naciera. Ja uciekam/ gęstego odbiegając brzegu/ Ciężkim strudzona piaskiem morduje się w biegu. Bogów i ludzi wzywam do ratunku swego/ Ale głos mój człowieka nie doszedł żadnego. C Dziewica się litością tylko poruszeła Przeciw pannie/ i z pewną pomocą przybeła. Ja ręce swe ku niebu podnoszę do góry/ Aż się barki lekkimi jęły czernieć pióry. Umyślnie szatę z ramion zmiatam/ ale ona Mchem porozszy/ w skrorę jest wszystka obrócona. W nagiem piersi/ dłoniami/ uderzać się chciała/ Leczem dłoni/ i nagich piersi/ już nie miała. Bieżę/ a piasek mi już nóg nie zatrzymywa/ Jako pierwej bywało/ owszem mię porywa Wszystkię
náćiera. Ia vćiekam/ gęstego odbiegáiąc brzegu/ Cięszkim ztrudzona piaskiem morduie się w biegu. Bogow y ludźi wzywam do ratunku swego/ Ale głos moy człowieka nie doszedł żadnego. C Dźiewicá się litośćią tylko poruszełá Przećiw pánnie/ y z pewną pomocą przybełá. Ia ręce swe ku niebu podnoszę do gory/ Aż się bárki lekkimi ięły czernieć piory. Vmyślnie szátę z rámion zmiatam/ ale oná Mchem porozszy/ w skrorę iest wszystká obroconá. W nágiem pierśi/ dłoniámi/ vderzáć się chćiáłá/ Leczem dłoni/ y nágich pierśi/ iuż nie miáła. Bieżę/ á piasek mi iuż nog nie zátrzymywa/ Iáko pierwey bywáło/ owszem mię porywa Wszystkię
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 84
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
srogości zakamiałej w częściach lipkich białegłowy wyzienczywają/ także ani porodzić/ ani samego porodzenia/ ani po porodzeniu chorób/ ani wypróżnienia znieść mogą/ a to z Hippokrat: mamy/ jeśli tedy skutnaby gorączka była/ skąpo krwie upuścisz/ wtąż miernie gaszących ogień gorączki śrzodków zażyjesz/ a suchość załamiała umiarkowanymi syropami/ potrawkami przystrojnymi/ lekkimi klisterami/ i ocierającymi lekarstwy/ jako jest tyzanna/ lipiec dobrze uwarzony/ apomeli et oximeli vtendum est, mazan też na wątrobę/ udów/ krzyża/ z rożej i z cyndalowej maści nie zapomnisz. Złych wilgotności przed i po zaczęciu zebranych/ z których białegłowy źle się mają/ przez wszytek czas brzemienia/ i częstokroć
srogośći zákámiáłey w częśćiách lipkich białegłowy wyźienczywáią/ tákże áni porodźić/ áni sámego porodzenia/ áni po porodzeniu chorob/ áni wyprożnienia znieść mogą/ á to z Hippokrat: mamy/ ieśli tedy skutnaby gorączká byłá/ skąpo krwie vpuśćisz/ wtąż miernie gászących ogień gorączki śrzodkow záżyiesz/ a suchość záłámiáłá vmiárkowánymi syropámi/ potrawkámi przystroynymi/ lekkimi klisterámi/ y oćieráiącymi lekárstwy/ iáko iest tyzánná/ lipiec dobrze vwárzony/ apomeli et oximeli vtendum est, mázan też ná wątrobę/ vdow/ krzyżá/ z rożey y z cyndalowey máśći nie zápomnisz. Złych wilgotnośći przed y po záczęćiu zebránych/ z ktorych białegłowy źle się máią/ przez wszytek czás brzemienia/ y częstokroć
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: H2v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
/ strzelając/ siekąc/ tak że i trupy szeroko pole okryte zostało. Dopieroż ze wszytkich stron trzech zjednoczył się nieprzyjaciel (gdyż z czwartego boku naszego obozu/ jeżyoro bagniste oblewało/ i miasto namienione) za kosztowawszy nieszczęścia swego/ na czoło ku Królowi I. M. ze wszytką siłą nastąpił/ a naprzód lekkimi utarczkami zatrzymawając Króla/ w lewą stronę zachodząc i skradając się nizinami/ podle brzegu jeziora z drugiej strony pod obóz nie przeyźrzane okiem hufce zasadzał/ gdzie zbliżywszy się z tej strony ku obozowi naszemu/ Cerkiew blisko osiadł/ czyniąc szańce i okopy/ a co raz się jeszcze bliżej skradając/ do czego mu była słaba obrona
/ strzeláiąc/ śiekąc/ ták że y trupy szeroko pole okryte zostáło. Dopieroż ze wszytkich stron trzech ziednocżył się nieprzyiaćiel (gdyż z cżwartego boku nászego obozu/ ieżioro bágniste oblewáło/ y miásto námienione) zá kosztowawszy nieszcżęścia swego/ ná cżoło ku Krolowi I. M. ze wszytką śiłą nástąpił/ á naprzod lekkimi vtarcżkámi zátrzymawáiąc Krolá/ w lewą stronę záchodząc y skradáiąc się niźinámi/ podle brzegu ieźiorá z drugiey strony pod oboz nie przeyźrzáne okiem huffce zásadzał/ gdźie zbliżywszy się z tey strony ku obozowi nászemu/ Cerkiew blisko ośiadł/ cżyniąc szańce y okopy/ á co raz się iescże bliżey skradáiąc/ do cżego mu byłá słába obroná
Skrót tekstu: PastRel
Strona: C
Tytuł:
Relacja chwalebnej expedycjej
Autor:
J. Pastorius
Tłumacz:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
skończył. Nazajutrz ukazały się od Turków szańce bardzo wysokie, dział, które dwudziestą wołów niektóre wiezione były, pełno, janczarów mnóstwem wielkim, osadzone. Sto pięćdziesiąt dział liczyli ci, co się od Turków do naszego obozu przechodzili i o wielkiej ich gotowości i porządku powiadali. Rok 1676
I ten dzień tylko harcami i lekkimi utarczkami skończył się. Nastąpił wtorek dzień w świętego Michała archanioła. Tu wojsko polskie porządnie od króla uszykowane i litewskie, jawnie Turków do sprawowania z sobą prowokowało. Aleć gdy oni natrzeć nie śmieli, pod wieczór wojsko litewskie nie wytrwało, ale z swoim skrzydłem mocno na Turków nastąpiwszy, wielką w nich szkodę bez swojej
skończył. Nazajutrz ukazały się od Turków szańce bardzo wysokie, dział, które dwudziestą wołów niektóre wiezione były, pełno, janczarów mnóstwem wielkim, osadzone. Sto pięćdziesiąt dział liczyli ci, co się od Turków do naszego obozu przechodzili i o wielkiej ich gotowości i porządku powiadali. Rok 1676
I ten dzień tylko harcami i lekkimi utarczkami skończył się. Nastąpił wtorek dzień w świętego Michała archanioła. Tu wojsko polskie porządnie od króla uszykowane i litewskie, jawnie Turków do sprawowania z sobą prowokowało. Aleć gdy oni natrzeć nie śmieli, pod wieczór wojsko litewskie nie wytrwało, ale z swoim skrzydłem mocno na Turków nastąpiwszy, wielką w nich szkodę bez swojej
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 460
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
/ niż wojnę z nim jaką zacząć/ by nie zwątpiwszy o sobie/ abo się u Menapów nie skrył/ abo więc sam z Niemcy zarzecznymi nie musiał się bić. Wziąwszy przed się tę radę/ wojska wszytkiego podróżne zawady do Labiena u Trewirów będącego wysłał/ i dwom zastępom do niego ciągnąć kazał/ sam z piącią lekkimi na Menapy szedł. Ci żadnego ludu nie zbierali/ miejscu obronnemu dufając/ na błota i do lasów uciekli/ i majętności swoje tamże znieśli. Ale Cezar część wojska Gajuszaowi Fabiuszowi Legatowi/ część Markowi Krassowi Kwestorowi dawszy/ trzecią sobie zostawiwszy/ mosty prędko pobudował/ i tak trzema pułkami ich doszedł/ budowania i wsi zapalił
/ niż woynę z nim iáką zácząć/ by nie zwątpiwszy o sobie/ ábo sie v Menapow nie skrył/ ábo więc sam z Niemcy zarzecznymi nie muśiał sie bić. Wźiąwszy przed się tę rádę/ woyská wszytkieg^o^ podrożne zawády do Lábiená v Trewirow będącego wysłał/ y dwom zastępom do niego ćiągnąć kazał/ sam z piąćią lekkimi ná Menápy szedł. Ci żadnego ludu nie zbierali/ mieyscu obronnemu dufáiąc/ ná błotá y do lasow vćiekli/ y máiętnośći swoie támże znieśli. Ale Cezár część woyská Gáiusowi Fábiuszowi Legatowi/ część Márkowi Krassowi Kwestorowi dawszy/ trzećią sobie zostawiwszy/ mosty prędko pobudował/ y ták trzemá pułkámi ich doszedł/ budowánia y wśi zápalił
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 131.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
tak ubogo Koło niego i co go do tego przywiodło, Że tak mizernie, że tak dzisia żyje podło. Zaperzy się tu starzec; a skoro opłonie, Nie zaprzy, że go miłość dzieci w biedę wżonie, Kiedy wszytkich dóbr swoich na niewdzięczne dziewki Uczynił, dla kłopotów gospodarskich, wlewki. Cieszy go i lekkimi ów strofuje słowy, Że sobie nie zostawił przynamniej połowy: „Póty, póki co widzą w rodzicielskiej ręce, Trwa miłość i afekty przeciw nim dziecięce, Póty poszanowania i pochlebstwa; skoro Dasz wszytko razem, choćby tyle dziesięcioro, Wrzucą cię za drabinę; najmniej w tym miłości Nie widząc, przypisują wszytko powinności. Jakoby
tak ubogo Koło niego i co go do tego przywiodło, Że tak mizernie, że tak dzisia żyje podło. Zaperzy się tu starzec; a skoro opłonie, Nie zaprzy, że go miłość dzieci w biedę wżonie, Kiedy wszytkich dóbr swoich na niewdzięczne dziewki Uczynił, dla kłopotów gospodarskich, wlewki. Cieszy go i lekkimi ów strofuje słowy, Że sobie nie zostawił przynamniej połowy: „Póty, póki co widzą w rodzicielskiej ręce, Trwa miłość i afekty przeciw nim dziecięce, Póty poszanowania i pochlebstwa; skoro Dasz wszytko razem, choćby tyle dziesięcioro, Wrzucą cię za drabinę; najmniej w tym miłości Nie widząc, przypisują wszytko powinności. Jakoby
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 489
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dobrze radzili. Ale my za wielką to sobie sromotę mamy/ powodem być do dobrego/ do pokoju/ do zgody domowej; a ono więcej się trzeba sromać/ mając rozum naśladować bestii/ które wzajem na się wierzgają i kąsają się/ i mając prawo/ do wojny się uciekać/ mogąc bez tego być/ ludźmi lekkimi się obesłać/ żołnierzami się osadzić/ Ojczyznę z siebie i dom swój na szańc stawić/ i takim zdrowia/ i sławy/ i majetności swej powierzyć/ z któremi nie tylko w domu swoim/ ale i w Kościele niebezpieczno siedzieć. Przystoi to tedy człowiekowi jako z nieprzyjacielem umieć się obchodzić/ którego tak za nieprzyjaciela mamy
dobrze rádźili. Ale my zá wielką to sobie sromotę mamy/ powodem być do dobrego/ do pokoiu/ do zgody domowey; á ono więcey sie trzebá sromáć/ máiąc rozum násládowáć bestiy/ ktore wzáiem ná się wierzgáią y kąsáią się/ y máiąc prawo/ do woyny się vćiekáć/ mogąc bez tego być/ ludźmi lekkimi się obesłáć/ żołnierzámi się osádźić/ Oyczyznę z śiebie y dom swoy ná szańc stáwić/ y tákim zdrowia/ y sławy/ y máietnośći swey powierzyć/ z ktoremi nie tylko w domu swoim/ ále y w Kośćiele niebespieczno śiedźiec. Przystoi to tedy człowiekowi iáko z nieprzyiaćielem vmieć sie obchodźić/ ktorego ták zá nieprzyiaćielá mamy
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 51
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
dobre utracił: a jego kochankowie jako Grubarze/ pochowawszy tego/ idą po drugiego/ wiedząc że już pierwszy nie ma co rozdawać. A tak pilnie mają panowie/ zwłaszcza Senatorowie/ na urząd swój pomnieć/ i na miejsce które zasiedli: Abowiem ani mówić/ ani myślić o lekkich rzeczach Senatorowi przystoi/ ani się ludźmi lekkimi bawić/ ale tymi/ i takimi/ z którychby mu i poczciwość/ i powaga/ i rada/ i pomoc rosła: pamiętając że są Radą Pańską/ i Senatorowie Koronni/ i wszytki sprawy swe do powagi wieźdź i ciągnąć mają. Tak jako pamiętamy one Tarnowskie/ Kmity/ Tęczyńskie/ i niedawno zeszłe Zamojskie
dobre vtráćił: á iego kochánkowie iáko Grubárze/ pochowawszy tego/ idą po drugiego/ wiedząc że iuż pierwszy nie ma co rozdáwác. A ták pilnie máią pánowie/ zwłasczá Senatorowie/ ná vrząd swoy pomnieć/ y ná mieysce ktore záśiedli: Abowiem áni mowić/ áni myslic o lekkich rzeczách Senatorowi przystoi/ áni się ludźmi lekkimi báwić/ ále tymi/ y tákimi/ z ktorychby mu y poczćiwość/ y powagá/ y rádá/ y pomoc rosłá: pámiętáiąc że są Rádą Páńską/ y Senatorowie Koronni/ y wszytki spráwy swe do powagi wieźdź y ćiągnąć máią. Ták iáko pámiętamy one Tárnowskie/ Kmithy/ Tęczynskie/ y niedawno zeszłe Zamoyskie
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 83
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Ojcze/ w łaskach Króla Pana swego. Czym jeszcze lepiej urzędu onego swego pociosał/ i samego siebie więcej ozdobił. Kogo tedy z gminu pospolitego frotuna wyniosła/ ma też wyższej patrzyć/ nie aby oczyma chudsze cnotliwe przenosić miał/ ale aby myśli/ obyczaje/ postępki znaczniejsze przed się brał/ anie pospolitował się z ludźmi lekkimi. Abowiem w Komediach to widzimy/ kiedy Królewskiej osoby nie umie persona dobrze trafić/ i mowy/ i postawy królewskiej wyrazić/ jako się jedno z tego śmieją/ a drudzy się gniewają: takci też i z głupiego Senatora/ jedni się śmieją/ drudzy się frasują/ że takim ludziom takie miejsca zlecają/ którzy
Oycze/ w łáskách Krolá Páná swego. Czym iescze lepiey vrzędu onego swego poćiosał/ y sámego śiebie więcey ozdobił. Kogo tedy z gminu pospolitego frotuná wyniosłá/ ma też wysszey pátrzyć/ nie áby oczymá chudsze cnotliwe przenośić miał/ ále áby myśli/ obyczáie/ postępki znácznieysze przed się brał/ ánie pospolitował się z ludźmi lekkimi. Abowiem w Komedyách to widźimy/ kiedy Krolewskiey osoby nie vmie personá dobrze tráfić/ y mowy/ y postáwy krolewskiey wyráźić/ iáko się iedno z tego śmieią/ á drudzy się gniewáią: tákci też y z głupiego Senatorá/ iedni się śmieią/ drudzy się frásuią/ że tákim ludźiom tákie mieyscá zlecáią/ ktorzy
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 84
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625