a przeciem nie chora. 202. ŚMIERĆ I GRZECH
Czyli śmierć w niewieścim się rodzaju zwać godzi, Bo nic, jako onę grzech, choć samiec, nie rodzi? Owszem, ja śmierć otrokiem, grzech żonką nazowę: Kto kiedy widział kosą siekąc białągłowę? 203 (P). ZŁOTE CZASY
Ba, bez mała nieprawda, że te złote czasy Okrom złota inakszej nie pragną okrasy. Niech żołnierz liczy rany, niech sędzia ratusze,
Uważny szlachcic sejmy, nabożny fundusze, Inszy domu splendory i stare tytuły — Skoro Bianki nabitej dołoży szkatuły, Jest i sława, i honor, ani mu co wadzi Urodzenie, wszytkich tych w kozi rożek
a przeciem nie chora. 202. ŚMIERĆ I GRZECH
Czyli śmierć w niewieścim się rodzaju zwać godzi, Bo nic, jako onę grzech, choć samiec, nie rodzi? Owszem, ja śmierć otrokiem, grzech żonką nazowę: Kto kiedy widział kosą siekąc białągłowę? 203 (P). ZŁOTE CZASY
Ba, bez mała nieprawda, że te złote czasy Okrom złota inakszej nie pragną okrasy. Niech żołnierz liczy rany, niech sędzia ratusze,
Uważny szlachcic sejmy, nabożny fundusze, Inszy domu splendory i stare tytuły — Skoro Bianki nabitej dołoży szkatuły, Jest i sława, i honor, ani mu co wadzi Urodzenie, wszytkich tych w kozi rożek
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 286
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, wiedząc co i tu w-Obozie się dzieje, I za przyściem Tatarów lepszej jest nadzieje, Poteżnie chce nastąpić. Skądże każdy w-głowie Sobie to ruminował: nawet i Wodzowie, Które z-pola nie zeszły dotąd jeszcze były Reimenty i Pułki, żeby nie schodziły Wkok posłali Ordynans i większa bez mała Cześć Wojskowa, tej nocy straż odprawowała. Część PIERWSZA Wodzowie w pole wyprowadzą Wojsko. Okazja trwogi
Czego wnet Nieprzyjaciel postrzegszy ciekawy, Tylkoż wstanie Lucyfer, zwoła z-tym do sprawy Pułki wszytkie, i owe których niemal więcej Oprócz czterech zwyczajnie przy sobie tysięcy, Zemknie naprzód Tatary, z-nimi spół przebrawszy Moc wielką ochotnika
, wiedząc co i tu w-Oboźie sie dźieie, I zá przyśćiem Tátárow lepszey iest nadźieie, Poteżnie chce nastąpić. Zkądże káżdy w-głowie Sobie to ruminował: nawet i Wodzowie, Ktore z-pola nie zeszły dotąd ieszcze były Reimenty i Pułki, żeby nie zchodźiły Wkok posłali Ordynáns i wieksza bez mała Cześć Woyskowa, tey nocy straż odprawowała. CZESC PIERWSZA Wodzowie w pole wyprowadzą Woysko. Okazya trwogi
Czego wnet Nieprzyiaćiel postrzegszy ćiekawy, Tylkoż wstánie Lucyfer, zwoła z-tym do spráwy Pułki wszytkie, i owe ktorych niemal wiecy Oprocz czterech zwyczáynie przy sobie tysiecy, Zemknie naprzod Tátáry, z-nimi społ przebrawszy Moc wielką ochotnika
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 29
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
z Rebeką żoną swą. 9. Tedy przyzwał Abimelech do siebie Izaaka i rzekł/ prawdzieć to żona twoja/ czemużeś powiadał/ siostra to moja? I odpowiedział mu Izaak: Izem u siebie mówił/ bym snadź nie umarł dla niej. 10. I rzekł Abimelech/ Cóżeś nam to uczynił? bez mała ktokolwiek z ludu nie spał z żoną twoją: i przywiodłbyś był na nas grzech. 11. Rozkazał tedy Abimelech wszystkiemu ludowi mówiąc/ ktoby się dotknął męża tego/ albo żony jego/ śmiercią umrze. 12.
TEdy siał Izaak w onej ziemi/ i zebrał roku onego sto korcy/ abowiem błogosławił mu PAN.
z Rebeką żoną swą. 9. Tedy przyzwał Abimelech do śiebie Izááká y rzekł/ prawdźieć to żoná twojá/ czemużeś powiádał/ śiostrá to mojá? Y odpowiedźiał mu Izáák: Izem u śiebie mowił/ bym snadź nie umárł dla niey. 10. Y rzekł Abimelech/ Cożeś nam to uczynił? bez máłá ktokolwiek z ludu nie spał z żoną twoją: y przywiodłbyś był ná nas grzech. 11. Rozkazał tedy Abimelech wszystkiemu ludowi mowiąc/ ktoby śię dotknął mężá tego/ álbo żony jego/ śmierćią umrze. 12.
TEdy śiał Izáák w oney źiemi/ y zebrał roku onego sto korcy/ ábowiem błogosłáwił mu PAN.
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 25
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
posłano, niedbając, o śród południa na zamku pod miasteczko (niespodziewając się tam żadnej obrony według udania języka) podstąpił, gdzie nad mniemanie zastał miasto dobrze okopane, i trzema sty Szwedów osadzone; chcąc jednak przysługę jaką uczynić, a darmo z tamtąd nieodchodzić, pokusił się śmiele o nich, i bez małaby był miasteczka nieubiegł, (bowiem byli ubezpieczeni wszyscy), by byli bez wrzasku i okrzyków, — których naszi niepotrzebnie zażywać zwykli, — skoczyli, na który okrzyk Szwedowie postrzegszy się, na bramy, na wały wpadłszy, naszych, którzy już byli w bramy wpadli, wsparli. Tam zabito P. Łaszcza
posłano, niedbając, o śród południa na zamku pod miasteczko (niespodziewając się tam żadnéj obrony według udania języka) podstąpił, gdzie nad mniemanie zastał miasto dobrze okopane, i trzema sty Szwedów osadzone; chcąc jednak przysługę jaką uczynić, a darmo z tamtąd nieodchodzić, pokusił się śmiele o nich, i bez małaby był miasteczka nieubiegł, (bowiem byli ubespieczeni wszyscy), by byli bez wrzasku i okrzyków, — których naszi niepotrzebnie zażywać zwykli, — skoczyli, na który okrzyk Szwedowie postrzegszy się, na bramy, na wały wpadłszy, naszych, którzy już byli w bramy wpadli, wsparli. Tam zabito P. Łaszcza
Skrót tekstu: DiarKwarKoniec
Strona: 18
Tytuł:
Diariusz ...wojska kwarcianego...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1626
Data wydania (nie wcześniej niż):
1626
Data wydania (nie później niż):
1626
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
siła? Nie bez przyczyny pewnie, co i sami wiecie, Sława dziwnego męstwa ich lata po świecie. Jeśli Karzeł któremu da tarcz z znakiem złotem, Z pracą ponno dostać jej przydzie i z kłopotem; Lepiej wy to, tuszę ja, uważycie sami Za dzisiejszemi sił swych z dziewką mdłą probami.
LXX.
Bez małaby nie lepiej tem się kontentować, Niźli z więtszą na sławie sromotą szwankować W oczach ludzi przedniejszych królestwa wielkiego Z ostatnią zgubą zdrowia, sił i uczciwego. Chybabyście za wielką kładli sobie sławę Z doświadczonem rycerstwem mieć krwawą zabawę I do wstydu przyłączyć szkodę niebezpieczną, Ze krwią duszę wylawszy z piersi ostateczną”.
LXXI
siła? Nie bez przyczyny pewnie, co i sami wiecie, Sława dziwnego męstwa ich lata po świecie. Jeśli Karzeł któremu da tarcz z znakiem złotem, Z pracą ponno dostać jej przydzie i z kłopotem; Lepiej wy to, tuszę ja, uważycie sami Za dzisiejszemi sił swych z dziewką mdłą probami.
LXX.
Bez małaby nie lepiej tem się kontentować, Niźli z więtszą na sławie sromotą szwankować W oczach ludzi przedniejszych królestwa wielkiego Z ostatnią zgubą zdrowia, sił i uczciwego. Chybabyście za wielką kładli sobie sławę Z doświadczonem rycerstwem mieć krwawą zabawę I do wstydu przyłączyć szkodę niebezpieczną, Ze krwią duszę wylawszy z piersi ostateczną”.
LXXI
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 47
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Euro. Teraz przecież tejże samej nieprętkości, która wemnie monetur, zazyłem umyślnie dla wzięcia pewniejszej mary do Celu ochotnego mego słuzenia. Chciałem się wprzód widzieć z Im Panem kanclerzem, abym zrozumiawszy, quid sinu hoc lateat, mógł pewniej, i bezpieczniej pisać do J^o^Kmści. Zrozumiałem nieszczęściem moim ze mała Iskierka fecit Incendium. Zalił się na Wszo Ksio Msc, i ImP^a^ Referendarza MMPana, ze gdy się sam starał, z WMPany Wszelkiemi Sposobami pokombinować, Ich Woli niebyło. Z tąd Successit agrimonia Animi, którą Viri Constantes, ut Virtutem Lustinere zwykli. Rozumiałbym przecież że uraza ta nonest si nè
Euro. Teraz przeciesz teyze samey nieprętkośći, ktora wemnie monetur, zazyłem umyslnie dla wzięcia pewnieyszey mary do Celu ochotnego mego słuzenia. Chciałem się wprzod widzieć z Jm Panem kanclerzem, abym zrozumiawszy, quid sinu hoc lateat, mogł pewniey, y bespieczniey pisać do J^o^Kmśći. Zrozumiałem niesczęsciem moim ze mała Iskierka fecit Incendium. Zalił się na Wszo XXio Msc, y JmP^a^ Referendarza MMPana, ze gdy się sam starał, z WMPany Wszelkiemi Sposobami pokombinować, Ich Woli niebyło. Z tąd Successit agrimonia Animi, ktorą Viri Constantes, ut Virtutem Lustinere zwykli. Rozumiałbym przeciesz że uraza ta nonest si nè
Skrót tekstu: RzewKor
Strona: 40
Tytuł:
Korespondencja
Autor:
Wacław Rzewuski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1720 a 1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1720
Data wydania (nie później niż):
1750
mógłby żaden w domu swym być bezpiecznym. A pójdziesz się przypatrzyć? Pójdę/ bo nie mam co zamieszkać. Ja ostanę doma/ bo się takowym żałosnym widziadłom nie rad (rada) dziwuję. A jużeś widział? Dobrze mi było widzieć/ bom stojał (stojała) na raźnym miejscu. Ale bez mała mię nie zaduszono/ taka tam ciżba była. A cóż mu czyniono? Ucięto mu dwa palca/ prawą rękę. Piątnowano go. Obieszono go/ ścięto/ na koło wpleciono/ kleszczami targano/ końmi roztargano/ czwiertowano/ spalono. A cóż jej czyniono? Urznięto jej uszy/ warkocze/ i przybito do prągu.
mogłby żaden w domu swym być bespiecżnym. A poydźiesz śię przypátrzyć? Poydę/ bo nie mam co zámieszkáć. Ia ostánę domá/ bo śię takowym żáłosnym widźiádłom nie rad (rádá) dźiwuję. A jużeś widźiał? Dobrze mi było widźieć/ bom stojał (stojáłá) ná ráźnym mieyscu. Ale bez máłá mię nie záduszono/ táka tám ćiżbá byłá. A coż mu cżyniono? Vćięto mu dwá pálcá/ práwą rękę. Piątnowano go. Obieszono go/ śćięto/ ná koło wplećiono/ kleszcżámi tárgano/ końmi roztárgano/ cżwiertowano/ spalono. A coż jey cżyniono? Vrznięto jey uszy/ wárkocże/ y przybito do prągu.
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 123
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Już się noc schyla, już rany śpiewaku, Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym tonem, Nam jeszcze robić, choć już snem zmorzonem. Księżycu jasny i wy, gwiazdy śliczne, Widzicie nasze prace ustawiczne.
Tu pieśń skończyły, potym się pytały, Które-li też z nich nalepiej śpiewały, Lecz się nie mogły zgodzić, bo bez mała I młodsza starszej nie wyrównywała, Gdy się latom swym akomodowały: Starsze o rzeczach poważnych śpiewały, Śrzednie o figlach tylko i zalotach, Młodsze (znać się im przykrzą) o robotach. Wtym się porwały, ale jako błogo Zrobiły, tego nie wiem, też od kogo, Żeby spać poszły, dziwczę przychodziło, A
Już się noc schyla, już rany śpiewaku, Zaczynasz pieśni swe zwyczajnym tonem, Nam jeszcze robić, choć już snem zmorzonem. Księżycu jasny i wy, gwiazdy śliczne, Widzicie nasze prace ustawiczne.
Tu pieśń skończyły, potym się pytały, Które-li też z nich nalepiej śpiewały, Lecz się nie mogły zgodzić, bo bez mała I młodsza starszej nie wyrównywała, Gdy się latom swym akomodowały: Starsze o rzeczach poważnych śpiewały, Śrzednie o figlach tylko i zalotach, Młodsze (znać się im przykrzą) o robotach. Wtym się porwały, ale jako błogo Zrobiły, tego nie wiem, też od kogo, Żeby spać poszły, dziwczę przychodziło, A
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 70
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975