takim hałasie.
Pczołka w lipowym ma swój domek pniaku, Słowiczek we krzu, pliszeczka na kępie Gnieździ się, nasz dom, nasze gniazdo w stępie.
Ziemnemu roście korzonek pędraku, Ptaszkowi ziarnko, żabkom deszczyk z nieba, A nam jak ciężko na chleb robić trzeba.
Szczęśliwszyś teraz, szczęśliwszy wieśniaku! Twoja w lepiance bezpieczna prostota: My i za murem niepewne żywota.
Polak Kamieńca a Rusin Kodaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy.
Ej nuże, nuże, nieboże pęcaku! Już się noc schyla, już rany śpiewaku Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym tonem, Nam jeszcze robić choć już snem zmorzonym. Księżycu jasny
takim hałasie.
Pczołka w lipowym ma swoj domek pniaku, Słowiczek we krzu, pliszeczka na kępie Gnieździ się, nasz dom, nasze gniazdo w stępie.
Ziemnemu roście korzonek pędraku, Ptaszkowi ziarnko, żabkom deszczyk z nieba, A nam jak ciężko na chleb robić trzeba.
Szczęśliwszyś teraz, szczęśliwszy wieśniaku! Twoja w lepiance bezpieczna prostota: My i za murem niepewne żywota.
Polak Kamieńca a Rusin Kodaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy.
Ej nuże, nuże, nieboże pęcaku! Już się noc schyla, już rany śpiewaku Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym tonem, Nam jeszcze robić choć już snem zmorzonym. Księżycu jasny
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 369
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
polnej obradzie Niech ci się wiedzie; bodajci obfite W pociechy pędził lata nieprzeżyte. Euterpe.
Ani cudowne całych wieków czyny Miast i pałaców nieporachowanym Kosztem wystawnych, ni straszne machiny W subtelnych mózgach wydystylowanym Konceptem, dziwnych fortec wystawione Nie tak są piękne, nie tak są obronne, Jak gdy postępki czyje niezganione I choć w lepiance podłej życie skromne Bezpiecznym kogo czyni, który domu Z onym cnotliwym tego potrzebuje, Żeby się ukryć w nim nie mógł nikomu. Kiedy się dobrze w każdej sprawie czuje, Temu do serca nie trzeba okienka, Bo cnotliwego niezdradnego czoła Wnętrzne afekty wydaje sukienka I choć ukryta myśl widzi się zgoła. Zawsze me oko w tobie
polnej obradzie Niech ci się wiedzie; bodajci obfite W pociechy pędził lata nieprzeźyte. Euterpe.
Ani cudowne całych wiekow czyny Miast i pałacow nieporachowanym Kosztem wystawnych, ni straszne machiny W subtelnych mozgach wydystylowanym Konceptem, dziwnych fortec wystawione Nie tak są piękne, nie tak są obronne, Jak gdy postępki czyje niezganione I choć w lepiance podłej życie skromne Bezpiecznym kogo czyni, ktory domu Z onym cnotliwym tego potrzebuje, Żeby się ukryć w nim nie mogł nikomu. Kiedy się dobrze w każdej sprawie czuje, Temu do serca nie trzeba okienka, Bo cnotliwego niezdradnego czoła Wnętrzne afekty wydaje sukienka I choć ukryta myśl widzi się zgoła. Zawsze me oko w tobie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 470
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
; On koniowi i sobie nie dając posiłku Jeździ, ledwie znużone mogąc trzymać członki. A w tym z daleka dojźry dziadowskiej lepionki, Więc się nie rozmyślając prosto do niej uda. Zrazu się stropi dziadek na niezwykłe cuda, Lecz że do wsi trzy mile, a zapada słońce, Prosi, żeby dziś w jego nocował lepiance. Dawszy trawy koniowi, ogień na nalepie Nieci i świeże przedeń dwie położy rzepie, Garczek wody, wszytka cześć: marszczy zrazu czołem, Bankiet sobie wspomniawszy za królewskim stołem, Potem, jak weźmie łupić, długo nie dowierzał, Żeby rzepa: „Jak żyw-em smaczniej nie wieczerzał; Nic nie są kuropatwy, nic
; On koniowi i sobie nie dając posiłku Jeździ, ledwie znużone mogąc trzymać członki. A w tym z daleka dojźry dziadowskiej lepionki, Więc się nie rozmyślając prosto do niej uda. Zrazu się stropi dziadek na niezwykłe cuda, Lecz że do wsi trzy mile, a zapada słońce, Prosi, żeby dziś w jego nocował lepiance. Dawszy trawy koniowi, ogień na nalepie Nieci i świeże przedeń dwie położy rzepie, Garczek wody, wszytka cześć: marszczy zrazu czołem, Bankiet sobie wspomniawszy za królewskim stołem, Potem, jak weźmie łupić, długo nie dowierzał, Żeby rzepa: „Jak żyw-em smaczniej nie wieczerzał; Nic nie są kuropatwy, nic
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 423
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gęsieńcu przystawiony karmik w dyle dobry dla wieprzów, u drzwi wrzeciądz z skoblem żelaznym. Chlewów dla świni 3, z obórką zamkniętą, wszytko stare, wcale reparacji potrzebują. Idąc ku stodołom w podwórze, stajnia w lepiankę z wystawką porządną przedtem, którą Sasi, siano zbierając, nadrujnowali i kilka dziur w szczycie znacznych w lepiance wybili, dlaczego ten szczyt na podwórze wystawiony lepienia potrzebuje. Drzwi do tej stajni na zawiasach z skoblami, wrzeciądzem żelaznymi, podłoga stara, zła, tylko kilka znajduje się dylów; żłobów w niej 2, poboczne drzwi na biegunach. Przy tej stajni stodoła w lepiankę stara o 2 sąsiekach, o jednym klepisku, z
gęsieńcu przystawiony karmik w dyle dobry dla wieprzów, u drzwi wrzeciądz z skoblem żelaznym. Chlewów dla świni 3, z obórką zamkniętą, wszytko stare, wcale reparacji potrzebują. Idąc ku stodołom w podwórze, stajnia w lepiankę z wystawką porządną przedtem, którą Sasi, siano zbierając, nadrujnowali i kilka dziur w szczycie znacznych w lepiance wybili, dlaczego ten szczyt na podwórze wystawiony lepienia potrzebuje. Drzwi do tej stajni na zawiasach z skoblami, wrzeciądzem żelaznymi, podłoga stara, zła, tylko kilka znajduje się dylów; żłobów w niej 2, poboczne drzwi na biegunach. Przy tej stajni stodoła w lepiankę stara o 2 sąsiekach, o jednym klepisku, z
Skrót tekstu: InwChełm
Strona: 80
Tytuł:
Inwentarze dóbr biskupstwa chełmińskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1723 a 1747
Data wydania (nie wcześniej niż):
1723
Data wydania (nie później niż):
1747
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ryszard Mienicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Toruń
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1956
kominek w izbie niezły, okien 2 w drewno. Z sieni do pokoju sekretnego drzwi przez wszystkiego. Na tym pokoju dachu wcale nie masz. Nad tą izbetką na górę idąc schody niezłe. Drzwi na górkę na zawiasach z wrzecządzem i szkoblami żelaznymi. Na tym budynku dach reperacji potrzebuje; posowa nie bardzo dobra, w lepiance reperacji potrzebuje, także i przyciesi nowych potrzeba.
Za tą izbetką chlew w słupy nie bardzo dobry, o dwojgu drzwiach złych, poszycie na nich niezłe.
Przy tych chlewach folwark, do którego wchodząc do sieni drzwi na zawiasach żelaznych. Z tej sieni do izbetki nowej drzwi na zawiasach z zamkiem. W tej izbetce okna
kominek w izbie niezły, okien 2 w drewno. Z sieni do pokoju sekretnego drzwi przez wszystkiego. Na tym pokoju dachu wcale nie masz. Nad tą izbetką na górę idąc schody niezłe. Drzwi na górkę na zawiasach z wrzecządzem i szkoblami żelaznymi. Na tym budynku dach reperacyi potrzebuje; posowa nie bardzo dobra, w lepiance reperacyi potrzebuje, także i przyciesi nowych potrzeba.
Za tą izbetką chlew w słupy nie bardzo dobry, o dwojgu drzwiach złych, poszycie na nich niezłe.
Przy tych chlewach folwark, do którego wchodząc do sieni drzwi na zawiasach żelaznych. Z tej sieni do izbetki nowej drzwi na zawiasach z zamkiem. W tej izbetce okna
Skrót tekstu: InwKal_II
Strona: 34
Tytuł:
Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1775
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1775
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Władysław Rusiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1959
nasz dom, nasze gniazdo w stępie. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Ty masz podziemne korzonki, pędraku, Ptaszęta ziarko, żabki deszczyk z nieba, A nam jak ciężko na chleb robić trzeba! Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Szczęśliwyś teraz, szczęśliwy, wieśniaku! Twoja w lepiance bezpieczna prostota, My i za murem niepewne żywota. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Polak Kamieńca, a Rusin Kudaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Już się noc schyla, już rany śpiewaku, Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym
nasz dom, nasze gniazdo w stępie. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Ty masz podziemne korzonki, pędraku, Ptaszęta ziarko, żabki deszczyk z nieba, A nam jak ciężko na chleb robić trzeba! Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Szczęśliwyś teraz, szczęśliwy, wieśniaku! Twoja w lepiance bezpieczna prostota, My i za murem niepewne żywota. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Polak Kamieńca, a Rusin Kudaku Pilnuje, my też u krakowskiej bramy Czasem z nagimi piersiami stawamy. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Już się noc schyla, już rany śpiewaku, Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 70
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
polnej obradzie Niech ci się wiedzie, bodajeś obfite W pociechy pędził lata nieprzeżyte. EUTERPE Architektura
Ani cudowne całych wieków czyny Miast i pałaców nieporachowanym Kosztem wystawnych, ni straszne machiny W subtelnych mózgach wydystylowanym Konceptem dziwnych fortec wystawione Nie tak są piękne, nie tak są obronne, Jak gdy postępki czyje niezganione. I choć w lepiance podłej życie skromne Bezpiecznym kogo czyni, który domu Z onym cnotliwym tego potrzebuje, Żeby się ukryć w nim nie mógł nikomu, Kiedy się dobrze w każdej sprawie czuje; Temu do serca nie trzeba okienka, Bo cnotliwego, niezdradnego czoła. Wnętrzne afekty wydaje sukienka I, choć ukryta, myśl widzi się goła. Zawsze
polnej obradzie Niech ci się wiedzie, bodajeś obfite W pociechy pędził lata nieprzeżyte. EUTERPE Architectura
Ani cudowne całych wieków czyny Miast i pałaców nieporachowanym Kosztem wystawnych, ni straszne machiny W subtelnych mózgach wydystylowanym Konceptem dziwnych fortec wystawione Nie tak są piękne, nie tak są obronne, Jak gdy postępki czyje niezganione. I choć w lepiance podłej życie skromne Bezpiecznym kogo czyni, który domu Z onym cnotliwym tego potrzebuje, Żeby się ukryć w nim nie mógł nikomu, Kiedy się dobrze w każdej sprawie czuje; Temu do serca nie trzeba okienka, Bo cnotliwego, niezdradnego czoła. Wnętrzne afekty wydaje sukienka I, choć ukryta, myśl widzi się goła. Zawsze
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 223
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975