białagłowa, proszę, nie polubi, Gdy ją kołtun na głowie, trunek w głowie czubi? 485. DO JEDNEGO Z MINUCJARZÓW
Bodajżeś mi osiwiał, miły astrologu! Już ci bym miał dotychczas wszytko siano w brogu, Gdyś w Plejadach Gradywa złączywszy z Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle wagi miały te przestrogi u mnie, Żem wolał drwa do pieców niż siano mieć w gumnie. Przebaczysz, jeśli gościem w naszej będziesz stronie, Kiedyć drew
białagłowa, proszę, nie polubi, Gdy ją kołtun na głowie, trunek w głowie czubi? 485. DO JEDNEGO Z MINUCJARZÓW
Bodajżeś mi osiwiał, miły astrologu! Już ci bym miał dotychczas wszytko siano w brogu, Gdyś w Plejadach Gradywa złączywszy z Saturnem, Nadzwyczaj niebem niski świat postraszył chmurnem, I niedobrze lotnych gwiazd zrozumiawszy biegi, W pełni sierpnia po górach obiecałeś śniegi. Acz się to niepodobna rzecz widzała, żeby Starodawne bożyska miały rządzić nieby, Wżdy tyle wagi miały te przestrogi u mnie, Żem wolał drwa do pieców niż siano mieć w gumnie. Przebaczysz, jeśli gościem w naszej będziesz stronie, Kiedyć drew
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 399
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wodzami do złości. Czy na toż i komendę, i straż wam zlecono, i obronnej fortece klucze powierzono, by twarzy ludzkie, godne niebieskiej światłości, miały dla was w głębokie upadać ciemności? Czemu nie podnosicie ich zmysłów ku górze, nad te ziemskie padoły, nad głębokie morze, nad gwiazdy, nad niebieskich sfer lotnych obroty, nad to wszytko, co Miesiąc ma i Febus złoty? O oczy, miałybyście żądze i kochania do niebieskiego cale prostować mieszkania, lecz wy barziej światowe kochacie marności, miłość was tężej ciągnie do ziemskiej podłości. Cóż mi strapionej czynić? Już ani na wodze, ani dbacie na prośby, panujecie srodze
wodzami do złości. Czy na toż i komendę, i straż wam zlecono, i obronnej fortece klucze powierzono, by twarzy ludzkie, godne niebieskiej światłości, miały dla was w głębokie upadać ciemności? Czemu nie podnosicie ich zmysłów ku górze, nad te ziemskie padoły, nad głębokie morze, nad gwiazdy, nad niebieskich sfer lotnych obroty, nad to wszytko, co Miesiąc ma i Febus złoty? O oczy, miałybyście żądze i kochania do niebieskiego cale prostować mieszkania, lecz wy barziej światowe kochacie marności, miłość was tężej ciągnie do ziemskiej podłości. Cóż mi strapionej czynić? Już ani na wodze, ani dbacie na prośby, panujecie srodze
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 90
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
się do góry bystrym lotem mknęła, żebym co prędzej w górnym Olimpie stanęła. Szczęśliwi niegdyś ludzie, teraz ptak szczęśliwszy, w którym i gniew, i miłość lot pobudza chciwszy! Czemuż też barki moje i ręce wzniesione nie mają być mchem miękkim wkoło opierzone? Ach, co ryb łuskowatych igra pod wodami, co lotnych ptaków lata wiatrów faworami! Gdyby, Nize, twe fata na mych barkach były, a nogi pióra twoje, Scylo, otoczyły lub, z dekretu aońskich muz, pstrą sroką była, albo się w twego ptaka, Wenero, zmieniła! O, gdyby treny moje tak były szczęśliwe i którego wzruszyły z bogów łzy rzewliwe
się do góry bystrym lotem mknęła, żebym co prędzej w górnym Olimpie stanęła. Szczęśliwi niegdyś ludzie, teraz ptak szczęśliwszy, w którym i gniew, i miłość lot pobudza chciwszy! Czemuż też barki moje i ręce wzniesione nie mają być mchem miękkim wkoło opierzone? Ach, co ryb łuskowatych igra pod wodami, co lotnych ptaków lata wiatrów faworami! Gdyby, Nize, twe fata na mych barkach były, a nogi pióra twoje, Scylo, otoczyły lub, z dekretu aońskich muz, pstrą sroką była, albo się w twego ptaka, Wenero, zmieniła! O, gdyby treny moje tak były szczęśliwe i którego wzruszyły z bogów łzy rzewliwe
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 172
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wyprzedził jelenie i wielkie, i małe. Oto góry, które się już nieba tykają, na których drzewa z siebie kadzidła wydają: tam laury, miry rosną i cedry udatne, z cynamonem zmieszane szafrany szkarłatne; tam na libańskie albo na Amana skały uchodź, żeby się nogi końców gór tykały. Uciekaj na wierzchołki lotnych Serafinów i na wyższe nad gwiazdy góry Cherubinów, na tych bowiem są górach ognie tak gorące, że ich nie zniosą serca w nizinach będące. I mnie w ogień przemienić może iskra mała, trudno tedy, bym całą pochodnią strzymała. Uciekaj i lotnymi co prędzej nogami na wyścigi wyprzedzaj jelenie z sarnami. Ta jedna
wyprzedził jelenie i wielkie, i małe. Oto góry, które się już nieba tykają, na których drzewa z siebie kadzidła wydają: tam laury, miry rostą i cedry udatne, z cynamonem zmieszane szafrany szkarłatne; tam na libańskie albo na Amana skały uchodź, żeby się nogi końców gór tykały. Uciekaj na wierzchołki lotnych Serafinów i na wyższe nad gwiazdy góry Cherubinów, na tych bowiem są górach ognie tak gorące, że ich nie zniosą serca w nizinach będące. I mnie w ogień przemienić może iskra mała, trudno tedy, bym całą pochodnią strzymała. Uciekaj i lotnymi co prędzej nogami na wyścigi wyprzedzaj jelenie z sarnami. Ta jedna
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 179
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
i bez prośby pod twój namiot nie śli, I podarunkić pewnie słusznie nieśli. Dwadzieścia kotłów wyrobionych z miedzi, Nim rzecz zagają; pierwej cię uprzedzi: Pierwej siedm krzeseł w upominkuć dadzą, I wagą równych, i sztuką, i gładzą. Dziesięć talentów złota niosą w dłoni, I dwa, na zawód, cugi lotnych koni; I co u ciebie rzeczy mniej potrzebne, Dziewczętać nwiodą Lesbijskie chwalebne. Te, osobliwych wdzięków, i urody, Wzięto; Trojańskie wywróciwszy Grody; Z nimi, lubolić nie potrzebna żona, Z trzech corek jedna jest Agamemnona. Gdyby mię było okupować przyszło V Króla; na to nie małobyć wyszło: A
y bez proźby pod twoy námiot nie śli, Y podárunkić pewnie słusznie nieśli. Dwádźieśćiá kotłow wyrobionych z miedźi, Nim rzecz zágáią; pierwey ćię uprzedźi: Pierwey śiedm krzeseł w upominkuć dádzą, Y wagą rownych, y sztuką, y głádzą. Dźieśięć tálentow złotá niosą w dłoni, Y dwá, ná zawod, cugi lotnych koni; Y co u ćiebie rzeczy mniey potrzebne, Dźiewczętáć nwiodą Lesbiyskie chwalebne. Te, osobliwych wdźiękow, y urody, Wźięto; Troiáńskie wywroćiwszy Grody; Z nimi, lubolić nie potrzebná żoná, Z trzech corek iedná iest Agámemnoná. Gdyby mię było okupowáć przyszło V Krolá; na to nie máłobyć wyszło: A
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 28
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
pędzą i ściskają I w pokoju mu dalej iść nie dopuszczają. PIEŚŃ XVIII.
XXII.
Jako lew urodziwy na massylskiej puszczy, Od łowców i od gęstej obegnany tłuszczy, Chocia ucieka, mężne serce ukazuje I z groźbą i leniwo w lasy ustępuje: Tak Rodomont w postępku każdem onem czasem Niestrwożony, foremnem obegnany lasem Strzał lotnych i oszczepów, z niezmrużonem okiem Idzie do rzeki lekkiem i leniwem krokiem.
XXIII.
I tak beł i raz i dwa gniewem przerażony, Że będąc już w bezpiecznem miejscu zapędzony, Znowu się wrócił w boje i szablę ukrwawił I więcej ich, niżli sto, żywota pozbawił. Ale wściekłość nakoniec ustąpić musiała Rozumowi i
pędzą i ściskają I w pokoju mu dalej iść nie dopuszczają. PIEŚŃ XVIII.
XXII.
Jako lew urodziwy na massylskiej puszczy, Od łowców i od gęstej obegnany tłuszczy, Chocia ucieka, mężne serce ukazuje I z groźbą i leniwo w lasy ustępuje: Tak Rodomont w postępku każdem onem czasem Niestrwożony, foremnem obegnany lasem Strzał lotnych i oszczepów, z niezmrużonem okiem Idzie do rzeki lekkiem i leniwem krokiem.
XXIII.
I tak beł i raz i dwa gniewem przerażony, Że będąc już w bezpiecznem miejscu zapędzony, Znowu się wrócił w boje i szablę ukrwawił I więcej ich, niżli sto, żywota pozbawił. Ale wściekłość nakoniec ustąpić musiała Rozumowi i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 42
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
W poły prawie, w skroń Morsztyn z Cedrowskim przebity. Tam Florian Pisarski odniósł w ręce prawej Postrzał, w ramieniu Wężyk mężny z swej Widawy. Tyle naszych przez zbroje, pancerze, missurki, I rannych, i zabitych; pódźmyż między Turki, Z których żaden niczym się nigdy nie zasłoni, Żeby siebie i lotnych nie obciążyć koni, Chynąć się jako trzcina po obudwu łęku; We wszytkim biegu z ziemie wziąć dzidę do ręku, W prawo, w lewo, jako broń nieprzyjaciel niesie, Wypaść z siodła i zaś go w tymże osieść czesie: To zbroja, to ich puklerz; lecz i na te kugle Już naszy sposób
W poły prawie, w skroń Morstyn z Cedrowskim przebity. Tam Floryjan Pisarski odniósł w ręce prawej Postrzał, w ramieniu Wężyk mężny z swej Widawy. Tyle naszych przez zbroje, pancerze, missurki, I rannych, i zabitych; pódźmyż między Turki, Z których żaden niczym się nigdy nie zasłoni, Żeby siebie i lotnych nie obciążyć koni, Chynąć się jako trzcina po obudwu łęku; We wszytkim biegu z ziemie wziąć dzidę do ręku, W prawo, w lewo, jako broń nieprzyjaciel niesie, Wypaść z siodła i zaś go w tymże osieść czesie: To zbroja, to ich puklerz; lecz i na te kugle Już naszy sposób
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 283
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924