czoło wesołe stawiała, Serce w nieszczęściu, w smutku ochłodę dawała, A teraz co mam, przebóg? Przebóg, nagość moję Widzę i oczy ludzkie, aż kryję twarz swoję. Uleciałeś mi, gruncie wesela prawego, Uciekłaś mi, ochłodo sumnienia wolnego! A po tobie, chociam tam, gdzie na lutniach grają, Gdzie dobra myśl, kędy śmiech i kędy śpiewają, Dźwięk mimo uszy leci, a mól je zakryty Serce smutne i mieni w żółć obiad obfity, Cwała we łbie i choć mię z sobą kto zawabi Tam, gdzie drogo dla wczasu ściany swe jedwabi, Choć na okręt budowny, choć na konia wsiędę,
czoło wesołe stawiała, Serce w nieszczęściu, w smutku ochłodę dawała, A teraz co mam, przebóg? Przebóg, nagość moję Widzę i oczy ludzkie, aż kryję twarz swoję. Uleciałeś mi, gruncie wesela prawego, Uciekłaś mi, ochłodo sumnienia wolnego! A po tobie, chociam tam, gdzie na lutniach grają, Gdzie dobra myśl, kędy śmiech i kędy śpiewają, Dźwięk mimo uszy leci, a mól je zakryty Serce smutne i mieni w żółć obiad obfity, Cwała we łbie i choć mię z sobą kto zawabi Tam, gdzie drogo dla wczasu ściany swe jedwabi, Choć na okręt budowny, choć na konia wsiędę,
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 386
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. Obywatele tutejsi dawne mają vitia, rozkosz, kłamstwo. Co dnia przez rok kamyki składali, to biały, mając dzień szczęśliwy, to czarny, nieszczęście swe tego dnia nim notując. Po roku wszystkie rewidowali, ile białych naliczyli, tylko dni życia rachowali. Najdroższy prezent u nich oręże darowane od drugiego. Wojowali przy lutniach, fletach, wesoło idąc na śmierć. Od nich Origo Muzyki, łowów, żelaz, miedzi, łuków, szabel, zbroi, rozboju morskiego. Więcej o nich masz w Części II. fol: 685. Morei tej, albo Kandii, Stolicą jest Kandia Miasto Arcybiskupie, Stolica Beglerbeja Tureckiego, mocne dosyć z Zamkiem
. Obywatele tuteysi dawne maią vitia, roskosz, kłamstwo. Co dnia przez rok kamyki składali, to biały, maiąc dzień szczęśliwy, to czarny, nieszczęście swe tego dnia nim notuiąc. Po roku wszystkie rewidowali, ile białych naliczyli, tylko dni życia rachowali. Naydroższy prezent u nich oręże darowane od drugiego. Woiowáli przy lutniach, fletach, wesoło idąc na śmierć. Od nich Origo Muzyki, łowow, żelaz, miedzi, łukow, szabel, zbroi, rozboiu morskiego. Więcey o nich masz w Części II. fol: 685. Morei tey, albo Kandii, Stolicą iest Kandya Miasto Arcybiskupie, Stolica Beglerbeia Tureckiego, mocne dosyć z Zamkiem
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 437
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
wszyscy nim delektowali, Kiedyśmy jego kazania słuchali. A gdy się ta już stała elekcja, Z koła odeszła wszytka kompanija. Z wesołym Febem powolny pław mając Cieszyliśmy się sobie rozmawiając, Drudzy zaś grali o pieniądze w karty I przy nich swoje przeplatali żarty, Drudzy o lepszą kostkami ciskali, A insi wdzięcznie przy lutniach śpiewali — A zwłaszcza Niemcy! tych najbarziej była Wesoła Muza do siebie zwabiła. Brzmiące śpinety i skrzypice mieli, Różne padwany i balety pieli. My zaś wesoło, kiedy ich czujemy, Za ich pobudką w głos wykrzykujemy, Skąd po powietrzu wszędzie dźwięki brzmiały, Których i ciche z gór wiatry słuchały, I słońce samo
wszyscy nim delektowali, Kiedyśmy jego kazania słuchali. A gdy się ta już stała elekcyja, Z koła odeszła wszytka kompanija. Z wesołym Febem powolny pław mając Cieszyliśmy się sobie rozmawiając, Drudzy zaś grali o pieniądze w karty I przy nich swoje przeplatali żarty, Drudzy o lepszą kostkami ciskali, A insi wdzięcznie przy lutniach śpiewali — A zwłaszcza Niemcy! tych najbarziej była Wesoła Muza do siebie zwabiła. Brzmiące śpinety i skrzypice mieli, Różne padwany i balety pieli. My zaś wesoło, kiedy ich czujemy, Za ich pobudką w głos wykrzykujemy, Skąd po powietrzu wszędzie dźwięki brzmiały, Których i ciche z gór wiatry słuchały, I słońce samo
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 46
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
gwałtem nalewano Z rozkazania pana, który się nam stawił Ludzko, a twarz swą ogniem chęci palił, Iż wszytkie odkrył znaki swej radości, Że prawie na wierzch wyszły ze wnętrzności. Tu kazał córkom do wesołej sprawy Muzykę przynieść dla lepszej zabawy. Którą gdy wzięły, a do dobrej sfory Nagotowawszy dyskant i tenory Fraktem przy lutniach i głośnej cytarze — Grają śpiewając tych panien dwie parze I głos wywodzą, jak Muzy w Parnasie Albo jak Febus, gdy gra na Pegasie, Lub jak Orfeus bijąc w cytrę pióry Zwykł rozweselać wszelkie kreatury. Tak nam ich dźwięki w samym sercu tkwiały, Że członki wszytkie ledwo nie skakały; Cieszył się i sam
gwałtem nalewano Z rozkazania pana, który się nam stawił Ludzko, a twarz swą ogniem chęci palił, Iż wszytkie odkrył znaki swej radości, Że prawie na wierzch wyszły ze wnętrzności. Tu kazał córkom do wesołej sprawy Muzykę przynieść dla lepszej zabawy. Którą gdy wzięły, a do dobrej sfory Nagotowawszy dyskant i tenory Fraktem przy lutniach i głośnej cytarze — Grają śpiewając tych panien dwie parze I głos wywodzą, jak Muzy w Parnasie Albo jak Febus, gdy gra na Pegasie, Lub jak Orfeus bijąc w cytrę pióry Zwykł rozweselać wszelkie kreatury. Tak nam ich dźwięki w samym sercu tkwiały, Że członki wszytkie ledwo nie skakały; Cieszył się i sam
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 89
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Po przewodniej Niedzieli zachorował Wojewoda periculose wszyscy zlęklismy się byli bardzo posprowadzano Doktorów różnych kurfistrz swoich przysłał A mirał Olęderski przysłał doktora okrętem bardzo sławnego ale niepomnię z którego Miasta tak ci go ratowali wszystkiemi sposobami Ex consilio Generali wynaleźli medycy że by mu Muzyka grała Continue grano tedy zawsze wdrugim pokoju na tej muzyce cichej jako to na Lutniach Cytrach Teor by i tam innych ellcc. i tak ci przyszedł do zdrowia z wielką Wojska uciechą i dziękczynieniem P Bogu. Wojsko zaś stało po konsystencjach az dobrze konwaluit i ja tez na owej Deputacyjej byłem i nigdy się nie próżnowało ale zawsze starałem się że by widzieć to czego w Polsce widzieć niemogę tylko
Po przewodniey Niedzieli zachorował Woiewoda periculose wszyscy zlęklismy się byli bardzo posprowadzano Doktorow roznych kurfistrz swoich przysłał A mirał Olęderski przysłał doktora okrętęm bardzo sławnego ale niepomnię z ktorego Miasta tak ci go ratowali wszystkiemi sposobami Ex consilio Generali wynalezli medicy że by mu Muzyka grała Continue grano tedy zawsze wdrugim pokoiu na tey muzyce cichey iako to na Lutniach Cythrach Theor by y tam innych ellcc. y tak ci przyszedł do zdrowia z wielką Woyska uciechą y dziękczynięniem P Bogu. Woysko zas stało po konsystencyach az dobrze konwaluit y ia tez na owey Deputacyiey byłęm y nigdy się nie proznowało ale zawsze starałęm się że by widziec to czego w Polszcze widziec niemogę tylko
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 68
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
szczęścia, Nic piękniejszego w świecie nie masz nad nią Żyje swobodnie bez Jarżma zamęzcia Ale przyjść do niej nie każdemu snadnie, Tam się z Nimfami, długo bawiąc w nocy Mojej w ochłodzie żądała pomocy.
Jedne, Bukiety wiły dla zabawy Drugie, śpiewaniem przeszły głos słowiczy Trzecie dopadłszy zielonej murawy, Sam je Apollo grać na lutniach ćwiczy, Żadna z nich do mnie nie miała urazy Chociażem której zletka podniósł Gazy. Inne tańcami inne szybkim skokiem Czas miły trawią, goniąc się w zawody Trudno nóg dojźrzeć najciekawszym okiem, Aż zmordowane pobiegły do wody, Jam siedział nisko gdzie był potok wąski Widziałem nogi tylko po p - - -
szczęścia, Nic pięknieyszego w świecie nie masz nad nię Zyie swobodnie bez Járżma zámęzcia Ale przyiść do niey nie każdemu snadnie, Tam się z Nimfami, długo bawiąc w nocy Moiey w ochłodzie żądáła pomocy.
Jedne, Bukiety wiły dla zábawy Drugie, śpiewaniem przeszły głos słowiczy Trzecie dopadłszy zieloney muráwy, Sam ie Apollo grać ná lutniach ćwiczy, Zádna z nich do mnie nie miáła urázy Chociażem ktorey zletka podniosł Gazy. Jnne tańcami inne szybkim skokiem Czas miły tráwią, goniąc się w záwody Trudno nog doyżrzeć náyciekáwszym okiem, Aż zmordowane pobiegły do wody, Jam siedział nisko gdzie był potok wąski Widziałem nogi tylko po p - - -
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 18
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
melancholijej tak dziś pokój dacie. Lubo regał krzykliwy stroi organista, Lub też ów, jak wiercimak, gotuje sztorcista. Bądź na rożku też czarnym, jako za świniami Grają owo pastuszy, bądź ruszcie skrzypkami. Drudzy na pomykaczce jakiejsi, by trąba, Samałaje do tego, ruszysz choć i głąba. Na cytarach, na lutniach, kto umie co zgoła, Niech się wszytka poruszy cna muzyczna szkoła. GŁOS 5. Sól. Solemniter.
Ma-li być, niechaj będzie po dziurki wszytkiego, Kto cnotliwy a dobry, ruszaj do drugiego. Słyszeć tu wnet, ze będzie i ekstrawaganty, Bodaj miedzy dobrymi siadać, a nie z franty.
melankolijej tak dziś pokój dacie. Lubo regał krzykliwy stroi organista, Lub też ów, jak wiercimak, gotuje sztorcista. Bądź na rożku też czarnym, jako za świniami Grają owo pastuszy, bądź ruszcie skrzypkami. Drudzy na pomykaczce jakiejsi, by trąba, Samałaje do tego, ruszysz choć i głąba. Na cytarach, na lutniach, kto umie co zgoła, Niech sie wszytka poruszy cna muzyczna szkoła. GŁOS 5. Sol. Solemniter.
Ma-li być, niechaj będzie po dziurki wszytkiego, Kto cnotliwy a dobry, ruszaj do drugiego. Słyszeć tu wnet, ze będzie i extrawaganty, Bodaj miedzy dobrymi siadać, a nie z franty.
Skrót tekstu: WykGłosBad
Strona: 32
Tytuł:
Wykład Vt, Re Mi, Fa, Sol, La
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1633
Data wydania (nie wcześniej niż):
1633
Data wydania (nie później niż):
1633
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950