królowej im. wyprowadzali tamże. Król im. jadł publice obiad zdrowo, czerstwo z królową im. i imp. posłem z dobrym bardzo apetytem. W wieczór circa horam nonam czuł alteracyją, ale one przesiedział i przegadał różnymi dyskursami i graniem kart.
Imp. krakowski pisał do króla im. oznajmując, że tego Swiszczarczyka Lipkę, co najbardziej czambułował, ludzie z Szańcu Ś. Trójcy rannego zła-
pali, o którym przeszłą pocztą pisaliśmy. Już to ma być ostatni z tych junaków hultajskich, którzy zawsze dokazywali swoich zbrodni.
Imp. podkomorzy kor. zostawiwszy tu jejmć swoję, pro socio wziąwszy sobie imp. Józefa Włodka, do Częstochowy odjachał
królowej jm. wyprowadzali tamże. Król jm. jadł publice obiad zdrowo, czerstwo z królową jm. i jmp. posłem z dobrym bardzo apetytem. W wieczór circa horam nonam czuł alteracyją, ale one przesiedział i przegadał różnymi dyskursami i graniem kart.
Jmp. krakowski pisał do króla jm. oznajmując, że tego Swiszczarczyka Lipkę, co najbardziej czambułował, ludzie z Szańcu Ś. Trójcy rannego zła-
pali, o którym przeszłą pocztą pisaliśmy. Już to ma być ostatni z tych junaków hultajskich, którzy zawsze dokazywali swoich zbrodni.
Jmp. podkomorzy kor. zostawiwszy tu jejmć swoję, pro socio wziąwszy sobie jmp. Józefa Włodka, do Częstochowy odjachał
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 93
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
im. ks. płockim, imp. wojewodą mazowieckim i imp. gdańskim. Imp. poseł bawarski jadł u siebie z im. ks. płockim. Mało co z drugich ichmciów było na zamku, bo co żywo, to się rozchorowało na głowy z wczorajszego picia, żaden jednak nie umarł, wszyscy zdrowi dotychczas.
Lipkę przyprowadzono z Kamieńca, którego relacyją król im. zabawiał się, ale więcej nie powiedział, tylko że wielki głód w nim, dla którego z niego uciekają. P. Sardi przyjachał, tego w drodze okradziono, szka-
tulę mu w nocy wyłupano, którą za stodołą z papierami nazajutrz znalazł; co tam miał pieniędzy,
jm. ks. płockim, jmp. wojewodą mazowieckim i jmp. gdańskim. Jmp. poseł bawarski jadł u siebie z jm. ks. płockim. Mało co z drugich ichmciów było na zamku, bo co żywo, to się rozchorowało na głowy z wczorajszego picia, żaden jednak nie umarł, wszyscy zdrowi dotychczas.
Lipkę przyprowadzono z Kamieńca, którego relacyją król jm. zabawiał się, ale więcej nie powiedział, tylko że wielki głód w nim, dla którego z niego uciekają. P. Sardi przyjachał, tego w drodze okradziono, szka-
tulę mu w nocy wyłupano, którą za stodołą z papierami nazajutrz znalazł; co tam miał pieniędzy,
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 139
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
grzeczny, przyznali mu summas qualitates przy statku zupełnym.
Te wiadomości dziś przyszły, że Wołochowie do Kamieńca wprowadzili ukradkiem dwieście kilkadziesiąt kilij zboża konno, mała to jednak porcja na tak wielki tameczny głód. W samę niedzielę świąteczną dobrze tam gościł p. Brandt tak staratagemate: pridie podemknął podjazd swój i wziąwszy dobrego języka, Józefowicza Lipkę, a oraz sprawiwszy się z niego, że jeszcze o zaharze ani o Tatarach nic nie słychać, zaraz nocą ze wszystkimi ludźmi swymi wybrał się pod Kamieniec dawszy ordynans, żeby w Szańcu nazajutrz koło dziewiątej z rana z dział bito, czym kamieńczanie co żywo ubezpieczeni, że nasi w okopach, albo na tak uroczyste święto
grzeczny, przyznali mu summas qualitates przy statku zupełnym.
Te wiadomości dziś przyszły, że Wołochowie do Kamieńca wprowadzili ukradkiem dwieście kilkadziesiąt kilij zboża konno, mała to jednak porcyja na tak wielki tameczny głód. W samę niedzielę świąteczną dobrze tam gościł p. Brandt tak staratagemmate: pridie podemknął podjazd swój i wziąwszy dobrego języka, Józefowicza Lipkę, a oraz sprawiwszy się z niego, że jeszcze o zaharze ani o Tatarach nic nie słychać, zaraz nocą ze wszystkimi ludźmi swymi wybrał się pod Kamieniec dawszy ordynans, żeby w Szańcu nazajutrz koło dziewiątej z rana z dział bito, czym kamieńczanie co żywo ubezpieczeni, że nasi w okopach, albo na tak uroczyste święto
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 137
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
obrócić mieli, udali się wyżej i zostawiwszy kosz pod Totruszem w ziemi wołoskiej, ku Multanom obrócić się mieli w czambuł ku Siedmiogrodu, ruszywszy się 13 februarii od kosza. Zahara od Jass z hazną także się ruszyć miała, ale barzo oporem, upatrując pogody od naszych. Potem z tegoż listu constat, że nasi Lipkę Bykowskiego, troczącego liszkę, uczatowali w Szańcu z kilku innych i wzięli w niewolą, drugi także Lipka Proszycki niejaki pisał do p. Brandta oznajmując, że się w Budziaku między Tatarami przeda do niego z kilkunastą Lipków, i tenże wypuścił towarzysza pewnego kryjomo, oznajmując, że w Budziaku między Tatarami wielka niezgoda, chcą
obrócić mieli, udali się wyżej i zostawiwszy kosz pod Totruszem w ziemi wołoskiej, ku Multanom obrócić się mieli w czambuł ku Siedmiogrodu, ruszywszy się 13 februarii od kosza. Zahara od Jass z hazną także się ruszyć miała, ale barzo oporem, upatrując pogody od naszych. Potem z tegoż listu constat, że nasi Lipkę Bykowskiego, troczącego liszkę, uczatowali w Szańcu z kilku innych i wzięli w niewolą, drugi także Lipka Proszycki niejaki pisał do p. Brandta oznajmując, że się w Budziaku między Tatarami przeda do niego z kilkunastą Lipków, i tenże wypuścił towarzysza pewnego kryjomo, oznajmując, że w Budziaku między Tatarami wielka niezgoda, chcą
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 266
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
ziemskiej niskości Dobrej wolej ludziom wszędzie Pokoj wieczny niechaj będzie.
Ten macie znak: pobieżycie Do Betlejem, tam ujrzycie Niemowiątko pod jasłkami, Ogarnione pieluchami”.
Uderzył strach na pastuchy, Ale radość im otuchy Dodawała — w tęż godzinę Biegli widzieć Chłopięcinę.
Wnidą w szopę — a tu mali Aniołkowie heblowali Złotej wierzby suchą lipkę Jezusowi na kolebkę.
Ci suche drewka zbierają, Drudzy ogień rozdymają; Usługuje każdy z duszy: Ten pieluchy mokre suszy,
Ów na kąpiel wodę grzeje, A miesiąc się z nieba śmieje: Rad by z zasług swego Cyna Łaskę Matki miał i Syna.
Niebo, gwiazdy, słońce jasne, Widząc w szopie Dziecię krasne
ziemskiej niskości Dobrej wolej ludziom wszędzie Pokoj wieczny niechaj będzie.
Ten macie znak: pobieżycie Do Betlejem, tam ujrzycie Niemowiątko pod jasłkami, Ogarnione pieluchami”.
Uderzył strach na pastuchy, Ale radość im otuchy Dodawała — w tęż godzinę Biegli widzieć Chłopięcinę.
Wnidą w szopę — a tu mali Aniołkowie heblowali Złotej wierzby suchą lipkę Jezusowi na kolébkę.
Ci suche drewka zbierają, Drudzy ogień rozdymają; Usługuje kożdy z duszy: Ten pieluchy mokre suszy,
Ów na kąpiel wodę grzeje, A miesiąc się z nieba śmieje: Rad by z zasług swego Cyna Łaskę Matki miał i Syna.
Niebo, gwiazdy, słońce jasne, Widząc w szopie Dziecię krasne
Skrót tekstu: TwarKKolOkoń
Strona: 326
Tytuł:
Kolebka Jezusowa. Pasterze. Trzej królowie
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1632 a 1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1635
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989