niesie Moda. Co żywo/ tak chodzi. By snadź straciwszy rozum/ szaty pozrucała/ Która się Modno nosi kompankiby miała. I Bóg/ i wzięty z nieba ludzki rozum błądzi; Sama Moda/ nalepiej światem Polskim/ rządzi. O nowa Filozofko! O Świata Mądryni! O jakie głupstwo tego/ co cię mądrą czyni! Kto się może od płaczu wpuł z śmiechem ukoić; Gdy Moda w sprosną nagość każe Damy stroić! Chodzi druga jak mamka/ piersi pokazała: Jakoby ustawicznie dziecię karmić miała. Aleć karmi tym ścierwem kruki niewstydliwe; Na co obumierają źrzenice poczciwe. Nie wiesz mizerna Mamko jak wielkie zgorszenie Ciągnie z sobą/
nieśie Modá. Co żywo/ ták chodźi. By snadź stráciwszy rozum/ száty pozrucáłá/ Ktora się Modno nośi kompankiby miáła. Y Bog/ y wźięty z niebá ludzki rozum błądźi; Sama Modá/ nalepiey świátem Polskim/ rządźi. O nowa Filozofko! O Swiátá Mądryni! O iákie głupstwo tego/ co ćię mądrą czyni! Kto się moze od płáczu wpuł z śmiechem vkoić; Gdy Modá w sprosną nágość każe Damy stroić! Chodźi druga iák mámká/ pierśi pokazáłá: Iákoby vstáwicznie dźiećię karmić miáłá. Aleć karmi tym śćierwem kruki niewstydliwe; Ná co obumieráią źrzenice poczćiwe. Nie wiesz mizerná Mámko iák wielkie zgorszęnie Ciągnie z sobą/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A4
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
mają: Bo/ któżby ich prowadził? wszyscy tam padają. Rzeczecie: A cóż czynić/ kiedy taka Moda? Odpowiem: Więc o Niebie Modzie myślić szkoda. Zaden sługa nie może dwiema Panom służyć: Gdyż jednemu/ w posługach/ musiałby się dłużyć. Więc/ jeśli niechce Polka/ być mądrą po szkodzie/ Niech że sobie obiera/ będąc na swobodzie. Komu służyć? Czy Bogu? czyli Modzie trzeba? Jeśli z Modą do Piekła/ czy z Bogiem do Nieba. Na cudze sługi/ żaden kosztów nie zwykł tracić: Kto gdzie służy/ tam mu też służbę będą płacić. Mają jeszcze wymówkę/
máią: Bo/ ktożby ich prowádźił? wszyscy tam padáią. Rzeczećie: A coż czynić/ kiedy táka Moda? Odpowiem: Więc o Niebie Modźie myślić szkodá. Záden sługá nie może dwiemá Pánom służyć: Gdyż iednemu/ w posługách/ muśiáłby się dłużyć. Więc/ ieśli niechce Polká/ bydź mądrą po szkodźie/ Niech że sobie obierá/ będąc ná swobodźie. Komu służyć? Czy Bogu? czyli Modźie trzebá? Ieśli z Modą do Piekłá/ czy z Bogiem do Niebá. Na cudze sługi/ żaden kosztow nie zwykł tráćić: Kto gdźie służy/ tám mu też służbę będą płáćić. Máią ieszcze wymowkę/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C2
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Okrutnego Plutona. Ach od stanu twego Daleka taka srogość ma być panieńskiego. Kogożby tu takimi nie zwiodł ten mowami? Kogoby tak pięknymi nie zmamił słowami? Ale aza mię Bóg tej zawaruje szkody, Że mię te malowane nie zwabią jagody. Znam cię ziołko, że parzysz, choć rościesz w ogrodzie. Wolę mądrą przed szkodą być, niźli po szkodzie. Co ty za zdrady mówisz? co za oszukania? Czyli jeszcześ szczyrego mojego kochania Nie doznała? P. I barzo znam się na tych figlach I wiem, że z wami trzeba stąpać jak po igłach. Znowu ty to o sobie mówisz. Nasze mowy Takie są
Okrutnego Plutona. Ach od stanu twego Daleka taka srogość ma być panieńskiego. Kogożby tu takimi nie zwiodł ten mowami? Kogoby tak pięknymi nie zmamił słowami? Ale aza mię Bog tej zawaruje szkody, Że mię te malowane nie zwabią jagody. Znam cię ziołko, że parzysz, choć rościesz w ogrodzie. Wolę mądrą przed szkodą być, niźli po szkodzie. Co ty za zdrady mowisz? co za oszukania? Czyli jeszcześ szczyrego mojego kochania Nie doznała? P. I barzo znam się na tych figlach I wiem, że z wami trzeba stąpać jak po igłach. Znowu ty to o sobie mowisz. Nasze mowy Takie są
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 381
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
lubo zamknę mowę, Każdy się strzeże i odwraca głowę, I ten się mnie przy, który mię urodzi.
Głosu dobywam, kędy chłopi siedzą, Ale zaś z pany obyczajniej żyję; Jednak się rzadko i milczkiem ukryję, I choć nie mówię, przecię o mnie wiedzą.
Nikt mię nie widział, a choć z mądrą głową, Jak mówić pocznę, przede mną uciecze; I nikt bez gadki śmiele nie wyrzecze I skądem wyszedł, i jako mię zową.
Kiedy alarmę w trąby swe uderzę, Zda się, że górna miece gromy strona, Ale się strzały nie bój ni piorona, Bo tam nie biję nigdy, kędy zmierzę.
lubo zamknę mowę, Każdy się strzeże i odwraca głowę, I ten się mnie przy, który mię urodzi.
Głosu dobywam, kędy chłopi siedzą, Ale zaś z pany obyczajniej żyję; Jednak się rzadko i milczkiem ukryję, I choć nie mówię, przecię o mnie wiedzą.
Nikt mię nie widział, a choć z mądrą głową, Jak mówić pocznę, przede mną uciecze; I nikt bez gadki śmiele nie wyrzecze I skądem wyszedł, i jako mię zową.
Kiedy alarmę w trąby swe uderzę, Zda się, że górna miece gromy strona, Ale się strzały nie bój ni piorona, Bo tam nie biję nigdy, kędy zmierzę.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 194
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wżdy pospołu, Wzbudzi dziada, i kiedyż na stosach kochanych Z bisurmańskick sprawi mu łbów poucinanych Powinne inferie przez takie ofiary, Jego mszcząc się zginienia. Z której jednak miary Zguby swojej wetując i tak wielkiej szkody, Na nowe się zdobywasz hymny i nagrody. (Zważyła li fortuna staterą ich równą Z piękną razem i mądrą dziś Niemierzycowną?) Onać troski dawniejsze wybije te z głowy, Ona stroić i lutni pomoże Febowej. Toż trzej wojewodzicy usiądą rodzeni, Jako trzej Centaurowie w jeden zaprzężeni Wóz Chirionów. A oprócz że braterską zgodą, Ale i kompleksyą, i wszystką urodą Tak sobie są podobni, z jednego jakoby Znał kto wszystkich
wżdy pospołu, Wzbudzi dziada, i kiedyż na stosach kochanych Z bisurmańskick sprawi mu łbów poucinanych Powinne inferye przez takie ofiary, Jego mszcząc się zginienia. Z której jednak miary Zguby swojej wetując i tak wielkiej szkody, Na nowe się zdobywasz hymny i nagrody. (Zważyła li fortuna staterą ich równą Z piękną razem i mądrą dziś Niemierzycowną?) Onać troski dawniejsze wybije te z głowy, Ona stroić i lutni pomoże Febowej. Toż trzej wojewodzicy usiędą rodzeni, Jako trzej Centaurowie w jeden zaprzężeni Wóz Chiryonów. A oprócz że braterską zgodą, Ale i komplexyą, i wszystką urodą Tak sobie są podobni, z jednego jakoby Znał kto wszystkich
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 133
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Laska ta abo palcat, na inszym miejscu zowie się wężokrętem, bo parą wężów okręcona była: tą laską on czasem z piekła dusze wyzywał, czasem też ludzie przez dotknienie nią w sen wprawiał. Ten palcat abo laska znamionowała, że wielka władza jest wymowy abo krasomostwa, którym też Merkurius był sławny. Gładką bowiem i mądrą wymową bywają zwyciężane serca ludzkie, i ludzie pobudzani do spraw wszelkich wykonywania, abo zaniechania. G I nakrycie na głowę. To jest, Merkurius czapkę przywziął, jakiej używał w ten czas, kiedy jaką sprawę od Ojca zleconą sprawował. H Z ojczystego Zamku. To jest z nieba, w którym Ociec jego Jupiter mieszkał
Laská tá ábo pálcat, ná inszym mieyscu zowie się wężokrętem, bo parą wężow okręcona byłá: tą laską on czásem z piekłá dusze wyzywał, czásem też ludźie przez dotknienie nią w sen wprawiał. Ten pálcat ábo laská známionowałá, że wielka władza iest wymowy ábo krásomostwá, ktorym też Merkuryus był sławny. Głádką bowiem y mądrą wymową bywáią zwyćiężáne sercá ludzkie, y ludźie pobudzáni do spraw wszelkich wykonywánia, ábo zániechánia. G Y nákryćie ná głowę. To iest, Merkuryus czapkę przywźiął, iákiey vżywał w ten czás, kiedy iaką spráwę od Oyca zleconą sprawował. H Z oyczystego Zamku. To iest z niebá, w ktorym Oćiec iego Iupiter mieszkał
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 39
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
mi się nie zbłądziemy, tęż samą negando et casando opinionem. O JEDNOROZCU ZWIERZU Czy jest in rerum natura?
ZE skrzydeł choć bajecznych Ptaków Feniksa i Gryfa, pożyczywszy pióra, na JEDNOROZCA rogu zaostrzę go albo przytępie; alias co o jego eksistencyj Naturalistów zdanie trzyma, ciekawemu użyczę Czytelnikowi. Zwartowawszy wielu Mądrych Autorów i Ciebie mądrą napoję notycją i erudycją, żebyś był albo Cornutus, tojest acutus, albo coronatus między Uczonemi.
JEDNOROZCA tak Starożytni Opisują Authores, a z nich Cardanus, że jest zwierz rzadki wzrostem konia, sierść łosicy mający, głowę Jelenią, z której srzodku róg jedyny rośnie, prosty, od dołu gruby, ku końcowi co
mi się nie zbłądziemy, tęż samą negando et casando opinionem. O IEDNOROZCU ZWIERZU Czy iest in rerum natura?
ZE skrzydeł choć baiecznych Ptakow Fenixa y Gryfa, pożyczywszy piora, na IEDNOROZCA rogu zaostrzę go albo przytępie; alias co o iego existencyi Naturalistow zdánie trzyma, ciekawemu użyczę Czytelnikowi. Zwartowawszy wielu Mądrych Autorow y Ciebie mądrą napoię notycyą y erudycyą, żebyś był albo Cornutus, toiest acutus, albo coronatus między Uczonemi.
IEDNOROZCA tak Starożytni Opisuią Authores, á z nich Cardanus, że iest zwierz rzadki wzrostem konia, szerść łosicy maiący, głowę Ielenią, z ktorey srzodku rog iedyny rosnie, prosty, od dołu gruby, ku końcowi co
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 126
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, lecz i SFERĘ piastował w ręku, Berłem i Cyrklem gloriosissimus; Astronomiczną Scjencję aby droższą uczynił Światu, osłodził złotem, to jest na restauracją i perfekcjowanie tej Nauki: Cztery kroć sto tysięcy wysypał Czerwonych Złotych. O Karolu Wielkim Cesarzu magna tantum dicenda, który jak Atlas nowy i Niebo Gwiazdziste, i Imperium Zachodnie, Mądrą wsparł Głową, Heroiczną utrzymał Ręką. Jego Succedanei Rudolphus, II. Leopoldus I. Cesarze przy Monarszyńskiej Purpurze, non erubezcebant upatrywać Astra, Bellatorów zarówno i Matematyków szacując Castra.
GWIAZDY na Niebie Gwiazdzistym jedne się zowią Fixae Stellae Inerrantes, Niebłąkające się. Nie mówię nieruchome, bo swój mają Obrót i Bieg, ale regularny
, lecz y SFERĘ piastował w ręku, Berłem y Cyrklem gloriosissimus; Astronomiczną Scyencyę aby droższą uczynił Swiatu, osłodził złotem, to iest na restauracyą y perfekcyowanie tey Nauki: Cztery kroć sto tysięcy wysypał Czerwonych Złotych. O Karolu Wielkim Cesarzu magna tantum dicenda, ktory iak Atlas nowy y Niebo Gwiazdziste, y Imperium Záchodnie, Mądrą wsparł Głową, Heroiczną utrzymał Ręką. Iego Succedanei Rudolphus, II. Leopoldus I. Cesarze przy Monarszyńskiey Purpurze, non erubescebant upatrywać Astra, Bellatorow zarowno y Matematykow szacuiąc Castra.
GWIAZDY na Niebie Gwiazdzistym iedne się zowią Fixae Stellae Inerrantes, Niebłąkaiące się. Nie mowię nieruchome, bo swoy maią Obrot y Bieg, ale regularny
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 172
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
się zadłużać.
Przyjechałem do Wilna, protestacją owę w grodzie trockim zaniesioną za kooperacją księdza koadiutora uspokoiłem. Książę Wiśniowiecki, hetman wielki lit., nie przyjechał z racji słabości swojej do Wilna, tylko od książąt Radziwiłłów przyjechał książę Mikołaj Radziwiłł, wojewoda nowogródzki, i z żoną swoją, panią niegdyś barzo piękną, mądrą i obrotną, nieodrodną od ojca swego
Zawiszy, wojewody mińskiego, sławnego kilku sejmów marszałka, córką.
Była naówczas emulacja między Sapiehami, koadiutorem wileńskim i łowczym lit., bratem jego — za którymi wdawał się książę Czartoryski, naówczas podkanclerzy lit., Sołłohub, podskarbi wielki lit., i ich przyjaciele — a między
się zadłużać.
Przyjechałem do Wilna, protestacją owę w grodzie trockim zaniesioną za kooperacją księdza koadiutora uspokoiłem. Książę Wiśniowiecki, hetman wielki lit., nie przyjechał z racji słabości swojej do Wilna, tylko od książąt Radziwiłłów przyjechał książę Mikołaj Radziwiłł, wojewoda nowogródzki, i z żoną swoją, panią niegdyś barzo piękną, mądrą i obrotną, nieodrodną od ojca swego
Zawiszy, wojewody mińskiego, sławnego kilku sejmów marszałka, córką.
Była naówczas emulacja między Sapiehami, koadiutorem wileńskim i łowczym lit., bratem jego — za którymi wdawał się książę Czartoryski, naówczas podkanclerzy lit., Sołłohub, podskarbi wielki lit., i ich przyjaciele — a między
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 158
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
otrzymanych od męża wszystkie dobra, a potem wkrótce sama umarła.
Marcjan Ogiński, wojewoda witebski, brat stryjeczny Kazimierza Ogińskiego, wojewody wileńskiego, nieraz wspomnionego, żeni synów swoich dwóch: starszego, naówczas oboźnego, a teraźniejszego marszałka wielkiego W. Ks. Lit., z Heleną, wojewodzanką wileńską, z damą piękną, mądrą i wielkiej siły, że podkowy łomać mogła; a drugiego, naówczas starostę Wierzbowskiego, potem kasztelana witebskiego, z Marianną i zaraz wszystkie dobra Teresie, wojewodzance wileńskiej, siostrze jej, zajeżdża. Została się tedy Teresa bez żadnych dóbr w opłakanym dosyć
stanie, gdyż i dóbr nie miała, i ekstraordynaryjnie się roztyła,
otrzymanych od męża wszystkie dobra, a potem wkrótce sama umarła.
Marcjan Ogiński, wojewoda witebski, brat stryjeczny Kazimierza Ogińskiego, wojewody wileńskiego, nieraz wspomnionego, żeni synów swoich dwóch: starszego, naówczas oboźnego, a teraźniejszego marszałka wielkiego W. Ks. Lit., z Heleną, wojewodzanką wileńską, z damą piękną, mądrą i wielkiej siły, że podkowy łomać mogła; a drugiego, naówczas starostę Wierzbowskiego, potem kasztelana witebskiego, z Marianną i zaraz wszystkie dobra Teresie, wojewodzance wileńskiej, siestrze jej, zajeżdża. Została się tedy Teresa bez żadnych dóbr w opłakanym dosyć
stanie, gdyż i dóbr nie miała, i ekstraordynaryjnie się roztyła,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 315
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986