niej winnic, ogrodów, fruktów, różnych domów siła protunc i wybornych barzo fruktów znajduje się, et terrea adeo fertilis. 58 Żem tam z sobą i diariusza mieć nie mogł, dlatego że nic z sobą wziąć nie może, i jako jest zwyczaj, iż wszyscy forystierowie, wszytko w Rzymie zostawiwszy, letko się tam dla tych bandytów wybierają, nie mogłem accurate describere i przez to, żem się długo bawić nie mógł, jeno, quae principaliora et notatu digniora w tym mieście były, namieniłem.
Tam tedy cztery dni zmieszkawszy, z prokacym lądem już powróciłem, pięć dni w drodze straciwszy ut est moris
niej winnic, ogrodów, fruktów, różnych domów siła protunc i wybornych barzo fruktów znajduje się, et terrea adeo fertilis. 58 Żem tam z sobą i diariusza mieć nie mógł, dlatego że nic z sobą wziąć nie może, i jako jest zwyczaj, iż wszyscy forystierowie, wszytko w Rzymie zostawiwszy, letko się tam dla tych bandytów wybierają, nie mogłem accurate describere i przez to, żem się długo bawić nie mógł, jeno, quae principaliora et notatu digniora w tym mieście były, namieniłem.
Tam tedy cztery dni zmieszkawszy, z prokacym lądem już powróciłem, pięć dni w drodze straciwszy ut est moris
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 217
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Aras tangere, jednoż jest, co przysięgać; że olim attactu Ołtarzów czyniono Juramenta.
Odium Vatianum, znaczy nie ubłaganą nienawiść czyję przeciw komu, że Vatinius Rzymianin wielkiej niezbożności człek, u wszystkich był w nienawiści.
Pedes Lanei, pulmonei, niby z wełny, z letkiego formowane: Mówi się SCJENCJA
na cicho i letko stępujących, Laneos pedes habet,
Prosicisci ad Limina Apostolorum, znaczy iść do Rzymu, do Kościoła SS. Apostołów.
Omen, według Varona Łacińskiego Języka Eksculultora, niby się mówi Orèmen, alias Wieszczka, Wróżka, znak proroctwa z słów wymowienia, Stąd kiedy kto co mówił, bojąc się żeby z ust i słów jego
Aras tangere, iednoż iest, co przyśięgać; że olim attactu Ołtarzow czyniono Iurámenta.
Odium Vatianum, znaczy nie ubłaganą nienawiść czyię przeciw komu, że Vatinius Rzymianin wielkiey niezbożności człek, u wszystkich był w nienawiści.
Pedes Lanei, pulmonei, niby z wełny, z letkiego formowane: Mowi się SCYENCYA
na cicho y letko stępuiących, Laneos pedes habet,
Prosicisci ad Limina Apostolorum, znaczy iść do Rzymu, do Kościoła SS. Apostołow.
Omen, według Varona Łacinskiego Ięzyka Exculultora, niby się mowi Orèmen, alias Wieszczka, Wrożka, znak proroctwa z słow wymowienia, Ztąd kiedy kto co mowił, boiąc się żeby z ust y słow iego
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 59
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
brzeskiego mienię się w posłuszne dozgonnej powolności echo, tak że na każdego zawołanie raz na zawsze poprzysiężoną najniższej obserwancji i życzliwych usług moich pragnę powtarzać profesją.
Po tej przysiędze mojej i zapisaniu aktu ufundowanych sądów kanclerz Sapieha, który miał być ode mnie częstowanym, widząc mój niedostatek, o którym był pierwej przestrzeżony, gdyż mię barzo letko na te sądy ociec mój wyprawił, zaprosił wszystkich do siebie na obiad, a nazajutrz kazał swoim kucharzom i swój obiad u mnie gotować, i tak łaską tego pana jegoż samego i wszystkich częstowałem.
Regenta dawniejszego Laskowskiego potwierdziłem i lubo mię tak znaczną sumę kosztowało, jednak chcąc go sobie zobligować, wziąłem
brzeskiego mienię się w posłuszne dozgonnej powolności echo, tak że na każdego zawołanie raz na zawsze poprzysiężoną najniższej obserwancji i życzliwych usług moich pragnę powtarzać profesją.
Po tej przysiędze mojej i zapisaniu aktu ufundowanych sądów kanclerz Sapieha, który miał być ode mnie częstowanym, widząc mój niedostatek, o którym był pierwej przestrzeżony, gdyż mię barzo letko na te sądy ociec mój wyprawił, zaprosił wszystkich do siebie na obiad, a nazajutrz kazał swoim kucharzom i swój obiad u mnie gotować, i tak łaską tego pana jegoż samego i wszystkich częstowałem.
Regenta dawniejszego Laskowskiego potwierdziłem i lubo mię tak znaczną sumę kosztowało, jednak chcąc go sobie zobligować, wziąłem
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 145
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zaś ten, gdy za odjazdem moim uciekł, łowczy, więcej się podobno, aniżeli potrzeba było, obawiając niełaski pańskiej, został franciszkanem w Pińsku.
Powróciwszy do domu i święta wielkanocne odprawiwszy, byłem od rodziców moich, bo i matka moja naówczas była w Rasnej, wyprawiony do Wilna na funkcją deputacką, ale barzo letko. Pożyczyłem rzędu i kulbaki u Łaźniewskiego, naówczas konkurującego o siostrę moją Jagnieszkę. Wielu mi rzeczy na tę funkcją brakowało. Dał mi ociec tylko czerw, zł 20. Musiałem się zadłużać.
Przyjechałem do Wilna, protestacją owę w grodzie trockim zaniesioną za kooperacją księdza koadiutora uspokoiłem. Książę Wiśniowiecki, hetman
zaś ten, gdy za odjazdem moim uciekł, łowczy, więcej się podobno, aniżeli potrzeba było, obawiając niełaski pańskiej, został franciszkanem w Pińsku.
Powróciwszy do domu i święta wielkanocne odprawiwszy, byłem od rodziców moich, bo i matka moja naówczas była w Rasnej, wyprawiony do Wilna na funkcją deputacką, ale barzo letko. Pożyczyłem rzędu i kulbaki u Łaźniewskiego, naówczas konkurującego o siostrę moją Jagnieszkę. Wielu mi rzeczy na tę funkcją brakowało. Dał mi ociec tylko czerw, zł 20. Musiałem się zadłużać.
Przyjechałem do Wilna, protestacją owę w grodzie trockim zaniesioną za kooperacją księdza koadiutora uspokoiłem. Książę Wiśniowiecki, hetman
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 158
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mię zapraszali i wielkie mi oświadczenia łask swoich czynili. I tak mi Pan Bóg krzywdę przez Grabowskiego pijanego w skomatycznych słowach na obiedzie u Sołłohuba, podskarbiego wielkiego lit., uczynioną, gdym ją pokornie Panu Bogu przez intercesją świętego Jana Nepomucena ofiarował, sowicie nadgrodzić raczył.
Tegoż czasu brat mój Wacław z Francji powrócił letko dosyć, bo tylko w jednym mondurze oficerskim francuskim przybrany. W Lunevillu bowiem w akademii będąc, ustawnie prawie wadził się, pojedynki częste odprawował. Na resztę abszejt wziąwszy, pojechał do Paryża i tam nie był spokojnym. Na koniec gospodarza, gdzie miał stancją, gdy się mu o zapłatę przykrzył, pchnął szpadą i zabił
mię zapraszali i wielkie mi oświadczenia łask swoich czynili. I tak mi Pan Bóg krzywdę przez Grabowskiego pijanego w skomatycznych słowach na obiedzie u Sołłohuba, podskarbiego wielkiego lit., uczynioną, gdym ją pokornie Panu Bogu przez intercesją świętego Jana Nepomucena ofiarował, sowicie nadgrodzić raczył.
Tegoż czasu brat mój Wacław z Francji powrócił letko dosyć, bo tylko w jednym mondurze oficerskim francuskim przybrany. W Lunevillu bowiem w akademii będąc, ustawnie prawie wadził się, pojedynki częste odprawował. Na resztę abszejt wziąwszy, pojechał do Paryża i tam nie był spokojnym. Na koniec gospodarza, gdzie miał stancją, gdy się mu o zapłatę przykrzył, pchnął szpadą i zabił
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 170
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, pchnął szpadą i zabił. Uciekł dziwnym szczęściem, a raczej boską oso-
bliwszą opatrznością, z Paryża, od Polaków przechowywany. Na resztę wozem, między worami do młynu ze zbożem idącymi utajony. potem przebrał się do Paryża. Ociec nasz na prośbę moją posłał mu na powrót do Polski czerw, zł 50 i tak letko przebrał się do Polski. Jako zaś spodziewałem się powrotu jego do Polski, tak wziąłem z sobą, co mogłem mieć porządku mego francuskiego, tak co do stroju, jako i do konia, i pożyczywszy pieniędzy, oddałem mu wszystko. Prosiłem przy tym księcia Czartoryskiego, teraźniejszego kanclerza wielkiego lit.
, pchnął szpadą i zabił. Uciekł dziwnym szczęściem, a raczej boską oso-
bliwszą opatrznością, z Paryża, od Polaków przechowywany. Na resztę wozem, między worami do młynu ze zbożem idącymi utajony. potem przebrał się do Paryża. Ociec nasz na prośbę moją posłał mu na powrót do Polski czerw, zł 50 i tak letko przebrał się do Polski. Jako zaś spodziewałem się powrotu jego do Polski, tak wziąłem z sobą, co mogłem mieć porządku mego francuskiego, tak co do stroju, jako i do konia, i pożyczywszy pieniędzy, oddałem mu wszystko. Prosiłem przy tym księcia Czartoryskiego, teraźniejszego kanclerza wielkiego lit.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 171
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
którą i bez tego dosyć wielką miałem.
Ta bowiem moja maksyma w sejmikowaniu i obejściu się w województwie była: wszystkim szczerze i ochotnie służyć, krzywd nie pamiętać i nieprzyjaciołom, gdy się okazja zdarzyła, usłużyć, nawet i udarować. Za moje urzędowe actus mało albo nic nie brać, a potrzebnym jeszcze dać. Letko przyjechać i prędko ekspediować, aby stronom ekspensu nie czynić. Kombinować i przy kombinacji swego dołożyć. Na sądach i innych zjazdach w Brześciu stół mieć otwarty, winem dobrym nie tylko częstować, ale też mocno poić, w czym i swego nie ochraniałem zdrowia. Na sejmikach zaś nigdy ad extremitates nie przychodzić, głos każdy
którą i bez tego dosyć wielką miałem.
Ta bowiem moja maksyma w sejmikowaniu i obejściu się w województwie była: wszystkim szczerze i ochotnie służyć, krzywd nie pamiętać i nieprzyjaciołom, gdy się okazja zdarzyła, usłużyć, nawet i udarować. Za moje urzędowe actus mało albo nic nie brać, a potrzebnym jeszcze dać. Letko przyjechać i prędko ekspediować, aby stronom ekspensu nie czynić. Kombinować i przy kombinacji swego dołożyć. Na sądach i innych zjazdach w Brześciu stół mieć otwarty, winem dobrym nie tylko częstować, ale też mocno poić, w czym i swego nie ochraniałem zdrowia. Na sejmikach zaś nigdy ad extremitates nie przychodzić, głos każdy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 302
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
mieście Włoskim; Ciało jej nieskazone znalezione w lat 326. Olejek płynie z niego na leki potrzebny. Jest Patronką kucharek. Padenbrochius in Vitis Sanctorum.
DO ZOILA
Jeźli zganisz że wiele, tu Świętych nie state, Podź za niemi lustrując i Księgi i Kraje; Jam się krwawo zapocił, wiele Ksiąg wartując, Nie letko to nabyłem, głowę, oczy, psując. Nie jestem Barontusz, Usuard, Ado. Skarga, Kto chce więcej napisać, niech swe zdrowie targa. Jak Żywoty Świętych czytać uczy Ovenus. SS. Vitas legere et non vivere, frustra est: Sanctorum vitás degite non legite. TYTUŁ TRZECI. JADÓW i CZARTOWSKICH
mieście Włoskim; Ciało iey nieskazone znalezione w lát 326. Oleiek płynie z niego na leki potrzebny. Iest Patronką kucharek. Padenbrochius in Vitis Sanctorum.
DO ZOILA
Ieźli zganisz że wiele, tu Swiętych nie state, Podź za niemi lustruiąc y Księgi y Kraie; Iam się krwawo zapocił, wiele Ksiąg wartuiąc, Nie letko to nabyłem, głowę, oczy, psuiąc. Nie iestem Barontusż, Usuard, Ado. Skárga, Kto chce więcey napisać, niech swe zdrowie targa. Iak Zywoty Swiętych czytać uczy Ovenus. SS. Vitas legere et non vivere, frustra est: Sanctorum vitás degite non legite. TYTUŁ TRZECI. IADOW y CZARTOWSKICH
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 200
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
do winnic, browarów wywożą. Co gromadzie zalecić, aby takich drzew nie wozili do winnic pod grzywnami, bo żydzi się na tym nie znają. B B B
BY dla nie trzeba zachudzać w Adwencie: któremu jęczmienna słoma za obrok stanie: szopy na nie mają być ciepłe, alias albo oblepione krowiakami, co jest letko na ściany, albo trzciną, albo zahatami opatrzone, ale przestrone; jasła także powinny być długo się ciągnące, lub drabiny; ale z tą prekaucją, aby jedno drugiego w jasła nie wtrąciło. Dla tego pastuch, stróż, niech często do obory zagląda. Obory odległe O Ekonomice mianowicie o Bydle.
mają być od
do winnic, browarow wywożą. Co gromadzie zalecić, aby takich drzew nie wozili do winnic pod grzywnami, bo żydzi się na tym nie znaią. B B B
BY dła nie trzeba zachudzać w Adwencie: ktoremu ięczmienna słoma za obrok stanie: szopy na nie maią bydź ciepłe, alias albo oblepione krowiakami, co iest letko na sciány, albo trzciną, albo zahatami opatrzone, ale przestrone; iasła takze powinny bydź długo się ciągnące, lub drabiny; ale z tą prekaucyą, aby iedno drugiego w iasła nie wtrąciło. Dla tego pastuch, stroż, niech często do obory zagląda. Obory odległe O Ekonomice mianowicie o Bydle.
maią bydź od
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 365
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
w sercu była! Nie zastał w obozie hetmanów i mało co żołnierzów.
Nie dba, choć mu przyszłe czasy przyniosą różne niewczasy. Niedługo się myślą biedzi; krótka mu się droga widzi Tam powrócić, gdzie kochanie założyło swe mieszkanie. Choć godzinę tam zabawić, byle się tu na czas stawić! Wraca się jeszcze sam letko do mnie.
Aleć i to zaszkodziło, zła Fortuno, gdyć niemiło Patrzyć na to, gdyś w tej drodze koniom tamowała wodze. I rzeka nie ustraszyła, chociaj wylaniem groziła; Choć już i wpław to popłynąć, by się i w wodzie ochynąć. Mało na przeprawie nie utonął. Jam mu
w sercu była! Nie zastał w obozie hetmanów i mało co żołnierzów.
Nie dba, choć mu przyszłe czasy przyniosą różne niewczasy. Niedługo się myślą biedzi; krótka mu się droga widzi Tam powrocic, gdzie kochanie założyło swe mieszkanie. Choć godzinę tam zabawić, byle się tu na czas stawić! Wraca się jeszcze sam letko do mnie.
Aleć i to zaszkodziło, zła Fortuno, gdyć niemiło Patrzyć na to, gdyś w tej drodze koniom tamowała wodze. I rzeka nie ustraszyła, chociaj wylaniem groziła; Choć już i wpław to popłynąć, by się i w wodzie ochynąć. Mało na przeprawie nie utonął. Jam mu
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 107
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935