ŻYJE Z TYCH
Wiatrem chamaleonci, samą wodą śledzie, Kret ziemią, salamandra ogniem żywot wiedzie. Każde swoim osobnym na świecie żywiołem; Człowiek ledwie wszytkimi czterema żyw społem. 496 (P). CO RZADKIE, TO I DROGIE CO SIĘ PRĘDKO WZNIECI, NIEDŁUGO ŚWIECI
Urąga liszka lwicy, że się zawsze pleni, Bo lwica jednym tylko, ona sześcią szczeni; Jej zaraz za nią bieżą, zaraz skaczą dzieci, Lwię się ledwie za miesiąc pocznie ruszać trzeci: Równie jako kawalec mięsa leży jaki. Pojrzy, rzecze, na drzewa, lwica, a na krzaki: Co jednym tylko śniatem w swojej mierze rośnie, Widzisz ogromne dęby, lipy
ŻYJE Z TYCH
Wiatrem chamaleonci, samą wodą śledzie, Kret ziemią, salamandra ogniem żywot wiedzie. Każde swoim osobnym na świecie żywiołem; Człowiek ledwie wszytkimi czterema żyw społem. 496 (P). CO RZADKIE, TO I DROGIE CO SIĘ PRĘDKO WZNIECI, NIEDŁUGO ŚWIECI
Urąga liszka lwicy, że się zawsze pleni, Bo lwica jednym tylko, ona sześcią szczeni; Jej zaraz za nią bieżą, zaraz skaczą dzieci, Lwię się ledwie za miesiąc pocznie ruszać trzeci: Równie jako kawalec mięsa leży jaki. Pojźry, rzecze, na drzewa, lwica, a na krzaki: Co jednym tylko śniatem w swojej mierze rośnie, Widzisz ogromne dęby, lipy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 404
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
I DROGIE CO SIĘ PRĘDKO WZNIECI, NIEDŁUGO ŚWIECI
Urąga liszka lwicy, że się zawsze pleni, Bo lwica jednym tylko, ona sześcią szczeni; Jej zaraz za nią bieżą, zaraz skaczą dzieci, Lwię się ledwie za miesiąc pocznie ruszać trzeci: Równie jako kawalec mięsa leży jaki. Pojrzy, rzecze, na drzewa, lwica, a na krzaki: Co jednym tylko śniatem w swojej mierze rośnie, Widzisz ogromne dęby, lipy, jodły, sośnie; A co zaś latorośli z pniaka puszcza wiele, Tarnki, głogi, rokity, po ziemi się ściele. Że gęste, dlatego też drobne widzisz trześnie; Prędko spadną porzeczki, bo przystają wcześnie
I DROGIE CO SIĘ PRĘDKO WZNIECI, NIEDŁUGO ŚWIECI
Urąga liszka lwicy, że się zawsze pleni, Bo lwica jednym tylko, ona sześcią szczeni; Jej zaraz za nią bieżą, zaraz skaczą dzieci, Lwię się ledwie za miesiąc pocznie ruszać trzeci: Równie jako kawalec mięsa leży jaki. Pojźry, rzecze, na drzewa, lwica, a na krzaki: Co jednym tylko śniatem w swojej mierze rośnie, Widzisz ogromne dęby, lipy, jodły, sośnie; A co zaś latorośli z pniaka puszcza wiele, Tarnki, głogi, rokity, po ziemi się ściele. Że gęste, dlatego też drobne widzisz trześnie; Prędko spadną porzeczki, bo przystają wcześnie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 404
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
koniec żywota, Z niecnoty się poczęła i była niecnota. Co się z cnoty poczęło, cnotą się obchodzi, Wszeteczna mać wstydliwej córki nie urodzi. Wstydliwa mać wszeteczna rzadko urodziła, Wszetecznej nigdy córka wstydliwa nie była. Była to okrutnica w świecie niesłychana, I snadź diablica w ciało człowiecze odziana. Co ta ludzi pobożnych lwica pokrwawiła, Co mnichów, jezuitów katówka pobiła! Kilkaset ich po szyję w ziemi zakopawszy, Ostrymi podkowami konie podkowawszy, Ministrom rwać kazała jak kapustne głowy. O, żałości! O, bólu niewymowny słowy! Inszych różnie męczyła, jako jedno chciała, Samej księżej ucinać intellige dała. Nie wstydała się ona na rzeź patrzyć
koniec żywota, Z niecnoty się poczęła i była niecnota. Co się z cnoty poczęło, cnotą się obchodzi, Wszeteczna mać wstydliwej córki nie urodzi. Wstydliwa mać wszeteczna rzadko urodziła, Wszetecznej nigdy córka wstydliwa nie była. Była to okrutnica w świecie niesłychana, I snadź diablica w ciało człowiecze odziana. Co ta ludzi pobożnych lwica pokrwawiła, Co mnichów, jezuitów katówka pobiła! Kilkaset ich po szyję w ziemi zakopawszy, Ostrymi podkowami konie podkowawszy, Ministrom rwać kazała jak kapustne głowy. O, żałości! O, bólu niewymowny słowy! Inszych różnie męczyła, jako jedno chciała, Samej księżej ucinać intellige dała. Nie wstydała się ona na rzeź patrzyć
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 375
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
Sarracen surowy; Tu noga po kolana, tu po ud ucięta, Tu głowa od pnia leży swojego odcięta, Tego poprzek przecina, temu ciężkiem razem Głowę z piersiami dzieli stalonem żelazem; A żaden mu z tak wielu, których siecze, goni, Twarzy nie pokazuje ani mu się broni.
XXIII.
To, co lwica hirkańska czyni mdłemu stadu, To, co wilk przemorzony, szukając obiadu, Pospolicie z owcami lub czyni z kozami Na paszy pod wielkiego Krępaka górami, To właśnie czynił srogi poganin i onem Nie rotom, hufcom, pułkom do bojów zwiedzionem, Ale mdłemu pospólstwu, słabemu, marnemu, Pierwej umrzeć, niżli się urodzić,
Sarracen surowy; Tu noga po kolana, tu po ud ucięta, Tu głowa od pnia leży swojego odcięta, Tego poprzek przecina, temu ciężkiem razem Głowę z piersiami dzieli stalonem żelazem; A żaden mu z tak wielu, których siecze, goni, Twarzy nie pokazuje ani mu się broni.
XXIII.
To, co lwica hirkańska czyni mdłemu stadu, To, co wilk przemorzony, szukając obiadu, Pospolicie z owcami lub czyni z kozami Na paszy pod wielkiego Krępaka górami, To właśnie czynił srogi poganin i onem Nie rotom, hufcom, pułkom do bojów zwiedzionem, Ale mdłemu pospólstwu, słabemu, marnemu, Pierwej umrzeć, niżli się urodzić,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 363
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Historia naturalna.
cą się, Lwy zestarzałe do miast, i ku wsiom dla prędszego pożywienia zbliżają się. Gdy ogon lew podnosi, że jest rozgniewany pokazuje; jeśli ma spuszczony, wtedy dobry; jeśli go pod siebie chowa, znakiem jest, że się czegoś boi. Gdy się pożywi, jest przystępny i łaskawszy. Lwica pierwszy raz po pięcioro lwiąt rodzi, i co rok po mniej, ostatni raz jedno tylko wydaje lwiątko, i już odtąd staje się nie płodną. Gdy się samica rozgniewa, osobliwie gdy jej kto zabierze dzieci, oczy i głowę schyliwszy ku ziemi, nic nie aprehendując najstraszniejszego oręża, śmiało odważnie na niego rzuca się.
Historya naturalna.
cą się, Lwy zestárzałe do miast, y ku wsiom dla prętszego pożywienia zbliżaią się. Gdy ogon lew podnosi, że iest rozgniewany pokazuie; iesli ma spuszczony, wtedy dobry; iesli go pod siebie chowa, znakiem iest, że się czegoś boi. Gdy się pożywi, iest przystępny y łaskawszy. Lwica pierwszy raz po pięcioro lwiąt rodzi, y co rok po mniey, ostatni raz iedno tylko wydaie lwiątko, y iuż odtąd staie się nie płodną. Gdy się samica rozgniewa, osobliwie gdy iey kto zabierze dzieci, oczy y głowę schyliwszy ku ziemi, nic nie apprehenduiąc naystrasznieyszego orężá, smiało odważnie na niego rzuca się.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 276
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
żni, A zaś o przyjacielu to miej zawsze zdanie. Ze ci się kiedyś wrogiem, z jakich przyczyn stanie.
Tamże Inskrypcja pod panem JEZUSEM Ukrzyżowanym
Nie Syn ten, ani sługa temu Ojcu, Panu, Nie z kochających liczby, ani z wdzięcznych stanu, Lecz w lasach Arkadyj płodzi go wilczyca. Albo Lwica Libyiska, co krwią się nasyca. Twardszy jest nad diament, krzemienie, bułaty, Godzien, by Tyciusza sęp go rwał na płaty. Inskrypcje Firlejowskie
Który widząć okrutne męki, śmierć twą Panie, Wszytek się łez Fontanną, od żalu niestanie.
Opisanie Izby wielkiej, adinstar Sali. Ściany wszytkie były glinianą Architekturą kawałkami
żni, A zaś o przyiacielu to miey záwsze zdanie. Ze ci się kiedyś wrogiem, z iakich przyczyn stanie.
Támże Inskrypcya pod panem IEZUSEM Ukrzyżowanym
Nie Syn ten, ani sługa temu Oycu, Panu, Nie z kochaiących liczby, ani z wdzięcznych stánu, Lecz w lasach Arkádyi płodzi go wilczyca. Albo Lwica Libyiska, co krwią się nasyca. Twardszy iest nad dyament, krzemienie, bułaty, Godzien, by Tyciusza sęp go rwał ná płaty. Inskrypcye Firleiowskie
Ktory widząć okrutne męki, śmierć twą Panie, Wszytek się łez Fontanną, od żalu niestanie.
Opisanie Izby wielkiey, adinstar Sali. Sciany wsżytkie były glinianą Architekturą kawałkami
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 529
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
tego Pragniesz, abyś mię w rychle miała nieżywego. Teraz, jako to słońce w południe dogrzewa, I ptak, i bydło w cichych chłodach odpoczywa, I oracz wolno puścił woły wyprzężone, I pod krzami ucichły jaszczurki zielone, Ja tylko, nędznik, w sercu mam ustawną trwogę Ani strapionych myśli uspokoić mogę. Lwica za wilkiem bieży, za kozą wilczyca, Koza za wrzosem, i mnie do ciebie tęsknica; Każdego swoja lubość, swoja żądza pędzi, Każdego swój mól gryzie, swoja nędza swędzi. Ułapiłem sarneczek parę, jeszcze mają Srokacinki na grzbiecie, co dzień wysysają Dwie dojne kozie, a te chowam samej tobie, Dawno
tego Pragniesz, abyś mię w rychle miała nieżywego. Teraz, jako to słońce w południe dogrzéwa, I ptak, i bydło w cichych chłodach odpoczywa, I oracz wolno puścił woły wyprzężone, I pod krzami ucichły jaszczurki zielone, Ja tylko, nędznik, w sercu mam ustawną trwogę Ani strapionych myśli uspokoić mogę. Lwica za wilkiem bieży, za kozą wilczyca, Koza za wrzosem, i mnie do ciebie tęsknica; Każdego swoja lubość, swoja żądza pędzi, Każdego swój mól gryzie, swoja nędza swędzi. Ułapiłem sarneczek parę, jeszcze mają Srokacinki na grzbiecie, co dzień wysysają Dwie dojne kozie, a te chowam samej tobie, Dawno
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 9
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
je w Izraelu. 8.
JUda/ tys jest/ ciebie chwalić będą bracia twoij: ręka twoja będzie na szyj nieprzyjaciół twoich: kłaniać się tobie będą Synowie Ojca twego. 9. Szczenię lwie Juda/ od łupu/ Synu mój/ wróciłeś się: skłonił się/ i położył się jako lew/ i jako lwica/ a któż go obu- dzi? Nie będzie odjęte sceptrum od Judy/ ani Zakonodawca od nóg jego/ aż przydzie Siloh/ i jemu będzie oddane posłuszeństwo narodów. 11. Uwiąże u winnej macice oślę swe/ a u wybornej macice winnej oślątko oślice swej. Omyje w winie szatę swoję/ a we krwi jagód
je w Izráelu. 8.
IUdá/ tys jest/ ćiebie chwalić będą bráćia twoij: ręká twojá będźie ná szyj nieprzyjaćioł twojch: kłaniáć śię tobie będą Synowie Ojcá twego. 9. Szczęnię lwie Iudá/ od łupu/ Synu moj/ wroćiłeś śię: skłonił śię/ y położył śię jáko lew/ y jáko lwicá/ á ktoż go obu- dźi? Nie będźie odjęte sceptrum od Iudy/ áni Zakonodawcá od nog jego/ áż przydźie Siloh/ y jemu będźie oddáne posłuszeństwo narodow. 11. Uwiąże u winney máćice oślę swe/ á u wyborney máćice winney oślątko oślice swey. Omyje w winie szátę swoję/ á we krwi jágod
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 53
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
pokuta płaci? Skądd tak szpetna odmiana? I komuż tak siła Do mnie wolno? którażcie w tak ciężkie wprawiła Złość pęta, jakich się kłaść na dzikie nie godzi Ziwerza, tyżeś to Córko? czyli mię sen zwodzi? Ona na to, o sroga i zapamiętała Matko, którażci w gęstych pustyniach zrównała Swym lwica okrucieństwem? w takiej pamięci Jedynaczka zostaje? kędy one chęci Których więc Próżerpina imię wdzięczne tobie, Doznawałam? a teraz w ty podziemnym grobie Jako widzisz męczę się, gdu ciebie (ach) mile Frygijskie u Cybeli bawią krotochwile. Jeżeliś przyrodzonej z serca nie wygnała Do ostatla miłości, i mnie nie wydała Tygrys
pokuta płáći? Zkądd ták szpetna odmianá? Y komuż ták śiłá Do mnie wolno? ktorażćie w ták ćięszkie wpráwiłá Złość pętá, iákich sie kłáść ná dźikie nie godźi Ziwerza, tyżeś to Corko? czyli mię sen zwodźi? Oná na to, o sroga y zápámiętáła Mátko, ktorażći w gęstych pustyniách zrownáłá Swym lwicá okrućieństwem? w tákiey pámięći Iedynaczká zostáie? kędy one chęći Ktorych więc Prozerpiná imię wdźięczne tobie, Doznawáłám? á teraz w ty podźiemnym grobie Iáko widźisz męczę się, gdu ćiebie (ách) mile Frygiyskie u Cybeli báwią krotochwile. Ieżeliś przyrodzoney z sercá nie wygnała Do ostátlá miłośći, y mnie nie wydáłá Tygris
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 31
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
wesołego tańca, W ogień się obróciła ona pomarańcza.
Ono jabłko żarzystym węglem mi się stało, Spaliwszy duszę nędzną, spaliło i ciało, Ogniu mój, o Rozyno, prędkom cię zachwycił, Prędko mi cię na sercu złoty owoc wzniecił.
Teraz wiem, co jest miłość! Nie Wenus łaskawa Spłodziła ją, lecz lwica na pustyni krwawa, Tygrys, niemiłosierna nad błędnym człowiekiem, Na Kaukazie szalonym karmiła ją mlekiem. SIÓDMY: AURELI
Ukochana Lancelloto, Ciebie nie proszę o złoto, Nie chcę u ciebie kamieni Bogatych ani pierścieni: Daj mi, namilsza, z głowy wianek rozmarynowy.
Wszakże jeszcześ ziele siała, Kiedyś mi go obiecała
wesołego tańca, W ogień się obróciła ona pomarańcza.
Ono jabłko żarzystym węglem mi się stało, Spaliwszy duszę nędzną, spaliło i ciało, Ogniu mój, o Rozyno, prędkom cię zachwycił, Prędko mi cię na sercu złoty owoc wzniécił.
Teraz wiem, co jest miłość! Nie Wenus łaskawa Spłodziła ją, lecz lwica na pustyni krwawa, Tygrys, niemiłosierna nad błędnym człowiekiem, Na Kaukazie szalonym karmiła ją mlekiem. SIÓDMY: AURELI
Ukochana Lancelloto, Ciebie nie proszę o złoto, Nie chcę u ciebie kamieni Bogatych ani pierścieni: Daj mi, namilsza, z głowy wianek rozmarynowy.
Wszakże jeszcześ ziele siała, Kiedyś mi go obiecała
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 62
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983