uczcił swymi wzroki Choć wtenczas, kiedy węgierskie posoki
Wolno przeplatać niewinnymi żarty; Albo gdy w polu będzie czekał z charty I jak na pewną psi wysforowani Ani się ozwą w gęstej kniei, ani Kotek się próżno wykraść zechce strugą, Straw mu bez gniewu godzinę i drugą. Poślę mu potem karty nie tak płonę I nie lutennym dźwiękiem nastrojone, Ale wojennej trąby, która dzieła Będzie po świecie jego roznosiła. Jeśli się spyta o mnie: Pan w Rakowie, Przy maju — powiedz — łata słabe zdrowie; Lecz jak się ze krwie odprawi hecugą, Stawi-ć się zaraz do dworu z usługą. IGLICA W SZPADĘ
Straszliwa broni, w której
uczcił swymi wzroki Choć wtenczas, kiedy węgierskie posoki
Wolno przeplatać niewinnymi żarty; Albo gdy w polu będzie czekał z charty I jak na pewną psi wysforowani Ani się ozwą w gęstej kniei, ani Kotek się próżno wykraść zechce strugą, Straw mu bez gniewu godzinę i drugą. Poślę mu potem karty nie tak płonę I nie lutennym dźwiękiem nastrojone, Ale wojennej trąby, która dzieła Będzie po świecie jego roznosiła. Jeśli się spyta o mnie: Pan w Rakowie, Przy maju — powiedz — łata słabe zdrowie; Lecz jak się ze krwie odprawi hecugą, Stawi-ć się zaraz do dworu z usługą. IGLICA W SZPADĘ
Straszliwa broni, w której
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 77
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Kant Triumfalny Każdy ma w ręku.
Zanić kameny Parnaskiej sceny, Niekiedy wdziwie,
Respektem owych Koncentów nowych Skrzypią chrapliwie.
O! któż to snadnie Refleksje.
Pojmie i zgadnie? W takiej zabawie,
Co BÓG mieć raczył, I sam naznaczył Kant ku swej sławie.
Precz! Apollina Zła bazgranina W stroju Lutennym,
Gdzie swym konspektem Sam BÓG Prefektem W Chórze solennym.
Chor ozdobiony W Laury, w Korony, W najdroższej szacie,
Milion mija Co się uwija Przy Majestacie.
Majestat cudny DUCHOWNE.
I dziwnie trudny Do wyjawienia,
A tym trudniejszy Przez styl dzisiejszy Do wysławienia.
Wszelki upadnie Dowcip niezgadnie Cud zmysł wydziera,
Na
, Kánt Tryumfálny Káżdy ma w ręku.
Zánić kámeny Párnáskiey sceny, Niekiedy wdźiwie,
Respektem owych Koncentow nowych Skrzypią chrápliwie.
O! ktoż to snádnie REFLEXYE.
Poymie y zgadnie? W takiey zabáwie,
Co BOG mieć raczył, Y sam náznáczył Kánt ku swey sławie.
Precz! Apolliná Zła bázgrániná W stroiu Lutennym,
Gdźie swym konspektem Sam BOG Prefektem W Chorze solennym.
Chor ozdobiony W Laury, w Korony, W naydroższey száćie,
Milion mija Co się uwija Przy Máiestaćie.
Máiestat cudny DVCHOWNE.
Y dźiwnie trudny Do wyiáwienia,
A tym trudnieyszy Przez styl dźisieyszy Do wysławienia.
Wszelki upádnie Dowćip niezgádnie Cud zmysł wydźiera,
Ná
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 109
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731