, i w dobrej otusze Czekaj pogody po tej zawierusze: Słońce deszcz zwiedzie i po gromów trzasku Wypogodzony szum będzie na lasku. II NADGROBEK OTWINOWSKIEMIU NADGROBEK JEGOMOŚCI PANU WALERIANOWI OTWINOWSKIEMU, PODCZASZEMU SandomierSKIEMU 1647 AD MANES
Dziadu mój drogi, takaż to zapłata Za to, żeś młode piastował me lata I do Febowej drogę podał lutnie, Że-ć wiersz nad grobem muszę śpiewać smutnie? Słuszniejsza było, aby wdzięcznym była Wierszem twym moja ozdobna mogiła. Ciebie ojczyzna i jej główne sprawy, W którycheś smaczne znajdował zabawy, Ciebie przyjaciel nieskąpą gromadą Płacze, któregoś wspierał zdrową radą; Lecz że tak boskie rządy uradziły, Przyjmij od wnuka i ten
, i w dobrej otusze Czekaj pogody po tej zawierusze: Słońce deszcz zwiedzie i po gromów trzasku Wypogodzony szum będzie na lasku. II NADGROBEK OTWINOWSKIEMIU NADGROBEK JEGOMOŚCI PANU WALERIANOWI OTWINOWSKIEMU, PODCZASZEMU SENDOMIRSKIEMU 1647 AD MANES
Dziadu mój drogi, takaż to zapłata Za to, żeś młode piastował me lata I do Febowej drogę podał lutnie, Że-ć wiersz nad grobem muszę śpiewać smutnie? Słuszniejsza było, aby wdzięcznym była Wierszem twym moja ozdobna mogiła. Ciebie ojczyzna i jej główne sprawy, W którycheś smaczne znajdował zabawy, Ciebie przyjaciel nieskąpą gromadą Płacze, któregoś wspierał zdrową radą; Lecz że tak boskie rządy uradziły, Przyjmij od wnuka i ten
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 127
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, za żywot wrócony Hipolitowi, twym ogniem strącony, Mściwy Jowiszu, aż w podziemne tonie —
Jak się dziś po swym trzecim synu trapię. Skąd będąc zmożon tym żalem okrutnie, Źrenice obie we łzach słonych kąpię
I straciwszy chęć do wszytkiego, smutnie Mażę wiersz, psuję pióro, karty drapię I rozstrojone tłukę cytry, lutnie. MNEMOSINE, MATER MUSARUM PAMIĄTKA
Wszytko czas psuje, wszytko się z nim mieni, Ustanie sława skarbów i kamieni, Wpadnie w niepamięć wieczną i ten, który Ufa w purpury.
Czas i największe monarchije zniesie Albo je w cudzą potęgę przeniesie,
Mieczem wysiecze, głodem wyplądruje, Morem wytruje.
Budynki padną i zwycięstwa znaki
, za żywot wrócony Hipolitowi, twym ogniem strącony, Mściwy Jowiszu, aż w podziemne tonie —
Jak się dziś po swym trzecim synu trapię. Skąd będąc zmożon tym żalem okrutnie, Źrenice obie we łzach słonych kąpię
I straciwszy chęć do wszytkiego, smutnie Mażę wiersz, psuję pióro, karty drapię I rozstrojone tłukę cytry, lutnie. MNEMOSINE, MATER MUSARUM PAMIĄTKA
Wszytko czas psuje, wszytko się z nim mieni, Ustanie sława skarbów i kamieni, Wpadnie w niepamięć wieczną i ten, który Ufa w purpury.
Czas i największe monarchije zniesie Albo je w cudzą potęgę przeniesie,
Mieczem wysiecze, głodem wyplądruje, Morem wytruje.
Budynki padną i zwycięstwa znaki
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 140
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
bez swego płaczu być nie może, Z obozu wojsko wyprowadzi truny, I tem pożegna: Zdarz im pokój Boże! A których razy zbiły i pioruny, Nie tak śmiertelne ustąpią na łoże. Pan cieszy wszystkich. W nim trzymając oczy, Każdy chce ginąć i umrzeć ohoczy. WIERSZ SZÓSTY.
Porusz Erato nowej, Porusz lutnie Febowej, Zwycięzcy pierwszemu, Jakie Mars z upierzoną Zwodzi tańce Belloną, Brzmij monarsze swemu. Już raz drugi swe konie, Ku hesperyjskiej stronie Słońce opuszczało, Gdy ogromnym taborem Tymże co pierwej torem, Wojsko się ruszało. Noc rozwiła swe cienie, Której wszystko stworzenie Wczasów swych przestrzega. Sam ze wszystkim obozem, Zaćmion
bez swego płaczu być nie może, Z obozu wojsko wyprowadzi truny, I tem pożegna: Zdarz im pokój Boże! A których razy zbiły i pioruny, Nie tak śmiertelne ustąpią na łoże. Pan cieszy wszystkich. W nim trzymając oczy, Każdy chce ginąć i umrzeć ohoczy. WIERSZ SZÓSTY.
Porusz Erato nowej, Porusz lutnie Febowej, Zwycięzcy pierwszemu, Jakie Mars z upierzoną Zwodzi tańce Belloną, Brzmij monarsze swemu. Już raz drugi swe konie, Ku hesperyjskiej stronie Słońce opuszczało, Gdy ogromnym taborem Tymże co pierwej torem, Wojsko się ruszało. Noc rozwiła swe cienie, Której wszystko stworzenie Wczasów swych przestrzega. Sam ze wszystkim obozem, Zaćmion
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 13
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
żadna mię już nie cieszy lutnia i muzyka. Myśl moja w smutnych cieniach zawsze zanurzona i cytara wesoła w język obrócona. Ach, często mię turbują teraźniejsze fata, gdy przykre myśli patrzą na wygnańcze lata. Gdyby kto znowu na świat wskrzesił Amfijona, nie byłaby aońską kostką lutnia tkniona, gdyż względem Orfeusza, gdyby lutnie dobył, pewnie by Eurydykus od stron ręce omył; zaraz by instrumenta z rąk powypadały i wdzięcznych skrzypic strony rwać by się musiały. Gdym już tedy wnurzona w takie niefortuny, na cóż mię namawiają na wesołe struny? Patrząc na cię, Ojczyzno, żałosnym wejrzeniem, zwarzona myśl upada twoim uważeniem, lecz gdy już
żadna mię już nie cieszy lutnia i muzyka. Myśl moja w smutnych cieniach zawsze zanurzona i cytara wesoła w język obrócona. Ach, często mię turbują teraźniejsze fata, gdy przykre myśli patrzą na wygnańcze lata. Gdyby kto znowu na świat wskrzesił Amfijona, nie byłaby aońską kostką lutnia tkniona, gdyż względem Orfeusza, gdyby lutnie dobył, pewnie by Eurydykus od stron ręce omył; zaraz by instrumenta z rąk powypadały i wdzięcznych skrzypic strony rwać by się musiały. Gdym już tedy wnurzona w takie niefortuny, na cóż mię namawiają na wesołe struny? Patrząc na cię, Ojczyzno, żałosnym wejrzeniem, zwarzona myśl upada twoim uważeniem, lecz gdy już
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 123
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
ofijarę to jest Gryf, albo Jastrząb; zgoła do twojej imaginacyj uwasz o Bożkach najmniejsze cyrkumstancje, byle non obscures, adornabis twoję inwencję, a siebię pokażesz Eruditum. O, czym fusiùs et fundamentaliùs informaberis odemnie, jak przyjdę do Hieroglifików, Symbolów, Emblematów.
Inni oprócz tych Josigniów dają Apollinowi Łuk, strzały i Lutnie, że był Vates, Muzów Praeses i Lutnista. Bachusowi Nebridem alias Jelenią skorę. Kupidynowi Kołczan z Strzałami, uktórych jedne żelesca Ołowiane, u drugich złote, że nierównie Miłość rani Serca ludzkie; jedne ozłoci, drugie oczerni; jedne zbogaci, drugie obciąży: Herkules, oprócz Buławy z trzema sękami, albo guzami przepasał
ofiiarę to iest Gryf, albo Iastrząb; zgoła do twoiey imaginácyi uwasz o Bożkach naymnieysze cyrkumstancye, byle non obscures, adornabis twoię inwencyę, á siebię pokażesz Eruditum. O, czym fusiùs et fundamentaliùs informaberis odemnie, iak przyidę do Hieroglifikow, Symbolow, Emblematow.
Inni oprocz tych Iosigniow daią Apollinowi Łuk, strzały y Lutnie, że był Vates, Muzow Praeses y Lutnistá. Bachusowi Nebridem alias Ielenią skorę. Kupidynowi Kołczan z Strzałami, uktorych iedne żelesca Ołowiane, u drugich złote, że nierownie Miłość rani Serca ludzkie; iedne ozłoci, drugie oczerni; iedne zbogaci, drugie obciąży: Herkules, oprocz Buławy z trzema sękami, ałbo guzami przepasał
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 33
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
zbytecznie twardą mają skorę, dlatego dają się bić. Oślice dłużej nad osłów samców żyją. Żeby kto osłowi odioł ruditum, tojest ryczenie, kamień mu uwiązać u ogona, mówi AElianus l. 9. et 55. Mleko oślic dobre jest na ludzkie suchoty. Midas Król Frygii bogaty, iż Panusa Bożka pastuchów dudkę nad lutnie preferował Apollina, oślemi ukarany uszyma według komentów Poetycznych. Pisze Aldrovandus libro 1. de Quadrupe- O Zwierzętach Historia Naturalna.
dibus cap: 2. że Niemiec jeden wodził osła z kozą po wsiach tancującego, który nawet i na kolana swe przypadał; z czego się pokazuje, iż jest animal docile osieł, a przy
zbytecznie twardą maią skorę, dlatego daią się bić. Oślice dłużey nad osłow samcow żyią. Zeby kto osłowi odioł ruditum, toiest ryczenie, kamień mu uwiązać u ogona, mowi AElianus l. 9. et 55. Mleko oślic dobre iest na ludzkie suchoty. Midas Krol Frygii bogaty, iż Panusa Bożka pastuchow dudkę nad lutnie preferował Apollina, oślemi ukarany uszyma według kommentow Poetycznych. Pisze Aldrovandus libro 1. de Quadrupe- O Zwierzetach Historia Naturalna.
dibus cap: 2. że Niemiec ieden wodził osła z kozą po wsiach tancuiącego, ktory nawet y na kolana swe przypadał; z czego się pokazuie, iż iest animal docile osieł, á przy
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 281
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
murze 171. NA HERB LWA NA TOŻ Z Okazji HERBU LWA
Pełno lwów rozmaitej w herbach mamy fozy, A tyle, co z wiewiórów i z kotów z nich grozy Jedni nieprzyjacielskie mury i fortece Łomią, a ich herbowni podlepiają piece; Drudzy w łapach pałasze i dobyte kordy Trzymają, a herbowni stroją klawikordy Abo w lutnie brząkają; góry noszą trzeci, Herbowni ich kołyszą i piastują dzieci. Lwi w herbach, ale zdechli, ale malowani,
Herbowni żywi tchórze abo kuse łani, Które dalej nie wiedzą z łasa, okrom paszy, A lada list je wiatrem z drzewa lecąc straszy. Nie szlachtę, wszytkich ludzi, wszytkie rzeczy zdradza Długim
murze 171. NA HERB LWA NA TOŻ Z OKAZJEJ HERBU LWA
Pełno lwów rozmaitej w herbach mamy fozy, A tyle, co z wiewiórów i z kotów z nich grozy Jedni nieprzyjacielskie mury i fortece Łomią, a ich herbowni podlepiają piece; Drudzy w łapach pałasze i dobyte kordy Trzymają, a herbowni stroją klawikordy Abo w lutnie brząkają; góry noszą trzeci, Herbowni ich kołyszą i piastują dzieci. Lwi w herbach, ale zdechli, ale malowani,
Herbowni żywi tchórze abo kuse łani, Które dalej nie wiedzą z łasa, okrom paszy, A leda list je wiatrem z drzewa lecąc straszy. Nie szlachtę, wszytkich ludzi, wszytkie rzeczy zdradza Długim
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 472
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, blade, pójdziecie pod kosy Na cóż mam bawić pióro, rękę, myśli Im głębiej wchodzę, tym mi wybrnąć ściśli. Każdego uczy codzienna praktyka Co dziś jaśniało, jutro z cieniem znika.
W takowym lata całe bawiąc błędzie, Pocznę raz myślić, co też dalej będzie, Gdy po skończonych tańcach, muzyk, lutnie Czas nożycami stronę moję utnie. Spyta mię potym, kędy czas strawiłam, Na jaką wieczność sobie zarobiłam. Wstyd mówić głośno, cicho brzęczę z muchą Ze całe życie żyłam Dworską juchą. W której dopiero dobrawszy się smaku, Właśnie tak, jakby w wyszeptanym raku. Więc odtąd zacznę poprawiać errorów, Tracąc
, blade, poydziecie pod kosy Ná coż mam báwić pioro, rękę, myśli Jm głębiey wchodzę, tym mi wybrnąć ściśli. Każdego uczy codzienna práktyka Co dziś jaśniało, jutro z cieniem znika.
W tákowym láta cáłe báwiąc błędzie, Pocznę raz myślić, co też daley będzie, Gdy po skończonych tańcach, muzyk, lutnie Czas nożycami stronę moię utnie. Spyta mię potym, kędy czas stráwiłam, Ná iaką wieczność sobie zárobiłam. Wstyd mowić głośno, ćicho brzęczę z muchą Ze cáłe życie żyłam Dworską juchą. W ktorey dopiero dobráwszy się smáku, Właśnie ták, iákby w wyszeptanym ráku. Więc odtąd zácznę popráwiać errorow, Trácąc
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 361
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
nieborak widzi piękne panie Wkoło zdroju/ smaczne mu ich się zda śpiewanie. Zawoła na nich przykro chej Panie moje/ Wszytkie zaraz ogółem bijcie w strony swoje. Ja też będę a wiem to że od mej zgaśniecie Głosu Cytry/ mnie zsobą na Parnaz wezmiecie Za Mistrza: która mowę muzy w uszy wziąwszy: W lutnie/ Cytry/ kornety/ wesoło krzyknąwszy. Gracza onego wniwecz natychmiast zemdliły/ Ze mu się z wzrokiem zaraz oczy wytoczyły. I tak ten który okiem pożądliwym wzierał Na piękne twarzy/ widok swój nędznie utyrał. SAT. Ongi piękna Dianna po polu jeździła/ Mnie pod dębem śpiącego jeszcze potrafiła. Iżem wszytek kosmaty być
nieborak widzi piękne pánie Wkoło zdroiu/ smáczne mu ich sie zda śpiewánie. Záwoła ná nich przykro chey Pánie moie/ Wszytkie zaráz ogułem biyćie w strony swoie. Ia też będę a wiem to że od mey zgáśniećie Głosu Cytry/ mnie zsobą ná Párnáz wezmiećie Zá Mistrzá: ktora mowę muzy w uszy wziąwszy: W lutnie/ Cytry/ kornety/ wesoło krzyknąwszy. Gracżá onego wniwecż nátychmiast zemdliły/ Ze mu sie z wzrokiem záraz ocży wytoczyły. Y ták ten ktory okiem pożądliwym wzierał Ná piękne twarzy/ widok swoy nędznie utyrał. SAT. Ongi piękna Dyánná po polu iezdziłá/ Mnie pod dębem śpiącego ieszcże potráfiłá. Iżem wszytek kosmáty być
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: B2
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
bez szkody; Dopieroż gdy żelazny w takiej przeczy z trzopem Glinianym, samym zaraz gniecie go pochopem; Dosyć ma serca Polak przed Turczynem siła, A gdy go jeszcze zbroja hartowna okryła, Piersi blachem opatrzył, szyszak głowy strzeże, Nie czuje, chociaż go kto kole, chociaż rzeże, Gołe brzuchy pogaństwo niesie jako lutnie, Goły łeb; cienką szyję do razu mu utnie. W liczbę ufają, aleć tak wielka czereda Oraz się bić nie może, uciec sobie nie da. Wrzeszczeć dobrzy i gardziel drzeć ze wszytkiej siły, Że się im w nich targały wyciągnione żyły. A już naszy poczęli słabieć w onej rzezi, Chociaż ochota
bez szkody; Dopieroż gdy żelazny w takiej przeczy z trzopem Glinianym, samym zaraz gniecie go pochopem; Dosyć ma serca Polak przed Turczynem siła, A gdy go jeszcze zbroja hartowna okryła, Piersi blachem opatrzył, szyszak głowy strzeże, Nie czuje, chociaż go kto kole, chociaż rzeże, Gołe brzuchy pogaństwo niesie jako lutnie, Goły łeb; cienką szyję do razu mu utnie. W liczbę ufają, aleć tak wielka czereda Oraz się bić nie może, uciec sobie nie da. Wrzeszczeć dobrzy i gardziel drzeć ze wszytkiej siły, Że się im w nich targały wyciągnione żyły. A już naszy poczęli słabieć w onej rzezi, Chociaż ochota
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 152
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924