, po południu privatis occupationibus zabawiło się.
Dnia 6. Nająłem sobie stancją i zmówiłem na cały rok, ale pieniądze dawać na miesiąc, po wyściu jednego miesiąca na drugi, co uczyni na rok od izby porządnej i od stołu, ode dwóch osób, 160 czerwonych złotych. Tegoż dnia nająłem sobie lutnistę dla nauki, jakoż tegoż dnia zaczęło się uczyć na lutni grać, któremu na miesiąc po dwa czerwone zmówiło się. Na pierwszy miesiąc dało się od stołu, ode dwóch, 20 czerwonych, a od stancjej obitej i łóżko jedne materii jedwabnej, a drugie prostsze, czerwonych 2.
Dnia 7. Najęło się maistra
, po południu privatis occupationibus zabawiło się.
Dnia 6. Nająłem sobie stancją i zmówiłem na cały rok, ale pieniądze dawać na miesiąc, po wyściu jednego miesiąca na drugi, co uczyni na rok od izby porządnej i od stołu, ode dwóch osób, 160 czerwonych złotych. Tegoż dnia nająłem sobie lutnistę dla nauki, jakoż tegoż dnia zaczęło się uczyć na lutni grać, któremu na miesiąc po dwa czerwone zmówiło się. Na pierwszy miesiąc dało się od stołu, ode dwóch, 20 czerwonych, a od stancjej obitej i łóżko jedne materiej jedwabnej, a drugie prostsze, czerwonych 2.
Dnia 7. Najęło się maistra
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 286
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
w tym gust uczynili. Dla mojej kontentece różne zabawy, muzyki.
Nie jednem noc przesiedziała, a drugą mało co spała. Bo i muzyka nie dała - na noc i na dzień grawała. Lutnista też nie omieszkał, bo już przy mnie zaraz mieszkał: Gdy ode mnie odjechali, zaraz go z drogi przysłali, Lutnistę swego jeszcze w Maciewicach zostawił.
Różnych ludzi posyłają, co instancyje wnaszają. Nawet żołnierze jeździli, a wszyscy za nim prosili; Zwłaszcza niektórzy posłowie, także i senatorowie. Leć i panie się zjeżdżały, a instancyją wnaszały. Przez różne osoby traktują.
Zaledwom ich tym zbywała, deklarować obiecała - Królestwo tym uczcić muszę
w tym gust uczynili. Dla mojej kontentece różne zabawy, muzyki.
Nie jednęm noc przesiedziała, a drugą mało co spała. Bo i muzyka nie dała - na noc i na dzień grawała. Lutnista też nie omieszkał, bo już przy mnie zaraz mieszkał: Gdy ode mnie odjechali, zaraz go z drogi przysłali, Lutnistę swego jeszcze w Maciewicach zostawił.
Różnych ludzi posyłają, co instancyje wnaszają. Nawet żołnierze jeździli, a wszyscy za nim prosili; Zwłaszcza niektórzy posłowie, także i senatorowie. Leć i panie się zjeżdżały, a instancyją wnaszały. Przez różne osoby traktują.
Zaledwom ich tym zbywała, deklarować obiecała - Królestwo tym uczcić muszę
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 150
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
lice Z proporcją statury sam na swej fabryce Misternie wykształtował, co z struktury, z dźwięku Znać było boskie dzieło, boskich godne ręku. Ale o tym nic jeszcze, jak te specjały — Boskie bywszy — w śmiertelne ręce się dostały. Teraz niech na tym stanie, iż przybrał zaiste Jako lutnista lutnią — tak lutnia lutnistę, Bo go nie mógł Amfijon i Orfeus pono Celować w manijerze, lub mu przyznawano, Jakby nie tylko — co jest słuszniejsza ku wierze — Za jego melodią chodzić miały zwierze, Ale i srogie drzewa w takt skakać galardy Sposobiąc wytargniony z ziemie korzeń twardy Miasto nog do wyskoków. Wyniosłe topole, Smolna sośnia, świerk
lice Z proporcyą statury sam na swej fabryce Misternie wykształtował, co z struktury, z dźwięku Znać było boskie dzieło, boskich godne ręku. Ale o tym nic jeszcze, jak te specyały — Boskie bywszy — w śmiertelne ręce się dostały. Teraz niech na tym stanie, iż przybrał zaiste Jako lutnista lutnią — tak lutnia lutnistę, Bo go nie mogł Amfijon i Orfeus pono Celować w manijerze, lub mu przyznawano, Jakby nie tylko — co jest słuszniejsza ku wierze — Za jego melodyą chodzić miały zwierze, Ale i srogie drzewa w takt skakać galardy Sposobiąc wytargniony z ziemie korzeń twardy Miasto nog do wyskokow. Wyniosłe topole, Smolna sośnia, świerk
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 10
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
mój, dążąc na początek sejmu do Warszawy w ten poniedziałek przypadający. Księżna zaś sama do Parcewa na rezydencją tyż wyjechała. 26. Stanęło już trzech muzykantów z Wiednia - arfista mający arfę z pedałami, tenorzysta Włoch i skrzypek srodze przedni, których-em do usług mych angażował. Spodziewam się jednak jeszcze równie przednich - organistę, lutnistę, trębaczów dwóch, basistę, po którego śpiewaniu okna drżyć mają i majstra nowo przez tegoż wymyślonego instrumentu fortepiano, z tymże z tegoż miasta Wiednia. 27. Fest św. Jozefata tu leżącego w kaplicy z wielkim ludzi konkursem i dział biciu odprawił się, na którym nowo przybyli muzykanci dali się słyszyć pirwszy
mój, dążąc na początek sejmu do Warszawy w ten poniedziałek przypadający. Księżna zaś sama do Parcewa na rezydencją tyż wyjechała. 26. Stanęło już trzech muzykantów z Wiednia - arfista mający arfę z pedałami, tenorzysta Włoch i skrzypek srodze przedni, których-em do usług mych angażował. Spodziewam się jednak jeszcze równie przednich - organistę, lutnistę, trębaczów dwóch, basistę, po którego śpiewaniu okna drżyć mają i majstra nowo przez tegoż wymyślonego instrumentu fortepiano, z tymże z tegoż miasta Wiednia. 27. Fest św. Jozefata tu leżącego w kaplicy z wielkim ludzi konkursem i dział biciu odprawił się, na którym nowo przybyli muzykanci dali się słyszyć pirwszy
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 82
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
. Tegoż przybyli tu także WYM panowie Wolbach podkomorzy mozyrski i chorąży petihorski Plater. 21. Odjechał książę jegomość, a mój dobry przyjaciel, do dóbr swych Huślewa, mając kłótliwe interesa swe w trybunale koronnym, których pilnować musi. Eadem przybył pan koniuszy mój z Wiednia - Wendorf, nawiózszy mi muzykantów znów przednich: lutnistę, sforcistę, basistę, dyszkancistę i organistę kompozytora. Z których tylko pirwszy i trzeci są już tutaj. Z nimi bowiem przybył królewicz Kongo, Murzyn, przezwiskiem Rabinda, wzięty więźniem przez Francuzów. Drudzy zaś jadą furmanem, Kraków mieli nieomylnie dotąd minąć. Munsztr tegoż jeneralny czynić milicji swej rankiem kazałem. 22
. Tegoż przybyli tu także WJM panowie Wolbach podkomorzy mozyrski i chorąży petihorski Plater. 21. Odjechał książę jegomość, a mój dobry przyjaciel, do dóbr swych Huślewa, mając kłótliwe interesa swe w trybunale koronnym, których pilnować musi. Eadem przybył pan koniuszy mój z Wiednia - Wendorf, nawiózszy mi muzykantów znów przednich: lutnistę, sforcistę, basistę, dyszkancistę i organistę kompozytora. Z których tylko pirwszy i trzeci są już tutaj. Z nimi bowiem przybył królewicz Kongo, Murzyn, przezwiskiem Rabinda, wzięty więźniem przez Francuzów. Drudzy zaś jadą furmanem, Kraków mieli nieomylnie dotąd minąć. Munsztr tegoż jeneralny czynić milicji swej rankiem kazałem. 22
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 84
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak