lasy, pola zieleniusieńkie, bydło, konie w polach na paszy.
Od tej wioski mil 15 włoskich do Rzymu. Rzym – Neapol - Rzym
Na noc, lubo późno, stanąłem feliciter za łaską Bożą w Rzymie - in capite mundi, jakoż godnie nazwanym ex variis respectibus. Primo, że miasto barzo wielkie i ludnie haniebnie variarum gentium et nationum zgromadzenie, ciał świętych innumerabilis liczba, jako specialiter namienię przy opisaniu kościołów. Roma
Dnia 16 Februarii. Rano byłem w kościele najgłówniejszym św. Piotra, katedralnym (których jest w Rzymie cztery). Widziałem opus stupore dignum, jako wielki srodze i bogaty. Gdzie też ciało principis apostolorum
lasy, pola zieleniusieńkie, bydło, konie w polach na paszy.
Od tej wioski mil 15 włoskich do Rzymu. Rzym – Neapol - Rzym
Na noc, lubo późno, stanąłem feliciter za łaską Bożą w Rzymie - in capite mundi, jakoż godnie nazwanym ex variis respectibus. Primo, że miasto barzo wielkie i ludnie haniebnie variarum gentium et nationum zgromadzenie, ciał świętych innumerabilis liczba, jako specialiter namienię przy opisaniu kościołów. Roma
Dnia 16 Februarii. Rano byłem w kościele najgłówniejszym św. Piotra, katedralnym (których jest w Rzymie cztery). Widziałem opus stupore dignum, jako wielki srodze i bogaty. Gdzie też ciało principis apostolorum
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 187
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
które do noclegu uszło czyli mile, czyli półtory. Armaty zaś i amunicyje od Turków pozostałe Wideń zabrał, gdyż nam brać ich niepodobna było, bo bardzo wielkie działa były, które Turcy z przywiezionych na wielbłądach metalów lali pod Widniem, do którego, gdyśmy ową furtką, czyli ucieczką ciemną wjeżdżali, to ludnie jedni z domów wychodząc na kolana padali, a drudzy krzyżem, wołając to niemieckim, to łacińskim językiem: ,,Ave Salvator". Po tym we wtorek z noclegu ruszyło się wojsko, aby fortecę bardziej nie ogłodziło i poszło z jedne mile, czyli dalej, gdzie spodziewaliśmy się Cesarza. Jakoż we środę
które do noclegu uszło czyli mile, czyli półtory. Armaty zaś i amunicyje od Turków pozostałe Wideń zabrał, gdyż nam brać ich niepodobna było, bo bardzo wielkie działa były, które Turcy z przywiezionych na wielbłądach metalów lali pod Widniem, do którego, gdyśmy ową furtką, czyli ucieczką ciemną wjeżdżali, to ludnie jedni z domów wychodząc na kolana padali, a drudzy krzyżem, wołając to niemieckim, to łacińskim językiem: ,,Ave Salvator". Po tym we wtorek z noclegu ruszyło się wojsko, aby fortecę bardziej nie ogłodziło i poszło z jedne mile, czyli dalej, gdzie spodziewaliśmy się Cesarza. Jakoż we środę
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 71
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Robiąc i mosty i mogiły duże, Kształtem przekopu Nieprzyjacielskiego, Żeby tak wpadli owi do obruże, Co się do portu zbliżyli morskiego, I żeby insi po owym zatyłku, Niemogli do nich przebrać się w posiłku. CLXI. To obaczywszy Antoni w południe Ze go przerznięto nowym poprzez wałem; Wywrze się dosyć na mogiłę ludnie, Z gniewem i oraz impetem niemałem; Chcąc, jeśli mu się powiedzie; przez studnie Przez mosty nawet szykiem przepaść śmiałem, Aż pod okopy same Kasjusza, Stąd swych z hakami, z drabinami, wzrusza. CLXII. W wielkiej śmiałości kiedy biegą owi, Przez plac, którym się dwa obozy dzielą; Nie
Robiąc y mosty y mogiły duże, Kształtem przekopu Nieprzyiacielskiego, Zeby tak wpadli owi do obruże, Co się do portu zbliżyli morskiego, I żeby insi po owym zatyłku, Niemogli do nich przebrać się w posiłku. CLXI. To obaczywszy Antoni w południe Ze go przerznięto nowym poprzez wałem; Wywrze się dosyć na mogiłę ludnie, Z gniewem y oraz impetem niemałem; Chcąc, iesli mu się powiedzie; przez studnie Przez mosty nawet szykiem przepaść smiałem, Asz pod okopy same Kassyusza, Ztąd swych z hakami, z drabinami, wzrusza. CLXII. W wielkiey smiałosci kiedy biegą owi, Przez plac, ktorym się dwa obozy dzielą; Nie
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 255
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693