: a iżeśmy widzieli na oko iż sam Pan z nieba czyni nam Kazanie/ nie słowy w prawdzie ani listem/ lecz znakami pisaniem i niezwyczajnemi charakterami/ ukazując nam straszne gwiazdy: a gdzie indziej jako słyszemy/ i słupy ogniste: i wiele słońca razem/ gwiazd latających po powietrzu i gorających co niemiara: puszczając leksze i codzienne nowiny/ widzi mi się że jako Pan w Ewangeliej dzisiejszej / przebywając z ludźmi/ i opowiadając im słowo swoje święte/ aby tym więcej pobudził lud do słuchania; Haec dicens clambat: Qui habet aures uediendi audiat. Woła żeby każdy co ma uszy słuchał: tak teraz w niebie nie mogąc słowy nas napominać
: á iżesmy widźieli ná oko iż sam Pan z niebá czyni nam Kazánie/ nie słowy w prawdźie áni listém/ lecz znákámi pisaniém y niezwyczáynémi chárákterámi/ vkázuiąc nam strászne gwiazdy: á gdźie indźiéy iáko słyszemy/ y słupy ognisté: y wiele słońca razem/ gwiazd latáiących po powietrzu y goráiących co niemiárá: pusczáiąc leksze y codźienné nowiny/ widzi mi się że iáko Pan w Ewángeliéy dźiśiéyszéy / przebywáiąc z ludźmi/ y opowiádáiąc im słowo swoie święté/ áby tym więcéy pobudźił lud do słuchánia; Haec dicens clambat: Qui habet aures uediendi audiat. Woła żeby káżdy co ma vszy słuchał: ták teraz w niebie nie mogąc słowy nas nápomináć
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: Bv
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
od brzegów zapędzona, i zamienić się w strumień podziemny nieustannie płynący.
Z tego zaś wszystkiego łacno wniesiesz, iż gdy w lochach podziemnych siarka, żelazo, i inne materie tłuste zmieszane zajmują ogień, powietrze tam zamknięte, i ściśnione rorzadzić się ciepłem musi, rozrzadzone z wielkim impetem wypadać, piasek, popiół, i inne leksze materie z sobą niosąc. Po ustąpieniu powietrza kanały wodę już wolnie wylewać zaczynają, która w wapory zamieniona, skały łamie, kruszy, odrywa, i cokolwiek w górę podnoszącej się drogę zawala, silniej niż proch porywa, i daleko zanosi. Jakim zaś sposobem ogień sam przez się zapala się? Z kąd tak wielka moc
od brzegow zapędzona, y zamienić się w strumień podziemny nieustannie płynący.
Z tego zaś wszystkiego łacno wniesiesz, iż gdy w lochach podziemnych siarka, żelazo, y inne materye tłuste zmieszane zaymuią ogień, powietrze tam zamknięte, y ściśnione rorzadzić się ciepłem musi, rozrzadzone z wielkim impetem wypadać, piasek, popioł, y inne leksze materye z sobą niosąc. Po ustąpieniu powietrza kanały wodę iuż wolnie wylewać zaczynaią, ktora w wapory zamieniona, skały łamie, kruszy, odrywa, y cokolwiek w gorę podnoszącey się drogę zawala, silniey niż proch porywa, y daleko zanosi. Jakim zaś sposobem ogień sam przez się zapala się? Z kąd tak wielka moc
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 255
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
im mniejsza jest Masa rzeczy, a odległość większa. Komet zaś Masa jest nierównie mniejsza od massy słońca, a odległość nierównie większa niż księżyca, stąd żadnej znacznej odmiany na ziemi uczynić nie mogą, co nie wchodząc w rachunki matematyczne, łacno poznasz z następującego porównania.
Słońce i księżyc złączonemi siłami pociągając powietrze pod niemi będące leksze, a z boku o 90 gradusów znajdujące się cięższe czynią. Dla tej jednak rzadkości i gęstości znaczna odmiana nie dzieje się, gdyż ani żywe srebro w barometrach na dół nie opada, tam gdzie leksze, ani się podnosi tam gdzie jest cięższe powietrze, ani się perpendykułów zegarowych choJebanie przyśpiesza lub opóźnia. Słońce i księżyc
im mnieysza iest massa rzeczy, a odległość większa. Komet zaś massa iest nierownie mnieysza od massy słońca, a odległość nierownie większa niż księżyca, ztąd żadney znaczney odmiany na ziemi uczynić nie mogą, co nie wchodząc w rachunki matematyczne, łacno poznasz z następuiącego porownania.
Słońce y ksieżyc złączonemi siłami pociągaiąc powietrze pod niemi będące leksze, a z boku o 90 gradusow znayduiące się cięższe czynią. Dla tey iednak rzadkości y gęstości znaczna odmiana nie dzieie się, gdyż ani żywe srebro w barometrach na doł nie opada, tam gdzie leksze, ani się podnosi tam gdzie iest cięższe powietrze, ani się perpendykułow zegarowych choIebanie przyśpiesza lub opoźnia. Słońce y księżyc
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 262
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
. Ściany gruntowne dobrze na fundamencie osadzone do pianu i perpendykułu być powinny. Gdyż deklinacja najmniejsza ściany od perpendykularnej linii jest nieuchronne nachylenie do ruiny. W ścianach im cięższa materia: jako to w murach im większe kamienie, w budynkach im grubsze i cięższe drzewo, tym niżyj pójść powinno. Gdyż sposobniejsza jest, aby inne leksze dźwigała, niż aby ją dźwigano. W każdej wyższej kontygnacyj mury zwęzać należy, tak dla ciężaru jako i kosztu umniejszenia. To zaś zwężanie ścian być powinno według proporcyj szerokości fundamentu, i jednej do drugiej kontygnacyj. Atoli tak zwężać mury trzeba, aby najwyższa szerokość ścian zdolna była do wytrzymania ciężaru dachu. Witruwiusz tej szerokości
. Sciany gruntowne dobrze ná fundamencie osadzone do pianu y perpendykułu być powinny. Gdyż deklinacya naymnieysza ściany od perpendykularney linii iest nieuchronne náchylenie do ruiny. W ścianach im cięższa materya: iáko to w murach im większe kámienie, w budynkach im grubsze y cięższe drzewo, tym niżyi poiść powinno. Gdyż sposobnieysza iest, áby inne leksze dzwigałá, niż áby ią dzwigano. W każdey wyszszey kontygnácyi mury zwęzáć należy, ták dla ciężaru iáko y kosztu umnieyszenia. To zaś zwężánie ścian być powinno według proporcyi szerokości fundamentu, y iedney do drugiey kontygnacyi. Atoli ták zwężáć mury trzeba, áby naywyszsza szerokość ścian zdolna byłá do wytrzymania ciężaru dáchu. Witruwiusz tey szerokości
Skrót tekstu: BystrzInfArch
Strona: A4
Tytuł:
Informacja architektoniczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
osobnych i na mnie opływa, Gdy mi cię taż Opatrzność dała obojego Towarzyszem w żywocie tym szczęścia mojego. Z tobą mi, choć złe, lata kwitną, ty kłopoty I ciężkie, choć nie swoich trudności, obroty, Które się jak o skałę jaką obijają Lub z łaski Bożej gruntu jej nie poruszają, Czynisz leksze, ty moich zwykłych prac połówęBierzesz na swą, moję w tym uwalniając głowę. Dlatego twoja w całej domowej obradzie Raniej niż moja wstaje i później się kładzie; Ty o mym wczasie myślisz i niech miłość powie, Jeśli nie bardziej o me dbasz niż o swe zdrowie. O, jak wiele przykładów tych,
osobnych i na mnie opływa, Gdy mi cię taż Opatrzność dała obojego Towarzyszem w żywocie tym szczęścia mojego. Z tobą mi, choć złe, lata kwitną, ty kłopoty I ciężkie, choć nie swoich trudności, obroty, Które się jak o skałę jaką obijają Lub z łaski Bożej gruntu jej nie poruszają, Czynisz leksze, ty moich zwykłych prac połowęBierzesz na swą, moję w tym uwalniając głowę. Dlatego twoja w całej domowej obradzie Raniej niż moja wstaje i później się kładzie; Ty o mym wczasie myślisz i niech miłość powie, Jeśli nie bardziej o me dbasz niż o swe zdrowie. O, jak wiele przykładów tych,
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 237
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975