to piękne/ (jako zwyczajnie mówią) co nadobne/ ale co się komu podoba: Pójdźmyż za tym od twarzy/ do lat mienia/ i urodzenia. Jeśli Zon pojmiesz młodą/ tymci będzie powolniejsza: Bodaj ci Zrebca według ręki swojej ujeździć/ fantazją Pańską zrozumie/ i ledwie nie myśl tego wie: Bodaj młodzikiem ptakiem gonić/ jako myśliwska niesie przypowieść. Młodzik niewolnik/ Maisz Towarzysz/ Ćwik Pan. Młoda tedy na swoje kopyto/ i według swojej woli przyuczysz sobie jak żywnie zechcesz. niepotrzebnie się boisz/ żebyć nie pomogła do starości. Bodajci się nie odmieniać z Zoną/ a i z sługą kiedy dobre. Darmo
to piękne/ (iáko zwyczáynie mowią) co nadobne/ ále co się komu podoba: Podźmysz zá tym od twarzy/ do lat mienia/ y urodzenia. Ieśli Zon poymiesz młodą/ tymći będźie powolnieysza: Boday ci Zrebcá według ręki swoiey uieździć/ fántázyą Páńską zrozumie/ y ledwie nie myśl tego wie: Boday młodźikiem ptakiem gonić/ iáko myśliwská nieśie przypowieść. Młodźik niewolnik/ Máisz Towárzysz/ Cwik Pan. Młoda tedy ná swoie kopyto/ y według swoiey woli przyuczysz sobie iák żywnie zechcesz. niepotrzebnie się boisz/ żebyć nie pomogłá do stárośći. Bodayci się nie odmieniáć z Zoną/ á y z sługą kiedy dobre. Dármo
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 15
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
A wtem czterej rycerze do zamku jednego Trafunkiem przyjachali Pinabellowego; Czterej wielcy rycerze, co niedawno byli Z barzo dalekich krajów w tę stronę przybyli, Tak mężni i tak dzielni, jako powiadają, Że takich drugich czterech te wieki nie mają: Akwilant z bratem swojem rodzonem, Gryfonem, I Sansonet, mąż wielki, z młodzikiem Gwidonem.
LIII.
Pinabel, który ludzkość z twarzy pokazował, Ale w sercu źle myślił, w dom ich poprzyjmował; Od którego we śpiączki beli pojmani I tak długo u niego w więzieniu trzymani, Aż się wszyscy musieli obowiązać tęgą Wymieszkać tam rok cały i miesiąc przysięgą, Przez który czas, żeby tych wszytkich odzierali
A wtem czterej rycerze do zamku jednego Trafunkiem przyjachali Pinabellowego; Czterej wielcy rycerze, co niedawno byli Z barzo dalekich krajów w tę stronę przybyli, Tak mężni i tak dzielni, jako powiadają, Że takich drugich czterech te wieki nie mają: Akwilant z bratem swojem rodzonem, Gryfonem, I Sansonet, mąż wielki, z młodzikiem Gwidonem.
LIII.
Pinabel, który ludzkość z twarzy pokazował, Ale w sercu źle myślił, w dom ich poprzyjmował; Od którego we śpiączki beli poimani I tak długo u niego w więzieniu trzymani, Aż się wszyscy musieli obowiązać tęgą Wymieszkać tam rok cały i miesiąc przysięgą, Przez który czas, żeby tych wszytkich odzierali
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 182
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
. Więc kiedy o przyczynę dekretu się pyta, Prawo na ariany sędzia mu przeczyta. „Alem ja nie arian!” „Ale twoja matka Długo w Polsce nią żyła, aktor stawia świadka.” „Żyłać nie ze mną, z moim ojcem nieboszczykiem, Ojcaż było i sądzić; ja, bywszy młodzikiem, Wojnem służył.” A sędzia: „Kiedy nie masz ojca, Idźże zań, panie synu, do wieże, do kojca Na rok i na sześć niedziel prosto z trybunału, Dawszy kilka tysięcy sędziom do podziału, Tyleż delatorowi (który przed biskupem Niedawno rewokował), a nadto okupem Na więźniów kamienieckich
. Więc kiedy o przyczynę dekretu się pyta, Prawo na aryjany sędzia mu przeczyta. „Alem ja nie aryjan!” „Ale twoja matka Długo w Polszcze nią żyła, aktor stawia świadka.” „Żyłać nie ze mną, z moim ojcem nieboszczykiem, Ojcaż było i sądzić; ja, bywszy młodzikiem, Wojnęm służył.” A sędzia: „Kiedy nie masz ojca, Idźże zań, panie synu, do wieże, do kojca Na rok i na sześć niedziel prosto z trybunału, Dawszy kilka tysięcy sędziom do podziału, Tyleż delatorowi (który przed biskupem Niedawno rewokował), a nadto okupem Na więźniów kamienieckich
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 97
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ poczęła się ukazować/ i widząc bez rządu nasze w pogoni/ bitwę onę wznowili. Bili się i długo i mężnie/ Socjatowie na dawne zwycięstwa/ na całość/ na szczęście Akwitaniej/ w ich męstwie położone pamiętając: Rzymianie zasię czego i bez generalengo Hetmana/ i bez obecności drugich zastępów/ za przywodzcą i sprawcą młodzikiem/ dokazać mogą/ oświadczyć chcąc/ aż też nieprzyjaciele od ran zemdleni/ tył podali. Ubito ich tamże barzo wiele/ a Krassus zaraz na grzbietach ich prawie pod miasto przybywszy/ dobywać go począł. Gdy się bronili statecznie i śmiele/ sklepy drzewiane do szturmu potrzebne/ także też wieże/ tudzież postawił. Ale oni
/ poczęłá sie vkázowáć/ y widząc bez rządu násze w pogoni/ bitwę onę wznowili. Bili sie y długo y mężnie/ Socyatowie ná dawne zwyćięstwá/ na całość/ ná sczęśćie Akwitániey/ w ich męstwie położone pámiętáiąc: Rzymiánie zaśię czego y bez generálengo Hetmáná/ y bez obecnośći drugich zastępow/ zá przywodzcą y spráwcą młodźikiem/ dokázáć mogą/ oświádczyć chcąc/ áż też nieprzyiaćiele od ran zemdleni/ tył podáli. Vbito ich tamże bárzo wiele/ á Krássus záraz ná grzbietách ich práwie pod miasto przybywszy/ dobywać go począł. Gdy sie bronili státecznie y śmiele/ sklepy drzewiáne do szturmu potrzebne/ tákże też wieże/ tudźiesz postáwił. Ale oni
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 68.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
dyskursach już pobożniejszych po zasypanym robaku zapust. 19. Cala się kompania, każdy w swą sronę, roźjechała, nas samych tylko zostawiwszy, które dla wielkości źjazdu do późnego trwało wieczora. 20. Milem srodze ten dzień strawił na dyskursie różnych ciekawości z waszmość panem Wolańskim, kawalerem wielkich doskonałości, a przytym już nie młodzikiem, choć dotąd młodzieńcem. 21. Jeździłem na polowanie, nie tak z pola, jak z wiadomości spomnianego kawalera, chcąc profitować. Nad wieczorem powrócił waszmość pan Kuźmiński starosta wschowski, który jeździł, wyprowadzając brata mego do Janowa. 22. Stała się tu przymówka tegoż pana starosty z moim kawalerem, z waszmością
dyskursach już pobożniejszych po zasypanym robaku zapust. 19. Cala się kompania, kóżdy w swą sronę, roźjechała, nas samych tylko zostawiwszy, które dla wielkości źjazdu do późnego trwało wieczora. 20. Milem srodze ten dzień strawił na dyskursie różnych ciekawości z waszmość panem Wolańskim, kawalerem wielkich doskonałości, a przytym już nie młodzikiem, choć dotąd młodzieńcem. 21. Jeździłem na polowanie, nie tak z pola, jak z wiadomości spomnianego kawalera, chcąc profitować. Nad wieczorem powrócił waszmość pan Kuźmiński starosta wschowski, który jeździł, wyprowadzając brata mego do Janowa. 22. Stała się tu przymówka tegoż pana starosty z moim kawalerem, z waszmością
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 95
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak