co tam zaglądały: Płomienistemi odrażają strzały. Aliści nagle od Miasta bliskiego Daje się słyszeć aktu weselnego Wesoły odgłos; a coraz muzyka I pienie młodzi, bliżej się przymyka. Pienie na różne podzielone chory, Wsi napełniając pola, lasy
pod dębem legły rozłozystym. Skrzydláte dźiecká, Amorkowie máli, Roźnie po drzewách broń swą powieszáli. Gdźie to się chyląc, to się ná przemiány Wznosząc, powolnym ogniem tchną kołczány. Część igra nie śpiąc, á część po krzewinie Gniazdá wybiera, drudzy dla Boginie Doyźrzálszy owoc zbieráiąc: od źiemi W gorę się piory wzbijáją lekkiemi. Ci gáiu strzegą, ći Dryády leśne Ciekáwe názbyt, y inne niewcześne Sátyrow kupy, co tám záglądáły: Płomienistemi odrażáią strzáły. Aliśći nagle od Miástá bliskiego Dáie sie słyszeć áktu weselnego Wesoły odgłos; a coraz muzyká Y pienie młodźi, bliżey się przymyka. Pienie ná rożne podźielone chory, Wśi nápełniáiąc polá, lásy
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 50
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
łonie kryształowym Euroi: ogniem stwierdza swe promienie nowym. Starzec go ocierając, mężne piersi chwali, I kark wespół: żal Matkę wpół radości pali. W tym z obiadem pośpiesza, potrawy i łyżki Kładzie na stół, a potym rozdaje kieliszki. Uprasza o ochotę, i smutną różnemi Chcąc rozerwać sposoby, nakoniec lekkiemi Lutnią stroi palcoma, i zgodliwe strony Zrozumiawszy: uczniowi poda. A ten w tony Niezwykłe, Bohatyrów dawnych śpiewa dzieła; Wiecznej sławy pobudkę. Skąd się ona wzięła Złej macochy nienawiść, gdy na swą ohydę W różne niebezpieczeństwa wprawiała Alcydę? Jalą siła w łeb Polluks Rebryksa zamęcił? Jaką Tezeus karki Minotaura skręcił? Więc
łonie krzyształowym Euroy: ogniem stwierdza swe promienie nowym. Stárzec go oćieráiąc, mężne pierśi chwali, Y kárk wespoł: żal Mátkę wpoł rádośći pali. W tym z obiádem pośpiesza, potráwy y łyszki Kłádźie ná stoł, á potym rozdaie kieliszki. Vprasza o ochotę, y smutną rożnemi Chcąc rozerwáć sposoby, nákoniec lekkiemi Lutnią stroi pálcomá, y zgodliwe strony Zrozumiawszy: uczniowi poda. A ten w tony Niezwykłe, Bohátyrow dawnych śpiewa dźiełá; Wieczney sławy pobudkę. Zkąd sie oná wźięłá Złey mácochy nienawiść, gdy ná swą ohydę W rożne niebeśpieczeństwá wpráwiáłá Alcydę? Iálą siłá w łeb Pollux Rebryxá zámęćił? Iáką Tezeus kárki Minotaurá skręćił? Więc
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 115
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
, (czego się lękasz?) którego Bogini Morska na świat wydała w Peliońskich lasach, I wpół śniegów w Tessalskich chować, przy niewczasach Kazała. Ani bowiem te tak sposne stroje Wziąłbym kiedy na siebie: gdyby mię nie twoje Zniewoliły powaby; gdym cię nad morskiemi Brzegi ujźrzał pierwszy raz. Dla ciebie lekkiemi Nie wzgadziłem wrzeciony, i teraz bluszczową Noszę dzidę; więc nie płacz, zostawszy już nową Wielkiego oceanu oraz Koligatką; Oraz przyszłą prawnuków Jowiszowych Matką. Ale pierwej twój Ociec, i ta ogniem spłonie Wyspa: i w morskim mury te opadną łonie: Niżeliby cię krzywda potkać jaka miała; Któraby mi małżeństwa twego zabraniała
, (czego się lękasz?) ktorego Bogini Morska ná świát wydáłá w Peliońskich lásach, Y wpoł sniegow w Thessalskich chowáć, przy niewczásach Kazáłá. Ani bowiem te ták sposne stroie Wźiąłbym kiedy ná śiebie: gdyby mię nie twoie Zniewoliły powaby; gdym ćię nád morskiemi Brzegi uyźrzał pierwszy raz. Dla ćiebie lekkiemi Nie wzgádźiłem wrzećiony, y teraz bluszczową Noszę dźidę; więc nie płácz, zostawszy iuż nową Wielkiego oceánu oraz Kolligatką; Oraz przyszłą práwnukow Iowiszowych Mátką. Ale pierwey twoy Oćiec, y tá ogniem spłonie Wyspá: y w morskim mury te opádną łonie: Niżeliby ćię krzywdá potkáć iáka miáłá; Ktoraby mi małżeństwá twego zábraniáłá
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 136
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
weksuje/ znać możesz to po mnie/ O dodaj swej pomocy/ i radź proszę o mnie. Punkt I. Nadobnej Paskwaliny. Punkt I.
Na co Stela. Pierwej te w sobie zgaś płomienie/ A w inszą myśl/ i pierwsze ubierz się baczenie/ Jako chory Pacjent/ nie wprzód się purguje/ Aż lekkiemi Syropy ciało prezerwuje. Kto wie: iżeć poradzę. Wszytkom ja to tobie/ W on czas opowiedała/ kiedyś owo sobie Siedząc w oknie fawory ludzkie kaprowała/ I równą się Wenerze być upatrowała/ Zeć to miało zawadzić. Bo wiesz mi te fochy Jej sam własne. W czym teraz postępek swój płochy Dobrze
wexuie/ znáć możesz to po mnie/ O doday swey pomocy/ y radź proszę o mnie. Punkt I. Nadobney Pásqualiny. Punkt I.
Na co Stellá. Pierwey te w sobie zgaś płomienie/ A w inszą myśl/ y pierwsze vbierz się baczenie/ Iáko chory Pácyent/ nie wprzod się purguie/ Aż lekkiemi Syropy ciáło prezerwuie. Kto wie: iżeć porádzę. Wszytkom ia to tobie/ W on czás opowiedáłá/ kiedyś owo sobie Siedząc w oknie fawory ludzkie káprowáłá/ Y rowną się Wenerze bydź vpátrowáłá/ Zeć to miáło záwádzić. Bo wiesz mi te fochy Iey sąm własne. W czym teraz postępek swoy płochy Dobrze
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 33
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
strzelał/ i przecię ze dwudziestą kilą/ dwa razy ranny/ przebił się. Ja przed tym trochę nie mając towarzystwa żadnego/ samem się na łaskę Bożą puścji przez wojsko Pogańskie/ i za zasłoną Anioła stróża swego/ przebił do swoich/ za co niech będzie Pan Bóg pochwalon. Z hakownic kiłą wozków i ze dwiema lekkiemi działy/ których z koł nie zejmowano też uszto/ co na potym niech będzie prze- Relacja prawdziw
skrogą. W tej potrzebie na placu jako się potym gdy nieprzyjaciel odstąpił od nas widziało/ legło naszych do 300 abo 350 pojmanych przy tym prawym Taborku niemało. Pogan jako sami zeznali legło 3500. postrzelanych siła. Noc prawie
strzelał/ y przećię ze dwudziestą kilą/ dwá rázy ránny/ przebił się. Ia przed tym trochę nie máiąc towárzystwá żadnego/ samem się ná łáskę Bożą puśćii przez woysko Pogáńskie/ y zá zasłoną Anyołá strożá swego/ przebił do swoich/ zá co niech będzie Pan Bog pochwalon. Z hakownic kiłą wozkow y ze dwiemá lekkiemi dziáły/ ktorych z koł nie zeymowano też vszto/ co ná potym niech będzie prze- Relácya prawdziw
skrogą. W tey potrzebie ná plácu iáko się potym gdy nieprzyiaćiel odstąpił od nas widziáło/ legło nászych do 300 ábo 350 poimánych przy tym práwym Taborku niemáło. Pogan iáko sámi zeználi legło 3500. postrzelánych śiłá. Noc práwie
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: A4
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621