podległego. Czasem ogień wysoko wybucha, czasem przysiada i ciemnieje. Kiedy zaś życie ma się De LAMPIDE VITE HUMANE
ad occasum, i człeka następuje declivtum, Lampy też albo Kagańca splendor coraz ciemniejszy i słabszy. Tandem kiedy ostatnie człeka umierającego ustają siły, a Spiritus Vitales gasną, i Lampa też in punctistitio skonania, pa lenia się swego czyni termin. O tej Lampie pifzą Ernesius Burgravius, i Jonstonus Nazywają Lampę te Sennertus, i Deodatus Pyromantiam, niby z ognia wrożenie. Takowa życia, albo śmierci mensura, i codziennej konstytucyj zdrowia proba, czyli datur albo nie, non disputo, zostawując to Medykom, i Naturalistom, sobie i Czytelnikowi to
podległego. Czasem ogień wysoko wybucha, czasem przysiada y ciemnieie. Kiedy zaś życie ma się De LAMPIDE VITAE HUMANAE
ad occasum, y człeka następuie declivtum, Lampy też albo Kagańca splendor coraz ciemnieyszy y słabszy. Tandem kiedy ostatnie człeka umieraiącego ustaią siły, a Spiritus Vitales gasną, y Lampa też in punctistitio skonania, pa lenia się swego czyni termin. O tey Lampie pifzą Ernesius Burgravius, y Ionstonus Nazywaią Lampę te Sennertus, y Deodátus Pyromantiam, niby z ognia wrożenie. Takowa życia, albo śmierci mensura, y codzienney konstytucyi zdrowia proba, czyli datur albo nie, non disputo, zostawuiąc to Medykom, y Naturalistom, sobie y Czytelnikowi to
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 136
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
po drzewie przygoda chodzi/ po ludziach. Nie broj Rachemberku/ przed czasem zginiesz. Ne impie agas multum, ne moriaris in tempore non tuo. Nie po szwie się porze. Nie rychły Pan Bóg/ ale łuczny. Serae Deûm molae, sed grauiter molunt. Nie każdy wie co mu zdrowo. Nie przylecą do Lenia pieczone gołąbki/ By siedział/ i nadsiedział zgotowawszy ząbki. Non tibi per ventos assa columba venit. Centuria Nona. Eccles: 18. 7. 70
Nie lubi Pan Bóg krzywdy. Najgorsze śniadanie/ najlepszy obiad psuje. Niedzielne śniadanie/ a Piątkowe śpiewanie/ rzadko na dobre wychodzi. Niemiec dał się dla towarzysza obiesić
po drzewie przygodá chodźi/ po ludźiach. Nie broy Ráchemberku/ przed cżásem zginiesz. Ne impie agas multum, ne moriaris in tempore non tuo. Nie po szwie się porze. Nie rychły Pan Bog/ ále łucżny. Serae Deûm molae, sed grauiter molunt. Nie káżdy wie co mu zdrowo. Nie przylecą do Leniá piecżone gołąbki/ By śiedźiał/ y nádśiedźiał zgotowáwszy ząbki. Non tibi per ventos assa columba venit. Centuria Nona. Eccles: 18. 7. 70
Nie lubi Pan Bog krzywdy. Naygorsze śniadánie/ naylepszy obiad psuie. Niedźielne śniadánie/ á Piątkowe śpiewánie/ rzadko ná dobre wychodźi. Niemiec dał się dla towárzyszá obieśić
Skrót tekstu: RysProv
Strona: F
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
na jutrzejszą drogę: „Żadną miarą jej dłużej odwłóczyć nie mogę. Niechaj ma każdy szpadę, proch i muszkiet z lontem: Bo się pewnie nie oprę aż nad Hellespontem”. Spać raczej, nie wojować! I ledwie Bobola, Podkomorzy koronny, ukołysał króla. Jakoż gdyby był z serca czy tchórza, czy lenia Zrucił, a szedł pod Chocim, bez wszego wątpienia Musiałby był paszować hardy Osman w boju Albo się z wieczną hańbą dopraszać pokoju. Nie trzeba mu go było szukać po Bałchanie, Gdyby spieszył na prośby i swoich żądanie. Aleć na nieodmienne rad niebieskich tryby Trudno człek ma styskować, trudno pisać *gdyby*: Bo
na jutrzejszą drogę: „Żadną miarą jej dłużej odwłóczyć nie mogę. Niechaj ma każdy szpadę, proch i muszkiet z lontem: Bo się pewnie nie oprę aż nad Hellespontem”. Spać raczej, nie wojować! I ledwie Bobola, Podkomorzy koronny, ukołysał króla. Jakoż gdyby był z serca czy tchórza, czy lenia Zrucił, a szedł pod Chocim, bez wszego wątpienia Musiałby był paszować hardy Osman w boju Albo się z wieczną hańbą dopraszać pokoju. Nie trzeba mu go było szukać po Bałchanie, Gdyby spieszył na prośby i swoich żądanie. Aleć na nieodmienne rad niebieskich tryby Trudno człek ma styskować, trudno pisać *gdyby*: Bo
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 337
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
wpadać na zasadzkę muszę. Tam usidlony kiedy padam trupem, Stawam się moim zdrajcom wdzięcznym łupem. Jednym się zaraz krwie mojej dostawa, A drugim ciało w obłowię zostawa. I taką ze mnie uciechę więc mają, Że o tym z chęcią cały dzień gadają. Jeśli z opisu żywota mojego Nie zgadniesz, idźże do lenia jakiego Podczas obiadu, spytaj się co czyni; Coć odpowiedzą, imię me uczyni. 32. Tchorz.
Tak mię już ludzie na języki wzięli, Że i nadzieję sławy mi odjęli. Choć mi nie straszna i największa kura, W męstwie nie każdy wyrowna mi ciura, Przeciem ja błazen i niemasz lekarstwa
wpadać na zasadzkę muszę. Tam usidlony kiedy padam trupem, Stawam się moim zdrajcom wdzięcznym łupem. Jednym się zaraz krwie mojej dostawa, A drugim ciało w obłowię zostawa. I taką ze mnie uciechę więc mają, Że o tym z chęcią cały dzień gadają. Jeśli z opisu żywota mojego Nie zgadniesz, idźże do lenia jakiego Podczas obiadu, spytaj się co czyni; Coć odpowiedzą, imię me uczyni. 32. Tchorz.
Tak mię już ludzie na języki wzięli, Że i nadzieję sławy mi odjęli. Choć mi nie straszna i największa kura, W męstwie nie każdy wyrowna mi ciura, Przecięm ja błazen i niemasz lekarstwa
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 80
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910