panem, Niech odpoczywa Matys wiekuiście, Amen.
Macieju, ach poległeś na żałość twej braciej, A jakoż cię nie płakać: a tyś to on Maciej? Coś nam był i ozdobą, sławą, dobrym mieniem, I ciebież my nie mamy sławić swoim pieniem? Ej bracia, którzy miłość, litość w sercu macie, Jampułkami zań palcie, rzecz mu wielką dacie. O ty, świecie zdradliwy, na cóż się rodziemy? Dni swoich nie przeżywszy, tak marnie schodziemy. Lito nam nie lada jak swej wiernej drużyny, Ustawiczne o śmierci słychamy nowiny. Drogo by tę odkupić śmierć tego panica, Epikurejskiego dość sławnego
panem, Niech odpoczywa Matys wiekuiście, Amen.
Macieju, ach poległeś na żałość twej braciej, A jakoż cie nie płakać: a tyś to on Maciej? Coś nam był i ozdobą, sławą, dobrym mieniem, I ciebież my nie mamy sławić swoim pieniem? Ej bracia, którzy miłość, litość w sercu macie, Jampułkami zań palcie, rzecz mu wielką dacie. O ty, świecie zdradliwy, na cóż sie rodziemy? Dni swoich nie przeżywszy, tak marnie schodziemy. Lito nam nie leda jak swej wiernej drużyny, Ustawiczne o śmierci słychamy nowiny. Drogo by tę odkupić śmierć tego panica, Epikurejskiego dość sławnego
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 12
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
. NA SEN
Jeszcze i w nocy, i przez sen znikomy Dręczysz mię jeszcze, strzelcze niewidomy! Ach, już to nazbyt! Dozwól, Kupidynku,
Poddanym swoim nieco odpoczynku! Wszak i kat, kiedy na mękach szpieguje Prawdy, raz ciągnie, drugi pofolguje. Trwalsze twe państwo byłoby i dzieła, Gdyby tyraństwo litość przegrodziła, Ale ty trapisz, lubo słońce zgaśnie, Lub wstaje, lub kto czuje, lubo zaśnie, Skąd choć powieki zamkną cienie, Mój robak nie śpi i moje płomienie; A tym mię zdradniej twoja służba bawi, Żeś mi łaskawszy przez sen niż na jawi: A to dopiero tak mi się coś śniło
. NA SEN
Jeszcze i w nocy, i przez sen znikomy Dręczysz mię jeszcze, strzelcze niewidomy! Ach, już to nazbyt! Dozwól, Kupidynku,
Poddanym swoim nieco odpoczynku! Wszak i kat, kiedy na mękach szpieguje Prawdy, raz ciągnie, drugi pofolguje. Trwalsze twe państwo byłoby i dzieła, Gdyby tyraństwo litość przegrodziła, Ale ty trapisz, lubo słońce zgaśnie, Lub wstaje, lub kto czuje, lubo zaśnie, Skąd choć powieki zamkną cienie, Mój robak nie śpi i moje płomienie; A tym mię zdradniej twoja służba bawi, Żeś mi łaskawszy przez sen niż na jawi: A to dopiero tak mi się coś śniło
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 240
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ż nacja wolna, potrzebę niezbitą obaczywszy zbawiennej odmiany, a raczej wrócenia się do dawnego przodków naszych prawa i zwyczaju, sama sobie poradzi i w swym czasie wykona, na co rozsądnie rezolwować się będzie. Prowidencja rządzącego światem natchnie serca, da porę, poda sposób skuteczny. Wskrzeszona po tylu lat miłość Ojczyzny i nad nią litość, z którą się godni ludzie i z pierwszych w Rzpltej osób ze wszech odzywają stron, że życzą jak najlepiej Ojczyźnie, nic trudnego i niezwyciężonego nie znajdzie. Rozum i roztropność doprowadzi do mety. A wspaniały naród, obrzydziwszy sobie swoję bezradność i nierząd, swoje i od domowych, i od obcych opresyje, którym konsula
ż nacyja wolna, potrzebę niezbitą obaczywszy zbawiennej odmiany, a raczej wrócenia się do dawnego przodków naszych prawa i zwyczaju, sama sobie poradzi i w swym czasie wykona, na co rozsądnie rezolwować się będzie. Prowidencyja rządzącego światem natchnie serca, da porę, poda sposób skuteczny. Wskrzeszona po tylu lat miłość Ojczyzny i nad nią litość, z którą się godni ludzie i z pierwszych w Rzpltej osób ze wszech odzywają stron, że życzą jak najlepiej Ojczyźnie, nic trudnego i niezwyciężonego nie znajdzie. Rozum i roztropność doprowadzi do mety. A wspaniały naród, obrzydziwszy sobie swoję bezradność i nierząd, swoje i od domowych, i od obcych oppressyje, którym konsula
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 303
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
gdy nie myślimy, zatrzymane myto. A iż nie uciec przed Twym duchem przeraźliwym I przed obliczem Twoim nie skryć się straszliwym Nie Iza indziej krom Ciebie, do Ciebie ja wznoszę Serce — jam zły, Tyś dobry, daj mi ucho, proszę! Byli zawdy, o Panie, którzy w każdym wieku Sławili litość Twoją przeciwko człowdeku. Są szlaki miłosierdzia Twego i Twej chęci, Które Dawid, sługa Twój, wrył w ludzkie pamięci, Iżeś krwie niewinniejszej nie patrzył z rąk jego, Aleś szczyrze odpuścił, kiedy pragnął tego. Wszak jeszcze miłosierdzie Twoje nie ustało, Wszak się wiekuistego słowa nie przebrało.
Wszak i wiek wszytkokrotny
gdy nie myślimy, zatrzymane myto. A iż nie uciec przed Twym duchem przeraźliwym I przed obliczem Twoim nie skryć się straszliwym Nie Iza indziej krom Ciebie, do Ciebie ja wznoszę Serce — jam zły, Tyś dobry, daj mi ucho, proszę! Byli zawdy, o Panie, którzy w każdym wieku Sławili litość Twoię przeciwko człowdeku. Są szlaki miłosierdzia Twego i Twej chęci, Które Dawid, sługa Twój, wrył w ludzkie pamięci, Iżeś krwie niewinniejszej nie patrzył z rąk jego, Aleś szczyrze odpuścił, kiedy pragnął tego. Wszak jeszcze miłosierdzie Twoje nie ustało, Wszak się wiekuistego słowa nie przebrało.
Wszak i wiek wszytkokrotny
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 381
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i mieni w żółć obiad obfity, Cwała we łbie i choć mię z sobą kto zawabi Tam, gdzie drogo dla wczasu ściany swe jedwabi, Choć na okręt budowny, choć na konia wsiędę, Troski z okrętu, troski z siodła nie pozbędę. Niewysłowionej Boże dobroci! Ty moję Cnotę mi wróć i utwierdź sam prze litość swoję.
Ulży sercu, które tkwi w takowej niewoli, Twojemu miłosierdziu, Twojej łasce kwoli. Daj znak łaskawszej twarzy Twojej, wieczny Boże, A on mię w mych kłopotach ciężkich podpomoże. Ludzkich się gróźb nie lękam, ani praktyk boję, Twej tylko łaski żebrzę, o tę samę stoję. Gdy nie zechcesz,
i mieni w żółć obiad obfity, Cwała we łbie i choć mię z sobą kto zawabi Tam, gdzie drogo dla wczasu ściany swe jedwabi, Choć na okręt budowny, choć na konia wsiędę, Troski z okrętu, troski z siodła nie pozbędę. Niewysłowionej Boże dobroci! Ty moję Cnotę mi wróć i utwierdź sam prze litość swoję.
Ulży sercu, które tkwi w takowej niewoli, Twojemu miłosierdziu, Twojej łasce kwoli. Daj znak łaskawszej twarzy Twojej, wieczny Boże, A on mię w mych kłopotach ciężkich podpomoże. Ludzkich się gróźb nie lękam, ani praktyk boję, Twej tylko łaski żebrzę, o tę samę stoję. Gdy nie zechcesz,
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 386
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
żałujcie raczej! Nie z swej woli, lecz barziej przyszło to z rozpaczy. Ja, Boga przeprosiwszy, pozwolę wam na to, Niech na ciele karanie winne cierpię za to. Wy jeśli o mej krwawej śmierci zasłychniecie, Sprawiedliwości to więc Boskiej przypiszecie. A jeśli o mym zdrowiu będziecie słychali, Ze mną będziecie Pańską litość wyznawali. A ja w nadzieję Bożą tam idę, gdzie srogie Nastąpiły krwie chciwe na się wojska obie. Co bądź, to bądź — w Tobie, Boże, mój obrońca, Ufam, dawco i złego, i dobrego końca.
żałujcie raczej! Nie z swej woli, lecz barziej przyszło to z rozpaczy. Ja, Boga przeprosiwszy, pozwolę wam na to, Niech na ciele karanie winne cierpię za to. Wy jeśli o mej krwawej śmierci zasłychniecie, Sprawiedliwości to więc Boskiej przypiszecie. A jeśli o mym zdrowiu będziecie słychali, Ze mną będziecie Pańską litość wyznawali. A ja w nadzieję Bożą tam idę, gdzie srogie Nastąpiły krwie chciwe na się wojska obie. Co bądź, to bądź — w Tobie, Boże, mój obrońca, Ufam, dawco i złego, i dobrego końca.
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 389
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
używania. Tę ja ze wszytkich panien dawnom obrał sobie I przeznaczył od wieku, że w jej osobie I przeświętym żywocie będzie Bóstwo święte Mieszkać, a człowieczeństwo nie z nasienia wzięte Z niej odniesie. Przeto bież przez świetne obłoki, A przyszedszy na mieśce, opowiedz wyroki Te nasze czystym uszom słowami wdzięcznemi, Gdyż już litość pokazać nad ludźmi nędznemi Jest wola, a wyrwać ich z piekielnych ciemności I przestępstwa pierwszego zgładzić doległości. ARCHANIOŁ GABRYJEL
Czyli ty, niebo ktojego się lęka, Przed którym tysiąc kolan zawsze klęka, Któremu „ŚWIĘTY” bez końca wołają, Cherubinowie na twarz upadają, Z którego wszytko ma początek własny, Którym się
używania. Tę ja ze wszytkich panien dawnom obrał sobie I przeznaczył od wieku, że w jej osobie I przeświętym żywocie będzie bostwo święte Mieszkać, a człowieczeństwo nie z nasienia wzięte Z niej odniesie. Przeto bież przez świetne obłoki, A przyszedszy na mieśce, opowiedz wyroki Te nasze czystym uszom słowami wdzięcznemi, Gdyż już lutość pokazać nad ludźmi nędznemi Jest wola, a wyrwać ich z piekielnych ciemności I przestępstwa pierwszego zgładzić doległości. ARCHANIOŁ GABRYJEL
Czyli ty, niebo ktoiego się lęka, Przed ktorym tysiąc kolan zawsze klęka, Któremu „ŚWIĘTY” bez końca wołają, Cherubinowie na twarz upadają, Z którego wszytko ma początek własny, Ktorym się
Skrót tekstu: DachDialOkoń
Strona: 48
Tytuł:
Dyjalog o cudownym Narodzeniu...
Autor:
Jan Dachnowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi, jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
i chwaląc Pana Boga, wracali się do domów swoich. Byli też tam przyjaciele, powinni i żony ich, które za nimi z daleka jachały, płacząc i narzekając na ich i na swoję nędzę. Wszakże na ostatek wszyscy obaczyli, kogo rozgniewali. Któryś tak wiele od tych rokoszanów ucierpiał, królu najpobożniejszy, miej litość nad nami!
i chwaląc Pana Boga, wracali się do domów swoich. Byli też tam przyjaciele, powinni i żony ich, które za nimi z daleka jachały, płacząc i narzekając na ich i na swoję nędzę. Wszakże na ostatek wszyscy obaczyli, kogo rozgniewali. Któryś tak wiele od tych rokoszanów ucierpiał, królu najpobożniejszy, miej litość nad nami!
Skrót tekstu: KrysPasCz_II
Strona: 56
Tytuł:
Passya pana naszego Zygmunta Trzeciego, króla polskiego, podług jego sługi i wiernego poddanego, z panem swym spółcierpiącego.
Autor:
Szczęsny Kryski
Miejsce wydania:
Janowiec
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
skaran/ ponieważ żywego ani ja/ ani wy karacieście mogli: a tak co chcecie to z nim czyńcie/ chcecieli go dać psom zjeść/ chcecieli też okrucieństwa inego nad nim użyć/ jako też on nad wami używał/to wam wolno będzie: tylko o niewinne dziatki proszę/ abyście nad nimi litość mieli/ bo te/ nie tylko w niczym niewinne/ ale ani wiedzieć mogły łotrostwa Ojcowskiego. Tak wielką moc miały Królowej słowa/ iż ona sierdzitość w ludziach zapalonych wszytka ugasła: tak/ iż nietylko one dzieci zgodnie obrali sobie za Pany/ ale i ciału Aleksandrowemu uczynili zacny pogrzeb: owa/ ile Aleksander przez
skaran/ ponieważ żywego áni ia/ áni wy karáćieśćie mogli: á ták co chcećie to z nim cżyńćie/ chcećieli go dáć psom zieść/ chcećieli też okrućieństwá inego nád nim vżyć/ iáko też on nád wámi vżywał/to wam wolno będźie: tylko o niewinne dźiatki proszę/ ábyśćie nád nimi litość mieli/ bo te/ nie tylko w nicżym niewinne/ ále áni wiedźieć mogły łotrostwá Oycowskiego. Ták wielką moc miáły Krolowey słowá/ iż oná śierdźitość w ludźiach zápalonych wszytká vgásłá: ták/ iż nietylko one dźieći zgodnie obráli sobie zá Pány/ ále y ciáłu Alexándrowemu vcżynili zacny pogrzeb: owa/ ile Alexánder przez
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 154
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
chyba ty mój Boże. SCENA II
Demokryt, Hersylla, Zyzym, Sylfronid, Galezjusz: ACh Ojcze! widzisz u stop winowajcę złego, Bez nauk, bez dowcipu, wzór uporczywego, Jam ci to obłąkany, jam syn nieszczęśliwy, Odpuść mi bom z rozpaczy, z żalu ledwie żywy. Niech cię uzbroi litość w miłość naturalnę, Nadgrodzi pracowitość dni życia feralne, Daj Metrów, rozum ostry, dowcip i pojęcie, Przysięgam, że mam trwałe nauk przedsięwzięcie. Demokryt: O marnotrawny Synu! o łzo starych oczy! Z kąd instynkt? żeś do nauk skory i ochoczy. Wracasz się, jak zbłąkana owieczka do trzody,
chyba ty moy BOZE. SCENA II
Demokryt, Hersylla, Zyzym, Sylfronid, Galezyusz: ACh Oycze! widźisz u stop winowaycę złego, Bez nauk, bez dowcipu, wzor uporczywego, Iam ci to obłąkany, iam syn nieszczęśliwy, Odpuść mi bom z rospaczy, z żalu ledwie żywy. Niech cię uzbroi litość w miłość naturalnę, Nadgrodźi pracowitość dni życia feralne, Day Metrow, rozum ostry, dowcip y poięcie, Przysięgam, że mam trwałe nauk przedsięwźięcie. Demokryt: O marnotrawny Synu! o łzo starych oczy! Z kąd instynkt? żeś do nauk skory y ochoczy. Wracasz się, iak zbłąkana owieczka do trzody,
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: C2v
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754