brańca świętego, chcąc tego aby jako bogu ziemskiemu, czołem przed nim uderzył człowiek zakonny. Mężnie się oparł tyranowi i czci, która pod tym baldachinem bywała Chrystusowi panu, niechciał oddać Tatarze plugawemu, który podawał mu bóty swe, krwią niewinnych chrześcijan zbroczone, do pocałowania. Ale on jakoby jeden był z onych trzech młodzieńców nieustraszonych, którzy pokłonu niechcieli uczynić złotemu bałwanowi, odpowiedział: Chrystus mój, którego chwalę, może mię wyrwać z ręku twoich tyranie, co jeśli niezechce, wiedz o tym baszo, iż ciebie za Boga chwalić niebędę, ani ja nóg twoich prędkich na wylewanie krwi chrześcijańskiej, całować będę. Na które słowa
brańca świętego, chcąc tego aby jako bogu ziemskiemu, czołem przed nim uderzył człowiek zakonny. Mężnie się oparł tyranowi i czci, która pod tym baldachinem bywała Chrystusowi panu, niechciał oddać Tatarze plugawemu, który podawał mu bóty swe, krwią niewinnych chrześcian zbroczone, do pocałowania. Ale on jakoby jeden był z onych trzech młodzieńców nieustraszonych, którzy pokłonu niechcieli uczynić złotemu bałwanowi, odpowiedział: Chrystus mój, którego chwalę, może mię wyrwać z ręku twoich tyranie, co jeśli niezechce, wiedz o tym baszo, iż ciebie za Boga chwalić niebędę, ani ja nóg twoich prędkich na wylewanie krwi chrześciańskiej, całować będę. Na które słowa
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 262
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Chrońcie się pilno jej oczu, Jedno was rodzi słońce — te dwie spalą.
A choćby się wam i to przytrafiło, Piękną wam szczęście wasze śmierć przybiera, I niech wam mdleć będzie miło Dla tej, dla której wszytek świat umiera. NA KOSZULĘ BRUDNĄ
Jadwisiu, ja-ć już wierzę ku twej sławie, Że masz tysiącem młodzieńców w rękawie; Nie męcz ich jednak i służbie ich gwóli Przynamniej w białej chowaj ich koszuli.
Możesz-ci, idąc za zwycięstwa prawem, Więzieniem onych karać niełaskawem, Lecz nie tak ciemnym i niech jętych ludzi Turma twa więzi tylko, a nie brudzi.
Serce me, co w ten rękaw zabłądziło, Uśnie w
Chrońcie się pilno jej oczu, Jedno was rodzi słońce — te dwie spalą.
A choćby się wam i to przytrafiło, Piękną wam szczęście wasze śmierć przybiera, I niech wam mdleć będzie miło Dla tej, dla której wszytek świat umiera. NA KOSZULĘ BRUDNĄ
Jadwisiu, ja-ć już wierzę ku twej sławie, Że masz tysiącem młodzieńców w rękawie; Nie męcz ich jednak i służbie ich gwóli Przynamniej w białej chowaj ich koszuli.
Możesz-ci, idąc za zwycięstwa prawem, Więzieniem onych karać niełaskawem, Lecz nie tak ciemnym i niech jętych ludzi Turma twa więzi tylko, a nie brudzi.
Serce me, co w ten rękaw zabłądziło, Uśnie w
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 44
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
która blada, Zarudzi się, gdy się tą łodygą okłada; A tę, co ma słaby wzrok i zapadłe oczy, Poratuje cebulka sokiem, który toczy; Która sny ciężkie miewa, przez sen się porywa, Niechaj się liściem miasto pierzynki nakrywa; Której też czas iść za mąż i już każą lata, I wygląda młodzieńców, a nie widać swata, Niech z tym korzeniem sypia, a on sztucznie może I bez czarów małżeńskie zgotować jej łoże; Której zaś mąż odjedzie i nierychło wraca, Że się w łóżku wpółpustym z tęsknicą przewraca, Gdy się tym głąbem pasie, który to ma ziele, Mniejsza będzie tęsknica i miększe pościele; Jeśli
która blada, Zarudzi się, gdy się tą łodygą okłada; A tę, co ma słaby wzrok i zapadłe oczy, Poratuje cebulka sokiem, który toczy; Która sny ciężkie miewa, przez sen się porywa, Niechaj się liściem miasto pierzynki nakrywa; Której też czas iść za mąż i już każą lata, I wygląda młodzieńców, a nie widać swata, Niech z tym korzeniem sypia, a on sztucznie może I bez czarów małżeńskie zgotować jej łoże; Której zaś mąż odjedzie i nierychło wraca, Że się w łóżku wpółpustym z tęsknicą przewraca, Gdy się tym głąbem pasie, który to ma ziele, Mniejsza będzie tęsknica i miększe pościele; Jeśli
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 48
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Tylko niech się puści tej panny, Co niewdzięczna służb jego.
Na frymarku nie utraci, Bo ta płeć równo płaci; Owszem, zyszcze w tych siewkach, Bo wyszedszy z opętania, Może po woli w dziewkach Do serca i upodobania Przebierać jako w śliwkach.
Płodny to jest rodzaj, płodny, Z tyleż dla młodzieńców Jako dla panien wieńców; Musi to być bardzo głodny, Kto ślubował żyć w statku, Ja wiem, że też, choć na ostatku, Będę przecię swej godny.
Siła by to na płeć białą Mieć na nas oblig pewny Na służbę zawsze stałą; Póty ścierpię ogień rzewny, Póki pała wzajemnie, Ale jako poczną
, Tylko niech się puści tej panny, Co niewdzięczna służb jego.
Na frymarku nie utraci, Bo ta płeć równo płaci; Owszem, zyszcze w tych siéwkach, Bo wyszedszy z opętania, Może po woli w dziewkach Do serca i upodobania Przebierać jako w śliwkach.
Płodny to jest rodzaj, płodny, Z tyleż dla młodzieńców Jako dla panien wieńców; Musi to być bardzo głodny, Kto ślubował żyć w statku, Ja wiem, że też, choć na ostatku, Będę przecię swej godny.
Siła by to na płeć białą Mieć na nas oblig pewny Na służbę zawsze stałą; Póty ścierpię ogień rzewny, Póki pała wzajemnie, Ale jako poczną
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 292
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
już poległ ustrzelany/ Ciekł krwawymi strumieńmi jad/ przez czarne rany. A żeby starodawność/ sławy takiej sprawy Nie zgłodziła/ święte gry ludziom do zabawy Postanowił/ kazawszy aby gromadami Spor wiedli/ pewnych czasów/ między sobą sami. I Pitonowskimi je nazwał: aby z tego Pamiątka zostawała smoka zwalczonego. Tam gdy który z młodzieńców/ lubo ręką mężną/ Lub wozowym zawodem/ lub nogą potężną Zwyciężył inszych: zaraz na wierzch jego głowy/ Kładli z pełnolistych rózg wieniec Eszkulowy. Jeszcze bo Wawrzyn nie był/ aż śliczne włosami Skroni swe Foebus ściągał lada gałązkami. A Nilus siedmiorzeki. Rzeka Egipska siedmią łożysk płynąca: tak rzeczona od niektórego Króla Nila
iuz poległ vstrzelány/ Ciekł krwawymi strumieńmi iad/ przez czárne rány. A żeby stárodawność/ sławy tákiey sprawy Nie zgłodźiłá/ święte gry ludźiom do zabáwy Postánowił/ kazáwszy áby gromádámi Spor wiedli/ pewnych czásow/ między sobą sámi. Y Pitonowskimi ie názwał: áby z tego Pámiątká zostawáłá smoká zwalczonego. Tám gdy ktory z młodźieńcow/ lubo ręką mężną/ Lub wozowym zawodem/ lub nogą potężną Zwyćiężył inszych: záraz ná wierzch iego głowy/ Kłádli z pełnolistych rozg wieniec Eszkulowy. Ieszcze bo Wáwrzyn nie był/ áż śliczne włosámi Skroni swe Phoebus śćiągał ládá gáłązkámi. A Nylus siedmiorzeki. Rzeka AEgiptská śiedmią łożysk płynąca: ták rzeczona od niektorego Krolá Nylá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 27
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
iż w poradach był człowiekiem wielkiej mądrości, i w sprawowaniu rzeczy wszystkich, zażywał i sił, i śmiałości. A trzech corek Cekropowych były te imiona: Pandroso, Aglauros, Herse. Argument Powieści Dwunastej.
TV wrona o sobie powieda, że pierwej była człowiekiem, córką króla Koroneusa nadobną, o którą się wiele młodzieńców bogatych starało: jednak gdy się po brzegu morskim przechodziła, Neptunus Bóg morski, obaczywszy ją, chciwością ku niej był zapalony; i gdy jej gwał uczynić usiłował, od Boginiej Pallady, dla zachowania panieństwa, w ptaka wronę przemieniona jest. Powieść Dwunasta.
BOwiem Koroneusa/ którego w krainie A Fokajskiej sława dosyć głośno do
iż w porádách był człowiekiem wielkiey mądrośći, y w spráwowániu rzeczy wszystkich, záżywał y śił, y śmiáłośći. A trzech corek Cekropowych były te imioná: Pandroso, Aglauros, Herse. Argument Powieśći Dwánastey.
TV wroná o sobie powieda, że pierwey byłá człowiekiem, corką krolá Koroneusá nadobną, o ktorą się wiele młodzieńcow bogátych stáráło: iednák gdy się po brzegu morskim przechodziłá, Neptunus Bog morski, obaczywszy ią, chćiwośćią ku niey był zápalony; y gdy iey gwał vczynić vśiłował, od Boginiey Pállády, dla zachowánia pánieństwá, w ptáká wronę przemieniona iest. Powieść Dwánasta.
BOwiem Koroneusá/ ktorego w kráinie A Phokáyskiey sławá dosyć głośno do
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 83
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
był zapalony; i gdy jej gwał uczynić usiłował, od Boginiej Pallady, dla zachowania panieństwa, w ptaka wronę przemieniona jest. Powieść Dwunasta.
BOwiem Koroneusa/ którego w krainie A Fokajskiej sława dosyć głośno do tąd słynie/ (A wiadome powiadam rzeczy) ojcam miała/ Królewską ja też córką przed laty bywała. I młodzieńców też/ co mi służyli/ niemało (Nie waż mię sobie lekce) bogatych bywało. Gładkość mi zaszkodziła/ bo gdym po szerokiem Piasku/ lekkim się sobie przechadzała krokiem: B Oto mię nad brzegami morski Bóg zoczywszy/ Zamiłował. a czasu niemało straciwszy Na łagodnych namowach/ zgwałcić się mnie zbiera/ I ze
był zápalony; y gdy iey gwał vczynić vśiłował, od Boginiey Pállády, dla zachowánia pánieństwá, w ptáká wronę przemieniona iest. Powieść Dwánasta.
BOwiem Koroneusá/ ktorego w kráinie A Phokáyskiey sławá dosyć głośno do tąd słynie/ (A wiadome powiádam rzeczy) oycám miáłá/ Krolewską ia też corką przed láty bywałá. Y młodźieńcow też/ co mi służyli/ niemáło (Nie waż mię sobie lekce) bogátych bywáło. Głádkość mi zaszkodźiłá/ bo gdym po szerokiem Piasku/ lekkim się sobie przechadzáłá krokiem: B Oto mię nád brzegámi morski Bog zoczywszy/ Zámiłował. á czasu niemáło stráćiwszy Ná łágodnych namowách/ zgwałćić się mnie zbiera/ Y ze
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 84
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
od ich fałszu i potwarzy Trójca Przenaświętsza. Jako gdy cnotliwa Zuzanna dwaj starcowie z potwarzali/ posłał Pan Bóg na jej obronę trzeciego Daniela/ i tak Stetit verbum in ore trium, a ona Per hoc mysterium Trinitatis commendata est. Mówi tedy dalej Augustyn święty. Król Babiloński Mabuchodonozor/ kazał był wrzucić do pieca ognistego trzech młodzieńców Izraelskich/ iż bałwana złotego za Boga chwalić/ i ofiar mu czynić/ niechcieli. Alić ogień miasto palenia/ stał się im rosą chłodzącą/ którą im czynił Anioł Pański wstąpiwszy do nich do pieca. . Cóż tego za przyczyna? Mówi Zenon święty dla tego im ogień nie szkodził/ iż byli trzej w liczbie
od ich fałszu y potwarzy Troycá Przenaświętsza. Iáko gdy cnotliwa Zuzánna dwáy stárcowie z potwarzali/ posłał Pan Bog ná iey obronę trzećiego Dáńielá/ y ták Stetit verbum in ore trium, á oná Per hoc mysterium Trinitatis commendata est. Mowi tedy dáley Augustyn święty. Krol Bábiloński Mábuchodonozor/ kazał był wrzućić do piecá ognistego trzech młodźieńcow Izráelskich/ iż báłwáná złotego zá Boga chwalić/ y ofiar mu czynić/ niechćieli. Alić ogień miásto palenia/ sstał się im rosą chłodzącą/ ktorą im czynił Anyoł Páński wstąpiwszy do nich do piecá. . Coż tego za przyczyná? Mowi Zenon święty dla tego im ogień nie szkodźił/ iż byli trzey w liczbie
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 15
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
żył, wszyscy szanowali, Gdy szczedł, na młode syny mniej się oglądali. Więc szepty stąd i zowąd przyszły rozmaite, Szepty, które panieńskie ucho nie pokryte Naprzód przemogły, że się kajać poczynały, Potym i do starszych głów jadem zaleciały. Stąd ręki danie wniwecz, stąd słowa zmiatanie, Stąd w pośmiech poszło onych młodzieńców staranie. Na koniec mało baczni Tyndarowicowie, Kastor i drugi, co się Polidewkiem zowie, Przypadli na cudzy targ i w dom przyjachali Do Lewcyppa, a tam swych biesiad zażywali, Przemawiając do siebie inszym poślubione Oblubienice, a te nędznice zwiedzione Dały się dobrowolnie unieść mimo wolą Ojcowską, bo białej płci jako raz swą wolą
żył, wszyscy szanowali, Gdy szczedł, na młode syny mniej się oglądali. Więc szepty stąd i zowąd przyszły rozmaite, Szepty, które panieńskie ucho nie pokryte Naprzód przemogły, że się kajać poczynały, Potym i do starszych głów jadem zaleciały. Stąd ręki danie wniwecz, stąd słowa zmiatanie, Stąd w pośmiech poszło onych młodzieńców staranie. Na koniec mało baczni Tyndarowicowie, Kastor i drugi, co się Polidewkiem zowie, Przypadli na cudzy targ i w dom przyjachali Do Lewcyppa, a tam swych biesiad zażywali, Przemawiając do siebie inszym poślubione Oblubienice, a te nędznice zwiedzione Dały się dobrowolnie unieść mimo wolą Ojcowską, bo białej płci jako raz swą wolą
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 51
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
puścił ich wolno: prosząc aby go trzeciego do swej przyjaźni przyjęli. Krótkich Powieści
Spytany będąc/ jakimby kto sposobem mógł nabyć uczciwej sławy? powiedział: Tym sposobem nabędzie: jeśli przyłoży starania do tego/ aby takim był/ za jakiego chce aby go miano.
Gdy go jeden spytał/ któraby była naprzedniejsza cnota młodzieńców? rzekł: Ta/ aby się nie kusili oto/ co jest nazbyt.
Dobrze mówią. Omne nimium contrartium est naturae. I zasię: Omne nimium vertitur in vitium.
Gdy mu jeden przyjaciel mówił: że mając u siebie mieć goście/ barzo mało dla nich zgotował. Na to tak powiedział: Jeśli dobrzy są
puśćił ich wolno: prosząc áby go trzećiego do swey przyiáźni przyieli. Krotkich Powieśći
Spytány będąc/ iákimby kto sposobem mogł nábyć vcżciwey sławy? powiedźiał: Tym sposobem nábędźie: ieśli przyłoży stáránia do tego/ áby tákim był/ zá iákiego chce áby go miano.
Gdy go ieden spytał/ ktoraby byłá náprzednieysza cnotá młodźieńcow? rzekł: Tá/ áby się nie kuśili oto/ co iest názbyt.
Dobrze mowią. Omne nimium contrartium est naturae. Y záśię: Omne nimium vertitur in vitium.
Gdy mu ieden przyiaćiel mowił: że máiąc v śiebie mieć gośćie/ bárzo máło dla nich zgotował. Ná to ták powiedźiał: Ieśli dobrzy są
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 2
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614