że nie ma sposobu przesłania onego, bo księga niemała. - Warszawy i wielkiej w niej odmiany wypisać niepodobna. Jam był tak zabawny, que je pensais deja crever. Przed wy-jezdnym byliśmy chez M. le Referendaire , który nam dał kolację, une farce, la musique et des marionettes, które czyni chłopczyk malusieńki, niesłychanie grzeczny, dziwnie dobrze. Jest to nieprzepłacony chłopiec, bo i tańcuje pewnie pięknie, i komedie odprawuje, i sprawny nad podziwienie. Żadnego nie ma daremnej strawy: wszyscy lokaje na różnej grają muzyce, a jeden page gra na lutni, a ten to drugi, co i tańcuje, i marionety pokazuje.
że nie ma sposobu przesłania onego, bo księga niemała. - Warszawy i wielkiej w niej odmiany wypisać niepodobna. Jam był tak zabawny, que je pensais deja crever. Przed wy-jezdnym byliśmy chez M. le Referendaire , który nam dał kolację, une farce, la musique et des marionettes, które czyni chłopczyk malusieńki, niesłychanie grzeczny, dziwnie dobrze. Jest to nieprzepłacony chłopiec, bo i tańcuje pewnie pięknie, i komedie odprawuje, i sprawny nad podziwienie. Żadnego nie ma daremnej strawy: wszyscy lokaje na różnej grają muzyce, a jeden page gra na lutni, a ten to drugi, co i tańcuje, i marionety pokazuje.
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 282
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, Żadna nie oglądała męża, syna, brata.
LXXX.
Tak od żon oderwano mężów ulubionych, Tak i od matek w naukach synów wyćwiczonych, A żaden z nich nawiedzieć nie śmie, gościu drogi, Tych progów: wielką bojaźń wlał w nich tyran srogi. I nie dziw: najsroższemi pokarał mękami Wielu, co malusieńki czas tu byli z nami. Więc i do kasztelu wniósł tak przykre zwyczaje, Iż gorszych nie słychały nigdy dzikie kraje.
LXXXI.
Biała głowa, co tędy umyślnie pojedzie, Lub trafunkiem przygnana, pokarmować będzie, Prawo tak chce, aby grzbiet, nędzna, nagi dała Pod miotły z orszakiem swem, będzieli go miała
, Żadna nie oglądała męża, syna, brata.
LXXX.
Tak od żon oderwano mężów ulubionych, Tak i od matek w naukach synów wyćwiczonych, A żaden z nich nawiedzieć nie śmie, gościu drogi, Tych progów: wielką bojaźń wlał w nich tyran srogi. I nie dziw: najsroższemi pokarał mękami Wielu, co malusieńki czas tu byli z nami. Więc i do kasztelu wniósł tak przykre zwyczaje, Iż gorszych nie słychały nigdy dzikie kraje.
LXXXI.
Biała głowa, co tędy umyślnie pojedzie, Lub trafunkiem przygnana, pokarmować będzie, Prawo tak chce, aby grzbiet, nędzna, nagi dała Pod miotły z orszakiem swem, będzieli go miała
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 148
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
twarz kąsa zębami, Drugie ostrem paznokciem drą, kolą szpilkami.
CVIII.
Jako ojczysty potok, co go uczyniły Niezmiernem deszcze, lody, śniegi, gdy puściły, Leci z najstraszliwszem z gór szumem, rwie kamienie, Chałup, brogów, drzew wielką moc do morza żenie; A kiedy zaś ustały głębokie powodzi, Znowu malusieńki jest, nikomu nie szkodzi, Pychy zapomniał pierwszej, wąskość brodów jego Bez zapędów przeniesie krok chłopca małego:
CIX.
Tak Marganor niedawno krajom okolicznem Beł straszny swem tyraństwem srogiem, ustawicznem; Teraz czas przyszedł, w który rogów mu utarto I w garści mdłej białej płci moc dziką zawarto. Biedne dziecka pastwią się, plugastwem
twarz kąsa zębami, Drugie ostrem paznokciem drą, kolą szpilkami.
CVIII.
Jako ojczysty potok, co go uczyniły Niezmiernem deszcze, lody, śniegi, gdy puściły, Leci z najstraszliwszem z gór szumem, rwie kamienie, Chałup, brogów, drzew wielką moc do morza żenie; A kiedy zaś ustały głębokie powodzi, Znowu malusieńki jest, nikomu nie szkodzi, Pychy zapomniał pierwszej, wązkość brodów jego Bez zapędów przeniesie krok chłopca małego:
CIX.
Tak Marganor niedawno krajom okolicznem Beł straszny swem tyraństwem srogiem, ustawicznem; Teraz czas przyszedł, w który rogów mu utarto I w garści mdłej białej płci moc dziką zawarto. Biedne dziecka pastwią się, plugastwem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 155
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
mirry dar ofiarowany Od nas, swego stworzenia, o Jezu kochany. Ty, o Matko najmielsza, racz wziąć w ręce święte, Podarki te Synowi ofiaruj dziś wzięte. I prosim cię, przyczyń się za nami do niego, By od nas nie oddaleł szczęścia fortunnego.
MARIA Ten Syn mój najmielejszy, którego widzicie W malusieńki postaci, w niebie go ujrzycie. Tamże się spodziewajcie od niego nagrody, Gdy was przez śmierć przyzowie na niebieskie gody.
ANGELUS TERTIUS Oddajmy chwałę Bogu już na wysokości, Który z nieogarniony przeciw nam miłości
Zesłał nam Syna swego w żywocie panieńskim, Który się nam narodzieł w miasteczku betlejskim. Już panienki, które w Parnasu
mirry dar ofiarowany Od nas, swego stworzenia, o Jezu kochany. Ty, o Matko najmielsza, racz wziąć w ręce święte, Podarki te Synowi ofiaruj dziś wzięte. I prosim cię, przyczyń się za nami do niego, By od nas nie oddaleł szczęścia fortunnego.
MARYJA Ten Syn mój najmielejszy, którego widzicie W malusieńki postaci, w niebie go ujrzycie. Tamże się spodziewajcie od niego nagrody, Gdy was przez śmierć przyzowie na niebieskie gody.
ANGELUS TERTIUS Oddajmy chwałę Bogu już na wysokości, Który z nieogarniony przeciw nam miłości
Zesłał nam Syna swego w żywocie panieńskim, Który się nam narodzieł w miasteczku betlejskim. Już panienki, które w Parnasu
Skrót tekstu: DialKrótOkoń
Strona: 104
Tytuł:
Dialog krótki na święto narodzenia Pana Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989