nam nasze czasy pożądane.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Nie jednegoś rąk nabawił bolaku, Czy nie lepiej że poczynać powoli? Niewiele zrobi, kogo ręka boli.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Zakłoć się musi, kto maliny w krzaku
Albo kto piękne chce pozbierać roże. Tak ci lekkim nic razem przyść nie może.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Gnuśny, leniwy, ospalcze, prostaku, Każdy młodzieńcze, że z takiego grona Już dawno która z nas nieuwiedziona.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Kiedyż się w tobie dobierzemy smaku? Acz oń nie dbamy, byle pożywienie
nam nasze czasy pożądane.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Nie jednegoś rąk nabawił bolaku, Czy nie lepiej że poczynać powoli? Niewiele zrobi, kogo ręka boli.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Zakłoć się musi, kto maliny w krzaku
Albo kto piękne chce pozbierać roże. Tak ci lekkim nic razem przyść nie może.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Gnuśny, leniwy, ospalcze, prostaku, Każdy młodzieńcze, że z takiego grona Już dawno ktora z nas nieuwiedziona.
Ej nuże, nuże! nieboże pęcaku, Kiedyż się w tobie dobierzemy smaku? Acz oń nie dbamy, byle pożywienie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 364
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
bior i awantaże; Bo któraż w łup Małżeński szlubem się dostanie, Powinna słuchać męża w poprzysięgłym stanie. Zoriasz. Idźcie prędzej, już blisko dochodziem do mety, Poprawcie sukien, z pyłu otrzepcie kornety. AKT II. SCENA I
Galezjusz. O! Wdzięcznej zieloności Gaju kryty cieniem. Pozwól mi się zabawić lekkim sił spocznieniem: Lecz muszę pierwej grunta, roli obejść bujnej, Potym wrócę, pod drzewem sen ułożę czujny. SCENA II,
Kloryda, Albina, Filida, Zoriasz. Kloryda. SPracowanym z podroży spoczynek niewadzi, Siędźmy Siostry na trawie tak mój umysł radzi. Albina; Bardzo dobrze, bo mię sen morzy niezwyczajny
bior y awantaże; Bo ktoraż w łup Małżeński szlubem się dostanie, Powinna słuchać męża w poprzysięgłym stanie. Zoryasz. Idźcie prędzey, iuż blisko dochodźiem do mety, Poprawcie sukien, z pyłu otrzepcie kornety. AKT II. SCENA I
Galezyusz. O! Wdźięczney zieloności Gaiu kryty cieniem. Pozwol mi się zabawić lekkim sił spocznieniem: Lecz muszę pierwey grunta, roli obeyść buyney, Potym wrocę, pod drzewem sen ułożę czuyny. SCENA II,
Kloryda, Albina, Filida, Zoryasz. Kloryda. SPracowanym z podroży spoczynek niewadźi, Siędźmy Siostry na trawie tak moy umysł radźi. Albina; Bardzo dobrze, bo mię sen morzy niezwyczayny
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: Bv
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
szczkawka, poty zimne, uryna czaran w tej chorobie złym znakiem jest; także puls prędki a subtelny, częste mdłości, szczkawka konwulsye ziębnienie rąk, i nóg, obraca się pod czas w Strangurią. O Chorobach Żołądka. Sposoby do Leczenia.
NA początku tej choroby, nieporywać się zaraz do zatrzymania, i owszem lekkim womitorium dopomoc, to jest wodą z Syropem octowym, albo wodą ciepłą z Oliwą, albo infusione Rhabar: cum succo Absinthij. Należą także Purganse wolne, Enemu, ex decocto portulacae, plantag. Lactucae, Endwiae. Przytym ostrość homorów ma być temperowana Dekokcją Laciucae, Portulacae, Plantaginis, cum syropo Cydoniorum,
szczkawká, poty zimne, uryná czaran w tey chorobie złym znákiem iest; tákże puls prędki á subtelny, częste mdłości, szczkawká konwulsye ziębnienie rąk, y nog, obraca się pod czás w Stránguryą. O Chorobách Zołądká. Sposoby do Leczenia.
NA początku tey choroby, nieporywáć się záraz do zátrzymánia, y owszem lekkim womitorium dopomoc, to iest wodą z Syropem octowym, álbo wodą ćiepłą z Oliwą, álbo infusione Rhabar: cum succo Absinthij. Należą tákze Purgánse wolne, Enemu, ex decocto portulacae, plantag. Lactucae, Endwiae. Przytym ostrość homorow ma bydź temperowána Dekokcyą Laciucae, Portulacae, Plantaginis, cum syropo Cydoniorum,
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 191
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
nie przystojnymi/ i do sprawy tej nie należącymi/ nie tylko ustnie ale i wprotestancjach nie raz się targał/ wspomniono mu też urodzenie jego/ aby się był obaczył/ ad reprimendam illius audaciam, która zbrzegów wylewała bez miary. W grodzie Krakowskim/ gdy Akademik jeden/ od studentów Akademickich obecnych tam mowieł/ z lekkim i nieprzystojnym wspominaniem studentów Jezuickich/ i zniewagą samychże Jezuitów/ że się mu tamże ozwano z tymże/ aby jego inconsideracją i niebaczność wmowie pokazano/ i tu niewiem co zdrogi? Gdy powiadają Jezuitom grożąc że ten abo ów Pan/ ten abo ów szlachcić odpowiada wam/ że tak abo owak zwami
nie przystoynymi/ y do spráwy tey nie należącymi/ nie tylko vstnie ále y wprotestáncyách nie raz się tárgáł/ wspomniono mu tesz vrodzenie iego/ áby się był obaczył/ ad reprimendam illius audaciam, ktora zbrzegow wylewáła bez miáry. W grodźie Krákowskim/ gdy Akádemik ieden/ od studentow Akádemickich obecnych tám mowieł/ z lekkim y nieprzystoynym wspominániem studentow Iezuickich/ y zniewagą sámychże Iezuitow/ że się mu támże ozwáno z tymże/ áby iego inconsideracyą y niebácżność wmowie pokazano/ y tu niewiem co zdrogi? Gdy powiádáią Iezuitom grożąc że ten ábo ow Pan/ ten ábo ow szláchćić odpowiáda wam/ że ták ábo owák zwámi
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 143
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
panu i pomazańcowi Bożemu«. O, mizerna złości ludzka! prawdę porzucamy, a w ciemności gwałtem się garniemy; będziesz wczas, nie kwap się więc do tego. Kontumelią kładziecie na cnotliwego senatora, jakoby on miał być przyczyną skwierku ludzi ubogich! Więc utracić to ostatnie i ostatnich remedium do nabycia wolności tak częstym i lekkim zażywaniem! Powiedziałem wyżej, kto jest przyczyną złego w Rzpltej. Dla poczucia się w tak wielkim zapale i niebezpieczeństwie ojczyzny że się gwałtem zawołało, tym się nic nie utraciło i owszem to remedium sfortyfikowane tym samym. Matka: Już mi teraz trochę ulżyła ta ucieszna rozmowa wasza. Kończcie co prędzej opus inchoatum! Dirigat
panu i pomazańcowi Bożemu«. O, mizerna złości ludzka! prawdę porzucamy, a w ciemności gwałtem się garniemy; będziesz wczas, nie kwap się więc do tego. Kontumelią kładziecie na cnotliwego senatora, jakoby on miał być przyczyną skwierku ludzi ubogich! Więc utracić to ostatnie i ostatnich remedium do nabycia wolności tak częstym i lekkim zażywaniem! Powiedziałem wyżej, kto jest przyczyną złego w Rzpltej. Dla poczucia się w tak wielkim zapale i niebezpieczeństwie ojczyzny że się gwałtem zawołało, tym się nic nie utraciło i owszem to remedium sfortyfikowane tym samym. Matka: Już mi teraz trochę ulżyła ta ucieszna rozmowa wasza. Kończcie co prędzej opus inchoatum! Dirigat
Skrót tekstu: RozSynCz_II
Strona: 147
Tytuł:
Rozmowa synów z matką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
jej nie ustawali. To tylko J. K. M. na tym należy, aby powinności swoje wypełnił, aby chęć, życzliwość, staranie swe o dobrym R. P. wmciom oświadczył. Dalej nie o wmciów samych, idzie o bezpieczeństwo wmciów i zatrzymanie sławy i całości państw tych, o to, żeby za lekkim poważeniem na szarpaninę prędką zewsząd nie przyszli i pewnych nieprzyjaciół i niepewnych przyjaciół, gdzieby się tak nie bez korzyści szarpać je zeszło. Nie rozumie J. K. M., aby miało być takie serce szlacheckie ojczyznę miłujące, którego by taki gwałt, taka wina R. P., takie obelżenie i do wzgardy
jej nie ustawali. To tylko J. K. M. na tym należy, aby powinności swoje wypełnił, aby chęć, życzliwość, staranie swe o dobrym R. P. wmciom oświadczył. Dalej nie o wmciów samych, idzie o bezpieczeństwo wmciów i zatrzymanie sławy i całości państw tych, o to, żeby za lekkim poważeniem na szarpaninę prętką zewsząd nie przyszli i pewnych nieprzyjaciół i niepewnych przyjaciół, gdzieby się tak nie bez korzyści szarpać je zeszło. Nie rozumie J. K. M., aby miało być takie serce ślacheckie ojczyznę miłujące, którego by taki gwałt, taka wina R. P., takie obelżenie i do wzgardy
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 250
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
: a to dla najwyższej mocy/ którą on sobie przywłaszczył/ tak nad duchowieństwem/ jako i nad inszym ludem Angielskim. Stąd wziął ów tytuł obraźliwy/ którym się on szczycił/ jakby był głową kościoła Angielskiego. Księgi pierwsze. Czwartej części, Księgi pierwsze.
Zrozumiawszy Papież o takich nierządach/ które poszły za jego pierwszym lekkim postępowaniem/ skąd nie leczyła się/ ale barziej żarzyła choroba; napisał do króla jedno Breue, w którym mu rozkazował/ żeby pod klątwą nie ważył się wznawiać niczego w swym małżeństwie. Lecz gdy już do resoluowania się królowi nie naczym nie schodziło/ z strony złączenia się z Boleną/ tylko na dekrecie o rozwodzie
: á to dla naywyższey mocy/ ktorą on sobie przywłasczył/ ták nád duchowieństwem/ iáko y nád inszym ludem Angielskim. Ztąd wźiął ow tytuł obráźliwy/ ktorym się on sczyćił/ iákby był głową kośćiołá Angielskiego. Kśięgi pierwsze. Czwartey częśći, Kśięgi pierwsze.
Zrozumiawszy Papież o tákich nierządách/ ktore poszły zá iego pierwszym lekkim postępowániem/ skąd nie leczyłá się/ ále bárźiey żarzyłá chorobá; nápisał do krolá iedno Breue, w ktorym mu roskázował/ żeby pod klątwą nie ważył się wznáwiáć niczego w swym małżeństwie. Lecz gdy iuż do resoluowánia się krolowi nie náczym nie schodźiło/ z strony złączenia się z Boleną/ tylko ná dekrećie o rozwodźie
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 43
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Chorągwią ma dozierać/ pod karą o niedbałych. 25. Urzędów Ziemskich albo Tytułów/ żaden z Towarzystwa/ ani Poruczników/ nie ma zażywać/ ani przymować/ pod wytrąbieniem z Obozu/ aby samej cnocie wojennej/ i starozasłużonym żołnierzom/ wyższe miejsce było/ i tą się samą dosługiwali wysokiego miejsca a nie Dworskiemi/ za lekkim uproszeniem/ tytułami. Anieżeliby kto przed zaciągnieniem/ taki tytuł miał/ ma go poniechać i nie zażywać/ póki w Wojsku zostaje/ pod karą. 26. Gdy się Pułkami Wojsko postanowi w Obozie/ ma Hetman/ każdemu Pułkowi/ okrom Pułkownika (według swego upodobania) podać Pułkowniczego albo Namiestnika/ przy tym Oboźnego/
Chorągwią ma doźieráć/ pod karą o niedbáłych. 25. Vrzędow Ziemskich álbo Tytułow/ żaden z Towárzystwá/ áni Porucznikow/ nie ma záżywáć/ áni przymowáć/ pod wytrąbieniem z Obozu/ áby samey cnoćie woienney/ y stározásłużonym żołnierzom/ wyższe mieysce było/ y tą się sámą dosługiwáli wysokiego mieyscá á nie Dworskiemi/ zá lekkim vproszeniem/ tytułámi. Anieżeliby kto przed záćiągnieniem/ táki tytuł miał/ ma go poniecháć y nie zázywáć/ poki w Woysku zostáie/ pod karą. 26. Gdy się Pułkámi Woysko postánowi w Oboźie/ ma Hetman/ każdemu Pułkowi/ okrom Pułkowniká (według swego vpodobánia) podáć Pułkowniczego álbo Namiestniká/ przy tym Oboźnego/
Skrót tekstu: FredKon
Strona: 18
Tytuł:
Potrzebne konsyderacje około porządku wojennego
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Franciszek Glinka
Miejsce wydania:
Słuck
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
krynicznej zażyjesz. A to tym skuteczniej gdy febra od przeładowania żołądka i niestrawności pochodzi. Jeżeli zaś sieła żółci w sobie masz, i smak gorżki w ustach czujesz, to zamiast Soli Angielskiej zażyj preparowanego wejnsztejnu łot jeden. Pod czas żymnej alteracyj nie trzeba żadnemi gorącemi trunkami, ani lekarstwy ogrzewać się. W spokojnym leżeniu pod lekkim nakryciem trzymać się najlepsza poty, póki zimna nieminie alteracja. A jeżeli ci się na womity zbiera; to tak dobrą natury usilność wspomosz do wykonania skutku kilką fizanek herbaty, spowtórzonym wzięciem wejnsztejnu, albo Soli Angielskiej, tylko na dobry koniec noża wziąwszy, nie więcej. Pod czas gorączki ogniom ognia gorącemi trunkami przydawać zachowaj
kryniczney zażyiesz. A to tym skuteczniey gdy febra od przeładowania żołądka y niestrawnośći pochodźi. Jeżeli zaś sieła żołci w sobie masz, y smak gorżki w ustach czuiesz, to zamiast Soli Angielskiey zażyi preparowanego weynszteynu łot ieden. Pod czas żimney alteracyi nie trźeba żadnemi gorącemi trunkami, ani lekarstwy ogrzewać się. W spokoynym leżeniu pod lekkim nakryciem trzymać się naylepsza poty, poki zimna nieminie alteracya. A ieżeli ći się na womity zbiera; to tak dobrą natury usilność wspomosz do wykonania skutku kilką fizanek herbaty, zpowtorzonym wzięćiem weynszteynu, albo Soli Angielskiey, tylko na dobry koniec noża wziąwszy, nie więcey. Pod czas gorączki ogniom ognia gorącemi trunkami przydawać zachoway
Skrót tekstu: BeimJelMed
Strona: 130
Tytuł:
Medyk domowy
Autor:
Samuel Beimler
Tłumacz:
Jan Jerzy Jelonek
Drukarnia:
Michał Wawrzyniec Presser
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
grunt rozsadza: przestańcie/ a sieci/ sprzątnicie niemieszkanie. Natychmiast sprzątają/ I rozdzętej pacholcy pracej poprzestają. Był wądół Kupresami/ i cisem natkany; Gargaf rzeczon/ kasanej uciecha Diany: W ostatnim rożczośnieniu/ lasem loch przyćmiony/ Nie przemysłem człowieczym żadnym wyprawiony: Przyrodzenie swój w kunszcie dowcip oświadczyło: Opoką go/ i lekkim ździarstwem zaskłepiło. Krynica w prawo lała wodami ślicznemi/ Rozwor mając ujęty krajmi trawistemi. Tu bogini myśliwa/ myjała w strumieniu Swoje panieńskie członki/ po łowczym strudzeniu. Gdzie wszedszy/ Nimfie giermce oddała stalony Oszczep/ więc z sajdakiem łuk/ z cięciwy spuszczony. Druga pod spuszczony płaszczz z rękoma skoczyła: Dwie do zzuwania
grunt rozsadza: przestańćie/ á śieći/ sprzątnićie niemieszkanie. Nátychmiast sprzątáią/ Y rozdzętey pácholcy pracey poprzestáią. Był wądoł Kupresámi/ y cisem nátkány; Gargáph rzeczon/ kasaney vćiechá Dyány: W ostátnim rożczośnieniu/ lasem loch przyćmiony/ Nie przemysłem człowieczym żadnym wypráwiony: Przyrodzenie swoy w kunszćie dowcip oświádczyło: Opoką go/ y lekkim źdźiárstwem zaskłepiło. Krynicá w práwo lałá wodami ślicznemi/ Rozwor máiac vięty kráymi trawistemi. Tu bogini myśliwa/ myiáłá w strumieniu Swoie pánienskie członki/ po łowczym strudzeniu. Gdźie wszedszy/ Nymphie giermce oddałá stalony Oszczep/ więc z saydakiem łuk/ z ćięćiwy spuszczony. Druga pod spuszczony płaszczz z rękomá skoczyłá: Dwie do zzuwánia
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 59
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636