, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź pochwalon, Panie, Że nieprzyzwoite nam jest wojowanie.
My ciebie tłuczem a tam gdzieś z pułhaku Lub z działa lubo naostatek z kusze Pono dotychczas niejeden zbył dusze.
Co nierad robisz, leniwcze stojaku, Patrz, jak dla ciebie miło zagrzać czoła, Choć nikt nie nagli, cKocia nikt
, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam pobiegę, gdzie się krwie niesyta Bellona z śmiercią nieuchronną wita.
Dzisia z postrzałem lotnego kiesmaku Kogoś niesiono, bądź pochwalon, Panie, Że nieprzyzwoite nam jest wojowanie.
My ciebie tłuczem a tam gdzieś z pułhaku Lub z działa lubo naostatek z kusze Pono dotychczas niejeden zbył dusze.
Co nierad robisz, leniwcze stojaku, Patrz, jak dla ciebie miło zagrzać czoła, Choć nikt nie nagli, cKocia nikt
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 367
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Radą a ręką w rycerskim rzemieśle Drugim przodują, wojska i starszyny Wyliczać czyny,
Nie mej to głowy; niech kto z tych ożyje, Których popioły włoska ziemia kryje A ich pamiątki bluszcz obtoczył w koło Kamienne czoło.
Mnie zaś niechby to urazy nie niosło, Że mojej łodki niedołężne wiosło, Nie mając żaglów do lotnego biegu Trzyma się brzegu.
Cała ojczyzna wam, wielcy wodzowie, Wam, cne rycerstwo, na zwycięzkiej głowie Kładzie z wdzięcznością za trudy marsowe Wieńce laurowe.
Ciebie osobne czekają korony, Wielki marszałku, wodzu niezwalczony,
Za zdrowie nasze, z rąk srogich wydarte, Twą ręką wsparte.
Ale nad wszytko ten, co się
Radą a ręką w rycerskim rzemieśle Drugim przodują, wojska i starszyny Wyliczać czyny,
Nie mej to głowy; niech kto z tych ożyje, Ktorych popioły włoska ziemia kryje A ich pamiątki bluszcz obtoczył w koło Kamienne czoło.
Mnie zaś niechby to urazy nie niosło, Że mojej łodki niedołężne wiosło, Nie mając żaglow do lotnego biegu Trzyma się brzegu.
Cała ojczyzna wam, wielcy wodzowie, Wam, cne rycerstwo, na zwycięzkiej głowie Kładzie z wdzięcznością za trudy marsowe Wieńce laurowe.
Ciebie osobne czekają korony, Wielki marszałku, wodzu niezwalczony,
Za zdrowie nasze, z rąk srogich wydarte, Twą ręką wsparte.
Ale nad wszytko ten, co się
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 500
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
pana mego niebytności. Jak wielekroć me serce smutnymi trenami Na niebaczną fortunę skarży się przed wami, Jak wielekroć mych żalów wam samym zwierzałem, Kiedy się biedzić przyszło z serdecznym postrzałem. Czy raz usta serdeczne, tając w sercu rany, Na ten głos wypadały z płaczem pomieszany? Gdzież to wziąć szybkie skrzydła sokoła lotnego, Bym dziś za ich pomocą witał pana mego. Gdzież wziąć bieg jednorożca, żebym niewściągnionym Pędem bieżąc zawitał krajom ulubionym. Gdzieżby mi takiej nawy życzyła fortuna, W jakiej kiedyś złotego Jazon doszedł runa,
Pewniebym wszytkie rzeki bez żaglu i wiosła Snadnie przebyć mógł, boby nawę miłość niosła.
pana mego niebytności. Jak wielekroć me serce smutnymi trenami Na niebaczną fortunę skarży się przed wami, Jak wielekroć mych żalow wam samym zwierzałem, Kiedy się biedzić przyszło z serdecznym postrzałem. Czy raz usta serdeczne, tając w sercu rany, Na ten głos wypadały z płaczem pomieszany? Gdzież to wziąć szybkie skrzydła sokoła lotnego, Bym dziś za ich pomocą witał pana mego. Gdzież wziąć bieg jednorożca, żebym niewściągnionym Pędem bieżąc zawitał krajom ulubionym. Gdzieżby mi takiej nawy życzyła fortuna, W jakiej kiedyś złotego Jazon doszedł runa,
Pewniebym wszytkie rzeki bez żaglu i wiosła Snadnie przebyć mogł, boby nawę miłość niosła.
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 226
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
się omylili srodze - Nie wierzcie, aby zawsze w tak dalekiej drodze Rugier miał stać na skrzydłach i zawżdy o głodzie: Wiedzcie, że zawsze stawa wieczorem w gospodzie. Tak go chęć widzieć morza i ziemię ujęła, Że mu kilka miesięcy ona droga wzięła, A teraz przy Londynie rano dnia jednego Nad Tamizem zawściągnął zwierzęcia lotnego.
LXXIV.
Kędy widział pod miastem na łąkach ochotne Przemijające roty, jezne i piechotne, Które się, w piękne hufce sprawione, pisały I na dźwięk trąby, bębnów ogromnych mijały Wszytkie przed zawołanem Jasnej Góry panem, Który, jakom wam wyższej powiedział, posłanem Beł w te kraje o pomoc od oblężonego W Paryżu
się omylili srodze - Nie wierzcie, aby zawsze w tak dalekiej drodze Rugier miał stać na skrzydłach i zawżdy o głodzie: Wiedzcie, że zawsze stawa wieczorem w gospodzie. Tak go chęć widzieć morza i ziemię ujęła, Że mu kilka miesięcy ona droga wzięła, A teraz przy Londynie rano dnia jednego Nad Tamizem zawściągnął źwierzęcia lotnego.
LXXIV.
Kędy widział pod miastem na łąkach ochotne Przemijające roty, jezne i piechotne, Które się, w piękne hufce sprawione, pisały I na dźwięk trąby, bębnów ogromnych mijały Wszytkie przed zawołanem Jasnej Góry panem, Który, jakom wam wyszszej powiedział, posłanem Beł w te kraje o pomoc od oblężonego W Paryżu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 214
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
albo La Saone rzeką Francuską która è contra iest cursus tardissimi. Obie te rzeki Claudianus krótko wspomniał: Quos Rhodanus velox, Araris quos tardior ambit.
SABBATICUS Rzeka czy datur, napisalem to in Dubitantio, tu in opere meo.
Tygrys vulgo Tigil, Rajska rzeka w Azyj, z Języka Medów Strzałę denotans, dla bardzo lotnego swego biegu. Pierwsze Zrzodło jego pokazuje się w Armenii na bardzo równym i widocznym miejscu. Przebywszy Jezioro Arktuzę, z taką (według Strabona) bystrością że ni wody, ni ryb, z wodą i rybami Jeziernemi nie zmieszawszy, w Górę Taurus na swej drodze stojącą kry- o Rzekach znaczniejszych w Świecie
je się, a
albo La Saone rzeką Francuską ktora è contra iest cursus tardissimi. Obie te rzeki Claudianus krotko wspomniał: Quos Rhodanus velox, Araris quos tardior ambit.
SABBATICUS Rzeka czy datur, napisalem to in Dubitantio, tu in opere meo.
TYGRIS vulgo Tigil, Rayska rzeka w Azyi, z Ięzyká Medow Strzałę denotans, dlá bardzo lotnego swego biegu. Pierwsze Zrzodło iego pokazuie się w Armenii na bardzo rownym y widocznym mieyscu. Przebywszy Iezioro Arktuzę, z taką (według Strabona) bystrością że ni wody, ni ryb, z wodą y rybami Ieziernemi nie zmieszawszy, w Gorę Taurus na swey drodze stoiącą kry- o Rzekach znacznieyszych w Swiecie
ie się, a
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 564
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Tacita, widząc, czyli na Dworze swoim, czyli w Senacie Venales animas: dla oferty jakiej ofiarujących Kark pod jarzmo nazywając Homines Liberos ad servitutem paratos; a jeszcze szpetniej Heliogabalus Cesarz fawory nie Ojczystych swobód splendory ponderujących Senatorów i za zdaniem Monarchy iść rezolwowanych, nazwał Togata Mancipia u Lampridiusza: quantum opprobrium Antenaci nasi od lotnego Herbownego Orła, od zawsze w biegu będącej Pogoni, nauczyl się na wolności bujać, gdy jedni z nich Państwa, drudzy Wolności rozprzestrzeniając granice, Ipsi pro libertate, hi pro Dominatione pugnahont. Dom Tęczyńskich, Warszawski de optimo statu Libertatis traktując, publicae Libertatis nażwał Patronam. Rafał Leszczyński Wojewoda Brzeski Kujawski Zygmontowi Augustowi Królowi,
Tacita, widząc, czyli na Dworze swoim, czyli w Senacie Venales animas: dla offerty iakiey ofiaruiących Kark pod iarzmo nazywaiąc Homines Liberos ad servitutem paratos; a ieszcze szpetniey Heliogabalus Cesarz fawory nie Oyczystych swobod splendory ponderuiących Senatorow y za zdaniem Monárchy iść rezolwowánych, nazwał Togata Mancipia u Lampridiusza: quantum opprobrium Antenaci nasi od lotnego Herbownego Orła, od zawsze w biegu będącey Pogoni, nauczyl się na wolności buiać, gdy iedni z nich Państwa, drudzy Wolności rozprzestrzeniaiąc granice, Ipsi pro libertate, hi pro Dominatione pugnahont. Dom Tęczyńskich, Warszawski de optimo statu Libertatis traktuiąc, publicae Libertatis nażwał Patronam. Rafał Leszczyński Woiewoda Brzeski Kuiawski Zygmontowi Augustowi Krolowi,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 369
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
prędzej rozkazał prześć świata. A kiedy tak przezacne wyznanie wydali, I biegu dokończyli, i swej dotrzymali Wiary, objęli w niebie palmę nieśmiertelną, I niezwiędłą koronę i nieskazytelną. A niebieskich Aniołów między gromadami Samego się Chrystusa stali dziedzicami W Królestwie onem wiecznem; których chwała cnoty Rozświeciła po ziemi wszytkiej, jako złoty Promień ognia lotnego. bo na w’szytkie strony Okręgu świata wyszedł dźwięk ich różniesiony. A ozdoba ich świetna dzieł od wschodu słońca Roziaśniała po świecie aż do ziemi końca. A tych nietylko sprawy, lecz i krew, i kości, I ciało pełne wszelkiej jest świątobliwości, Bo przeklęte szatany gwałtem odpędzają, A przychodzącym z wiarą
prędzey roskazał prześć świátá. A kiedy ták przezacne wyznánie wydáli, Y biegu dokonczyli, y swey dotrzymáli Wiáry, obięli w niebie pálmę nieśmiertelną, Y niezwiędłą koronę y nieskázytelną. A niebieskich Anyołow między gromádámi Samego się Chrystusá stáli dźiedźicámi W Krolestwie onem wiecznem; ktorych chwałá cnoty Rozświećiłá po źiemi wszytkiey, iáko złoty Promień ogniá lotnego. bo na w’szytkie strony Okręgu świátá wyszedł dźwięk ich roznieśiony. A ozdobá ich świetna dźieł od wschodu słońcá Roziáśniáłá po świećie áż do źiemi końcá. A tych nietylo spráwy, lecz y krew, y kośći, Y ćiáło pełne wszelkiey iest świątobliwości, Bo przeklęte szátány gwałtem odpędzáią, A przychodzącym z wiárą
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 85
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
a ręką w Rycerskim rzemieśle Drugim przodują/ Wojska i Starszyny Wyliczać czyny.
Nie mej to głowy/ niech kto ztych ożyje/ Których popioły Włoska Ziemia kryje/ A ich pamiątki Bluszcz obtoczył w koło Kamienne Czoło.
Mnie zaś niech by to urazy nie niosło/ Ze mojej Łodki niedołężne wiosło/ Niemając Zaglów do lotnego biegu/ Trzyma się brzegu .
Któż by nie życzył/ żeby się wspomniało Tych wszytkich/ którym bić się tam dostało/ Któż by drugiemu zajrzał przez bój krwawy/ Nabytej sławy?
Czy niegodneż są każdego z tych dzieła Żeby je wieczna pamiątka głosiła? Lecz że niemożna każdy bez urazy/ Baczny uważy.
Cała Ojczyzna
á ręką w Rycerskim rzemieśle Drugim przoduią/ Woyská y Stárszyny Wyliczáć czyny.
Nie mey to głowy/ niech kto ztych ożyie/ Ktorych popioły Włoská Ziemiá kryie/ A ich pámiątki Bluszcz obtoczył w koło Kámienne Czoło.
Mnie záś niech by to vrázy nie niosło/ Ze moiey Łodki niedołężne wiosło/ Niemáiąc Zaglow do lotnego biegu/ Trzymá się brzegu .
Ktoż by nie zyczył/ żeby się wspomniało Tych wszytkich/ ktorym bić się tám dostało/ Ktoż by drugiemu záyrzał przez boy krwáwy/ Nábytey sławy?
Czy niegodneż są káżdego z tych dźiełá Zeby ié wieczna pámiątká głośiłá? Lecz że niemożna káżdy bez vrázy/ Báczny vważy.
Cáłá Oyczyzná
Skrót tekstu: SławWikt
Strona: Dv
Tytuł:
Sławna wiktoria nad Turkami od wojsk koronnych
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
żebyś nie miał napaść na jakiego Bohatyra, lubo Męża walecznego, który słyszeć życzy sobie o Osobie mojej. A tak potkawszy powiesz mu, żem Bohatyr straszny, ze skał piekielnych, Mąż diabelski, Trysmegista. Książę pułków pieszych i konnych, ustawiczny Zwadzca, morderca, zabijak, Siostrzeniec, trzęsienia ziemie, Wnuk lotnego piorunu, kmotr kochany kościstej śmierci, a Brat rubaszny najstarszego Diabła który siedzi w piekle. T. V walecznych Mężów, śmierć za Cyfrę, a diabeł za Figę nie waży, żebyś zaś W. Mść. być miał Trysmegistem, którym się nażywać raczysz, to rzecz nie podobna, bo jeden tylko znajdował się
żebyś nie miał nápáść ná iákiego Bohátyrá, lubo Męzá walecznego, ktory słyszeć życzy sobie o Osobie moiey. A ták potkawszy powiesz mu, żem Bohátyr strászny, ze skał piekielnych, Mąz diabelski, Trysmegistá. Xiążę pułkow pieszych y konnych, ustáwiczny Zwadzcá, mordercá, zábiiak, Siestrzeniec, trzęśienia źięmie, Wnuk lotnego piorunu, kmotr kochány kośćistey śmierći, á Brát rubászny naystárszego Diabłá ktory śiedźi w piekle. T. V walecznych Męzow, śmierć zá Cyfrę, á diabeł zá Figę nie waży, żebyś záś W. Mść. być miał Trysmegistem, ktorym się náżywáć raczysz, to rzecz nie podobna, bo ieden tylko znáydował się
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 2
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
skrzyniach mają.
Nader miasto, o, szczęśliwe, by był nalazł Bóg chętliwe, Izraelu, twoje syny do tak wesołej nowiny.
Oto twój Wódz obiecany, Król wszech wieków, Pan nad pany! Wżdy nie czujesz, gdy się rodzi i z nim nowa gwiazda wschodzi?
Na pasterskie czułe głowy padszy, płomień szafirowy lotnego im posła stawił, co je temi słowy sprawił:
“Pociechę wam wielką niosę, jako zwiędłym ziółkom rosę, że zbawienne dzisia Plemię nawiedziło w ciele ziemię.
W Dawidowym on Król grodzie, co świat stawi na swobodzie, a wy ten znak bierzcie sobie: uwinione Dziecię w żłobie”.
Rzekł, a zaraz piórem
skrzyniach mają.
Nader miasto, o, szczęśliwe, by był nalazł Bóg chętliwe, Izraelu, twoje syny do tak wesołej nowiny.
Oto twój Wódz obiecany, Król wszech wieków, Pan nad pany! Wżdy nie czujesz, gdy się rodzi i z nim nowa gwiazda wschodzi?
Na pasterskie czułe głowy padszy, płomień szafirowy lotnego im posła stawił, co je temi słowy sprawił:
“Pociechę wam wielką niosę, jako zwiędłym ziółkom rosę, że zbawienne dzisia Plemię nawiedziło w ciele ziemię.
W Dawidowym on Król grodzie, co świat stawi na swobodzie, a wy ten znak bierzcie sobie: uwinione Dziecię w żłobie”.
Rzekł, a zaraz piórem
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 36
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995