i ktoby brakować chciał niemi, I jednego nad drugich z delektem przekładać, Przyszłoby mu od słońca z Ikarem postradać Piór bezpiecznych: a jednak starszy z nich i laty, I tą, w którą u wszystkich miłość jest bogaty, Kanclerzyc kredencuje: skąd o nim to głoszą Jednostajne fawory, że samą rozkoszą I ludzkiem jest kochaniem. Ale oprócz siła Cnót w nim inszych, i godność wielka przystąpiła, Która go na publikach wszelakich zaleca. O jak pójdzie na góry! gdy go już oświeca Słońce blisko rodzone, a w dobie niedługiej Czekać tej to ozdoby. Wteż i młodszy drugi Wojewodzic pociechy roście i nadzieje. Jemu lato dopiero,
i ktoby brakować chciał niemi, I jednego nad drugich z delektem przekładać, Przyszłoby mu od słońca z Ikarem postradać Piór bezpiecznych: a jednak starszy z nich i laty, I tą, w którą u wszystkich miłość jest bogaty, Kanclerzyc kredencuje: zkąd o nim to głoszą Jednostajne fawory, że samą rozkoszą I ludzkiem jest kochaniem. Ale oprócz siła Cnót w nim inszych, i godność wielka przystąpiła, Która go na publikach wszelakich zaleca. O jak pójdzie na góry! gdy go już oświeca Słońce blisko rodzone, a w dobie niedługiej Czekać tej to ozdoby. Wteż i młodszy drugi Wojewodzic pociechy roście i nadzieje. Jemu lato dopiero,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 136
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
na wieki, Ani kiedy osuszą nasze się powieki. Wdzięczna dziewko! krótkoś nas ucieszyła sobą, A jakoż nagrodzimy długą to żałobą? OMEN KRÓLOWI SZWEDZKIEMU wymuszona przy zgubionej na ten czas ojczyźnie POESIS.
Co to za światło z ostatniej północy Powstaje nowe? Ty w którego mocy Króle i państwa, i cokolwiek może Ludzkiem się liczyć, wiesz sam mocny Boże, Wiesz: bo to twoja igraszka jest w niebie, Narody mięszać, i tak je u siebie Jako na szali ważyć twoją siłą. Rzucąjąc niemi by dziecinną piłą. Ach! i my tego nie zgadniemy jeszcze, Próżno pracuje pióro o tem wieszcze, Dokąd idziemy? i po
na wieki, Ani kiedy osuszą nasze się powieki. Wdzięczna dziewko! krótkoś nas ucieszyła sobą, A jakoż nagrodzimy długą to żałobą? OMEN KRÓLOWI SZWEDZKIEMU wymuszona przy zgubionej na ten czas ojczyznie POESIS.
Co to za światło z ostatniej północy Powstaje nowe? Ty w którego mocy Króle i państwa, i cokolwiek może Ludzkiem się liczyć, wiesz sam mocny Boże, Wiesz: bo to twoja igraszka jest w niebie, Narody mięszać, i tak je u siebie Jako na szali ważyć twoją siłą. Rzucąjąc niemi by dziecinną piłą. Ach! i my tego nie zgadniemy jeszcze, Próżno pracuje pióro o tem wieszcze, Dokąd idziemy? i po
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 146
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
głuchej, Między dwiema wielkiemi pięknemi górami, Grabami i staremi nakryta bukami; Próżno tam słońce jasny dzień wiedzie, bo cienie Gwałtem wielkiem hamują tam jego promienie, Że wniść przed gałęziami nie mogą gęstemi, Gdzie jest wielka jaskinia i głęboka w ziemi.
XCIII.
Wielka jaskinia w ziemi pod lasem wysokiem, Lasem gęstem i ludzkiem nieprzejźrzanem okiem; Pierwsze weście i czoło niedostępnej skały Kręte bluszcze wijąc się, wszędzie ubierały; Tu Sen leży i tu ma zwykłe swe mieszkanie, Przy niem z jednej otyłe strony Próżnowanie, Z drugiej Lenistwo siedzi, co chodzić nie może I na nogi nie wstanie, aż mu kto pomoże.
XCIV.
Niepamięć w bramie
głuchej, Między dwiema wielkiemi pięknemi górami, Grabami i staremi nakryta bukami; Próżno tam słońce jasny dzień wiedzie, bo cienie Gwałtem wielkiem hamują tam jego promienie, Że wniść przed gałęziami nie mogą gęstemi, Gdzie jest wielka jaskinia i głęboka w ziemi.
XCIII.
Wielka jaskinia w ziemi pod lasem wysokiem, Lasem gęstem i ludzkiem nieprzejźrzanem okiem; Pierwsze weście i czoło niedostępnej skały Kręte bluszcze wijąc się, wszędzie ubierały; Tu Sen leży i tu ma zwykłe swe mieszkanie, Przy niem z jednej otyłe strony Próżnowanie, Z drugiej Lenistwo siedzi, co chodzić nie może I na nogi nie wstanie, aż mu kto pomoże.
XCIV.
Niepamięć w bramie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 318
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
naszych«. — Więc było przedtym, niż się zagrodzieło, między nas przyjechać. Nie byli od nas, tylko w dziesiąci mil, kiedyśmy na nie dalej, niż do piąci niedziel, czekali; obsyłalichmy ich, prosieli, żeby przyjechali: nie chcieli. Zawód jednak tak wielki z niemałym uprzykrzeniem i utęsknieniem ludzkiem kończyć się musiał jaką konkluzją; aż oni dopiero po konkluzji chcieć traktować co to inszego jest, jedno, jako i sam rokosz zawsze jawnie chcieli rozerwać, tak i jego konkluzve chcieli w niwecz obrócić. A jeśli tego nieprzybycia swego będą przecię chcieli przyczyny jakie udawać, przynajmniej, kiedy się to już tam byli dla tego
naszych«. — Więc było przedtym, niż się zagrodzieło, między nas przyjechać. Nie byli od nas, tylko w dziesiąci mil, kiedyśmy na nie dalej, niż do piąci niedziel, czekali; obsyłalichmy ich, prosieli, żeby przyjechali: nie chcieli. Zawód jednak tak wielki z niemałym uprzykrzeniem i utęsknieniem ludzkiem kończyć się musiał jaką konkluzyą; aż oni dopiero po konkluzyej chcieć traktować co to inszego jest, jedno, jako i sam rokosz zawsze jawnie chcieli rozerwać, tak i jego konkluzve chcieli w niwecz obrócić. A jeśli tego nieprzybycia swego będą przecię chcieli przyczyny jakie udawać, przynajmniej, kiedy się to już tam byli dla tego
Skrót tekstu: ZebrzApolCz_III
Strona: 219
Tytuł:
Apologia abo sprawota szlachcica polskiego.
Autor:
Zebrzydowski Mikołaj
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
pogrześć wprzód króla mojego. Nie proszę cię o więcej i wiedz pewnie o tem, Że nic nie dbam, abyś mię darował żywotem, W którem póty korzystam tylko, póki ciało Bez pogrzebuby pana mojego zostało.
XII.
Ale jeśliś tak srogiem i tak zatwardziałem, Że chcesz zwierze i ptaki karmić ludzkiem ciałem, I serce tebańskiego masz w sobie Kreonta, Mnie jemi skarm, a pogrześć daj syna Almonta!” Takie na on czas słowa Medorowe były, Któreby i kamienie podomno ruszyły; I już i sam królewic jemi beł zmiękczony I na sercu litością wszytek przerażony.
XIII.
Tem czasem jeden żołnierz Zerbina mężnego,
pogrześć wprzód króla mojego. Nie proszę cię o więcej i wiedz pewnie o tem, Że nic nie dbam, abyś mię darował żywotem, W którem póty korzystam tylko, póki ciało Bez pogrzebuby pana mojego zostało.
XII.
Ale jeśliś tak srogiem i tak zatwardziałem, Że chcesz źwierze i ptaki karmić ludzkiem ciałem, I serce tebańskiego masz w sobie Kreonta, Mnie jemi skarm, a pogrześć daj syna Almonta!” Takie na on czas słowa Medorowe były, Któreby i kamienie podomno ruszyły; I już i sam królewic jemi beł zmiękczony I na sercu litością wszytek przerażony.
XIII.
Tem czasem jeden żołnierz Zerbina mężnego,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 88
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pewny śmierci goniec, Wszytkim wszytko porzucić trzeba; gdyż ten koniec Jest dóbr, które trwałego w sobie fundamentu Niemają. ale żem jest więtszego momentu Zacniejszemi darami z nieba opatrzona Winnam mu nieskończone dzięki; bo stworzona Jestem na podobieństwo, i wyobrażenie Boga mego, któregom jest liche stworzenie. Rozumem ktemu będąc ludzkiem obdarzoną, Nad wszytkie kreatury dolne wywyższoną Jestem. Przęz miłosierdzie Boskię do żywota Wiecznego otworzonę mam Rajskie też wrota, Do któregom z drugiemi współ jest zaproszona; Bom jest do Sakramentów spolnie przypuszczona, Do których wolny prżystęp mam z danej wolności Sobie od Boga. Tedy, za dobroczynności Tak wielkie, których bogacz,
pewny śmierci goniec, Wszytkim wszytko porzućić trzebá; gdyż ten koniec Iest dobr, ktore trwáłego w sobie fundámentu Niemáią. ále żem iest więtszego momentu Zacnieyszemi dárámi z niebá opátrzona Winnam mu nieskończone dźięki; bo stworzona Iestem ná podobieństwo, y wyobráżenie Bogá mego, ktoregom iest liche stworzenie. Rozumem ktemu będąc ludzkiem obdárzoną, Nád wszytkie kreátury dolne wywyszszoną Iestem. Przęz miłośierdźie Boskię do żywotá Wiecznego otworzonę mam Rayskie też wrotá, Do ktoregom z drugiemi wspoł iest záproszona; Bom iest do Sákrámentow spolnie przypuszczona, Do ktorych wolny prżystęp mam z dáney wolnośći Sobie od Bogá. Tedy, zá dobroczynnośći Ták wielkie, ktorych bogacz,
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 118
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
ze się niemógł wysmarować i tak one srogie pociechy obróciły się w Wielki smutek, Bo król przez cały Dzień i niejadł i niegadał znikim wszystek Dwór jak Powarzony. Takci i mnie zbawili tak kochanego Zwierzęcia i sami się nienacieszyli jeszcze sobie turbacyjej przyczynili. Bywało też to u mnie Myślistwo z podziwieniem Ludzkiem począwszy od ptaków zawsze miwałem bardzo dobre sokoły, Jastrzęby Drzemliki, kobusy, kruki co do Berła chodziły i kuropatwy pod nimi olegały, zająca zalatowały jako Raróg wszystko to ptastwo praktykowało swoję powinność Jastrzębia raz miałem takiego który był z byt rosły atak rący że każdego ptaka ugąniał i do najmniejszej ptaszyny nie lenił się.
ze się niemogł wysmarować y tak one srogie pociechy obrociły się w Wielki smutek, Bo krol przez cały Dzięn y nieiadł y niegadał znikim wszystek Dwor iak Powarzony. Takci y mnie zbawili tak kochanego Zwierzęcia y sami się nienacieszyli ieszcze sobie turbacyiey przyczynili. Bywało też to u mnie Myslistwo z podziwieniem Ludzkiem począwszy od ptakow zawsze miwałęm bardzo dobre sokoły, Iastrzęby Drzęmliki, kobusy, kruki co do Berła chodziły y kuropatwy pod nimi olegały, zaiąca zalatowały iako Rarog wszystko to ptastwo praktykowało swoię powinność Iastrzębia raz miałęm takiego ktory był z byt rosły atak rączy że kozdego ptaka ugąniał y do naymnieyszey ptaszyny nie lenił się.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 256
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
senatorowie wszelakich środków i starali się o to barzo, aby wedle wczorajszego ucierania dla zgody i ukontentowania ludzi te rzeczy, których potrzebowali bracia i Rzplta, stanęły, także i te, które bez kontrowersji na żądanie województw wedle każdego instrukcji pozwolone być mogły, z których znowu im powtarzali te rzeczy, któreby z wielkiem ukontentowaniem ludzkiem i Rzpltej dogodzeniem w zgodzie barzo łatwej zawrzeć się mogły, co każdy z wzwyż wspomnianych rzeczy, które się w senacie traktowały, łatwie baczyć może.
Lecz na to wszystko ozwali się tylko pp. ewangelicy jedno do swych punktów, t. j., naprzód do konstytucji de tumultibus, w której koniecznie chcieli, aby
senatorowie wszelakich środków i starali się o to barzo, aby wedle wczorajszego ucierania dla zgody i ukontentowania ludzi te rzeczy, których potrzebowali bracia i Rzplta, stanęły, także i te, które bez kontrowersyi na żądanie województw wedle każdego instrukcyi pozwolone być mogły, z których znowu im powtarzali te rzeczy, któreby z wielkiem ukontentowaniem ludzkiem i Rzpltej dogodzeniem w zgodzie barzo łatwej zawrzeć się mogły, co każdy z wzwyż wspomnianych rzeczy, które się w senacie traktowały, łatwie baczyć może.
Lecz na to wszystko ozwali się tylko pp. ewangelicy jedno do swych punktów, t. j., naprzód do konstytucyi de tumultibus, w której koniecznie chcieli, aby
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 378
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
dny skody w laszach jej niebylo, pod winami wzwyż mianowanymi. (Ij. 3)
3390. (720) Siódma sprawa — Znajduje się w tej wszy niemało, tak dziewek, jako też białychgłów upadłych młodych, które ani za mąż posc, ani służyć niechcą, kumorą tylko z obrazą Bożą i zgorszeniem ludzkiem mieszkając; osządzyła tedy gromada, aby takie białegłowy albo za mąż albo służyć posły, a która by nie chciała, tedy powinna będzie każda za winnę przedzywa oprząsc do dwora na sześć łokczy i na ukaranie wziąć dziesięć plak, co rasz taką winnę i karanie powtarzając, jeżeli by się nie upamiętaly, a w ostatku,
dny skody w laszach iey niebylo, pod winami wzwysz mianowanymi. (II. 3)
3390. (720) Siodma sprawa — Znayduie sie w tey wszy niemało, tak dziewek, iako tesz białychgłow upadłych młodych, ktore ani za mąz posc, ani słuzyc niechcą, kumorą tilko z obrazą Bozą y zgorszeniem ludzkiem mieskaiąc; osządzyła tedy gromada, aby takie białegłowy albo za mąz albo słuzyc posły, a ktora by nie chciała, tedy powinna bendzie kazda za winnę przedzywa oprząsc do dwora na sześc łokczy y na ukaranie wziąc dziesiec plak, co rasz taką winnę y karanie powtarzaiąc, iezeli by sie nie upamiętaly, a w ostatku,
Skrót tekstu: KsKasUl_2
Strona: 361
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1651 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
, nowych tu trzeba, nie z drzewa, lecz z skały, żeby nie tylko same gołe słowa abrysy wielkich tryjumfów strzymały.
Teraz dopiero stanie się rzecz nowa, której i mury wasze nie widziały, gdy pod szyszakiem pańską skroń spoconą złotą w kościele zdobiemy koroną.
144 Tak, tak, potomku cnotliwego Lecha Boskiem i ludzkiem prawem przynależy. Kogo domowa wychowała strzecha, nie zna się z Marsem, niech prywatny leży; potrzebny nam ksiądz, potrzebny i klecha. Kto na Pramniku korony dobieży, choć się goździami Leszkowymi kole, to król, ten wygrał zawód, tego pole.
145 Wprzód ci to nogi trzeba kłóć, panowie, wprzódy spróbować
, nowych tu trzeba, nie z drzewa, lecz z skały, żeby nie tylko same gołe słowa abrysy wielkich tryjumfów strzymały.
Teraz dopiero stanie się rzecz nowa, której i mury wasze nie widziały, gdy pod szyszakiem pańską skroń spoconą złotą w kościele zdobiemy koroną.
144 Tak, tak, potomku cnotliwego Lecha Boskiem i ludzkiem prawem przynależy. Kogo domowa wychowała strzecha, nie zna się z Marsem, niech prywatny leży; potrzebny nam ksiądz, potrzebny i klecha. Kto na Pramniku korony dobieży, choć się goździami Leszkowymi kole, to król, ten wygrał zawód, tego pole.
145 Wprzód ci to nogi trzeba kłóć, panowie, wprzódy spróbować
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 54
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996