To cudowna/ że my za słowem Boga naszego prawie codziennie tucznym Przenaświętszym Barankiem/ i sytniejszym nad wszelką mannę chlebem Anielskim się pasąc/ głode mrzemy? o nas barziej/ niż o sobie Psalmista mówi. Psal: 22. Parâsti in conspectu meo mensam aduersus eos, qui tribulant me. Żebyśmy tą ucztą posileni/ mężniej się nieprzyjaciołom dusznym na nas następującym opierali/ nas posila. My jednak jakbyśmy trzy dni chleba w gębie nie mieli/ za lada natarciem wątlejemy, upadamy. W nas ci się już uiściły owe Boskie obietnice. Leu: 16. Respiciam vos et crescere faciam: Multiplicabimini, et firmabo pactum meum vobiscum. Comedetis vetustissima
To cudowna/ że my zá słowem Boga nászego práwie codźiennie tucznym Przenáświętszym Báránkiem/ y sytnieyszym nád wszelką mánnę chlebem Anielskim się pásąc/ głodé mrzemy? o nás bárźiey/ niż o sobie Psálmistá mowi. Psal: 22. Parâsti in conspectu meo mensam aduersus eos, qui tribulant me. Zebysmy tą ucztą pośileni/ mężniey się nieprzyiáćiołom dusznym ná nás nástępuiącym opierali/ nás pośila. My iednák iákbysmy trzy dni chlebá w gębie nie mieli/ zá láda nátarćiem wątleiemy, upádamy. W nas ći się iuż uiśćiły owe Boskie obietnice. Leu: 16. Respiciam vos et crescere faciam: Multiplicabimini, et firmabo pactum meum vobiscum. Comedetis vetustissima
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 227
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, pięć mil od Zbaraza ciągniącemu z wojskiem Królowi, i wdzień w Niebo Wzięcia Matki Syna Bożego, na przeprawie ciężkiej bo błotnistej uderzyli na lud Pospolitego Ruszenia przodkiem idącego. Tu godna pamięci odwaga pewniego Chorązego z Domu Korabitów Kowalskiego, temu gdy prawą ucięto rękę, w której Chorągiew trzymał, lewą ją uchwyciwszy, mężniej ze swą na nieprzyjaciela skoczył kompani[...] , a gdy i lewej pozbył, z ran wielkości z konia lecąc, pod się ją kikutami zwinąwszy wcisnął, i ponieważ jej żywy zdrowiem zachować Ojczyźnie niemógł umarłym przynajmniej swym ciałem dochować usiłował. W tej utarczce pierwsze dnia tego, że siła z Pospolitego Ruszenia Szlachty na placu gardło dało
, pięć mil od Zbaraza ćiągniącemu z woyskiem Krolowi, y wdzięn w Niebo Wzięćia Matki Syna Bożego, na przeprawie ćięszkiey bo błotnistey uderzyli na lud Pospolitego Ruszęnia przodkiem idącego. Tu godna pamięći odwaga pewniego Chorązego z Domu Korabitow Kowalskiego, temu gdy prawą ućięto rękę, w ktorey Chorągiew trzymał, lewą ią uchwyciwszy, mężniey ze swą na nieprzyiáćiela skoczył kompani[...] , á gdy y lewey pozbył, z ran wielkości z konia lecąc, pod się ią kikutami zwinąwszy wćisnął, y poniewasz iey żywy zdrowiem zachować Oyczyznie niemogł umarłym przynaymniey swym ciałem dochować usiłował. W tey utarczce pierwsze dnia tego, że siłá z Pospolitego Ruszęnia Szlachty na placu gardło dało
Skrót tekstu: KołTron
Strona: 172
Tytuł:
Tron ojczysty
Autor:
Augustyn Kołudzki
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1707
Data wydania (nie wcześniej niż):
1707
Data wydania (nie później niż):
1707
do wieże w rzucili na dno, Posłuszne Wojsko otoczyło mnie, wieszając się zdaleka do koła, nie śmiejąc przystępować bliżej, widząc przy boku moim ten blisko Tyrański pałasz. T. Mniejsi diabli zawsze się większego muszą bać Diabła. Wiedział barzo dobrze ten tłum nocny Diabelski, że Wmć dobywszy tego Pałasza, swego, mężniej i odważniej zwykłeś się potykać, niżeli się potykał Vulcanus z Ksantem Cyrus z Eufratem, i Herkules z Archeloem. B. Niebawiąc się dłużej jak Lew rozgniewany, z dobyta wpadłem bronią, między onę nocną hałastrę którą takem nie litościwie począł dmuchac. sam i tam żem one wojska rozdął, trybem wiatrów
do wieże w rzućili ná dno, Posłuszne Woysko otoczyło mnie, wieszáiąc się zdáleká do kołá, nie śmieiąc przystępowáć bliżey, widząc przy boku moim ten blisko Tyránski páłász. T. Mnieyśi diabli zawsze się większego muszą bać Diabła. Wiedźiał bárzo dobrze ten tłum nocny Diabelski, że Wmć dobywszy tego Páłászá, swego, mężniey y odważniey zwykłeś się potykáć, niżeli się potykał Vulcánus z Xanthem Cyrus z Eufrátem, y Hercules z Archeloem. B. Niebawiąc się dłużey iák Lew rozgniewány, z dobyta wpádłem bronią, między onę nocną háłástrę ktorą tákem nie lutośćiwie począł dmuchác. sám y tám żem one woyská rozdął, trybem wiátrow
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 121
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
pospołu z nim zimował/ którego on na tego nieprzyjaciela konnego posłał. Kędy Wolusen do swego męstwa/ które w nim wielkie było/ znaczną nienawiść przeciwko Komiuszowi przyłączył/ dla czego tym ochotniej to co mu rozkazowano czynił. Otoż zasadzki uczyniwszy/ częstokroć jego konne szczęśliwie gromił. Aż też naostatek czasu jednego/ gdy się mężniej uganiali/ a Wolusen chcąc koniecznie pojmać Komiusza/ uporniej się za nim z trochą zagonił/ Komiusz wciąż uciekając/ daleko go za sobą zawlokł/ i znagła krzyknął na swych/ wiary się u nich i ratunku upominając/ aby się ran zdradliwie od niego zadanych/ gdy go na rokowanie wyzwawszy chciał zabić/ zemścili.
pospołu z nim źimował/ ktorego on ná tego nieprzyiaćielá konnego posłał. Kędy Wolusen do swego męstwá/ ktore w nim wielkie było/ znáczną nienawiść przećiwko Komiuszowi przyłączył/ dla czego tym ochotniey to co mu roskázowano czynił. Otoż zásadzki vczyniwszy/ częstokroć iego konne sczęśliwie gromił. Aż też náostátek czásu iednego/ gdy sie mężniey vganiali/ á Wolusen chcąc koniecznie poimáć Komiuszá/ vporniey sie zá nim z trochą zágonił/ Komiusz wćiąż vćiekáiąc/ dáleko go zá sobą záwlokł/ y znagłá krzyknął ná swych/ wiáry sie v nich y rátunku vpomináiąc/ aby sie ran zdrádliwie od niego zádánych/ gdy go ná rokowánie wyzwawszy chćiał zábić/ zemśćili.
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 238.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
których do bitwy mogłoby się obrać do 100000. To jest prawda/ iż konie Polskie daleko są lepsze/ a niż Litewskie. Ufają tak barzo w wielkiej liczbie Kawalerii swej/ iż namniej się oglądają na moc wszelaką/ i nie dbają nic o fortece. Rozumieją/ iż wojska wyprowadzone w pola otworzyste przeciw nieprzyjaciołom/ mężniej się tam mogą potkać z nimi/ dla ojczyzny/ dla żon/ dla dzieci/ dla wolności/ i dla wszystkiego swego dobra. Czynią jakby profesją na to/ abo się tym przechwalają/ żeby nie ustępowali nigdy nieprzyjacielowi/ by w nagorszym razie. Zygmunt August kusił się nie raz o to na Sejmach/ aby mu
ktorych do bitwy mogłoby się obráć do 100000. To iest prawdá/ iż konie Polskie daleko są lepsze/ á niż Litewskie. Vfáią ták bárzo w wielkiey liczbie Káwálleriey swey/ iż namniey się oglądáią ná moc wszeláką/ y nie dbáią nic o fortece. Rozumieią/ iż woyská wyprowádzone w polá otworzyste przećiw nieprzyiaćiołom/ mężniey się tám mogą potkáć z nimi/ dla oyczyzny/ dla żon/ dla dźieći/ dla wolnośći/ y dla wszystkiego swego dobrá. Czynią iákby professią ná to/ ábo się tym przechwaláią/ żeby nie vstępowáli nigdy nieprzyiaćielowi/ by w nagorszym ráźie. Zygmunt August kuśił się nie raz o to ná Seymách/ áby mu
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 47
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
rzewliwy Świątnica Jego, by snadź niegniewliwy wrócił jej Bóg wiatr pogodniejszy znowu do dusz połowu.
Ty Go utulisz w tej kolebce małej, że nam po wojnie wróci pokój cały i zdjąwszy z wilków owcze to odzienie, psy je odżenie.
Wszak wiesz, komu On swej trzody powierzył, kto Go wprzód wyznał i mężniej uwierzył, komu On klucze, komu oddał skarby szarłatnej farby. 7. Terpsichore
Krzyknicie z góry, anielskie chóry, pieśń zaś wesołą i tak pieśń przyjemną, obróciwszy nam w jasny dzień noc ciemną.
Niech się świat śmieje, pełen nadzieje, że zbędzie oków i niewoli twardej, którą mu przyniósł grzech – on
rzewliwy Świątnica Jego, by snadź niegniewliwy wrócił jej Bóg wiatr pogodniejszy znowu do dusz połowu.
Ty Go utulisz w tej kolebce małéj, że nam po wojnie wróci pokój cały i zdjąwszy z wilków owcze to odzienie, psy je odżenie.
Wszak wiesz, komu On swej trzody powierzył, kto Go wprzód wyznał i mężniej uwierzył, komu On klucze, komu oddał skarby szarłatnej farby. 7. Terpsichore
Krzyknicie z góry, anielskie chóry, pieśń zaś wesołą i tak pieśń przyjemną, obróciwszy nam w jasny dzień noc ciemną.
Niech się świat śmieje, pełen nadzieje, że zbędzie oków i niewoli twardéj, którą mu przyniósł grzech – on
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 53
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
APOLLOWątpię, bo bystrym uźrzałbym go okiem, pędząc wóz złoty błękitnym obłokiem. Dość wprawdzie mężów ten ma wiek do zbroi, że i dzielniejszych nie było u Troi, ale kto z synem porównał Alkmeny, kto jego doszedł powagi i ceny?
MERKURYJUSZTak jest, ale zaś umysł w kim spaniały mógł trwogi mężniej zdzierzeć, gdy nań wstały, którego ani Fortuna uniosła, ani nieszczęście wydarło mu wiosła, kiedy domowe wiatry mu zagnały nieszczęsny okręt miedzy ostre skały?
APOLLOJuż wiem, do kogo ten twój palec mierzy, on ci to, co go zły wróg w cieniu dzierzy: plemię to z krajów aż akwilonowych
APOLLOWątpię, bo bystrym uźrzałbym go okiem, pędząc wóz złoty błękitnym obłokiem. Dość wprawdzie mężów ten ma wiek do zbroi, że i dzielniejszych nie było u Troi, ale kto z synem porównał Alkmeny, kto jego doszedł powagi i ceny?
MERKURYJUSZTak jest, ale zaś umysł w kim spaniały mógł trwogi mężniej zdzierzeć, gdy nań wstały, którego ani Fortuna uniosła, ani nieszczęście wydarło mu wiosła, kiedy domowe wiatry mu zagnały nieszczęsny okręt miedzy ostre skały?
APOLLOJuż wiem, do kogo ten twój palec mierzy, on ci to, co go zły wróg w cieniu dzierzy: plemię to z krajów aż akwilonowych
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 214
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
wemknąć. Jako zlekka obiezdżać i otargiwać, sposób różny do jazdy i do wozu. Rozdział 5.
WIelki nierozum ci pokazują/ którzy źrzebce i gwałtem wielkim prędko je chcąc zniewolić/ i jednakim sposobem otargiwają/ zaczym też abo prędko ochromią/ abo mu naturę stargają/ gdyż im mężniejszy i dowcipniejszy koń/ tym się mężniej gwałtowi sprzeciwia/ a sprzeciwiając się/ mocnie się z siłami swemi/ w którym abo członek który obrazi/ nogę wywinie/ żył nadtarga/ abo też/ co często bywa/ wnętrza naruszy. Dosyć tedy prędko obieździ/ który łagodnie postępując z dobrej woli tego przywiedzie/ iż pod siodłem być pozwoli/ abo z cicha we
wemknąć. Iáko zlekká obiezdżáć y otárgiwáć, sposob rożny do iázdy y do wozu. Rozdział 5.
WIelki nierozum ći pokázuią/ ktorzy źrzebce y gwałtem wielkim prędko ie chcąc zniewolić/ y iednákim sposobem otárgiwáią/ záczym też ábo prędko ochromią/ ábo mu náturę stárgáią/ gdyż im mężnieyszy y dowćipnieyszy koń/ tym się mężniey gwałtowi sprzećiwia/ á sprzećiwiáiąc się/ mocnie się z śiłámi swemi/ w ktorym ábo członek ktory obráźi/ nogę wywinie/ żył nádtárga/ ábo też/ co często bywa/ wnętrzá náruszy. Dosyć tedy prędko obieźdźi/ ktory łágodnie postępuiąc z dobrey woli tego przywiedźie/ iż pod śiodłem być pozwoli/ ábo z ćichá we
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Eivv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
zawżdy zdrowie pańskie miał na dobrej pieczy.
Sarnie kopyta mając nieleniwie kroczę, Gdy mi co pan rozkaże, jako sarna skoczę. Takowego pachołka panu mieć potrzeba; Który tych sztuk nie umie, szkoda mu i chleba. 69. Gadka.
Wujenkam, siostra, żona mojemu mężowi, Siostrzenicą, synową zostawszy wujowi, Matce mężniej bratową; przez me stanowienie Wywróciłam na nice samo przyrodzenie. Jeśli dziatek narodzę, toć moi synowie Ojcu będą siostrzeńcy a mnie bratankowie. On im ojcem i wujem, ja matką zostawszy Oraz będę i ciotką, krew ze krwią zmieszawszy.
Rezolucja tej gadki.
Zygmunta Grudzińskiego, wojewody kaliskiego, syn Andrzej, starosta
zawżdy zdrowie pańskie miał na dobrej pieczy.
Sarnie kopyta mając nieleniwie kroczę, Gdy mi co pan rozkaże, jako sarna skoczę. Takowego pachołka panu mieć potrzeba; Ktory tych sztuk nie umie, szkoda mu i chleba. 69. Gadka.
Wujenkam, siostra, żona mojemu mężowi, Siostrzenicą, synową zostawszy wujowi, Matce mężniej bratową; przez me stanowienie Wywrociłam na nice samo przyrodzenie. Jeśli dziatek narodzę, toć moi synowie Ojcu będą siestrzeńcy a mnie bratankowie. On im ojcem i wujem, ja matką zostawszy Oraz będę i ciotką, krew ze krwią zmieszawszy.
Rezolucya tej gadki.
Zygmunta Grudzińskiego, wojewody kaliskiego, syn Andrzej, starosta
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 31
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, a kędy przed tym byli karni Psi bissurmańscy, a byli i świżo, Zawadź kopiją, tocząc w ich kark chyżo. Wsiadajmy wszyscy miłością ujęci Ojczyzny miłej, a gdzie butą wzdęci Pohańcy w naszej szerzą się własności, Ręką witajmy uzbrojoną gości. Wykolmy z gniazd swych drapieżne harpije, Wszak śmielszy każdy w swym i mężniej bije; Bóg przy słuszności, ten jest prawym sędzią, Przy nim swojego nie ustępuj piędzią. Niezłomna kopija, miecz przy niej ostry, Ten brat, towarzysz nieodstępny siostry, Niech w hufie mnożnym pohańców rozbada, Wszak i ptastw orzeł jeden goni stada. Policzy wojska ten miecz, rachmistrz śmiały, Kopija wesprze, by
, a kędy przed tym byli karni Psi bissurmańscy, a byli i świżo, Zawadź kopiją, tocząc w ich kark chyżo. Wsiadajmy wszyscy miłością ujęci Ojczyzny miłej, a gdzie butą wzdęci Pohańcy w naszej szerzą się własności, Ręką witajmy uzbrojoną gości. Wykolmy z gniazd swych drapieżne harpije, Wszak śmielszy każdy w swym i mężniej bije; Bóg przy słuszności, ten jest prawym sędzią, Przy nim swojego nie ustępuj piędzią. Niezłomna kopija, miecz przy niej ostry, Ten brat, towarzysz nieodstępny siostry, Niech w huffie mnożnym pohańców rozbada, Wszak i ptastw orzeł jeden goni stada. Policzy wojska ten miecz, rachmistrz śmiały, Kopija wesprze, by
Skrót tekstu: GawTarcz
Strona: 62
Tytuł:
Clipaeus Christianitatis to jest Tarcz Chrześcijaństwa
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1680 a 1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1681
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Dariusz Chemperek, Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2003