pokarm później stanęliśmy w mieście Briksen przed wieczorem. To miasto, lubo nie barzo wielkie, ale ma kamienice piękne i na wesołym miejscu. Tamże 16v rezydencja biskupów bryksenskich i kapituły całej. Pałac tego biskupa niemały i barzo porządny. Kościół katedralny jakoby trzy kościoły wielkie i piękne intus w ozdobach et apparamento templi, taką manierą, iż z jednego do drugiego przejść może jakoby na jednym cmentarzu, a każdy ma swoje osobną discrepantiam barzo dobrą inwencją, jakiej żem jeszcze nie widział.
Miasto porządne quoad victualia, i kromiki maja, lubo nie bogate, ale jednak wszytkiego dostanie, quae sunt necessaria ad freąuentiorem usum. Rrzeka barzo bystra i niemała
pokarm później stanęliśmy w mieście Brixen przed wieczorem. To miasto, lubo nie barzo wielkie, ale ma kamienice piękne i na wesołym miejscu. Tamże 16v rezydencja biskupów bryksenskich i kapituły całej. Pałac tego biskupa niemały i barzo porządny. Kościoł katedralny jakoby trzy kościoły wielkie i piękne intus w ozdobach et apparamento templi, taką manierą, iż z jednego do drugiego przejść może jakoby na jednym cmentarzu, a kożdy ma swoje osobną discrepantiam barzo dobrą inwencją, jakiej żem jeszcze nie widział.
Miasto porządne quoad victualia, i kromiki maja, lubo nie bogate, ale jednak wszytkiego dostanie, quae sunt necessaria ad freąuentiorem usum. Rrzeka barzo bystra i niemała
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 139
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
obłożonych, rękawy tak szerokie, aż do ziemi wiszą, ci się nigdy nie odmieniają, jakom rzekł, perpetui do śmierci, albo póki który z nich księciem weneckim zostanie; insi zaś senatorowie, co w czerwonych chodzą togach, co niedziel sześć mutantur per electionem - i inszych wielu kawalerów, i dam. Polską manierą muzyka do stołu grała.
Po obiedzie też, bontempo zażywając, polskie tańcowali tańce, co im barzo się podobało; doskonale utraktowani, tak że się ten viceprinceps z nóg spił, co u Włochów wielka raritas. Przed północkiem rozjechali się.
Dnia 28 Decembris. Jechaliśmy za mil trzy włoskich morzem na jedna wysepkę kędy
obłożonych, rękawy tak szerokie, aż do ziemi wiszą, ci się nigdy nie odmieniają, jakom rzekł, perpetui do śmierci, albo póki który z nich księciem weneckim zostanie; insi zaś senatorowie, co w czerwonych chodzą togach, co niedziel sześć mutantur per electionem - i inszych wielu kawalerów, i dam. Polską manierą muzyka do stołu grała.
Po obiedzie też, bontempo zażywając, polskie tańcowali tańce, co im barzo się podobało; doskonale utraktowani, tak że się ten viceprinceps z nóg spił, co u Włochów wielka raritas. Przed północkiem rozjechali się.
Dnia 28 Decembris. Jechaliśmy za mil trzy włoskich morzem na jedna wysepkę kędy
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 167
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
.
Na pokarm tego dnia w pierwszym jego, mil 10, mieście Vercelli, na jednej barzo pięknej równinie, miedzy górami circumquaque, nad rzeką potężną.
To miasto ekstrinsecus jest tak piękne, jako najśliczniejszego być nie może, że się oczy przyjeżdżającym nam nasycić nie mogły. Mur nowy koło całego miasta, barzo manierą piękną, obronną nadzwyczaj, baszteczki wszytkie wyborne, blachą kryte.
Bramy dwie, jedną przejechawszy, w drugą trza wjeżdżać. Ta tedy broma jest takiej magnificencji i ozdoby, iż excellit najwyborniejszec pałace. Nimem przybliżył się ku bromie, wszytkomem suponował, iż to miał być pałac, kędy za bytnością swoją rezyduje książę;
.
Na pokarm tego dnia w pierwszym jego, mil 10, mieście Vercelli, na jednej barzo pięknej równinie, miedzy górami circumquaque, nad rzeką potężną.
To miasto extrinsecus jest tak piękne, jako najśliczniejszego być nie może, że się oczy przyjeżdżającym nam nasycić nie mogły. Mur nowy koło całego miasta, barzo manierą piękną, obronną nadzwyczaj, baszteczki wszytkie wyborne, blachą kryte.
Bramy dwie, jedną przejechawszy, w drugą trza wjeżdżać. Ta tedy broma jest takiej magnificencji i ozdoby, iż excellit najwyborniejszec pałace. Nimem przybliżył się ku bromie, wszytkomem suponował, iż to miał być pałac, kędy za bytnością swoją rezyduje książę;
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 268
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Pomeranią.
Pierwsze miasto nazywa się Starogard, obronne miasto i niemałe, mur koło siebie ma wielce piękny i porządny. Samo miasto staroświeckie barzo, jako w ka-
mienicach, tak też we wszytkich budynkach. W tym kamienice nie pruskim zwyczajem murowane, jako inne z drzewem wszytkie - cale bez drzewa, porządnym murem i manierą; wszytkie kamienice barzo staroświeckie. Tam nocą pocztę wziąwszy świeżą nic nie bojąc się, jechałem przez Pomeranię aż ad 2 Octobris.
Dnia 3 Octobris już wpadłem też w Kaszuby, przesiadszy się tedy na gdańska pocztę, stanąłem rano o godzinie siódmej we Gdańsku.
Dnia 4 Octobris. Apuli też post tot
Pomeranią.
Pierwsze miasto nazywa się Starogard, obronne miasto i niemałe, mur koło siebie ma wielce piękny i porządny. Samo miasto staroświeckie barzo, jako w ka-
mienicach, tak też we wszytkich budynkach. W tym kamienice nie pruskim zwyczajem murowane, jako inne z drzewem wszytkie - cale bez drzewa, porządnym murem i manierą; wszytkie kamienice barzo staroświeckie. Tam nocą pocztę wziąwszy świeżą nic nie bojąc się, jechałem przez Pomeranię aż ad 2 Octobris.
Dnia 3 Octobris już wpadłem też w Kaszuby, przesiadszy się tedy na gdańska pocztę, stanąłem rano o godzinie siódmej we Gdańsku.
Dnia 4 Octobris. Appuli też post tot
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 320
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
(ibid., u. 26) Błogosławieństwa ojca twego niech dłużej trwają niż błogosławieństwa mych przodków... niechaj spłyną na głowę Józefa, na głowę tego, który jest księciem wśród swoich braci (Księga Rodzaju, 49, 26). Przy tych cnotach przykładnych niechaj płyną na niską przez pokorę Pańską, nienabitą głowę manierą błogosławieństwa ojca twego wzmocnione błogosławieństwy ojców jego. „Fiant in capite Joseph”, a przy tej wdzięcznej na twarzy minie, „filius accrescens Joseph et decorus aspectu”, zwyciężaj ludzkością serca braci twoich, „et in vertice Nazarei inter fratres tuos”.
Wy, Wielmożni śp. Pana synowie, Panowie i Dobrodzieje moi
(ibid., v. 26) Błogosławieństwa ojca twego niech dłużej trwają niż błogosławieństwa mych przodków... niechaj spłyną na głowę Józefa, na głowę tego, który jest księciem wśród swoich braci (Księga Rodzaju, 49, 26). Przy tych cnotach przykładnych niechaj płyną na niską przez pokorę Pańską, nienabitą głowę manierą błogosławieństwa ojca twego wzmocnione błogosławieństwy ojców jego. „Fiant in capite Joseph”, a przy tej wdzięcznej na twarzy minie, „filius accrescens Joseph et decorus aspectu”, zwyciężaj ludzkością serca braci twoich, „et in vertice Nazarei inter fratres tuos”.
Wy, Wielmożni śp. Pana synowie, Panowie i Dobrodzieje moi
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 500
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
aby tu elaborata raczył aprobować, defectuosa pokryć dysimulacją, errory Drukarskie, które, że czarne naturalnie, nie są bez makuły, chciał poprawić. Nie zachwalam tu mego OPUS, bo z ust własnych pochodząca cu-
chnie chwała: Laudet te alienus, et non os tuum według Prowerbialisty. Niechcę się też rządzić kupca owego manierą. Laudat venales, qui vult extrudere merces. Niech same Zrzodło Mądrości BÓG moją każdemu ocukruje pracę, która mi, komponując, wiele Autorów wartując, gorszkim nieraz stała się piołunem. A jeśli jaka z tej mojej pracy, wpłacy, na te OPUS redundabit pochwały kropelka, niemam jej za orientalną perłę szacunek Operi
aby tu elaborata raczył approbować, defectuosa pokryć dissimulacyą, errory Drukarskie, ktore, że czarne naturalnie, nie są bez makuły, chciał poprawić. Nie zachwalam tu mego OPUS, bo z ust własnych pochodząca cu-
chnie chwała: Laudet te alienus, et non os tuum według Prowerbialisty. Niechcę się też rządzić kupca owego manierą. Laudat venales, qui vult extrudere merces. Niech same Zrzodło Mądrości BOG moią każdemu ocukruie pracę, ktora mi, komponuiąc, wiele Autorow wartuiąc, gorszkim nieraz stała się piołunem. A ieśli iaka z tey moiey pracy, wpłacy, na te OPUS redundabit pochwały kropelka, niemam iey za orientalną perłę szacunek Operi
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 6
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
atakować mieli. Porżądkiem szło Wojsko ku Nieprzyjacielowi, który stał Obozem o wielką milę przebywszy wprzód strugę lgnistą i ciasne miejsca, gdzie gdyby był Nieprzyjaciel zatrzymał się, uczyniłby Nam był trudność przejścia. Król J. M. przebywszy te invia locorum sam co prędzej, rekognoscował sam Osobą swoją situacją Obozu Nieprzyjacielskiego, i jaką manierą uszykowali się byli do batali, uważając także i sposobność miejsca, przez które miał iść ku Nieprzyjacielowi.
Król J. M. kazał Tatarom uderzyć na jednę Straż Nieprzyjacielską, która się nie zatrzymała, aż złączywszy się z drugą, po lewej ręce będącą. Wieksaminowawszi tedy Pan z wielką atencją to co chciał widzieć, dał
attakowáć mieli. Porżądkiem szło Woysko ku Nieprzyiaćielowi, ktory stał Obozem o wielką milę przebywszy wprzod strugę lgnistą y ćiásne mieyscá, gdźie gdyby był Nieprzyiaćiel zátrzymał się, uczyniłby Nąm był trudność przeyśćia. Krol J. M. przebywszy te invia locorum sąm co prędzey, recognoscował sąm Osobą swoią situácyą Obozu Nieprzyiáćielskiego, y iáką manierą uszykowáli sie byli do batalij, uważáiąc tákże y sposobność mieysca, przez ktore miał iść ku Nieprzyiaćielowi.
Krol J. M. kazał Tátárom uderzyć ná iednę Straż Nieprzyiaćielską, ktora się nie zátrzymáłá, áż złączywszy się z drugą, po lewey ręce będącą. Wyexaminowáwsźy tedy Pan z wielką attencyą to co chćiał widźieć, dał
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 7
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
barziej chcesz karać niżeli winnych. Albowiem Intafern mój mąż lubo jest kryminalny, nie poniesie tylko jedną śmierć, ale ja będę ponosić śmierć mego męża, moich czworga dzieci, mego brata, moją własną, i niemogłabym widzieć ich umierających, żebym sama nie miała umrzeć. Ta piękna białogłowa wymówiła te słowa manierą tak dotkliwą, że się król zmiękczył i wszedszy do Królowej, kazał powiedzieć, że na pociechę jej, pozwalał obrać jednego z osądzonych, kogo chce uwolnić. Zdała się być trochę zatrudnioną, ale pomyśliwszy odpowiedziała, że ponieważ król Im. pozwala uwolnić jednego, Suplikowała żeby uwolniono jej brata. Ta odpowiedź zadziwiła barzo króla
barźiey chcesz kárać niżeli winnych. Albowiem Intafern moy mąż lubo iest kryminalny, nie poniesie tylko iedną śmierć, ale ia będę ponośić śmierć mego męża, moich czworga dźieći, mego brátá, moią włásną, y niemogłabym widźieć ich umieraiących, żebym sama nie miáłá umrzeć. Tá piękná biáłogłowá wymowiłá te słowá manierą ták dotkliwą, że sie krol zmiękczył y wszedszy do Krolowey, kázał powiedźieć, że ná poćiechę iey, pozwálał obráć iednego z osądzonych, kogo chce uwolnić. Zdáła się być trochę zatrudnioną, ále pomyśliwszy odpowiedźiáłá, że poniewáż krol Im. pozwalá uwolnić iednego, Supplikowáłá żeby uwolniono iey bráta. Tá odpowiedź zadźiwiłá bárzo krola
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: Bv
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
to jest Księży) żeby zabraniali, aby ta nowa nauka nie szyrzyła się, i żeby perswadowali pospólstwu, że ten który nauczał, sam temu nie wierzył. Co zaś był umyślił o drodze obydwóch Książąt, odmienił po konferencyj z bratem swoim Artafernem, człowiekiem wielkiej doskonałości, i nie oddalił tylko Książęcia Ariamena, ale taką manierą, że tego nie mógł brać za eksilium, ale za wielką łaskę królewską, bo mu cały dwór czynił nad tym komplement, gdyż mu król powierzył największe Gubernium z całego swego Państwa, i z taką władzą, której żaden z Satrapów nie miał tak mocnej. Aby karał i odpuszczał jako sam czynił, oprócz tylko tytułu
to iest Xięży) żeby zábrániáli, áby tá nowá náuká nie szyrzyłá się, y żeby perswádowáli pospolstwu, że ten ktory náuczáł, sam temu nie wierzył. Co záś był umyślił o drodze obudwuch Xiążąt, odmienił po konferencyi z brátem swoim Artáfernem, człowiekiem wielkiey doskonáłośći, y nie oddálił tylko Xiążęćia Aryámená, ále táką mánierą, że tego nie mogł bráć zá exilium, ále zá wielką łaskę krolewską, bo mu cáły dwor czynił nád tym komplement, gdyż mu krol powierzył naywiększe Gubernium z cáłego swego Páństwá, y z táką włádzą, ktorey żáden z Sátrápow nie miał ták mocney. Aby kárał y odpuszczał iáko sam czynił, oprocz tylko tytułu
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: E2v
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
w oczach W. M. W. M. Panów wszystkich nieodstępnym, ani odródnym torem podanych sobie od Antecesorów Domowi swemu przyczyniają ozdób. Z tego tedy Domu przybierasz sobie W. M. Pan Przyjaciela, w którym Jejmość Panna Siostrzenica nie mogła tylko w przystojnych przy pokorze Panieńskiej postępkach, w nienagannych, nie zagranicznąć moderowanych manierą, ale nie zblakowaną cnotą umiarkowanych obyczajach świątobliwe mieć wychowanie. Oddają W. M. W. M. Panu z rąk swoich osobliwą Rodzice Domu swego pociechę, i w zabawach domowych znaczną podporę, nic nie wątpiąc, że jako dziś W, M. Pana za jedynego przyjmują Syna, tak i W. M.
w oczách W. M. W. M. Pánow wszystkich nieodstępnym, áni odrodnym torem podánych sobie od Antecessorow Domowi swemu przyczyniáią ozdob. Z tego tedy Domu przybierász sobie W. M. Pán Przyiáćielá, w ktorym Ieymość Pánná Siestrzenicá nie mogłá tylko w przystoynych przy pokorze Pánieńskiey postępkách, w nienágánnych, nie zágránicznąć moderowánych mánierą, ále nie zblákowáną cnotą umiárkowanych obyczáiách świątobliwe mieć wychowánie. Oddáią W. M. W. M. Pánu z rąk swoich osobliwą Rodźice Domu swego poćiechę, y w zábáwách domowych znáczną podporę, nic nie wątpiąc, że iáko dźiś W, M. Páná zá iedynego przyimuią Syná, ták y W. M.
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 19
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745