.
A jak się w ziemnym raz oglądasz grobie — Ani ty takich win obiecuj sobie, Ani ochłody pod gęstą drzewiną, Ani gry, ani zabawek z dziewczyną. MIERNOŚĆ
Rectius vives, Licini
Chcesz-li żyć z wczasem i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt trzymaj w lotnym biegu Miałkiego brzegu.
Kto środkiem idzie, a miary zażywa, Wolen ubóstwa plugawego bywa, Wolen smacznego z pierwszego pozoru Zdradnego dworu.
Wysokie świerki częściej wiatry kręcą, Cięższym upadkiem wyższe wieże lecą, Prędzej na góry i podniosłe strony Biją piorony.
W złym się spodziewa, w dobrym boi bycie Odmiany, która nadgradza sowicie
.
A jak się w ziemnym raz oglądasz grobie — Ani ty takich win obiecuj sobie, Ani ochłody pod gęstą drzewiną, Ani gry, ani zabawek z dziewczyną. MIERNOŚĆ
Rectius vives, Licini
Chcesz-li żyć z wczasem i sobie z przysługą, Ani się na głąb wydawaj z żeglugą, Ani się nazbyt trzymaj w lotnym biegu Miałkiego brzegu.
Kto środkiem idzie, a miary zażywa, Wolen ubóstwa plugawego bywa, Wolen smacznego z pierwszego pozoru Zdradnego dworu.
Wysokie świerki częściej wiatry kręcą, Cięższym upadkiem wyższe wieże lecą, Prędzej na góry i podniosłe strony Biją piorony.
W złym się spodziewa, w dobrym boi bycie Odmiany, która nadgradza sowicie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 121
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Podobno więtsza a ta jest owszeki Hańba, przyjaciel gdy ginie na wieki. Jeśli po szachach przyjaźni znać szlaki, A Macedończyk, mąż nie lada jaki, Znał ją po kuszu upragnionej wody, Bardziej małżeńskiej podczaszy ochłody, A nie mylę się, barziej chęci godzien, Rozebrał który serce, byś nie głodzien I w lotnym biegu nie ustawał czasie, Cale-ć serdeczny dał prowiant, Pegasie. Zaczym pierścieniem sam Korwin rysował, Ej, że Cię zmarły przyjaciel miłował! III. DOKsASTICHON
Wąż czy twój owoc? Powiedz, Drzewo wiadomości, kto winien. Paradyjskich nie ochraniaj gości.
"Wina to rodziców jest, że chcący być bogi nad
Podobno więtsza a ta jest owszeki Hańba, przyjaciel gdy ginie na wieki. Ieśli po szachach przyjaźni znać szlaki, A Macedończyk, mąż nie lada jaki, Znał ją po kuszu upragnionej wody, Bardziej małżeńskiej podczaszy ochłody, A nie mylę się, barziej chęci godzien, Rozebrał który serce, byś nie głodzien Y w lotnym biegu nie ustawał czasie, Cale-ć serdeczny dał prowiant, Pegasie. Zaczym pierścieniem sam Korwin rysował, Ej, że Cię zmarły przyjaciel miłował! III. DOXASTICHON
Wąż czy twój owoc? Powiedz, Drzewo wiadomości, kto winien. Paradyjskich nie ochraniaj gości.
"Wina to rodziców jest, że chcący być bogi nad
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 51
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
bo się żaden śmierci nie obroni), Jako twierdzi mój doktor, który mu nie kładzie Trzech dni żyć, was ku wczesnej wezwałem tu radzie, Żebyście dalszej wojny progres mieli w głowie, Pierwej niżli ostatnie Bóg żegnaj! nam powie”. Wnet się wszyscy zezwolą, żeby w takim razie Do Zygmunta na lotnym wyprawić pegazie, Awizując o wszytkim, prosząc, póki zieje Chodkiewicz, niech przybywa, niech wojsko zagrzeje; Niechaj nas municyją, niech ratuje strawą. Kto wie, nie zmieni-li się fortuna z buławą? Była mowa i o tym, żeby dla snadniejszej Obrony, zewrzeć szańców i obóz był mniejszy. Z czym
bo się żaden śmierci nie obroni), Jako twierdzi mój doktor, który mu nie kładzie Trzech dni żyć, was ku wczesnej wezwałem tu radzie, Żebyście dalszej wojny progres mieli w głowie, Pierwej niżli ostatnie Bóg żegnaj! nam powie”. Wnet się wszyscy zezwolą, żeby w takim razie Do Zygmunta na lotnym wyprawić pegazie, Awizując o wszytkim, prosząc, póki zieje Chodkiewicz, niech przybywa, niech wojsko zagrzeje; Niechaj nas municyją, niech ratuje strawą. Kto wie, nie zmieni-li się fortuna z buławą? Była mowa i o tym, żeby dla snadniejszej Obrony, zewrzeć szańców i obóz był mniejszy. Z czym
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 241
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924