, cokolwiek będzie, lub źrebce, lub klacze, Do twoich, mój kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie te słowa rzec, Jeżeli w te zapusty nie za je mnie marzec, Młodziku, skoro miną zapustne ostatki, Gdzie dotąd niosą woły, cielęta do jatki. Jedno u śmierci marce, jedno maje, kwietnie: Kiedy chce i kogo chce, bez minuty zetnie. 135 (P). OCCASIO FACIT FUREM
Złym położeniem złodziej, a niewiara druga Przyczyną, że się często psuje wierny sługa. Nie
, cokolwiek będzie, lub źrebce, lub klacze, Do twoich, mój kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie te słowa rzec, Jeżeli w te zapusty nie za je mnie marzec, Młodziku, skoro miną zapustne ostatki, Gdzie dotąd niosą woły, cielęta do jatki. Jedno u śmierci marce, jedno maje, kwietnie: Kiedy chce i kogo chce, bez minuty zetnie. 135 (P). OCCASIO FACIT FUREM
Złym położeniem złodziej, a niewiara druga Przyczyną, że się często psuje wierny sługa. Nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 66
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, klnie, łaje, fuka. Rzeczesz co, aż ona: Bodaj cię pięćdziesiąt lat kaduk miotał. Chodzisz a milczysz; aż mówi, abo raczej warczy: Bodaj we troje szyję złamał. Bodaj z piekła nie wyźrzal, gdzie ona czy będzie”.
Nocentius est linguae, quam lanceae vulnus.
Nie wygodzisz, młodziku, fantazji babiej. Zjeć ona sztukę mięsa świeżę, bo się dlatego żeni; ale u durnej hołowy nohom bieda.
Zechce baba, żebyś z nią siedział, a ty masz kompaniją, masz sprawy, chcesz wygodzić posługą przyjacielowi; aż ona pod nosem mruczy, łaje, jako diabeł mier- ziono; się za tobą
, klnie, łaje, fuka. Rzeczesz co, aż ona: Bodaj cię pięćdziesiąt lat kaduk miotał. Chodzisz a milczysz; aż mówi, abo raczej warczy: Bodaj we troje szyję złamał. Bodaj z piekła nie wyźrzal, gdzie ona czy będzie”.
Nocentius est linguae, quam lanceae vulnus.
Nie wygodzisz, młodziku, fantazyej babiej. Zjeć ona sztukę mięsa świeżę, bo się dlatego żeni; ale u durnej hołowy nohom bieda.
Zechce baba, żebyś z nią siedział, a ty masz kompaniją, masz sprawy, chcesz wygodzić posługą przyjacielowi; aż ona pod nosem mruczy, łaje, jako diabeł mier- ziono; sie za tobą
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 176
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
odiosa uxore Herculis labores se sustinere arbitrantur. Owen napisał.
Coniugis ingentes animos, linguamque domare, Herculis est decimus tertius iste labor.
Napiszę tu jednego poety piękną sprzeczkę młodzika z babą, dla dawnej babożeniów kompanijej.
Niechaj się stara, jako chce, ubierze, Naprzystojniejszy jej ubiór, pacierze.
To takie każdy dzień, młodziku, masz u baby przysmaki: żadnej rzeczy bez diabła nie zrobi, nie pocznie; bez trzasku, gniewu i klątew zgoła nic nie umie. Od matki to ma, gdy jeszcze piastunką była, potem mamką, potem szynkarkę, potem rufianą, na ostatek zostanie czarownicą. Feras non culpes, quod mutari non potest:
odiosa uxore Herculis labores se sustinere arbitrantur. Owen napisał.
Coniugis ingentes animos, linguamque domare, Herculis est decimus tertius iste labor.
Napiszę tu jednego poety piękną sprzeczkę młodzika z babą, dla dawnej babożeniów kompanijej.
Niechaj się stara, jako chce, ubierze, Naprzystojniejszy jej ubiór, pacierze.
To takie każdy dzień, młodziku, masz u baby przysmaki: żadnej rzeczy bez diabła nie zrobi, nie pocznie; bez trzasku, gniewu i klątew zgoła nic nie umie. Od matki to ma, gdy jeszcze piastunką była, potem mamką, potem szynkarkę, potem rufianą, na ostatek zostanie czarownicą. Feras non culpes, quod mutari non potest:
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 184
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Nie tak ci to, jako bywało, jeżdżąc na koniu, wsiadszy w jarczak; ale rzeczypospolitej siodło inaczej trzeba podpinać.
Haec cum furoribus inflammatur, lupo ac vulture rapacior, vulpe astutior, leone immanior, saevior tigride est. Plane iridomabilis est, superatque vel ferocissimum equum.
Nie poradzisz (jakom powiedział), młodziku. Jeśli co zjesz, a ona tego sobie nie smakuje, toć obrzydzi, ohy- dzi, żebyś tylko jako i ona nie jadł. Jeśli się uspokoisz, to ona lubo nie gada, to będzie kołatać, wywracać, gmerać, chrobotać abo tym abo owym, byleś tylko jakimkolwiek sposobem pokoju nie miał
Nie tak ci to, jako bywało, jeżdżąc na koniu, wsiadszy w jarczak; ale rzeczypospolitej siodło inaczej trzeba podpinać.
Haec cum furoribus inflammatur, lupo ac vulture rapacior, vulpe astutior, leone immanior, saevior tigride est. Plane iridomabilis est, superatque vel ferocissimum equum.
Nie poradzisz (jakom powiedział), młodziku. Jeśli co zjesz, a ona tego sobie nie smakuje, toć obrzydzi, ohy- dzi, żebyś tylko jako i ona nie jadł. Jeśli się uspokoisz, to ona lubo nie gada, to będzie kołatać, wywracać, gmerać, chrobotać abo tym abo owym, byleś tylko jakimkolwiek sposobem pokoju nie miał
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 186
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
z zawziętej imprezy ucieszysz. 34. Próżno Apollo blednieje dla ciebie, Gdzie się napierasz, tam zapewnie zginiesz. Zapalisz ognie po ziemi, po niebie: Ale bystrego piotunu nie miniesz. Lękaj się matko z nieszczęścia bliskiego, Grzyj nad upadkiem Syna tak hardego. 34. Hamuj się, równej przestań na fortunie, Dumny młodziku; nie śli się te progi Przestąpić; darmo o Królewskim runie Pomyślasz; lepszy często stan ubogi. Im mniej wyniosła fantazją władniesz: Tym niżej na dół z wysoka upadniesz. 36. Patrzcie jak niebo jawne znaki daje, Świeżo nagłemi pokryte chmurami. Księżyc, co w swojej jawności ustaje: Zgubę mu znaczy; oraz
z záwźiętey imprezy ućieszysz. 34. Prożno Apollo blednieie dla ćiebie, Gdźie się nápierasz, tám zápewnie zginiesz. Zápalisz ognie po źiemi, po niebie: Ale bystrego piotunu nie miniesz. Lękay się mátko z nieszczęśćia bliskiego, Grżyi nád upadkiem Syná ták hárdego. 34. Hámuy się, rowney przestań ná fortunie, Dumny młodźiku; nie śli się te progi Przestąpić; dármo o Krolewskim runie Pomyślasz; lepszy często stan ubogi. Im mniey wyniosła fantázyą władniesz: Tym niżey ná doł z wysoká upádniesz. 36. Pátrzćie iák niebo iáwne znáki dáie, Swieżo nagłemi pokryte chmurámi. Xiężyc, co w swoiey iáwnośći ustáie: Zgubę mu znáczy; oraz
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 71
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Niż uroście i niż się zamoże w korzenie.
CXLVIII.
Kędykolwiek obróci koniem Rynald srogi, Wszyscy pierzchają, wszyscy ustępują z drogi, Nie tylko Sarraceni, ale też i swoi: Każdy się zawołanej onej szable boi. On tylko Dardynella samego pilnuje I coraz to pod niego bliżej następuje, Zawoła: „Kłopotu cię, młodziku, nabawił Ten, który cię tej tarczej dziedzicem zostawił.
CXLIX.
Chcę spróbować, jako ty bronisz i pilnujesz Szachownice tej, którą na sercu malujesz: Nie obroniszli jej mnie, tem mniej rycerzowi Obronić jej będziesz mógł, grabi Orlandowi”. On mu na to: „Czego chcesz, wszytkiegoć pomogę; Jeśli
Niż uroście i niż się zamoże w korzenie.
CXLVIII.
Kędykolwiek obróci koniem Rynald srogi, Wszyscy pierzchają, wszyscy ustępują z drogi, Nie tylko Sarraceni, ale też i swoi: Każdy się zawołanej onej szable boi. On tylko Dardynella samego pilnuje I coraz to pod niego bliżej następuje, Zawoła: „Kłopotu cię, młodziku, nabawił Ten, który cię tej tarczej dziedzicem zostawił.
CXLIX.
Chcę spróbować, jako ty bronisz i pilnujesz Szachownice tej, którą na sercu malujesz: Nie obroniszli jej mnie, tem mniej rycerzowi Obronić jej będziesz mógł, grabi Orlandowi”. On mu na to: „Czego chcesz, wszytkiegoć pomogę; Jeśli
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 73
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, z pożytkiem niemałym. Rozśmiał się KSIĄŻĘ nad Starca prostotą, Przyszedł ku niemu, by wóz z niego zwalił, Ten ucieszony, Panicza ochotą, Porwał go silnie, na ziemię obalił, Wziąwszy za gardło, kolanem przycisnął, ADOLF pokornie leżąc, ani pisnął. Zaczął ów Satyr prawić mu perory, A tuś młodziku, com cię przez lat trzysta Szukał, a ciebie trzymały amory, Widzisz, że zemnie dobry Okulista, Umiem upatrzyć, choć kto w kącie siedzi, Moja go pilność, wymaca, wyśledzi. Ja wiem że jestes Panem białej Rusi, ADOLF ci Imię, masz KsIĄZĘCĄ Mitrę, Cesarz, Król, moim poddanym
, z pożytkiem niemałym. Rozśmiał się XIĄZĘ nád Stárca prostotą, Przyszedł ku niemu, by woz z niego zwálił, Ten ucieszony, Pánicza ochotą, Porwał go silnie, ná ziemię obálił, Wziąwszy zá gárdło, kolanem przycisnął, ADOLF pokornie leżąc, áni pisnął. Záczął ow Satyr práwić mu perory, A tuś młodziku, com cie przez lát trzysta Szukał, á ciebie trzymały amory, Widzisz, że zemnie dobry Okulista, Umiem upatrzyć, choć kto w kącie siedzi, Moia go pilność, wymaca, wyśledzi. Já wiem że iestes Pánem białey Ruśi, ADOLF ci Imię, masz XIĄZĘCĄ Mitrę, Cesarz, Krol, moim poddánym
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 81
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, że tego starca męstwo było wzięto Za jeden cud na świecie i cnotę, wieszże to? GOMES Może być RODERYK A ta rzeskość we mnie, że to jego Wre krew własna, wieszże to? GOMES a mnie co do tego. RODERYK Nauczę cię coć na tym, trzy kroki stąpiwszy. GOMES Młodziku! RODERYK niebądź hardy jeszcze się nie biwszy! Młodym ci prawda: ale kto w serce bogaty, W czas poczyna, i mestwo nie czeka za laty GOMES Ty chcesz zemną zaczynać? Ty? coś jeszcze razu Niepozwolił się z pochew pokazać żelazu? RODERYK Tacy jak ja, za pierwszy raz każą o sobie
, że tego stárca męstwo było wzięto Zá ieden cud ná świecie y cnotę, wieszże to? GOMES Może bydź RODERIK A ta rzeskość we mnie, że to iego Wre krew włásna, wieszże to? GOMES á mnie co do tego. RODERIK Nauczę cię coć ná tym, trzy kroki stąpiwszy. GOMES Młodziku! RODERIK niebądź hardy jeszcze się nie biwszy! Młodym ći prawda: ále kto w serce bogaty, W czás poczyna, y mestwo nie czeka za laty GOMES Ty chcesz zemną záczynać? Ty? coś ieszcze razu Niepozwolił się z pochew pokázać żelazu? RODERIK Tácy iák iá, zá pierwszy raz káżą o sobie
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 126
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752