w kadzi parzył na ulicy, A ci zaś, chłodem żywi, w świdnickiej piwnicy. Stoi za kadź każdemu i za baśnią stoi, Kogo zmyją bez ługu w karty, aż się znoi. DOBRA MYŚL OCHOTNEGO GOSPODARZA
Apollo złotowłosy, zdejm sajdak z strzałami, Każ dziś na stronę bojom pospołu z wojnami, A weź lutnią słoniową z białośniegiej kości, Bo dziś u mnie zastaniesz bardzo wdzięcznych gości. Dziś radość i wesele u nas mieszkać mają, Które troski z frasunkiem ze łba wybijają. Do nas, do nas, ucieszna, wszech rozkoszy pani, Rumiana Wenus, wsiadaj we złociste sani! Weźmij z sobą on wdzięczny orszak panien swoich,
w kadzi parzył na ulicy, A ci zaś, chłodem żywi, w świdnickiej piwnicy. Stoi za kadź każdemu i za baśnią stoi, Kogo zmyją bez ługu w karty, aż się znoi. DOBRA MYŚL OCHOTNEGO GOSPODARZA
Apollo złotowłosy, zdejm sajdak z strzałami, Każ dziś na stronę bojom pospołu z wojnami, A weź lutnią słoniową z białośniegiej kości, Bo dziś u mnie zastaniesz bardzo wdzięcznych gości. Dziś radość i wesele u nas mieszkać mają, Które troski z frasunkiem ze łba wybijają. Do nas, do nas, ucieszna, wszech rozkoszy pani, Rumiana Wenus, wsiadaj we złociste sani! Weźmij z sobą on wdzięczny orszak panien swoich,
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 253
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
odwagi w kochaniu. Ale jak sprostać chłopu, gdy dostać chce serca. Płci się nie zdarza rwać od ołtarza kobierca. Alboż gwałtowi i impetowi zabieży, Gdy im zniewolić, a nam pozwolić należy. Ale o jako nie lada jako błądziemy, Że się pozorem i sercem skorym rządziemy. Iż się ukłoni, w lutnią zadzwoni, wysmuknie, Albo za zdrowie kufla w połowie nie umknie. Tedy z ochoty na te przymioty, choć z nieba Wyrok nie wyńdzie, brać się Kloryndzie potrzeba. A oto w klatki głupie dzierlatki i sidła Leciemy samy, na wab wikłamy swe skrzydła. I cóż się potem szczycić żywotem, gdy zatem Żyć trzeba
odwagi w kochaniu. Ale jak sprostać chłopu, gdy dostać chce serca. Płci się nie zdarza rwać od ołtarza kobierca. Alboż gwałtowi i impetowi zabieży, Gdy im zniewolić, a nam pozwolić należy. Ale o jako nie lada jako błądziemy, Że się pozorem i sercem skorym rządziemy. Iż się ukłoni, w lutnią zadzwoni, wysmuknie, Albo za zdrowie kufla w połowie nie umknie. Tedy z ochoty na te przymioty, choć z nieba Wyrok nie wyńdzie, brać się Kloryndzie potrzeba. A oto w klatki głupie dzierlatki i sidła Leciemy samy, na wab wikłamy swe skrzydła. I cóż się potem szczycić żywotem, gdy zatem Żyć trzeba
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 258
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
a i w ten sposób być jego nie chcąc, długim namowom krewnych i przyjaciół swoich poddać się w małżeństwo musiała. Takowy zemsty za zabójstwo fortel przedsięwziąwszy, prawem i zwyczajem nowożeństwa zasiadszy z Synoryksem u stołu, a kubek z napojem przez siebie trucizną przyprawnym, z którego małżeństwu pić należało w jednę, w drugą zaś rękę lutnią porwawszy i wiersz niżej położony na niej przegrawszy, do miary wypiła, ostatek oblubieńcowi swojemu w kolej, pierwszy przed swoją śmiercią, bo on w południe, ta w pociesze zemsty swojej podczas nocy pomarli, zostawiwszy. O nieoszacowane pióra Ambrożego godne matrony, o wiaro i miłości wszytkie panegiryki przewyższająca, cóż tu powiem o tobie
a i w ten sposób bydź jego nie chcąc, długim namowom krewnych i przyjaciół swoich poddać się w małżeństwo musiała. Takowy zemsty za zabójstwo fortel przedsięwziąwszy, prawem i zwyczajem nowożeństwa zasiadszy z Synoryksem u stołu, a kubek z napojem przez siebie trucizną przyprawnym, z którego małżeństwu pić należało w jednę, w drugą zaś rękę lutnią porwawszy i wiersz niżej położony na niej przegrawszy, do miary wypiła, ostatek oblubieńcowi swojemu w kolej, pierwszy przed swoją śmiercią, bo on w południe, ta w pociesze zemsty swojej podczas nocy pomarli, zostawiwszy. O nieoszacowane pióra Ambrożego godne matrony, o wiaro i miłości wszytkie panegiryki przewyższająca, cóż tu powiem o tobie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 264
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
poco? Muszkiety wiszą na ścienie, Wydają od siebie cienie. Idę dalej, aż przepyszne Sala od kościoła bernard. Sień Pokoje
Obrazy, obicia pyszne. W pierwszym pokoju zwierzyna, Wszelkie sałaty, jarzyna, Naturalnie zmalowane, Od mistrza wypędzlowane. Dalej są okręty morskie, Szkuty kunsztowne zamorskie. Pozytywy, klawicymbał Znajdziesz lutnią, skrzypki, cymbał, Wijola z harfą dwoista, Z wierzchu i wśrzód, wbok troista Z strunami barzo wdzięcznemi, I z melodyjmi smacznymi; Na tych grawają muzycy Pańscy, choć są urzędnicy. Tamże nagórę chodzenie W zamknieniu, nadół schodzenie. Portyjery coś uchylę, Wszedłem w pokój, głowę
poco? Muszkiety wiszą na ścienie, Wydają od siebie cienie. Idę dalej, aż przepyszne Sala od kościoła bernard. Sień Pokoje
Obrazy, obicia pyszne. W pierwszym pokoju zwierzyna, Wszelkie sałaty, jarzyna, Naturalnie zmalowane, Od mistrza wypędzlowane. Dalej są okręty morskie, Szkuty kunsztowne zamorskie. Pozytywy, klawicymbał Znajdziesz lutnią, skrzypki, cymbał, Wijola z harfą dwoista, Z wierzchu i wśrzód, wbok troista Z strunami barzo wdzięcznemi, I z melodyjmi smacznymi; Na tych grawają muzycy Pańscy, choć są urzędnicy. Tamże nagórę chodzenie W zamknieniu, nadół schodzenie. Portyjery coś uchylę, Wszedłem w pokój, głowę
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 48
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Lubo Upracowany, lubo ukurzony: I przy orężu jednak gładki, i pieszczony. Wdzięcznym pływa rumieniec w śniegu białej twarzy, Włos się nad złoto same przyjemniejszy zarzy. Pierwszy wiek, i młodzieńska postać w swojej mierze, Oko jeszcze spokojne, podobieństwa bierze Wielce z matki urodą. Jako gdy w zamiany Po łowach, Febus lutnią weźmie za kołczany. Snadź wesoły do tego. O jak wiele może Radość dodać urodzie? Foloejskiej łoże Zwiedził lwice, a same przebiwszy żelazem: Szczenięta żywe niesie; i drażni je razem. Te jednak skoro Matkę ujźrzał, wnet odrzuci. I skwapliwie przypadszy, co serca, co chuci Mógł mieć; jawnie wydaje obyczajem
Lubo Uprácowány, lubo ukurzony: Y przy orężu iednák głádki, y pieszczony. Wdźięcznym pływa rumieniec w śniegu białey twarzy, Włos się nád złoto same przyięmnieyszy zarzy. Pierwszy wiek, y młodźieńska postáć w swoiey mierze, Oko ieszcze spokoyne, podobieństwá bierze Wielce z matki urodą. Iako gdy w zamiany Po łowách, Febus lutnią weźmie zá kołczány. Snádź wesoły do tego. O iák wiele może Rádość dodáć urodźie? Foloeyskiey łoże Zwiedźił lwice, á same przebiwszy żelázem: Szczeniętá żywe nieśie; y draźni ie rázem. Te iednák skoro Mátkę uyźrzáł, wnet odrzući. Y skwápliwie przypadszy, co sercá, co chući Mogł mieć; iáwnie wydáie obyczáiem
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 114
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
się żegnają! Ach! jako panny serdecznie wzdychają! Jeden kieliszkiem do swej obiecuje, A napiwszy się — w usta ją całuje. Ona mu fawor na skroń przylepiła: „Nać znak miłości! A jeżelim była Tobie serdeczna, weź i serce moje! Kędy ty jedziesz, tam będziem oboje!” Drugi wziął lutnią, a swe wesołości Żalem przeplatał i postrzał miłości Cieszył, jako mógł, choć go rozrzewniały Strony, gdy echo smutne wydawały. Długo mu w oczach łzy grobla trzymała, Lecz się miłości powodzią przerwała. I ty niemniejsze, nimfo, lejesz wody! Twoje z kochankiem upłyną świebody! Ten ci dobranoc — jako słowik —
się żegnają! Ach! jako panny serdecznie wzdychają! Jeden kieliszkiem do swej obiecuje, A napiwszy się — w usta ją całuje. Ona mu fawor na skroń przylepiła: „Nać znak miłości! A jeżelim była Tobie serdeczna, weź i serce moje! Kędy ty jedziesz, tam będziem oboje!” Drugi wziął lutnią, a swe wesołości Żalem przeplatał i postrzał miłości Cieszył, jako mógł, choć go rozrzewniały Strony, gdy echo smutne wydawały. Długo mu w oczach łzy grobla trzymała, Lecz się miłości powodzią przerwała. I ty niemniejsze, nimfo, lejesz wody! Twoje z kochankiem upłyną świebody! Ten ci dobranoc — jako słowik —
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 41
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
chociaż złość ich karanie zaciąga, Ręka ich Boska z góry nie dosiąga. Bydła ich zawsze obfitują w płody, A sporżucenia nie miewają szkody, Krowy się co rok latują o mnożą, I w przychowku ich nigdy nie ubożą. Na kształt trzód licznych igrają ich dzieci, I po domowej czołgają się śmieci, A wziąwszy lutnią z bębenkiem do ręki, Wesoło skaczą na muzyczne dźwięki. Dni swoje w dobrym bycie odprawują, A w punkcie jedmym do piekła zstępują, A mówią Bogu: Już się nie rżądz nami, Już być nie chcemy pod twymi prawami. Cóż jest wszechmocny w swojej paranteli? Ażebyśmy mu unizać się mieli? I zakon
choćiaż złość ich karánie záćiąga, Ręka ich Boska z gory nie dośiąga. Bydłá ich záwsze obfituią w płody, A zporżucenia nie miewáią szkody, Krowy sie co rok látuią o mnożą, I w przychowku ich nigdy nie ubożą. Ná kształt trźod licznych igráią ich dźieći, I po domowey czołgáią się śmieći, A wźiąwszy lutńią z bębęnkiem do ręki, Wesoło skaczą ná muzyczne dźwięki. Dńi swoie w dobrym byćie odprawuią, A w punkćie iedmym do piekła zstępuią, A mowią Bogu: Iuż się nie rżądz námi, Iuż bydź nie chcemy pod twymi prawámi. Coż iest wszechmocny w swoiey paranteli? Ażebyśmy mu unizáć się mieli? I zakon
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 76
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705