robak inny, Choć wszelkie psuje drzewo, nie tknie się lipiny. Cóż mówią stoły, służby, ławy, ramy, krzesła, Co sztuki sznycerskiego rzezane rzemiesła? Sposobną do wszytkiego materyją czyni. Cóż o szkatule albo rozumieć o skrzyni, Kędy, cokolwiek leży, lub szata, lub księga, Żadna skaza, nawet mól cichy, nie dosięga. Za tymże list i owoc (acz tylko jagódki
Drobne rodzi ognistej gorączce na wódki), Za tym, mówię, natury przywilejem siedzą, Bo ich ani bydlęta, ani ptacy jedzą. APOLLO
Lipa ślicznie zakwitła, precz ostre siekiery! Wieczny pokój i wieczne z nią uczyńcie miry. Brońcie
robak inny, Choć wszelkie psuje drzewo, nie tknie się lipiny. Cóż mówią stoły, służby, ławy, ramy, krzesła, Co sztuki sznycerskiego rzezane rzemiesła? Sposobną do wszytkiego materyją czyni. Cóż o szkatule albo rozumieć o skrzyni, Kędy, cokolwiek leży, lub szata, lub księga, Żadna skaza, nawet mól cichy, nie dosięga. Za tymże list i owoc (acz tylko jagódki
Drobne rodzi ognistej gorączce na wódki), Za tym, mówię, natury przywilejem siedzą, Bo ich ani bydlęta, ani ptacy jedzą. APOLLO
Lipa ślicznie zakwitła, precz ostre siekiery! Wieczny pokój i wieczne z nią uczyńcie miry. Brońcie
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 116
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
? Przebóg, nagość moję Widzę i oczy ludzkie, aż kryję twarz swoję. Uleciałeś mi, gruncie wesela prawego, Uciekłaś mi, ochłodo sumnienia wolnego! A po tobie, chociam tam, gdzie na lutniach grają, Gdzie dobra myśl, kędy śmiech i kędy śpiewają, Dźwięk mimo uszy leci, a mól je zakryty Serce smutne i mieni w żółć obiad obfity, Cwała we łbie i choć mię z sobą kto zawabi Tam, gdzie drogo dla wczasu ściany swe jedwabi, Choć na okręt budowny, choć na konia wsiędę, Troski z okrętu, troski z siodła nie pozbędę. Niewysłowionej Boże dobroci! Ty moję Cnotę mi wróć
? Przebóg, nagość moję Widzę i oczy ludzkie, aż kryję twarz swoję. Uleciałeś mi, gruncie wesela prawego, Uciekłaś mi, ochłodo sumnienia wolnego! A po tobie, chociam tam, gdzie na lutniach grają, Gdzie dobra myśl, kędy śmiech i kędy śpiewają, Dźwięk mimo uszy leci, a mól je zakryty Serce smutne i mieni w żółć obiad obfity, Cwała we łbie i choć mię z sobą kto zawabi Tam, gdzie drogo dla wczasu ściany swe jedwabi, Choć na okręt budowny, choć na konia wsiędę, Troski z okrętu, troski z siodła nie pozbędę. Niewysłowionej Boże dobroci! Ty moję Cnotę mi wróć
Skrót tekstu: ArciszLamBar_I
Strona: 386
Tytuł:
Lament
Autor:
Krzysztof Arciszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, I oracz wolno puścił woły wyprzężone, I pod krzami ucichły jaszczurki zielone, Ja tylko, nędznik, w sercu mam ustawną trwogę Ani strapionych myśli uspokoić mogę. Lwica za wilkiem bieży, za kozą wilczyca, Koza za wrzosem, i mnie do ciebie tęsknica; Każdego swoja lubość, swoja żądza pędzi, Każdego swój mól gryzie, swoja nędza swędzi. Ułapiłem sarneczek parę, jeszcze mają Srokacinki na grzbiecie, co dzień wysysają Dwie dojne kozie, a te chowam samej tobie, Dawno Testylis chciała uprosić je sobie I podobno otrzyma, ponieważ prze twoję Zbytnią hardość u ciebie śmierdzą dary moje. Tu lasy, tu po lesiech ptaszkowie śpiewają,
, I oracz wolno puścił woły wyprzężone, I pod krzami ucichły jaszczurki zielone, Ja tylko, nędznik, w sercu mam ustawną trwogę Ani strapionych myśli uspokoić mogę. Lwica za wilkiem bieży, za kozą wilczyca, Koza za wrzosem, i mnie do ciebie tęsknica; Każdego swoja lubość, swoja żądza pędzi, Każdego swój mól gryzie, swoja nędza swędzi. Ułapiłem sarneczek parę, jeszcze mają Srokacinki na grzbiecie, co dzień wysysają Dwie dojne kozie, a te chowam samej tobie, Dawno Testylis chciała uprosić je sobie I podobno otrzyma, ponieważ prze twoję Zbytnią hardość u ciebie śmierdzą dary moje. Tu lasy, tu po lesiech ptaszkowie śpiewają,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 9
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
A ja zaś takąż zimie, jaką lecie bywam, Jednako i urody, i życia zażywam. Co jaskółka przyznała. - Któż przyznać nie musi, Ta być pięknością prawą, której śmierć nie dusi? Ta najprawdziwsza piękność, która się nie boi Odmienności i wiecznie w ozdobie swejstoi. Złoto w ogniu zniszczeje, jadwab mól zepsuje, Cnota tylko, ta w barwie swojej nie blakuje! VIII. Nie wszystkim wszystko! OSIEŁ, KRUK I WILK.
Ciężarem niegdy przykrym osieł osadniony Był dla zdrowia prędszego w pastewnik puszczony. Za tym się w sadno jego tak był kruk sposobił, Że mu na więtsze, co dzień kłując go, zarobił.
A ja zaś takąż zimie, jaką lecie bywam, Jednako i urody, i życia zażywam. Co jaskółka przyznała. - Któż przyznać nie musi, Ta być pięknością prawą, której śmierć nie dusi? Ta najprawdziwsza piękność, która się nie boi Odmienności i wiecznie w ozdobie swejstoi. Złoto w ogniu zniszczeje, jadwab mól zepsuje, Cnota tylko, ta w barwie swojej nie blakuje! VIII. Nie wszystkim wszystko! OSIEŁ, KRUK I WILK.
Ciężarem niegdy przykrym osieł osadniony Był dla zdrowia prędszego w pastewnik puszczony. Za tym się w sadno jego tak był kruk sposobił, Że mu na więtsze, co dzień kłując go, zarobił.
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 11
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
podobniejsza te przez gębę fugi Między herbów szlacheckich policzyć zasługi. Kiedybym szlachtę robił, nie wątp Waszmość o tem, Żebym przeszył tę czapkę herbownym klejnotem; I teraz, czego Waszmość potrzebujesz po mnie, W wierszach jej, które piszę, moich nie zapomnię. Konia z łubiem przy czapce, wprzód niż ją mól przejmie, Komu inszemu Waszeć ofiaruj na sejmie.” 183 (N). SZLACHCIC Z GOTOWYM HERBEM
Zastawszy mnie nad księgą żołnierz jeden w domu (Czytałem, za co który herb dawano komu), Prosi, żebym mu jego znalazł; pytam: „Który?” Nie wiedział, ale mi go kryślił
podobniejsza te przez gębę fugi Między herbów szlacheckich policzyć zasługi. Kiedybym szlachtę robił, nie wątp Waszmość o tem, Żebym przeszył tę czapkę herbownym klejnotem; I teraz, czego Waszmość potrzebujesz po mnie, W wierszach jej, które piszę, moich nie zapomnię. Konia z łubiem przy czapce, wprzód niż ją mól przejmie, Komu inszemu Waszeć ofiaruj na sejmie.” 183 (N). SZLACHCIC Z GOTOWYM HERBEM
Zastawszy mnie nad księgą żołnierz jeden w domu (Czytałem, za co który herb dawano komu), Prosi, żebym mu jego znalazł; pytam: „Który?” Nie wiedział, ale mi go kryślił
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 626
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
consilio wspierają, drudzy nie jako synowie koronni, ale jako filii novercae vota nasze (dalibóg cnotliwe) odmieniają, fałszują, do dworu przesyłają, inwidią nam u K. J. M. jednają, nas i K. J. M. z senatem wadzą i są tacy jako one sorices albo tineae, on bezecny mól, który cicho i niewidomie drogą suknię psuje. Tak ty właśnie, zoile, co koła naszego szlacheckiego cicho i niewidomie popsowawszy i pofałszowawszy vota nasze, oddałeś je do dworu pastwiąc się fałszem nad szczerością naszą, którąśmy tu ojczyźnie służyli. Azam ja na cię, zoile zdrajco, nie wołał na przeszłym sejmiku
consilio wspierają, drudzy nie jako synowie koronni, ale jako filii novercae vota nasze (dalibóg cnotliwe) odmieniają, fałszują, do dworu przesyłają, inwidyją nam u K. J. M. jednają, nas i K. J. M. z senatem wadzą i są tacy jako one sorices albo tineae, on bezecny mól, który cicho i niewidomie drogą suknię psuje. Tak ty właśnie, zoile, co koła naszego ślacheckiego cicho i niewidomie popsowawszy i pofałszowawszy vota nasze, oddałeś je do dworu pastwiąc się fałszem nad szczerością naszą, którąśmy tu ojczyźnie służyli. Azam ja na cię, zoile zdrajco, nie wołał na przeszłym sejmiku
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 470
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
zarazem Obrócił się i jachał tam, gdzie mu kazała, A ta z niem w niskiem domu pasterskiem została. PIEŚŃ XIX.
XXVI.
Tak litością wspłonęła nagle, tak pałała, Kiedy go leżącego napierwej ujźrzała; Potem widząc piękną twarz i gładką jagodę, Obyczaje i grzeczność i jego urodę, Poczuła, że ją gryzł mól z nienagła zakryty I zajął się w niej płomień miłości obfity, Który w niej z lekka palił serce zapalone, W ogniu ciężkiej miłości wszytko utopione.
XXVII.
Pasterz on miał dom w lesie, nisko postawiony, Między dwiema wzgórkami, wczesny i przestrony, W którem się sam i z żoną i z potomstwem chował,
zarazem Obrócił się i jachał tam, gdzie mu kazała, A ta z niem w nizkiem domu pasterskiem została. PIEŚŃ XIX.
XXVI.
Tak litością wspłonęła nagle, tak pałała, Kiedy go leżącego napierwej ujźrzała; Potem widząc piękną twarz i gładką jagodę, Obyczaje i grzeczność i jego urodę, Poczuła, że ją gryzł mól z nienagła zakryty I zajął się w niej płomień miłości obfity, Który w niej z lekka palił serce zapalone, W ogniu ciężkiej miłości wszytko utopione.
XXVII.
Pasterz on miał dom w lesie, nizko postawiony, Między dwiema wzgórkami, wczesny i przestrony, W którem się sam i z żoną i z potomstwem chował,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 92
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Cnota łodzią; gotów być żołnierzem i flisem. Ale komu ból w głowie, bojaźń w sercu siedzi, Jeśli z Bogiem dla grzechu, jeśli w odpowiedzi Z możnym a ze złym człekiem, abo prawny na niem Stanął przewód, abo się uwikłał staraniem Trudnym, że choć nadzieja grzeje, strach go ziąbi, Zawsze mól gryzie, komór za uszyma trąbi — Nie zwabi snu na oczy choć łabędzim puchem. Wstawaj! zawsze, i drzymiąc, słyszy ten głos uchem. Choć je, pije, bawi się, nigdy myślą szczerą, Zawsze będąc na cienkiej nici pod siekierą. Cóż po grzmotach, piorunach, co po wodnym szumie? Skrobnie
, Cnota łodzią; gotów być żołnierzem i flisem. Ale komu ból w głowie, bojaźń w sercu siedzi, Jeśli z Bogiem dla grzechu, jeśli w odpowiedzi Z możnym a ze złym człekiem, abo prawny na niem Stanął przewód, abo się uwikłał staraniem Trudnym, że choć nadzieja grzeje, strach go ziąbi, Zawsze mól gryzie, komor za uszyma trąbi — Nie zwabi snu na oczy choć łabędzim puchem. Wstawaj! zawsze, i drzymiąc, słyszy ten głos uchem. Choć je, pije, bawi się, nigdy myślą szczerą, Zawsze będąc na cienkiej nici pod siekierą. Cóż po grzmotach, piorunach, co po wodnym szumie? Skrobnie
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 47
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
umie. Człek ma dyspozycyją w zmyśle i w rozumie. Jeśli jej nie masz w miejscu, w ciele abo w czesie, Niewiele jego praca pożytku przyniesie. I o jadle zapomni, choć wczora był posno, I o spaniu dziś, komu na sercu żałosno; Dopieroż do pisania koncept niesposobny, Komu głowę mozoli mól, choć będzie drobny. Siedź godzinę, siedź drugą z omoczonym piórem, Słowo po słowie, jako z kamienia, oporem, Abo jako z chudego ziarna w prasie olej; Wszytko z musu, najmniej się nie darzy do wolej. Kiedy nie chce Minerwa, nie pociągnie z góry: Próżno trunkiem podsycać, próżno stroić
umie. Człek ma dyspozycyją w zmyśle i w rozumie. Jeśli jej nie masz w miejscu, w ciele abo w czesie, Niewiele jego praca pożytku przyniesie. I o jadle zapomni, choć wczora był posno, I o spaniu dziś, komu na sercu żałosno; Dopieroż do pisania koncept niesposobny, Komu głowę mozoli mól, choć będzie drobny. Siedź godzinę, siedź drugą z omoczonym piórem, Słowo po słowie, jako z kamienia, oporem, Abo jako z chudego ziarna w prasie olej; Wszytko z musu, najmniej się nie darzy do wolej. Kiedy nie chce Minerwa, nie pociągnie z gory: Próżno trunkiem podsycać, próżno stroić
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 200
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ale Com pisał, na bożym się sprawię trybunale. Ten widzi, bo do niego co godzina idę, Że to ani na hańbę, ani na ohydę, Ale piszę, bojąc się własnego sumnienia, Kiedy zawarto wszelki sposób do mówienia. Jakoż i pismo wyniść ma na ludzkie oczy? Abo go spalą, abo mól w kącie roztoczy. Choćby i wyszło, tyle ogłosu uczyni, Co drumka abo mucha w hirkańskiej pustyni. 436. PIERWSZY LÓD PRZEŁOMAŁ
Skoro lód połomany, łacno jechać brodem; Lecz ten dokaże, kto się pierwszy łomie lodem. Niejeden też i śmiałek dla przestrogi czyjej Duszę i ciało gubi w takiej okazji. Rzadko trzeźwy
ale Com pisał, na bożym się sprawię trybunale. Ten widzi, bo do niego co godzina idę, Że to ani na hańbę, ani na ohydę, Ale piszę, bojąc się własnego sumnienia, Kiedy zawarto wszelki sposób do mówienia. Jakoż i pismo wyniść ma na ludzkie oczy? Abo go spalą, abo mól w kącie roztoczy. Choćby i wyszło, tyle ogłosu uczyni, Co drumka abo mucha w hirkańskiej pustyni. 436. PIERWSZY LÓD PRZEŁOMAŁ
Skoro lód połomany, łacno jechać brodem; Lecz ten dokaże, kto się pierwszy łomie lodem. Niejeden też i śmiałek dla przestrogi czyjej Duszę i ciało gubi w takiej okazyjej. Rzadko trzeźwy
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 260
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987