to okrutny Zwajca, bóg krwawych bojów, dzisia tak rozrzutny, Że już miasto pancerzów, miasto świetnych zbroi, Miasto lampartów, w taką barwę swoich stroi. Ale byś jeszcze widział i potrzeby, bracie, Jakie dano, że właśnie przystoją tej szacie. Jedenaście guzików rycerskiej roboty, Które ani szmuklerska ręka, ani młoty Złotnicze odkowały. ale je odlała Taż ręka, która do tej suknie przyszywała. A na przystaniu taką kolędę nam dali, Ze się przy niej niektórzy i z duszą rozstali. Moja jakaś rogata, że jeszcze została, Choć dla prędkiego wyjścia tak wiele drog miała.
Gdy nas tak częstowano, podobno był w gachy
to okrutny Zwajca, bog krwawych bojow, dzisia tak rozrzutny, Że już miasto pancerzow, miasto świetnych zbroi, Miasto lampartow, w taką barwę swoich stroi. Ale byś jeszcze widział i potrzeby, bracie, Jakie dano, że właśnie przystoją tej szacie. Jedenaście guzikow rycerskiej roboty, Ktore ani szmuklerska ręka, ani młoty Złotnicze odkowały. ale je odlała Taż ręka, ktora do tej suknie przyszywała. A na przystaniu taką kolędę nam dali, Ze się przy niej niektorzy i z duszą rozstali. Moja jakaś rogata, że jeszcze została, Choć dla prędkiego wyszcia tak wiele drog miała.
Gdy nas tak częstowano, podobno był w gachy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 446
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, sąsiadku — rzecze — a pomni też na mię.” Ten, barkami ruszywszy, wchodząc do gospody: „Bodajże go zabito! Jeszcze kpi do szkody.” 78. KOWAL I ZŁOTNIK
Kowal się ze złotnikiem powadzili o to, Że w cichości tysiączne tamten robi złoto; Pełne miasto kowala, kiedy tłucze młoty, A z takiego hałasu na szóstak roboty. 79. NA OBRAZ PANIEŃSKI JEJMOŚCI PANNY KASZTELANKI WARSZAWSKIEJ OD JEGOMOŚCI PANA PODSTOLEGO CHEŁMIŃSKIEGO
Wenus z triumfem, pełne zaś ohydy Pallas i Juno powracając z Idy, Dopiero się znać rozstawszy z Parysem, Potkały mnie z twym, o panno, abrysem. Staną jak wryte i pojźrą po
, sąsiadku — rzecze — a pomni też na mię.” Ten, barkami ruszywszy, wchodząc do gospody: „Bodajże go zabito! Jeszcze kpi do szkody.” 78. KOWAL I ZŁOTNIK
Kowal się ze złotnikiem powadzili o to, Że w cichości tysiączne tamten robi złoto; Pełne miasto kowala, kiedy tłucze młoty, A z takiego hałasu na szóstak roboty. 79. NA OBRAZ PANIEŃSKI JEJMOŚCI PANNY KASZTELANKI WARSZAWSKIEJ OD JEGOMOŚCI PANA PODSTOLEGO CHEŁMIŃSKIEGO
Wenus z tryumfem, pełne zaś ohydy Pallas i Juno powracając z Idy, Dopiero się znać rozstawszy z Parysem, Potkały mnie z twym, o panno, abrysem. Staną jak wryte i pojźrą po
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 236
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; ani cię zimy, ani lata trudzą: Tam cię broni Podkowa, tu cię Rzeki studzą; Podkowa, gdyś szedł lądem; chciałliś też żeglugi, Trzy się razem zbierały pod cię możne strugi. Czemużeś dzisia, czemu spuścił z jednochody, Gdyć odpadły podkowy, gdy zginęły wody. Tamteć z Anielą młoty śmiertelne odbiją; Te z gruntu wyschną, skoroś stracił Konstancyją. Nie trać jednak nadzieje i tylko bądź zdrowy: Bóg, który wziął, da-ć znowu wody i podkowy. I chocieś dziś z tych rzeczy obnażony obu, Nowy obrok gotuje do twojego żłobu. Jeszcze to, jeszcze w swojej ujrzysz Kobylance,
; ani cię zimy, ani lata trudzą: Tam cię broni Podkowa, tu cię Rzeki studzą; Podkowa, gdyś szedł lądem; chciałliś też żeglugi, Trzy się razem zbierały pod cię możne strugi. Czemużeś dzisia, czemu spuścił z jednochody, Gdyć odpadły podkowy, gdy zginęły wody. Tamteć z Anielą młoty śmiertelne odbiją; Te z gruntu wyschną, skoroś stracił Konstancyją. Nie trać jednak nadzieje i tylko bądź zdrowy: Bóg, który wziął, da-ć znowu wody i podkowy. I chocieś dziś z tych rzeczy obnażony obu, Nowy obrok gotuje do twojego żłobu. Jeszcze to, jeszcze w swojej ujrzysz Kobylance,
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 257
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie była znajoma. I pierwej by mógł stanąć bieg lotnego słońca, Niż bych ja waszych kunsztów przebiegła do końca.
M. Cóżeś w nas upatrzyła tak nie kmyśli swojej Abo co się nie zdało górnej woli twojej, Że już nas tak potępiasz i pozbawiasz cnoty, Przez co jako ciężkimi bijesz w serce młoty, I dla zdrajcę, który cię snadź zawiodł, jednego, Już tak i czci i wiary odsądzasz każdego. Bodajże marnie zginął, za którego sprawą I ja dziś tak uznawam twarz twą niełaskawą, Będąc krom wszej obłudy sługą szczyrym tobie, Czego proszę przynajmniej lekce nie waż sobie.
P. Cicha woda podrywa brzegi
nie była znajoma. I pierwej by mogł stanąć bieg lotnego słońca, Niż bych ja waszych kunsztow przebiegła do końca.
M. Cożeś w nas upatrzyła tak nie kmyśli swojej Abo co się nie zdało gornej woli twojej, Że już nas tak potępiasz i pozbawiasz cnoty, Przez co jako ciężkimi bijesz w serce młoty, I dla zdrajcę, ktory cię snadź zawiodł, jednego, Już tak i czci i wiary odsądzasz każdego. Bodajże marnie zginął, za ktorego sprawą I ja dziś tak uznawam twarz twą niełaskawą, Będąc krom wszej obłudy sługą szczyrym tobie, Czego proszę przynajmniej lekce nie waż sobie.
P. Cicha woda podrywa brzegi
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 245
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
na tę stronę gdzie wschód słońca lecie Stary piastuje zamek, na kamiennym grzbiecie; Albo raczej, w ruinach skołatane mury, I starodawną plantę, obronnej struktury. Szczupła ścieżka do niego przystęp czyni, którą Gęsiego postępując, pasować się z górą Prawie raczkiem potrzeba. W koło pod nim skały Gładkie, jakby je pod sznur młoty odkowały, Głęboką czynią fosę; gdzie się gruzy toczą, Z góry, gdy nie pokryte mury Płoty moczą. Była z naszych w niektórych ciekawość nie mała Która skrzydeł w tę górę jakby im dodała. Rzucili się jak w zawód; ale od pół drogi Wrócić musieli nazad, którym słabły nogi. Drudzy jednak z rzeźwiejszą
ná tę stronę gdzie wschod słońcá lecie Stáry piástuie zamek, ná kámiennym grzbiecie; Albo ráczey, w ruinách skołátáne mury, I stárodáwną plántę, obronney struktury. Szczupła ścieżka do niego przystęp czyni, ktorą Gęsiego postępuiąc, pásowáć się z gorą Práwie ráczkiem potrzeba. W koło pod nim skáły Głádkie, iakby ie pod sznur młoty odkowáły, Głęboką czynią fossę; gdzie się gruzy toczą, Z gory, gdy nie pokryte mury Płoty moczą. Była z nászych w niektorych ciekáwość nie małá Ktora skrzydeł w tę gorę iákby im dodáłá. Rzucili się iak w zawod; ále od poł drogi Wroćić musieli nazad, ktorym słábły nogi. Drudzy iednák z rzeźwieyszą
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 71
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
nadanie, Z któremi przyrodzone ma jakieś poznanie: Ten za Boską pomocą tak ugrontowany Bywa często w człowieku, że niema odmiany, Jak i sam postrzec możesz w cnotach: W roztropności, W mocy, w strzemieźliwości, i w sprawiedliwości, Ze kto swą ustalował w tę naturę cnoty, Same ciężkie Brontesa nieprzełomią młoty. Przeto że te zacności, które się trzymają Ludzkiej duszy, jakoby wciąż ją przenikają: Bo jeśli grzech, który nam nie jest przyrodzonem, Ale przychodniem, przecię gdy przyzwyczajonem Człowiek jest weń, z trudnością odrzucać go trzeba: Cóż cnota przyrodzona, i którą sam Nieba Najwyższy stworzył Rządca, gdy za Boską Jego
nádánie, Z ktoremi przyrodzone ma iákieś poznanie: Ten zá Boską pomocą ták vgrontowány Bywa często w człowieku, że niema odmiány, Iák y sam postrzedz możesz w cnotách: W rostropnośći, W mocy, w strzemieźliwośći, y w spráwiedliwośći, Ze kto swą vstalował w tę náturę cnoty, Sáme ćięszkie Brontesa nieprzełomią młoty. Przeto że te zacnośći, ktore się trzymáią Ludzkiey duszy, iákoby wciąż ią przenikáią: Bo ieśli grzech, ktory nam nie iest przyrodzonem, Ale przychodniem, przećię gdy przyzwyczáionem Człowiek iest weń, z trudnośćią odrzucáć go trzeba: Coż cnotá przyrodzona, y ktorą sam Niebá Naywyszszy stworzył Rządcá, gdy zá Boską Iego
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 143
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
na kształt szalonego; Nieuśmierzonem wichrem tak wzruszone wały Grożą krzemiennem gruntom wyniesionej skały. Tarcz cisnął precz, a szablę chyżo w onej dobie Porwał w ręce, co są sił niezrównanych obie; Potem najgwałtowniejszą mocą serdecznego Ciął Rugiera w samy wierzch szyszaka jasnego.
CX
Nie tak u Wulkanowej na wyspie roboty Dużemi Cyklopowie raz wraz tłuką młoty, Nie tak machinę ciężką po klubach spuszczają Na tramy, które w ziemię głęboko wbić mają, Jako poganin, wielką siłą rozwiedziony, Z obu rącz trafił w szyszak mocny, doświadczony I wzdłuż Rugiera pewnie rozciąłby dobrego, Lecz hełmu nie drasnęła broń sczarowanego.
CX
Ten jednak niesłychanem ogłuszony razem, Z siodła się na
na kształt szalonego; Nieuśmierzonem wichrem tak wzruszone wały Grożą krzemiennem gruntom wyniesionej skały. Tarcz cisnął precz, a szablę chyżo w onej dobie Porwał w ręce, co są sił niezrównanych obie; Potem najgwałtowniejszą mocą serdecznego Ciął Rugiera w samy wierzch szyszaka jasnego.
CX
Nie tak u Wulkanowej na wyspie roboty Dużemi Cyklopowie raz wraz tłuką młoty, Nie tak machinę ciężką po klubach spuszczają Na tramy, które w ziemię głęboko wbić mają, Jako poganin, wielką siłą rozwiedziony, Z obu rącz trafił w szyszak mocny, doświadczony I wzdłuż Rugiera pewnie rozciąłby dobrego, Lecz hełmu nie drasnęła broń sczarowanego.
CX
Ten jednak niesłychanem ogłuszony razem, Z siodła się na
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 393
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
2 okrągłych z balasami toczonemi i krukwiami. Item stolik od szkła.
Statki ciesielskie: topór, klamry 2, piła ciesielska, druga pilarska, świdry 2 teblowe, trzeci mały, przysieki 2, węgielnica, kantak, sznur, młotek do pobijania.
Item statki kowalskie, jako to kleszczy dwoje i goździewnice, i młoty 2, jeden wielki, drugi pomniejszy, nóż wybierania rogu.
Łańcuch pański, czapka lauferska, magierka pacholcza, juki juchtowe, sznur nowy do szat, topór od mięsa, żarna w miecuchu deptane, imbryczek miedziany z przykrywadłem, śpikulców 2, jeden sarni, drugi ptasi, garki, młostki i insze statki gospodarskie,
2 okrągłych z balasami toczonemi i krukwiami. Item stolik od szkła.
Statki ciesielskie: topór, klamry 2, piła ciesielska, druga pilarska, świdry 2 teblowe, trzeci mały, przysieki 2, węgielnica, kantak, sznur, młotek do pobijania.
Item statki kowalskie, jako to kleszczy dwoje i goździewnice, i młoty 2, jeden wielki, drugi pomniejszy, nóż wybierania rogu.
Łańcuch pański, czapka lauferska, magierka pacholcza, juki juchtowe, sznur nowy do szat, topór od mięsa, żarna w miecuchu deptane, imbryczek miedziany z przykrywadłem, śpikulców 2, jeden sarni, drugi ptasi, garki, młostki i insze statki gospodarskie,
Skrót tekstu: InwKal_II
Strona: 80
Tytuł:
Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1775
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1775
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Władysław Rusiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1959
, nie żałował i postępków swych, a potym i sama osoba cum infinito numero miseriarum et plagis irae divinae w obrzydzenie żebyć nie przyszła«. To wszytko w jednym liście do KiMci pisał. I tak in hac palaestra z królem stał indefesso prawie animo, nie ustając w tym, ale coraz kołacąc, coraz młoty, oskardy tę twardą tłukąc skałę, już na audiencjach w sejm bywając, już przez konfidenty wskazując, już przez ceduły pisząc prawie w bród, prawie do oczu w te słowa: »Tak się te postępki twoje, Miłościwy Królu, rozumieją, że to dla uspokojenia Szwecji czynisz, do której że się tak skoro i
, nie żałował i postępków swych, a potym i sama osoba cum infinito numero miseriarum et plagis irae divinae w obrzydzenie żebyć nie przyszła«. To wszytko w jednym liście do KJMci pisał. I tak in hac palaestra z królem stał indefesso prawie animo, nie ustając w tym, ale coraz kołacąc, coraz młoty, oskardy tę twardą tłukąc skałę, już na audyencyach w sejm bywając, już przez konfidenty wskazując, już przez ceduły pisząc prawie w bród, prawie do oczu w te słowa: »Tak się te postępki twoje, Miłościwy Królu, rozumieją, że to dla uspokojenia Szwecyej czynisz, do której że się tak skoro i
Skrót tekstu: ZniesKalCz_II
Strona: 352
Tytuł:
Zniesienie kalumnii z p. Wojewody krakowskiego i zaraz deklaracya skryptów stężyckich z strony praktyk
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918