ten: „Opończe, nim mię co więcej doleci!” „Cóż — rzecze krajczy — albo kapie na Waszeci? Dosyć rychło, co prawda, kędy w dachu dziura, I pod opończą zmoknie benigna natura.” „A to jako?” Ów znowu: „Proszę bez urazy: Kto był raz kpem młodzieńcem, małżonkiem dwa razy.” 64 (P). OZDOBA NIE WYGODA WYGODA Z BRODY
Szlachcic jeden ubogi, ale z wielką brodą, Był u mnie; potem, skoro mu konia wywiodą, Chcąc poprawić kulbaki, że spadła na kłęby, Gdy ręce miał przysłabszym, ujmie poprąg w zęby. Chce potem do strzemienia
ten: „Opończe, nim mię co więcej doleci!” „Cóż — rzecze krajczy — albo kapie na Waszeci? Dosyć rychło, co prawda, kędy w dachu dziura, I pod opończą zmoknie benigna natura.” „A to jako?” Ów znowu: „Proszę bez urazy: Kto był raz kpem młodzieńcem, małżonkiem dwa razy.” 64 (P). OZDOBA NIE WYGODA WYGODA Z BRODY
Szlachcic jeden ubogi, ale z wielką brodą, Był u mnie; potem, skoro mu konia wywiodą, Chcąc poprawić kulbaki, że spadła na kłęby, Gdy ręce miał przysłabszym, ujmie poprąg w zęby. Chce potem do strzemienia
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 37
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Prawdziwe podobieństwo dziewki do orzecha. Tych korzec: garść jąderek, nic nie masz, prócz echa. Co gorsza, z wielkim zębów gryźć musisz niewczasem, Albo gnój, albo robak miasto jądra czasem, Jeżeli w świszczu dziury nie postrzeżesz spodem, Całą gębę i język opaskudzi smrodem. Niejeden rzecze: Duszkoż znowu być młodzieńcem. Aże cię tam zabiją z orzechem i z wieńcem! Sni-ć się o nich? masz kłopot na miejsce pociechy. I we śnie, i na jawi, lada co orzechy. 82 (P). OD POCZĄTKU CZŁEK BIEGUNEM
Anioł z raju człowieka na świat, śmierć go z świata Do grobu, z grobu diabeł
Prawdziwe podobieństwo dziewki do orzecha. Tych korzec: garść jąderek, nic nie masz, prócz echa. Co gorsza, z wielkim zębów gryźć musisz niewczasem, Albo gnój, albo robak miasto jądra czasem, Jeżeli w świszczu dziury nie postrzeżesz spodem, Całą gębę i język opaskudzi smrodem. Niejeden rzecze: Duszkoż znowu być młodzieńcem. Aże cię tam zabiją z orzechem i z wieńcem! Sni-ć się o nich? masz kłopot na miejsce pociechy. I we śnie, i na jawi, lada co orzechy. 82 (P). OD POCZĄTKU CZŁEK BIEGUNEM
Anioł z raju człowieka na świat, śmierć go z świata Do grobu, z grobu diaboł
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 43
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w śmiech, cisnąwszy kij, co biła kucharki,
Potem szła spać, wypiwszy gorzałki trzy czarki. A ja też, tak niewdzięczną zbrzydziwszy gościnę, Nim się owa obudzi, w swoję drogę kinę. 311 (D). SŁOŃCE I ZIEMIA CO SOBIE SĄ W KAŻDEJ ĆWIERCI ROKU
Na wiosnę ziemia panną, a słońce młodzieńcem, Zielonych ją kolorów koronując wieńcem; Lecie się już pojęli: to mężem, ta żoną, Bo inszą wzięła barwę, złożywszy zieloną. W jesieni słońce ojcem, matką ziemia, za tem Dochowają swych dzieci porodzonych latem; Zimie: to dziad, ta baba, każdy mi to przyzna, Mróz ich ziąbi, śniegowa
w śmiech, cisnąwszy kij, co biła kucharki,
Potem szła spać, wypiwszy gorzałki trzy czarki. A ja też, tak niewdzięczną zbrzydziwszy gościnę, Nim się owa obudzi, w swoję drogę kinę. 311 (D). SŁOŃCE I ZIEMIA CO SOBIE SĄ W KAŻDEJ ĆWIERCI ROKU
Na wiosnę ziemia panną, a słońce młodzieńcem, Zielonych ją kolorów koronując wieńcem; Lecie się już pojęli: to mężem, ta żoną, Bo inszą wzięła barwę, złożywszy zieloną. W jesieni słońce ojcem, matką ziemia, za tem Dochowają swych dzieci porodzonych latem; Zimie: to dziad, ta baba, każdy mi to przyzna, Mróz ich ziąbi, śniegowa
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 134
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Czy go piersi, czy boki od urazy bolą? Obroń, Boże, takowej każdego napaści, Nie poturaj, ma rada, topolowej maści. Wszyscy chwalili, i jam nie ganił, kiedy się Sąsiad i nasz cnotliwy brat wieszał na cisie: Lepiej zawsze wścieklinie w czas zabiegać, a ty, Jeśliś szalał młodzieńcem, będziesz i żonaty. Do łuków i do kulbak, na miejsce pokostu, Tak w Stambule, jak w Krymie zażywają brzostu; Toż, żeś sobie brzost obrał, i ciebie przywiodło: Wielka rzecz łuk kibitny i warowne siodło. Każde drzewo ma przymiot z grabowego klocu, Ani naczynia, ani mieć możesz owocu
Czy go piersi, czy boki od urazy bolą? Obroń, Boże, takowej każdego napaści, Nie poturaj, ma rada, topolowej maści. Wszyscy chwalili, i jam nie ganił, kiedy się Sąsiad i nasz cnotliwy brat wieszał na cisie: Lepiej zawsze wścieklinie w czas zabiegać, a ty, Jeśliś szalał młodzieńcem, będziesz i żonaty. Do łuków i do kulbak, na miejsce pokostu, Tak w Stambule, jak w Krymie zażywają brzostu; Toż, żeś sobie brzost obrał, i ciebie przywiodło: Wielka rzecz łuk kibitny i warowne siodło. Każde drzewo ma przymiot z grabowego klocu, Ani naczynia, ani mieć możesz owocu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 198
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Duch w mię wstąpił. Pytam: „Ktoś?” „Furman — rzecze — Choma.” Już jej sobie nie kupię; tedy lada sznica, Szwiec w burce za żołnierza, furman za szlachcica. 57. WIEŚ DŁUGIE POD KROSNEM
Dziedzic wsi, którą Długie w swym powiecie zową, Wdał się w dyskurs, młodzieńcem bywszy, z jedną wdową.
Pyta go ta: „Jeżeli Waszmościne Długie?” A ów: „Nasze” — odpowie, bo miał braty drugie. Tu wdowa: „Takie dziwy u wszystkich widziane; Barzo snadno o długie, gdy kto ma składane.” 58. DO ŁYSEGO DO ŁYSEGO SZROMOWATEGO
Ktoś
Duch w mię wstąpił. Pytam: „Ktoś?” „Furman — rzecze — Choma.” Już jej sobie nie kupię; tedy leda sznica, Szwiec w burce za żołnierza, furman za szlachcica. 57. WIEŚ DŁUGIE POD KROSNEM
Dziedzic wsi, którą Długie w swym powiecie zową, Wdał się w dyskurs, młodzieńcem bywszy, z jedną wdową.
Pyta go ta: „Jeżeli Waszmościne Długie?” A ów: „Nasze” — odpowie, bo miał braty drugie. Tu wdowa: „Takie dziwy u wszystkich widziane; Barzo snadno o długie, gdy kto ma składane.” 58. DO ŁYSEGO DO ŁYSEGO SZROMOWATEGO
Ktoś
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 228
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się ożeniło, uszy opuściło, Biedna moja hołoweczka, cóż mi po tym było! Pókim sobie był młodzieńcem, wszyscy mi zajźrzeli, A z wesela teraz mego wszyscy się naśmieli. Była też tam i koteczka z małymi dziatkami, Kazała im przywitać się z drobnymi ptaszkami. Niedoperza na wesele nie wzięto biednego, Lecz on w nocy przyleciawszy podsiadł niejednego. KRUCY W RZYMIE WITALI CESARZA
Krucy w Rzymie witali cesarza, U nas czasów
prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go, ożenić go, wesoła bestyja! Wilczysko się ożeniło, uszy opuściło, Biedna moja hołoweczka, cóż mi po tym było! Pókim sobie był młodzieńcem, wszyscy mi zajźrzeli, A z wesela teraz mego wszyscy się naśmieli. Była też tam i koteczka z małymi dziatkami, Kazała im przywitać się z drobnymi ptaszkami. Niedoperza na wesele nie wzięto biednego, Lecz on w nocy przyleciawszy podsiadł niejednego. KRUCY W RZYMIE WITALI CESARZA
Krucy w Rzymie witali cesarza, U nas czasów
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
jakoby innych wszystkich natury, przyrodzenia, w-innego coś obracasz, owcami czynisz. Oves meae. Z-okazyj tej pokażę, że to służba Pana Boga naszego, natury, przyrodzenia, odmienia. Niech to będzie Ad maiorem Dei gloriam, na większą chwałę Pana Boga naszego. PIERWSZA CZĘSC
3. ZOSTAWAŁ Adam jeszcze Młodzieńcem, opatrzność Boska, myśli sobie, będzie tęskno Adama, trzeba go rozerwać. nie masz czym lepiej, jako łowami, jako zwierzyńcem. I przyprowadził P. Bóg nasz do niego zwierzęta, aby każdemu z-nich, dał imię. 4. Jest tu wiele okazji do dziwowania się, do tłumaczenia. Słuszna by się zadziwować
iákoby innych wszystkich nátury, przyrodzenia, w-innego coś obracasz, owcámi czynisz. Oves meae. Z-okázyi tey pokażę, że to służbá Páná Bogá nászego, nátury, przyrodzenia, odmienia. Niech to będźie Ad maiorem Dei gloriam, ná większą chwałę Páná Bogá nászego. PIERWSZA CZĘSC
3. ZOSTAWAŁ Adam ieszcze Młodźieńcem, opátrzność Boska, myśli sobie, będźie tęskno Adámá, trzebá go rozerwáć. nie masz czym lepiey, iáko łowámi, iáko źwierzyńcem. I przyprowádźił P. Bog nász do niego zwierzętá, áby kożdemu z-nich, dał imię. 4. Iest tu wiele okáziy do dźiwowánia się, do tłumáczenia. Słuszna by się zádziwowáć
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 51
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Angielskie tańce świeżo wprowadzone/ żebyście ku sobie rękami klaskali/ motali się zsobą. Jużci ich wam pozwalają jak sukna palcami macać/ kiedy rączki ściskacie/ całujecie nie tak jak kota kiedy w worze bierzecie/ ale dosyć macie sposobów doświadczać ich. Za ojców naszych powiedają ten był zwyczaj/ że Pannie i mówić z Młodzieńcem nie dano/ i ledwo pokazano do ślubu. Ale jeślić i to nie dosyć/ idzże do Turek/ gdzie przedają Niewolnice/ tam sobie możesz obierać Zonę dadząc ją tam wszędzie obejrzeć i obmacać. Tu u nas w Polsce nie masz tego zwyczaju/ i prostakeś/ jeśli się go doczekać spodziewasz. Więcże
Angielskie tańce świeżo wprowádzone/ żebyśćie ku sobie rękámi kláskali/ motáli się zsobą. Iużći ich wam pozwaláią iák sukná pálcámi mácáć/ kiedy rączki ściskaćie/ całuiećie nie ták iák kotá kiedy w worze bierzecie/ ále dosyć macie sposobow doświadczáć ich. Zá oycow nászych powiedáią ten był zwyczay/ że Pánnie y mowić z Młodźieńcem nie dáno/ y ledwo pokazáno do ślubu. Ale ieślić y to nie dosyć/ idzże do Turek/ gdźie przedáią Niewolnice/ tám sobie możesz obieráć Zonę dádząc ią tám wszędźie obeyrzeć y obmácáć. Tu u nas w Polszcze nie mász tego zwyczáiu/ y prostakeś/ ieśli się go doczekáć spodźiewasz. Więcże
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 48
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
się godzi. Mądry mąż powinien w tym obojgu pomiarkowanie rozumem sobie postępować. (3) Oprócz tych dwóch błędów waszych Panowie Małżonkowie/ jest inszy i trzeci wasz rodzaj/ którzy swawolą albo niedbalstwem żony psujecie; swawolą/ kiedy ożeniwszy się drugi/ zapomni przysięgi/ i obowiązków swoich i tak sobie postępuje/ jak gdyby jeszcze młodzieńcem był. Niewiedzieć jak o tych rozumieć/ bo są drudzy co domowy defekt pokrywając czynią to dla konserwowania reputacji w tej mierze mniej potrzebnej. Insi zaś z szczerego zbytku co wszytko zle. I tak mówią/ kiedy też na sadnistą w tej mierze i lechcywą żonę trafisz/ cóż ona za inszy sposób może mież pomsty
się godźi. Mądry mąż powinien w tym oboygu pomiárkowánie rozumem sobie postępowáć. (3) Oprocz tych dwoch błędow wászych Pánowie Małżonkowie/ iest inszy y trzeći wasz rodzay/ ktorzy swawolą álbo niedbálstwem żony psuiećie; swawolą/ kiedy ożeniwszy się drugi/ zápomni przyśięgi/ y obowiązkow swoich y ták sobie postępuie/ iák gdyby ieszcze młodźieńcem był. Niewiedźieć iák o tych rozumieć/ bo są drudzy co domowy defekt pokrywáiąc czynią to dla konserwowánia reputácyey w tey mierze mniey potrzebney. Inśi zaś z szczerego zbytku co wszytko zle. Y ták mowią/ kiedy tesz ná sadnistą w tey mierze y lechcywą żonę tráfisz/ cosz oná zá inszy sposob może mież pomsty
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 87
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
, bo świeżo do Polski był nastał: „Warujże się, żeby cię mąż przy niej nie zastał. Miałbyś dosyć pokuty, anić inszej zadam. Przeżegnawszy, do tamtej — rzecze — cię odkładam.” 26. DO DZIADA BEZŻENNEGO
Starzałeś się jako grzyb, masz w pas siwą brodę, Młodzieńcemeś, a dzieci po wsi pasą trzodę. Bojąc się złej, nie chciałeś żony pojąć żadnej. Rozumiesz, żeś przepłynął; ach, nieboże stradny, Pobieraj się do ślubu, bowiem ci śmierć za tę Swąwolę w wieczny związek prowadzi Hekatę. Stara to kurwa z piekła, francowata i zła, Tać będzie
, bo świeżo do Polski był nastał: „Warujże się, żeby cię mąż przy niej nie zastał. Miałbyś dosyć pokuty, anić inszej zadam. Przeżegnawszy, do tamtej — rzecze — cię odkładam.” 26. DO DZIADA BEZŻENNEGO
Starzałeś się jako grzyb, masz w pas siwą brodę, Młodzieńcemeś, a dzieci po wsi pasą trzodę. Bojąc się złej, nie chciałeś żony pojąć żadnej. Rozumiesz, żeś przepłynął; ach, nieboże stradny, Pobieraj się do ślubu, bowiem ci śmierć za tę Swąwolę w wieczny związek prowadzi Hekatę. Stara to kurwa z piekła, francowata i zła, Tać będzie
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 535
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987