wŁokciach; poprzedzające Tablice bz prace pokażą. PRZESTROGI. 1. Jeżeli się wktórej części Gruntu rafią błota, Rzeka, Brody, Staw, Chrosty. Mieć je powinien na pamięci Geometra, i ich plac zamknąć w Kwadrat cbns, mniejszy, większy, jako miara jego zniesie. Toż osypawszy go gorczycą, abo makiem, wszytkie te ziarna ma przenieść na mapę: i wiele placu zastąpią, tyle go przydać d łanu. Naprzykład: wŁanie wymierzonym DEKsZ, znajduje się Staw Z, którego długość jest łokci 630, a szerokość 210. Tedy odmierrzywszy wkwadracie cbed, długością bt, i szerokością cb, kwadracik cbtm, i
wŁokćiách; poprzedzáiące Tablice bz prace pokażą. PRZESTROGI. 1. Ieżeli się wktorey częśći Gruntu ráfią błotá, Rzeká, Brody, Staw, Chrosty. Mieć ie powinien ná pámięci Geometrá, y ich plác zámknąć w Kwádrat cbns, mnieyszy, większy, iáko miárá iego znieśie. Toż osypawszy go gorczycą, ábo mákiem, wszytkie te źiárná ma przenieść ná máppę: y wiele plácu zástąpią, tyle go przydać d łanu. Náprzykład: wŁanie wymierzonym DEXZ, znáyduie się Staw S, ktorego długość iest łokći 630, á szerokość 210. Tedy odmierrzywszy wkwádraćie cbed, długośćią bt, y szerokośćią cb, kwádraćik cbtm, y
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 151
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
głodu wścieczona, nieutulona. Druga, że w piekle nadzieje nie mają do wyścia i to zawsze uważają, że męki nigdy nie będą skończone im naznaczone. Niech milionów będą miliony lat do cierpienia – kres im naznaczony, Cant. 1 Osee 9
barzo by ich to wszytkich ucieszyło, uweseliło. Niechaj świat wszytek będzie napełniony makiem, po ziarnku w sto lat umniejszony – ostatnie ziarnko mąk nie dokończyło, nie utraciło. Bo wieczność nigdy, nigdy nieprzetrwana, bez czasu w jednym ZAWSZE zawiązana; tej potępieni oddani wieczności, ustawiczności. Nigdy, przenigdy cierpieć nie przestają, zawsze mękami grzechy opłacają, a przecie nigdy nie wypłacą swego długu wielkiego. Póki
głodu wścieczona, nieutulona. Druga, że w piekle nadzieje nie mają do wyścia i to zawsze uważają, że męki nigdy nie będą skończone im naznaczone. Niech milijonów będą milijony lat do cierpienia – kres im naznaczony, Cant. 1 Oseae 9
barzo by ich to wszytkich ucieszyło, uweseliło. Niechaj świat wszytek będzie napełniony makiem, po ziarnku w sto lat umniejszony – ostatnie ziarnko mąk nie dokończyło, nie utraciło. Bo wieczność nigdy, nigdy nieprzetrwana, bez czasu w jednym ZAWSZE zawiązana; tej potępieni oddani wieczności, ustawiczności. Nigdy, przenigdy cierpieć nie przestają, zawsze mękami grzechy opłacają, a przecie nigdy nie wypłacą swego długu wielkiego. Póki
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 77
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wieki: Psalm: 26. Psalm: 21. Psal: 72. HISTORIA Z. JANA DAMASCENA. Ważne modlitwy Świętych u Boga w Niebie po śmierci.
Po takiej prośbie lejąc łży z oczu strumieniem, A trawiąc nad mogiłą zmarłego siedżeniem Żałosnym czas niektóry, zmysł do spania skłoni, W tym mu cichy Morfeus natrze makiem skroni, I uśpi go, aż ujrzy onych przychodzących Mężów strasznych do siebie, którzy do kwitnących Rozkoszą krajów przedtym przywiedli go byli, Ci go znowu na one miejsca prowadzili Elizyjskie. Napotym zdałomu się, że go Przyprowadzą do Miasta onego ślicznego, W którym wdzięczny z wesołą Wiosną się Maj śmieje, A przyjemna pogoda trwa
wieki: Psalm: 26. Psalm: 21. Psal: 72. HISTORYA S. IANA DAMASCENA. Ważne modlitwy Swiętych v Bogá w Niebie po śmierći.
Po tákiey prośbie leiąc łży z oczu strumieniem, A trawiąc nád mogiłą zmárłego śiedźeniem Záłosnym czás niektory, zmysł do spánia skłoni, W tym mu ćichy Morpheus nátrze mákiem skroni, Y vśpi go, áż vyrzy onych przychodzących Mężow strásznych do śiebie, ktorzy do kwitnących Roskoszą kráiow przedtym przywiedli go byli, Ci go znowu ná one mieyscá prowádźili Elizyyskie. Nápotym zdáłomu się, że go Przyprowádzą do Miástá onego ślicznego, W ktorym wdźięczny z wesołą Wiosną się May śmieie, A przyiemna pogodá trwa
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 292
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
szlacheckim między inszemi potrawami bo tam dają nastoł i mięso i ryby zawsze jednakowo) Począłem rybę jeść aż wniej okrutnie smak dobry nuz ja ją jeść zem prawie zowego pułmiska sam zjadł, Rzecze szlachcic hic est piscis quem Sua Dominatio Diabolum nominavit skonfundowałem się okrutnie alem widział że ją i Oni z makiem jedli, a druga niewierzyłem że by ta bo mi się widziało niepodobna aby w tak brzydkim Ciele miało być smaku tak wiele. Jednak przecię nigdym jej potym niejadł. Powiedał ten szlachcic że bywa wędzona po Czerwonym Złotem funt. Ale przezwiska jej niepamietam bo bardzo dziwnie jako i sama dziwna Jest to tam
szlacheckim między inszemi potrawami bo tam daią nastoł y mięso y ryby zawsze iednakowo) Począłęm rybę ieść asz wniey okrutnie smak dobry nuz ia ią ieść zem prawie zowego pułmiska sąm ziadł, Rzecze szlachcic hic est piscis quem Sua Dominatio Diabolum nominavit zkonfundowałęm się okrutnie alem widział że ią y Oni z makięm iedli, a druga niewierzyłęm że by ta bo mi się widziało niepodobna aby w tak brzydkim Ciele miało bydz smaku tak wiele. Iednak przecię nigdym iey potym nieiadł. Powiedał tęn szlachcic że bywa wędzona po Czerwonym Złotem funt. Ale przezwiska iey niepamietam bo bardzo dziwnie iako y sama dziwna Iest to tam
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 65
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
wierze i Miecza pogrozki bo się ja ich nie boję.
Et si caelum ruet Impavidum non ferient Ruinae . Jeszcze tedy w mowie mojej niektórzy zabrali się mówić ale zem to przy dokończeniu rzekł kto się czuje nozycami ten się o to niech uraza (: które dicterium jest tritum i wszystkim wiadome :) Jako by ich makiem zasypał tak milczeli. Król zaś za Portyrą słuchając jako zaś powiedano okrutnie się śmiał mówiąc takiej Matki syn Realista jakis prawdę im mówi Choćby był i prawdziwy Poseł Nie kazał bym go dla tej samej jego cnoty konfundowac. Ale mi to az po czasie powiedziano. Po owym za milknieniu a poglądaniu po sobie Ozwie się
wierze y Miecza pogrozki bo się ia ich nie boię.
Et si caelum ruet Impavidum non ferient Ruinae . Ieszcze tedy w mowie moiey niektorzy zabrali się mowic ale zem to przy dokonczeniu rzekł kto się czuie nozycami ten się o to niech uraza (: ktore dicterium iest tritum y wszystkim wiadome :) Iako by ich makięm zasypał tak milczeli. KROL zas za Portyrą słuchaiąc iako zas powiedano okrutnie się smiał mowiąc takiey Matki syn Realista iakis prawdę im mowi Chocby był y prawdziwy Poseł Nie kazał bym go dla tey samey iego cnoty konfundowac. Ale mi to az po czasie powiedziano. Po owym za milknieniu a poglądaniu po sobie Ozwie się
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 140
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
chce ludzi, na koniec sam siebie oszuka. Uda-li się raz, dwa, trzy, nie doświadczaj czwarty: Upewniam, że w przestrogę obrócą twe żarty. 66. WILK ZAZIONĄŁ
Szlachcic, który podle mnie na sejmiku siadał, Siła wczora przeciwko wojewodzie gadał, Nie widząc go w kościele. Nazajutrz, jak makiem Zasuł, skoro na sejmik przyjechał z orszakiem. Wszytko się — rzekę — dzieje na świecie inaczej: Przedtem głos tracił, kogo wilk pierwej obaczy, Niż on go; dziś mój sąsiad, obaczywszy wilka, Gadając siła o nim, tak nagle umilka. Szkoda było tak siła wczora mówić, panie, Dziś milczeć,
chce ludzi, na koniec sam siebie oszuka. Uda-li się raz, dwa, trzy, nie doświadczaj czwarty: Upewniam, że w przestrogę obrócą twe żarty. 66. WILK ZAZIONĄŁ
Szlachcic, który podle mnie na sejmiku siadał, Siła wczora przeciwko wojewodzie gadał, Nie widząc go w kościele. Nazajutrz, jak makiem Zasuł, skoro na sejmik przyjechał z orszakiem. Wszytko się — rzekę — dzieje na świecie inaczej: Przedtem głos tracił, kogo wilk pierwej obaczy, Niż on go; dziś mój sąsiad, obaczywszy wilka, Gadając siła o nim, tak nagle umilka. Szkoda było tak siła wczora mówić, panie, Dziś milczeć,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 46
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jak Mars o cudzą konkuruje żonę, Do tego — kto afektem jakożkolwiek szczerem Idzie z damą, zwyczajnie zwie się kawalerem. Być zaś wraz kawalerem i tchorzem — nieraźnie! Resolwuje się przeto na wszytko odważnie I nim zasnął, tak w swojej postanowił głowie: Danego jej dotrzymać parolu w swem słowie.
A zatym cichusieńko uwieńczony makiem Morfeus przybył i swym raczył go przysmakiem I mile obłapiwszy miętkiemi skrzydłami — Nademdlone źrzenice zakrył powiekami. Dama zaś przeszłonocnych po fatygach twardo Śpi uśmierzona w myślach i każe na hardo Właśnie jak na trzy tuzy ufający w wieżą, Ufortyfikowaną darowizną świeżą, Że jest nieprzełamana; niemniej też i owo Z obligami stwierdza ją kawalerskie słowo.
jak Mars o cudzą konkuruje żonę, Do tego — kto affektem jakożkolwiek szczerem Idzie z damą, zwyczajnie zwie się kawalerem. Być zaś wraz kawalerem i tchorzem — nieraźnie! Resolwuje się przeto na wszytko odważnie I nim zasnął, tak w swojej postanowił głowie: Danego jej dotrzymać parolu w swem słowie.
A zatym cichusieńko uwieńczony makiem Morfeus przybył i swym raczył go przysmakiem I mile obłapiwszy miętkiemi skrzydłami — Nademdlone źrzenice zakrył powiekami. Dama zaś przeszłonocnych po fatygach twardo Śpi uśmierzona w myślach i każe na hardo Właśnie jak na trzy tuzy ufający w wieżą, Ufortyfikowaną darowizną świeżą, Że jest nieprzełamana; niemniej też i owo Z obligami stwierdza ją kawalerskie słowo.
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 64
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
ligi. Nieszczęśliwa zaprawdę kondycja i tu, Nie mieć u nieprzyjaciół i u swych kredytu». Dawszy zatem carskiemu pokłon majestatu, Do swoich się namiotów rozchodzą z senatu. A już świat nocą czerniał; bo oddawszy zorzy Klucz zachodowy, w morzu słońce się zanurzy. I ziemia, co dopiero strasznym grzmiała zgrzytem, Jako makiem zasuta, śpi pod cichym cytem. Nie śpi stary Chodkiewicz, nie śpi Osman młody, Jeden myśli o drugim; o ludzkie zawody! O próżność! Choćbyś Tatry nieprzebyte ruszał, Choćbyś morze szerokie do gruntu osuszał, Chociażbyś swoją dumą ten świat przeinaczał, Wody, gdzie ziemie, ziemie, gdzie wody
ligi. Nieszczęśliwa zaprawdę kondycyja i tu, Nie mieć u nieprzyjaciół i u swych kredytu». Dawszy zatem carskiemu pokłon majestatu, Do swoich się namiotów rozchodzą z senatu. A już świat nocą czerniał; bo oddawszy zorzy Klucz zachodowy, w morzu słońce się zanurzy. I ziemia, co dopiero strasznym grzmiała zgrzytem, Jako makiem zasuta, spi pod cichym cytem. Nie spi stary Chodkiewicz, nie spi Osman młody, Jeden myśli o drugim; o ludzkie zawody! O próżność! Choćbyś Tatry nieprzebyte ruszał, Choćbyś morze szerokie do gruntu osuszał, Chociażbyś swoją dumą ten świat przeinaczał, Wody, gdzie ziemie, ziemie, gdzie wody
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 161
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, niż całość Korony, Niźli syn; przynajmniej ten niech ma respekt jaki, Jeśli wzgardził koronę, sławę i Polaki. Tędy dnia i rannego nie czekając świtu, Puścił cugle końskiemu Jarzyna kopytu, Którego we stu koni prowadzi konwoju Do Kamieńca, dla ordy zerek i rozboju. A już wszyscy śpią, wszytkich sen zasypał makiem, Gdzie jedni przyszłe rzeczy figuralnym znakiem, Jarzyna znowu do króla wyprawion WOJNA CHOCIMSKA
A drudzy przeszłe widzą; choć człek zmruży oczy, Albo to albo owo na myśl mu się toczy Ale skoro nad światem dźwignie głowę szumny Tytan, herkulesowe minąwszy kolumny, Skoro ziemi i wszytkim rzeczom postać wróci, Pełen Osman nadzieje, wrzeszczy
, niż całość Korony, Niźli syn; przynajmniej ten niech ma respekt jaki, Jeśli wzgardził koronę, sławę i Polaki. Tędy dnia i rannego nie czekając świtu, Puścił cugle końskiemu Jarzyna kopytu, Którego we stu koni prowadzi konwoju Do Kamieńca, dla ordy zerek i rozboju. A już wszyscy śpią, wszytkich sen zasypał makiem, Gdzie jedni przyszłe rzeczy figuralnym znakiem, Jarzyna znowu do króla wyprawion WOJNA CHOCIMSKA
A drudzy przeszłe widzą; choć człek zmruży oczy, Albo to albo owo na myśl mu się toczy Ale skoro nad światem dźwignie głowę szumny Tytan, herkulesowe minąwszy kolumny, Skoro ziemi i wszytkim rzeczom postać wróci, Pełen Osman nadzieje, wrzeszczy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 191
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Szturmu, na który tylko swych ludzi wywiodę; Nie trzeba mi legartów, niech z daleka stoją, Niechaj się mi dziwują, kiedy się bić boją, Albo, żeby się moi, bo się często myli Fortuna, tchórzem od nich nie zapowietrzyli”, Tak zuchwałe Karakasz gdy wywiera kuty, Wszyscy cyt, każdy jakby makiem był zasuty. A Husseim się cieszy i to krótko przyda, Jeśli każe, że z swoim pułkiem go nie wyda W szturmie; chyba jeśli mu tej sławy zazdrości; Przynamniej wolno będzie posiłkować gości, Albo, skoro w pień wytnie giaurów, na kupy Z ich obozu zabite będzie włóczył trupy. Poczuł on tyr Karakasz
Szturmu, na który tylko swych ludzi wywiodę; Nie trzeba mi legartów, niech z daleka stoją, Niechaj się mi dziwują, kiedy się bić boją, Albo, żeby się moi, bo się często myli Fortuna, tchórzem od nich nie zapowietrzyli”, Tak zuchwałe Karakasz gdy wywiera kuty, Wszyscy cyt, każdy jakby makiem był zasuty. A Husseim się cieszy i to krótko przyda, Jeśli każe, że z swoim pułkiem go nie wyda W szturmie; chyba jeśli mu tej sławy zazdrości; Przynamniej wolno będzie posiłkować gości, Albo, skoro w pień wytnie giaurów, na kupy Z ich obozu zabite będzie włóczył trupy. Poczuł on tyr Karakasz
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 223
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924