szalbierować, bodaj cię zabito! Zdechniesz pogański synu, tylko cię raz chopię. Ej stójcie, garłem gracie w hetmańskiej to szopie. Tam do diabła na majdan! Trzeci warstat zasię Już się nie w takim, jak te odprawiał hałasie, Bo pod płóciennym płotem usiadszy dwaj cicho Jeden cot, a zaś drugi częściej wołał licho, W liszki kozackie. A w tym, do koni! do koni! Krzyk po wszytkim obozie, nuż od kart do broni.
Konia, Wolski! Ej niemaszci pieskiego syna, Czyć go diabli porwali, tego poganina? 709. Pamiątka dobrego konia, anno 1655
.
Muzy, o piękne muzy, nadobne
szalbierować, bodaj cię zabito! Zdechniesz pogański synu, tylko cię raz chopię. Ej stojcie, garłem gracie w hetmańskiej to szopie. Tam do djabła na majdan! Trzeci warstat zasię Już się nie w takim, jak te odprawiał hałasie, Bo pod płociennym płotem usiadszy dwaj cicho Jeden cot, a zaś drugi częściej wołał licho, W liszki kozackie. A w tym, do koni! do koni! Krzyk po wszytkim obozie, nuż od kart do broni.
Konia, Wolski! Ej niemaszci pieskiego syna, Czyć go djabli porwali, tego poganina? 709. Pamiątka dobrego konia, anno 1655
.
Muzy, o piękne muzy, nadobne
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 452
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
? Pisał broda, bodaj go haniebnie zabito. 2. NA PLESZE
Ktoś na przeszłym sejmiku księże wspomniał piesze. Aż kanonik i drugi szlachcic za nim krzesze: Hańba świętego stanu. Jakże się to zowie,
Co księża golą, pyta ów znowu, na głowie? Korony, odpowiedzą. Niewczymci nam licho, Tak wiele królów miawszy, rzekę sobie cicho. I tego tylko czekać, niechaj kto pamięta, Poszły piesze w korony, księża też w książęta. 3 (D). JAKA WODA NAJLEPSZA
Gdy w posiedzeniu jeden tę kwestyją poda Do uwagi, kędy też najlepsza jest woda, Różni różnie, jakoż być nie może
? Pisał broda, bodaj go haniebnie zabito. 2. NA PLESZE
Ktoś na przeszłym sejmiku księże wspomniał piesze. Aż kanonik i drugi szlachcic za nim krzesze: Hańba świętego stanu. Jakże się to zowie,
Co księża golą, pyta ów znowu, na głowie? Korony, odpowiedzą. Niewczymci nam licho, Tak wiele królów miawszy, rzekę sobie cicho. I tego tylko czekać, niechaj kto pamięta, Poszły piesze w korony, księża też w książęta. 3 (D). JAKA WODA NAJLEPSZA
Gdy w posiedzeniu jeden tę kwestyją poda Do uwagi, kędy też najlepsza jest woda, Różni różnie, jakoż być nie może
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 208
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zgadza, gdy z jednej strony chce dumnie nad wszystkimi górować, a z drugiej strony, by co najpodlejszego i niewolniczego czynić, wstrętu nie ma żadnego i jak mówią, węch i smak straciła. Ta zaś podchlebnicza i niewolnicza podłość jak Rzpltej szkodzi, ledwie pojąć to można, wyrazić nie można. Dosyć, że zapomina licho wszystkich interesów i względów publicznego dobra, powinności senatorskich, poselskich,
sęskich, wojskowych, bo woli to sakryfikować wszystko niż cień dać najmniejszy nieukontentowania swoim protektorom, nie wyjmując i odźwiernych: Satrium et Pomponium venerabamur, janitoribus quoque innotescere pro magnificio accipiebatur. Tacitus. Nie mówmy więcej. Tylko gdybyż były do wakansów elekcyje,
zgadza, gdy z jednej strony chce dumnie nad wszystkimi górować, a z drugiej strony, by co najpodlejszego i niewolniczego czynić, wstrętu nie ma żadnego i jak mówią, węch i smak straciła. Ta zaś podchlebnicza i niewolnicza podłość jak Rzpltej szkodzi, ledwie pojąć to można, wyrazić nie można. Dosyć, że zapomina licho wszystkich interessów i względów publicznego dobra, powinności senatorskich, poselskich,
sęskich, wojskowych, bo woli to sakryfikować wszystko niż cień dać najmniejszy nieukontentowania swoim protektorom, nie wyjmując i odźwiernych: Satrium et Pomponium venerabamur, janitoribus quoque innotescere pro magnificio accipiebatur. Tacitus. Nie mówmy więcej. Tylko gdybyż były do wakansów elekcyje,
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 271
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
że będzie, zdrowia swe raczej zachowali, I zakład mu i okup zasie słuszny dali. Chmielnicki pode Lwowem.
Nie wadziło sprobować, jeźliżeby szczerze Tych Traktatów, i wziąć z nim choć krótkie Przymierze Aż do rekollekcjej, i posiełków jakich: Zwłaszcza w-tej mieszaninie i zabiegach takich Gminu niezmierzonego, żywności się miało Przebrać prędko. Licho też już się zajmowało I morowe zarazy. Nade wszytko z-góry Arcyszewski ustąpił jako nie mógł który, Bez wody tam zostawać. Gdzie zaprowadzone Działa zaraz, i kury nawet wychylone Mogły w-Rynku ubijać. Zaczym mu zrzuciwszy Summe pewną, i sukna przytym pozwoliwszy Kilkadziesiąt Postawów, tym go ukoili. A on
że bedźie, zdrowia swe raczey zachowali, I zakład mu i okup zasie słuszny dali. Chmielnicki pode Lwowem.
Nie wadźiło sprobowáć, ieźliżeby szczerze Tych Traktatow, i wźiąć z nim choc krotkie Przymierze Aż do rekollekcyey, i posiełkow iakich: Zwłaszcza w-tey mieszaninie i zabiegach takich Gminu niezmierzonego, żywnośći sie miało Przebrać pretko. Licho też iuż sie zaymowało I morowe zarazy. Nade wszytko z-gory Arćiszewski ustąpił iako nie mogł ktory, Bez wody tam zostawać. Gdźie zaprowadzone Dźiała zaraz, i kury nawet wychylone Mogły w-Rynku ubiiać. Zaczym mu zrzućiwszy Summe pewną, i sukna przytym pozwoliwszy Kilkadźiesiąt Postawow, tym go ukoili. A on
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 37
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
który go zastanie Do Zamościa szturmując. Skoro go pisanie Takie dojdzie. Jako wiatr przeraźliwy wienie. Samo w-nim Majestatu uczyni wspomnienie Szkopułwielki. Tegożem i ja (powie) czeka, Żebym miał, do kogobym w-swoich się uciekał Krzywdach ciężkich. Anito z-mojej się przyczyny Ale durnych Starostów, i samej Starszyny Licho stało. Ni na krew żadną ludzką gonie, Dosyć, następującym, że się Wojskom bronie. Jednak w-tym Królewskiego słucham rozkaza nia, I nazad się powracam; pewien przesłuchania Skargi mojej napotym. Tak kiedy szczęśliwy Największy Nieprzyjaciel, zda się sprawiedliwy, I słuszną mieć przyczyne. Stądże wszytkie Straże Zwiodszy zaraz,
ktory go zastánie Do Zamośćia szturmuiąc. Skoro go pisanie Takie doydźie. Iako wiatr przeraźliwy wienie. Sámo w-nim Maiestatu uczyni wspomnienie Szkopułwielki. Tegożem i ia (powie) czeka, Żebym miał, do kogobym w-swoich sie ućiekał Krzywdách ćieszkich. Anito z-moiey sie przyczyny Ale durnych Stárostow, i samey Stárszyny Licho stało. Ni na krew żadną ludzką gonie, Dosyć, nastepuiącym, że sie Woyskom bronie. Iednák w-tym Krolewskiego słucham rozkazá nia, I nazad sie powracam; pewien przesłuchánia Skargi moiey napotym. Tak kiedy szcześliwy Naywiekszy Nieprzyiaćiel, zda sie spráwiedliwy, I słuszną mieć przyczyne. Ztądże wszytkie Straże Zwiodszy záraz,
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 41
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
może. Mój Przyjaciel chętnie na to zezwolił, ekskuzując się, że żadnych nie miał instrumentów. Lecz to nic nie pomogło. Kiedy piękne być mają, powiedział Gubernator: muszą być, jakby były toczone, wszak widzisz, że nie są takie, bo tu nazbyt, tu zaś mało, jednym słowem grubo, i licho są wyrznięte. Takowe cenzury całą godzinę czynił, aż Stelej drzał na koniec, dla wizyty tego rozkazującego Bakalarza. Siadł często, gdyśmy odkreślali, podle nas, i napchał sobie lulkę naszą tabaką. Gdy ją z wielkim apetytem wypalił, porzucił lulkę, i z wielką przysięgą mówił, że nasza tabaka wcale nic potym
może. Moy Przyiaćiel chętnie na to zezwolił, exkuzuiąc śię, że żadnych nie miał instrumentow. Lecz to nic nie pomogło. Kiedy piękne bydź maią, powiedział Gubernator: muszą bydź, iakby były toczone, wszak widzisz, że nie są takie, bo tu nazbyt, tu zaś mało, iednym słowem grubo, i licho są wyrznięte. Takowe censury całą godzinę czynił, aż Steley drzał na koniec, dla wizyty tego rozkazuiącego Bakalarza. Siadł często, gdyśmy odkreślali, podle nas, i napchał sobie lulkę naszą tabaką. Gdy ią z wielkim apetytem wypalił, porzućił lulkę, i z wielką przysięgą mowił, że nasza tabaka wcale nic potym
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 122
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
burty. Patrzę za tobą dziewka nieszczęśliwa, Gdziekolwiek w morzu twoja flota pływa; Patrzę, jak tylko dosiąc mogę okiem, A piasek łez mych oblewa się stokiem. I żebyś nazad wrócił prędko zdrowy, O to upraszam rzeszy Neptunowy; Ale co czynię? na co szepcę cicho, Żebyś na moje przywrócił się licho? Jakoż, wróciłeś, za mą życzliwością; Lecz nie mnie, bo się z nową pieścisz gością: W cóż OEnone teraz twa dziewica? Gdy ją odszadza ta cudzołożnica? Jest pewna skała, skąd widzieć z daleka, W najmniejszej łódce płynącego człeka, Falom i morskim opiera się szumom, Przystęp okrętom dając,
burty. Pátrzę zá tobą dźiewká nieszczęśliwa, Gdźiekolwiek w morzu twoiá flottá pływa; Pátrzę, iák tylko dosiąc mogę okiem, A piasek łez mych oblewa się stokiem. Y żebyś názad wroćił prętko zdrowy, O to upraszam rzeszy Neptunowy; Ale co czynię? ná co szepcę ćicho, Zebys ná moie przywroćił się licho? Iákoż, wroćiłeś, zá mą życzliwośćią; Lecz nie mnie, bo się z nową pieśćisz gośćią: W coż OEnone teraz twa dźiewica? Gdy ią odszadza tá cudzołożnicá? Iest pewna skáłá, zkąd widźieć z dáleká, W naymnieyszey łodce płynącego człeká, Fálom y morskim opiera się szumom, Przystęp okrętom dáiąc,
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 59
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
znać nie jest wszeteczna. Ba siła ich chwali ją/ iże tak stateczna. Wierać się insze Panie bez mężów mnożyły/ A chociaż na krótszy czas odjechane były. Nie dbaly i na cnotę/ wiarę poślubioną/ Aleć też każda z takich była pohanbioną.
ULiSSES.
A jakożsie na zdrowiu Penelopie wiedzie?
EVMAEVS.
Licho zdrowa podobno żywota pozbędzie. Gdyż cokolwiek poczyna/ to wszystko z żałością/ Nie może się utulić nijaką radością.
ULiSSES.
Masz córkę żywą/ abo synaczka którego?
EVMAEVS.
Prawie Telemachusa młodzieńca trafnego: Który jest Penelopie wielkim ucieszeniem: Tenci jej wżdy żywota został przedłużeniem.
Żywci też Pan Ikarus Ociec jej staruchny/ Ale
znáć nie iest wszeteczna. Bá śiłá ich chwáli ią/ iże ták státeczna. Wieráć sie insze Pánie bez mężow mnożyły/ A choćiasz ná krotszy czás odiecháne były. Nie dbály y ná cnotę/ wiárę poslubioną/ Aleć też káżda z tákich byłá pohánbioną.
VLYSSES.
A iákożsie ná zdrowiu Penelopie wiedźie?
EVMAEVS.
Licho zdrowá podobno żywotá pozbędzie. Gdyż cokolwiek poczyna/ to wszystko z żáłośćią/ Nie może sie vtulić niiáką rádośćią.
VLYSSES.
Masz corkę żywą/ ábo synaczká ktorego?
EVMAEVS.
Práwie Telemachusá młodzieńca trafnego: Ktory iest Penelopie wielkim vćieszeniem: Tenći iey wżdy żywota został przedłużeniem.
Żywći też Pan Ikarus Oćiec iey stáruchny/ Ale
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: H2
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
sukaj w lesie, Milcz na twe słupy.
Coś nadal ciskał, Zabrał i spryskał Neptun do kupy.
Gdzież owe Palmy, I głośne Psalmy Zwycięskich tonów? Aleksandra wielkiego krótkość życia i triumfów.
Kant triumfalny: Gdzie wrzask tubalny Marsowych Dzwonów?
Rwij! Macedonie Z włosów swe skronie, Już nieme kanty:
Pogłucho licho, Już o tym cicho, że świata Pan Ty.
Świat ten burzyłeś, Refleksje.
A tak się skryłeś Jak mrówka w garku,
Warły się warły, I wraz się starły Kołka w zegarku:
Tak! tak niszczeją z Hardą nadzieją, Wyniosłe karki,
Jako więc kłosy, Lecą z pod kosy Zębatej
sukay w leśie, Milcz ná twe słupy.
Coś nádal ciskał, Zábrał y spryskał Neptun do kupy.
Gdźież owe Pálmy, Y głośne Psalmy Zwyćięskich tonow? Alexándra wielkiego krotkość żyćia y tryumfow.
Kánt tryumfalny: Gdźie wrzask tubálny Mársowych Dzwonow?
Rwiy! Mácedonie Z włosow swe skronie, Iuż nieme kánty:
Pogłucho licho, Iuż o tym ćicho, że świátá Pan Ty.
Swiat ten burzyłeś, REFLEXYE.
A ták się skryłeś Iák mrowká w garku,
Wárły się wárły, Y wraz się stárły Kołká w zegárku:
Ták! ták niszczeią z Hárdą nádzieią, Wyniosłe kárki,
Iáko więc kłosy, Lecą z pod kosy Zębátey
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 11
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
i w Grecji od wilgotności jadowitych/ lasy kazał zapalać aby powietrze czyścił. Wspomina Plinius o Komecie dobrej wszystkiemu światu/ która za Augusta Cesarza pokazała. Toż Roku 1093. także 1506. obfita żyzność nastała że też żedna kopa dawała pokilkanastu korcy/ owo zgoła różnie zawżdy Komety okazują swój efekt/ jednym setno/ drugim licho/ jednemu wesele/ drugiemu smutek. Lecz/ jako takich efektów dobrych rzadko się przytrafia/ tak też próżno o nich mówić/ Pięknie Cicero, ab ultima, inquit, antiquitate, memoria notatumest. Cometas semper calamitatum praenuncios fuisse . Lib. 2. De natura Deor. Drugi zaś skutek Komet jest zły/ który
y w Grecyey od wilgotnośći iádowitych/ lásy kazał zápaláć áby powietrze czyśćił. Wspomina Plinius o Komećie dobrey wszystkiemu świátu/ ktora zá Augustá Cesarzá pokazáłá. Toż Roku 1093. także 1506. obfita żyzność nástáłá że też żedná kopá dawáłá pokilkanastu korcy/ owo zgołá rożnie záwżdy Komety okázuią swoy effekt/ iednym setno/ drugim licho/ iednemu wesele/ drugiemu smutek. Lecz/ iáko takich effektow dobrych rzadko się przytrafia/ tak też prozno o nich mowić/ Pięknie Cicero, ab ultima, inquit, antiquitate, memoria notatumest. Cometas semper calamitatum praenuncios fuisse . Lib. 2. De natura Deor. Drugi záś skutek Komet iest zły/ ktory
Skrót tekstu: ŻędzKom
Strona: A4v
Tytuł:
Kometa z przestrogi niebieskiej
Autor:
Andrzej Żędzianowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618