tym łatwiejszego zrozumienia księgi, i pojęcia myśli piszącego. Żebym się zatym stosował do powszechnego zwyczaju, i zadosyć uczynił takowym żądzom, określę charakter osób, którzy ze mną to dzieło przedsięwzieli. Ze zaś na mnie włożony obowiązek układania powszechnej pracy, przeto też od siebie samego zacznę. Prawem dziedzicznym dostała mi się po rodzicach majętność mierna, ta według powszechnej tradycyj, od czasów jeszcze Gwilhelma Zwyciężcy, w jednakowej zawsze zostawała i zostaje porze, od lat albowiem blisko sześciuset w posesji familii mojej jest, i co oso- bliwa, tego mienia żaden z przodków moich, ani zmniejszył, ani przyczynił. Powiadały stare matki i babki służebnice, iż przed moim
tym łatwieyszego zrozumienia xięgi, y poięcia myśli piszącego. Zebym się zatym stosował do powszechnego zwyczaiu, y zadosyć uczynił takowym żądzom, okryślę charakter osob, ktorzy ze mną to dzieło przedsięwzieli. Ze zaś na mnie włożony obowiązek układania powszechney pracy, przeto też od siebie samego zacznę. Prawem dziedzicznym dostała mi się po rodzicach maiętność mierna, ta według powszechney tradycyi, od czasow ieszcze Gwilhelma Zwyciężcy, w iednakowey zawsze zostawała y zostaie porze, od lat albowiem blisko sześciuset w possessyi familii moiey iest, y co oso- bliwa, tego mienia żaden z przodkow moich, ani zmnieyszył, ani przyczynił. Powiadały stare matki y babki służebnice, iż przed moim
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 9
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Żołnierze/ mając stanowisko. Hoduję/ karmię/ raczę/ gdy co było zjedli/ Ofertów zapomnieli/ jak na konie wsiedli. Nie wierzę ale Wiedma/ gdzieś z Tessalskiej kniei/ Złym Wrogiem mej teskliwej przeszkadza nadziei. Psią mię juchą oblawszy; czy prochem znasienia/ Bazyliszka do tego przywiodła w zmierzjenia. Jest majętność obfita/ w Urodzaje w Dani/ Są dostatki: gładkości jeszcze nikt nie gani. Lata prawie nadobie/ luboć mam już Wnuki/ ALe tyż co mi szkodzi/ zażyję nauki. Ma Cyrce te sposoby/ Z człeka działać świnię/ Tąż przyprawą uczynek zły sobie odczynię. Co przed tym za Jasonem Medea biegała
Zołnierze/ máiąc stánowisko. Hoduię/ karmię/ ráczę/ gdy co było ziedli/ Offertow zápomnieli/ iák ná konie wśiedli. Nie wierzę ále Wiedmá/ gdzieś z Tessalskiey kniei/ Złym Wrogiem mey teskliwey przeszkadza nádźiei. Pśią mię iuchą oblawszy; czy prochem znaśięnia/ Bázyliszká do tego przywiodłá w zmierzienia. Iest máiętność obfita/ w Vrodzáie w Dáni/ Są dostátki: głádkośći ieszcze nikt nie gáni. Látá práwie nadobie/ luboć mąm iuż Wnuki/ ALe tyz co mi szkodźi/ záżyię náuki. Ma Cyrce te sposoby/ Z człeká dźiáłáć świnię/ Tąż przyprawą vczynek zły sobie odczynię. Co przed tym zá Iasonem Medea biegáłá
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 168
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
niebem wysokiem: Zajrzy szczebietny Dzierzby: zaraz doni Nie poścignionym lotem/ bark swój skłoni. Albo gdy owo za dżdżystej Jesieni Niesytym wilcy głodem przemorzeni; W Polach sierotę kiedy sarnę żoczą. Wnet ją łakomie ze wszech stron obskoczą. Tak i ta wdalsze zajechawszy kraje/ Siłom przyczynę do Komendów daje: Tych gładkość/ owych majętność niewoli. Ten piękność kocha/ ów dostatki woli. Dam. Głupiec co Westy Zamknione Klasztorze/ Dziewki co ogień wieczny w swym dozorze/ Mając: powierzchny tak pilno niecicie A zewnętrznego czemu niegasicie? Niemasz w kanarach tak wiele słodyczy; Ani tak wiele Hymet pszczół wyliczy/ W Hyblejskich ulach/ niemasz
niebem wysokiem: Záyrzy szczebietny Dźierzby: záraz doni Nie pośćignionym lotem/ bárk swoy skłoni. Albo gdy owo zá dzdzystey Ieśieni Niesytym wilcy głodęm przemorzeni; W Polách śierotę kiedy sárnę żoczą. Wnet ią łákomie ze wszech stron obskoczą. Ták y tá wdálsze záiechawszy kráie/ Siłom przyczynę do Kommendow dáie: Tych głádkość/ owych máiętność niewoli. Ten piękność kocha/ ow dostátki woli. Dam. Głupiec co Westy Zámknione Klasztorze/ Dźiewki co ogień wieczny w swym dozorze/ Máiąc: powierzchny ták pilno niećićie A zewnętrznego czemu niegáśićie? Niemász w kanárách ták wiele słodyczy; Ani ták wiele Hymet pszczoł wyliczy/ W Hybleyskich vlách/ niemász
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 186
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
ovibus suis, jest wzmianka i o owcach cudzych: Non sunt oves propriae, a jakoż to o cudzych? czy że to podobno bardziej są owczarskie niż Pańskie, non sunt oves proprie, czy że to z-majętnością, na Z. Jan, trzeba będzie inwentarz z-owczarnią sprzedać? czy że ta majętność, ta owczarnia, jest ci u tego Pana wręku, ale do tego sukcesora, do tego dziedzica, do tego dłużnika należy, non sunt oves propriae a jeszcze przestróżnie mówiąc, wszytkie wasze dostatki, a podobno i owczarnie, wymiecie Bóg za grzechy wasze, non sunt oves propriae. 2. Panie mój tak
ovibus suis, iest wzmiánká i o owcách cudzych: Non sunt oves propriae, á iakoż to o cudzych? czy że to podobno bárdźiey są owczárskie niż Páńskie, non sunt oves propriae, czy że to z-máiętnośćią, ná S. Ian, trzebá będźie inwentarz z-owczárnią zprzedáć? czy że tá máiętność, tá owczárnia, iest ći v tego Páná wręku, ále do tego sukcesorá, do tego dziedźicá, do tego dłużniká należy, non sunt oves propriae á ieszcze przestrożnie mowiąc, wszytkie wasze dostátki, á podobno i owczárnie, wymiećie Bog zá grzechy wásze, non sunt oves propriae. 2. Pánie moy ták
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 51
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
pet, z Galery z Morza, Wyprowadza nad gwiazdy wyborniejsza zorza. BOsforanie lubo nędzą naszą wiadomy naród Tatarowie/ żyjąc łupem/ onego po różnych Państwach zasiągają; Trafiło się/ że wtargnęli i w Królestwo Polskie/ gdzie wiele ludzi z dobrami ich w plon zagrabiwszy/ miedzy nimi Simeona Michajłowicza Chodorowskiego z Chodorowa załapili; ta majętność leży na Podlaszu/ sąsiadka Surazowi; Agarenom go za pewną cenę oddali: u których lat trzydzieści cierpiąc nieucieszne okowy/ a czasu nawigatii ciężkie na Galerach łopaty/ aż do ostatniego uprzykrzenia. Ten czasu jednego wsiadszy w Galerę z Carogrodu/ pomyślił jakoby się z tej niewoli klatki wyzwolić/ lub przez śmierć/ lub przez ujście
pet, z Gálery z Morzá, Wyprowadza nád gwiazdy wybornieysza zorzá. BOsphoránie lubo nędzą nászą wiádomy narod Tátárowie/ żyiąc łupem/ onego po roznych Páństwách záśiągáią; Tráfiło się/ że wtárgnęli y w Krolestwo Polskie/ gdźie wiele ludźi z dobrámi ich w plon zágrábiwszy/ miedzy nimi Simeoná Micháyłowiczá Chodorowskiego z Chodorowá záłápili; tá máiętnośc leży ná Podlászu/ sąśiádká Surázowi; Agárenom go zá pewną cenę oddáli: v ktorych lat trzydźieśći ćierpiąc nieućieszne okowy/ á czásu náuigátii ćiężkie ná Gálerách łopáty/ áż do ostátniego vprzykrzenia. Ten czásu iednego wśiadszy w Gálerę z Cárogrodu/ pomyślił iákoby się z tey niewoli klatki wyzwolić/ lub przez śmierć/ lub przez vyśćie
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 169.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
matce mojej, nie zastawszy ojca mego, powiedział, po co przyjechał, tedy matka moja, wyszedłszy z nim na podwórze, pokazała wszystkie wsie okoliczne i powiedziała, że do niej należą, chociaż nie tak
było, bo Hornów, a dzisiejszy Pratolin, nim był od innych uczęstników kupiony i razem zgromadzony, mała dosyć majętność była. Pokazała matka moja temuż bernardynowi leżące pieniądze, pokazała sztukami materie, które ociec mój w Wenecji i w innych cudzoziemskich miastach powracając z Rzymu nakupował, a tak z dobrą relacją wyprawiła bernardyna do matki swojej.
Potem ociec mój, podniósłszy sumę z Hornowa, dał na Jelną w województwie brzeskim lit. leżącą,
matce mojej, nie zastawszy ojca mego, powiedział, po co przyjechał, tedy matka moja, wyszedłszy z nim na podwórze, pokazała wszystkie wsie okoliczne i powiedziała, że do niej należą, chociaż nie tak
było, bo Hornów, a dzisiejszy Pratolin, nim był od innych uczęstników kupiony i razem zgromadzony, mała dosyć majętność była. Pokazała matka moja temuż bernardynowi leżące pieniądze, pokazała sztukami materie, które ociec mój w Wenecji i w innych cudzoziemskich miastach powracając z Rzymu nakupował, a tak z dobrą relacją wyprawiła bernardyna do matki swojej.
Potem ociec mój, podniósłszy sumę z Hornowa, dał na Jelną w województwie brzeskim lit. leżącą,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 394
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Ubodzy, którzy chleb od niego mieli, sekretnie najwięcej, dla uniknienia próżnej chwały, dobrze czyniącego błogosławią jałmużnika, „splendidum in panibus benedicet labiae multorum”
(Eccles., 31) wychwalają tego, kto hojny jest na ucztach (Mądrość Syra- cha, czyli Eklezjastyk, 31, 23).
Każda dobrze osiadła majętność tęskni po dobrym i łaskawym panie i mówi: „mansuetudo tua multiplicavit me” (2 Reg., 22) twoja troskliwość czyni mnie wielkim (2 Księga Samuela, 22, 36), a co się najpierwej odezwać miały lata jego młode, chwaląc jego nabożeństwo, skromność, a najbardzej pilne o zachowanie czystości staranie
. Ubodzy, którzy chleb od niego mieli, sekretnie najwięcej, dla uniknienia próżnej chwały, dobrze czyniącego błogosławią jałmużnika, „splendidum in panibus benedicet labiae multorum”
(Eccles., 31) wychwalają tego, kto hojny jest na ucztach (Mądrość Syra- cha, czyli Eklezjastyk, 31, 23).
Każda dobrze osiadła majętność tęskni po dobrym i łaskawym panie i mówi: „mansuetudo tua multiplicavit me” (2 Reg., 22) twoja troskliwość czyni mnie wielkim (2 Księga Samuela, 22, 36), a co się najpierwej odezwać miały lata jego młode, chwaląc jego nabożeństwo, skromność, a najbardzej pilne o zachowanie czystości staranie
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 489
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
więc niech dla chełpy nie będzie rzeczono: «Bez nas nic nie może być w rzeczach tych sprawiono». Siła farb rozmaitych obraz potrzebuje, Który dopiero węglem malarz narysuje, A zaniedbanie wiele pięknych rzeczy roni; Ani żaden las takich wychowa jabłoni, Chociaj tam drzewo mnoży samo przyrodzenie, Jako więc ogrodnicze roztropne szczepienie. Majętność wielka w nikim serca nie obudzi I wiele nikczemników najdziesz możnych ludzi, Których i życie jako jednego nędznika, I zejście równe śmierci mdłego zagrodnika, Kiedy go przy motyce dusza odbieżała, A po nim żadna głośna sława nie została. Ale gdzie rozum świetną majętnością władnie, Tam i dzielność, i jasna cnota idzie snadnie,
więc niech dla chełpy nie będzie rzeczono: «Bez nas nic nie może być w rzeczach tych sprawiono». Siła farb rozmaitych obraz potrzebuje, Który dopiero węglem malarz narysuje, A zaniedbanie wiele pięknych rzeczy roni; Ani żaden las takich wychowa jabłoni, Chociaj tam drzewo mnoży samo przyrodzenie, Jako więc ogrodnicze roztropne szczepienie. Majętność wielka w nikim serca nie obudzi I wiele nikczemników najdziesz możnych ludzi, Których i życie jako jednego nędznika, I zeście równe śmierci mdłego zagrodnika, Kiedy go przy motyce dusza odbieżała, A po nim żadna głośna sława nie została. Ale gdzie rozum świetną majętnością władnie, Tam i dzielność, i jasna cnota idzie snadnie,
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 99
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
obywatele onego/ mając pozwolenie/ jako kto mógł zanieść/ pełno na sobie rzeczy niosąc/ wychodzili: sam tylko Bias nic z sobą nie wziąwszy szedł: a gdy go pytano/ czemuby z swej majętności nic z sobą nie niósł? odpowiedział: Ja wszytkę majętność moję z sobą nosę. Rozumiejąc/ że to prawa majętność: której nikt odjąć/ póki człowiek żyw/ nie może.
Bias Prieneński Mędrzec/ jeden z siedmi mędrców. Był Książęciem nad miastem Prieneńskim/ ale gdy się miedzy Prieneńskimi a Mesaleńskimi walka wszczęła/ a drabi Prieneńscy wiele Panien Mesaleńskich pojmali/ które Bias ujźrzawszy/ żałował ich/ a wziąwszy je do siebie/ chował je
obywátele onego/ máiąc pozwolenie/ iáko kto mogł zánieść/ pełno ná sobie rzecży niosąc/ wychodźili: sam tylko Biás nic z sobą nie wźiąwszy szedł: á gdy go pytano/ cżemuby z swey máiętnośći nic z sobą nie niosł? odpowiedźiał: Ia wszytkę máiętność moię z sobą nosę. Rozumieiąc/ że to práwa máiętność: ktorey nikt odiąć/ poki cżłowiek żyw/ nie może.
Biás Prieneński Mędrzec/ ieden z śiedmi mędrcow. Był Kśiążęćiem nád miástem Prieneńskim/ ále gdy się miedzy Prieneńskimi á Messáleńskimi walká wszcżęłá/ á drabi Prieneńscy wiele Pánien Messáleńskich poimáli/ ktore Biás vyźrzawszy/ żáłował ich/ á wźiąwszy ie do śiebie/ chował ie
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 49
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Betel i miedzy Han. 4. Do miejsca onego ołtarza/ który tam był przed tym uczynił: i wzywał tam Abram imienia Pańskiego. 5.
Także Lot który chodził z Abramem/ miał owce/ i woły/ i namioty. 6. I nie mogła ich znieść ona ziemia/ żeby społem mieszkali/ abowiem była majętność ich wielka także nie mogli mieszkać pospołu. 7. I wszczął się poswarek miedzy pasterzmi trzody Abramowej: i miedzy pasterzmi trzody Lotowej. Chananejczyk i Ferezelczyk mięszkał na on czas wziemi. 8. Rzekł tedy Abram do Lota: Niech proszę niebędzie swaru miedzy mną i miedzy tobą: także miedzy pasterzmi mojemi i miedzy
Betel y miedzy Han. 4. Do miejscá onego ołtarzá/ ktory tám był przed tym uczynił: y wzywał tám Abrám imienia Páńskiego. 5.
Tákże Lot ktory chodźił z Abrámem/ miał owce/ y woły/ y namioty. 6. Y nie mogłá ich znieść oná źiemiá/ żeby społem mieszkáli/ ábowiem byłá májętność ich wielka tákże nie mogli mieszkáć pospołu. 7. Y wszczął śię poswarek miedzy pásterzmi trzody Abrámowey: y miedzy pásterzmi trzody Lotowey. Chánánejczyk y Ferezelczyk mięszkał ná on cżás wźiemi. 8. Rzekł tedy Abrám do Lothá: Niech proszę niebędźie swaru miedzy mną y miedzy tobą: tákże miedzy pásterzmi mojemi y miedzy
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 12
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632